Jules Verne
Sfinks lodowy
68 ilustracji George'a Rouxa
Przekład M.D.
Warszawa 1898
SPIS TREŚCI
Część pierwsza 3
ROZDZIAŁ I 4
Wyspy Kerguelen. 4
ROZDZIAŁ II 8
Żaglowiec „Halbran”. 8
ROZDZIAŁ III 13
Kapitan Len Guy. 13
ROZDZIAŁ IV 18
Od Kerguelen do wyspy księcia Edwarda. 18
ROZDZIAŁ V 25
Powieść Edgarda Poë. 25
ROZDZIAŁ VI 34
Nadzwyczajne spotkanie… 34
ROZDZIAŁ VII 39
Wyspy Tristan d’Acunha. 39
ROZDZIAŁ VIII 44
W drodze ku wyspom Falklandzkim. 44
ROZDZIAŁ IX 48
Przygotowania do podróży podbiegunowej. 48
ROZDZIAŁ X 54
Na początku podróży. 54
ROZDZIAŁ XI 59
Od Sandwich do koła biegunowego. 59
ROZDZIAŁ XII 65
Między kołem biegunowem, a lodowcami. 65
ROZDZIAŁ XIII 71
Wśród zapory lodowej. 71
ROZDZIAŁ XIV 76
Głos we śnie. 76
ROZDZIAŁ XV 80
Wysepka Bennet. 80
ROZDZIAŁ XVI 85
Wyspa Tsalal. 85
Część druga 91
ROZDZIAŁ I 92
A Prym? 92
ROZDZIAŁ II 100
Postanowienie. 100
ROZDZIAŁ III 105
Zniknięcie archipelagu. 105
ROZDZIAŁ IV 110
Od 29 grudnia do 9 lutego. 110
ROZDZIAŁ V 115
Niepokojące usposobienie załogi. 115
ROZDZIAŁ VI 121
Ziemia? 121
ROZDZIAŁ VII 126
Na lodowcu. 126
ROZDZIAŁ VIII 132
Daremne usiłowania. 132
ROZDZIAŁ IX 138
Co począć? 138
ROZDZIAŁ X 143
Przywidzenia. 143
ROZDZIAŁ XI 147
Wpośród mgły. 147
ROZDZIAŁ XII 151
Założenie obozu. 151
ROZDZIAŁ XIII 155
Dick Peters na morzu. 155
ROZDZIAŁ XIV 159
Historya jedenastu lat. 159
ROZDZIAŁ XV 161
Sfinks lodowy. 161
ROZDZIAŁ XVI 167
Dwunastu z siedemdziesięciu. 167
Puste, odstraszające silnemi mrozami, pozbawione prawie wszelkiego życia, zarówno zwierzęcego jak roślinnego, daleko ku południowemu biegunowi wysunięte wyspy, przez kapitana Cooka „Wyspami Smutku” nazwane, stały się dziwnym zbiegiem okoliczności, widownią osobliwych aż do nieprawdopodobieństwa wypadków, zaszłych w pamiętnym mi na zawsze 1839 roku.
Właściwą geograficzną nazwą tych ziem położonych między 49° 54’ szerokości południowej, a 69° 6’ długości, jest „Kerguelen” nadana im ku pamięci francuskiego barona tegoż nazwiska, który pierwszy w 1772 r., w podróży swej do bieguna południowego zaznaczył ich istnienie, chociaż mylnie uważał je za nowy ląd stały.
Jakakolwiek jednak byłaby naukowa ich nazwa, mojem zdaniem najwięcej licuje z ich charakterem miano „Wysp Smutku” – taka tęsknota jakaś żałobna rozpostarła swe panowanie nad skalistemi, całunem śniegu pokrytemi ziemiami, wśród ciszy przerywanej jedynie hałasem burz południowego oceanu.
A jednak mimo tego, zamieszkują tu ludzie zarówno europejskiego, jak amerykańskiego pochodzenia, których nieliczne ówczesne grono powiększyła moja obecność od dnia 2-go czerwca 1839 r., gdym wylądował w porcie Christmas[1], mając na celu badania geologiczne i mineralogiczne. Wulkanicznego pochodzenia, o gruncie z wielką ilością kwarcu i kamienia barwy niebieskawej, wyspy Kerguelen najeżone stromemi skałami, mają wybrzeża poszarpane w głębokie zatoki, tworzące naturalne i wygodne dla okrętów przystanie. Z nich wszystkich jednak port Christmas, który posiada największa z tych wysp, przedstawiająca powierzchnię równą połowie francuskiej Korsyki, najczęściej jest odwiedzanym, mianowicie przez okręty rybackie, które przybywają w te strony dla połowu wielorybów, pojawiających się tu w wielkiej ilości w pewnych porach roku. Port ten osłonięty od północy ostro w morze wysuniętym przylądkiem „Francuskim” na którym wznosi się na 1800 stóp wysoka góra „Table-Mount”, jest tak obszerny i wygodny, że okręty raz zarzuciwszy w nim kotwicę, czują się zupełnie bezpieczne aż do czasu tworzenia się lodów, przed któremi wy...
kristoofer