SELMA MEERBAUM-EISINGER
Wiersze
Przełożył
Martin Ryziński
Kołysanka dla siebie samej
Kołyszę się sama, kołyszę do snu
marzeniem przez noce i dni
i spijam szał wina, nabrzmiały do mchu
jak ten, który czuwa, gdy śpi.
I śpiewam, i śpiewam, śpiewam sobie coś,
w czym szczęście nadzieją śni,
jak ten, co odchodząc nie patrzy na wskroś,
by nigdy z powrotem miał iść.
I mówię, i mówię, mówię sobie baśń,
baśń, jak miłosne są sny,
i mówię to sobie nie wierząc, bo w snach -
wiem przecież - koniec jest zły.
I gram sobie melosię, sobie gram,
których już nie ma dni
i prawdy zrzucam zbyteczny kłam,
i udaję, że nie widzę nic.
I śmieję się, śmieję się, śmieję wciąż
z całej tej mojej gry,
i sny mam szalone i kręte jak wąż
gdzie niczym jest sens ich być.
styczeń 1941
Poemat
Drzewa zalane miękkim światłem,
na wietrze drżący lśni każdy liść,
niebo jak jedwab błękitne i gładkie
jak kropla rosy w rannym wietrze lśni.
W lekkiej czerwieni jodła się zapali
w skłonie przed jego wysokością, wiatrem,
zza topól księżyc na dziecko patrzy,
które pozdrawia go uśmiechem z dali.
Krzewy na wietrze mają w sobie coś...
raz to ze srebra, to znów zieleń, blask,
to jak poświata z włosów światłoblond,
a potem jakby znów ich świeży kwiat.
Chciałabym żyć.
Patrz życie ma tyle barw,
tyle cudownych niespodzianek w nim,
tyle gorących śmieje się w nim warg
i swoją radość zdradza nam.
Patrz, jak ulica, jak wznosi się
szeroka, jasna na mnie czeka
i tęskność płacząc gdzieś z daleka,
zawodząc płynie przez ciebie i mnie.
Wiatr szumi, woła poprzez las,
mówi mi że to życie śpiewa,
powietrza chłód lekko owiewa,
daleka topól woła nas.
Chcę żyć, i chcę...
chcę śmiać się i wyrywać drzewa
i walczyć, miłość, nienawiść z całej siły śpiewać
i rękami uścisnąć wielki kawał nieba,
chcę oddychać, być wolna i rozkrzyczeć się.
Nie chcę umierać. Nie!
Nie.
To życia czerwień.
Życie jest moje.
Moje i twoje.
Moje.
Dlaczego ten armat dźwięk?
Dlaczego umiera życie
za monet błyszczący brzęk?
Tam jest księżyc. Tam.
Blisko tak.
Tam.
Muszę czekać.
Na co?
Za stosem stos
umierają,
nigdy nie wstają,
na wieczną noc.
Pragnę żyć
bracie, i ty
oddechu mgły
z moich i twoich warg.
Życie jest pełne barw.
Chcesz mnie zabić?
Dlaczego?
Z tysiąca fletów
płacze las.
Księżyca srebrny błękit w obłoku
jak szarosć topól,
i wiatr szarpie mną
i jasność drogi
to...
Przychodzą więc
i duszą mnie,
ciebie i mnie,
na śmierć.
W zycia czerwieni
buzuje śmiech.
W jedną noc
nie ma
mnie.
Jednego cień drzewa
błądzi po księżycu.
Widać go ledwo.
Drzewo.
Jedno
drzewo.
Jedno życie
może stać się
cieniem na księżycu.
życie.
umierają.
Nigdy nie wstają.
Na
wieczną
noc.
7.07.1941
Ja jestem noc
Ja jestem noc, mój całun jest
miększy jeszcze niż biała śmierć
zabieram każdy gorący ból
w moją czarną, chłodną łódź.
Mój kochanek to nieskończoność dróg,
zaręczeni jesteśmy na zawsze,
kocham go i okrywam do stóp
moich włosów czarnym płaszczem.
Mój pocałunek jest słodki jak zapach bzu,
wędrowiec wie o tym dobrze,
kiedy zanurzy się w me ramiona do snu,
zapomni wszelką gorącość kobiet.
Moje ręce tak szczupłe i białe są,
że gorączki każdy żar chłodzą
i każde czoło, gdy ich dotyk mu,
musi śmiać się jak pod przemocą.
6.05.1941
Znużona piosenka
Chciałbym zasnąć, tak jestem znużona,
znużone i krwawi me szczęście,
tak jestem sama, strofka ulubiona
zniknęła, nie wraca już więcej.
Gdy zasnę wreszcie, mam też i sny,
a sny są tak wspaniałe -
przynoszą lekkie poranne mgły
na najcięższą losu nawałę.
Zawsze jest zapomnienie we śnie
i mnóstwo mieniących się rajów,
kto wie, może wygnają mnie
na zawsze do ich kraju.
23.12.1941
Piosenka
Dzisiaj mi zadałeś ból,
wokół nas milczenia noc,
śnieg, milczenie wokół
nieba błękit, nie jak stos
lazurowy - przecież pod gwiazdami...
Wiatru śpiew pobrzmiewał z wielkiej dali.
Dziś mi byłeś jak cierpienie,
Domy były, zaśnieżone,
zimy biały płaszcz.
Akord ciężki jak z kamienia
był, i naszych kroków dźwięk,
i fabrycznych syren jęk.
Dziś był szczęścia ziemski cud
jako w śniegu szczyty gór
zanurzone w zorzy żar o zmierzchu.
dzisiaj mi zadałeś ból,
dzisiaj rzekłeś, odejdź już
i - odeszłam.
25.12.1939
Zwiędłe liście
Nagle krok mój niesłyszalny,
tylko szumi cicho, cicho
jak piosenka pełna kiczu,
co ją nucę, pełna tonów łzawych.
Pod moimi zmęczonymi stopami,
gdy ją wznoszę, jak we śnie
leżą martwe i ze łzami
liście z wielkich, wielkich drzew.
24.09.1939
Wiesz ty...
Wiesz ty, czy wiesz, jak kracze kruk
i przerażona bladość snu
nie wie już dokąd iść?
Jak zalękniona nie wie jak,
jej jest to świat - nie jej to świat,
czy wiatr ma jej, czy ona jego być
i czy nie wściekły z głodu wilk
już ją rozszarpać ma?
Wiesz ty, czy wiesz, jak wyje wiatr
i z przerażenia blady las
nie wie juz dokąd iść?
Jak zalękniony nie wie jak,
jego to świat - nie jego świat,
czy jego panem noc, czy deszcz
i - czy nie, zęby szczerząc, śmierć -
najwyższym jego władcą jest?
Wiesz ty, czy wiesz, jak płacze deszcz
i z przerażenia blada w nim
nie wiem już dokąd iść?
Jak zalękniona nie wiem jak,
mój jest to świat - nie mój to świat
czy noc jest moja, czy też ja, ja mam być jej
i moich ust śmiertelna biel
nie tych jest, których płacz?
4.03.1941
Tragizm
To, co najcięższe, sobą obdarować
i wiedząc o tym, niepotrzebną być
oddać się całkiem i być świadoma
że się jak dym rozpływa w nic.
Dopisane czerwonym ołówkiem:
Nie małam czasu dokończyć...
avir