Pawlikowska-Jasnorzewska Maria.doc

(30 KB) Pobierz
zaproszenie

motyl

dotknęłam pana jak motyl egretą

przepraszam

to było niechcący

pan jest jak czarny irys smukły i gorący

zapomniałam

że jestem kobietą

 

fokstrot

pocałunki z florydy

angielskie imiona

pod gwiaździstą banderą

murzyn w banjo bije

tańczymy czy pan chwycił mnie nagle za ramiona

tańczymy

czy rzuciłam się panu na szyję

 

w sieci

siatka na plecach moich

pleciona ze złota

sczepiła się rękawem mojego dansera

w sieci złocistych oczek uwięzła tęsknota

tak się miota

że siatkę musimy rozdzierać

 

miss ameryka

blues

i cóż ci z tego przyjdzie żeś miss ameryką

że masz ciało wenery a twarzyczkę kotka

nie znasz mego tancerza nigdy go nie spotkasz

nie zakocha się w tobie z namiętnością dziką

 

on mnie wybrał i zmierzył podług swych kanonów

i rzekł że w całym świecie takiej drugiej nie ma

nie patrz na mnie z gazety tak dumnie jak z tronu

bo dla niego jednego ja jestem miss ziemia

 

titanic

tańczyli sny wachlarze brylantowe tęcze

ktoś komuś szeptał w tańcu: tak – na śmierć i życie –

wszedł steward rzekł a wszyscy stanęli jak wryci

ladies and gentlemen

                                     danger

 

strach

zmęczyłam się charlestonem ach chodźmy odpocząć

wśród parawanów chińskich gdzie się smoki droczą

o tu na tych poduszkach pod tym abażurem

lecz o czym pan rozmyśla w milczeniu ponurem

pan tak pobladł i oczy ma pan jak ze stali

Boże on chce mię objąć tak jak tam na sali

 

młodzi

my bez serca młodzi a już starzy

chcemy tylko tańczyć i milczeć

życie szarpie nas jak kły wilcze

lecz któż pozna to po naszej twarzy

 

kochać pragnąć kłamstw odwieczna gama

nasz słowik ich nie zawiera

i po cóż mielibyśmy kłamać

albo umierać

 

chwila na werandzie

wicher o okiennice zgrzyta

drzewa są raz głośniejsze raz cichsze

a księżyc jest jak pierś srebrzysta

                 z miłości

                 na wichrze

                 odkryta

 

ramię tancerza

ramię pana poznane wśród tanecznej drogi

jest jak mur nieugięte

                 jak żelazo twarde

czy słabość wzbudza w panu litość czy pogardę

                 nie proszę pani

zachwyt pełen dzikiej trwogi

 

blues

w mej duszy najtajniejszej kamerze obskurze

spokojna jestem wreszcie

i szczęściem przewiana

gdy jak bezwzględny wicher

                 który zgina różę

zmuszasz mię do zginania przed tobą kolana

 

tańczmy dalej

wszystko to takie proste tak szczere

jak dąb jesteś szumiący wesoły

a ja w zielonej sukni

   w naszyjniku z pereł

   czymże jestem

   bukietem jemioły

 

przedwiośnie

dwa obłoki na pustym niebie

i my w oknie salony sami

chmury tulą się mocno do siebie

cicho krzycząc błyskawicami

 

krzyk jazz-bandu

mówisz że jazz-band jest dziki

że płacze jak wicher w kominie

i że cię przeraża

                            to minie

nuty życia czyż nie są dzikie

życie jest zamętem i krzykiem

przecież przyszliśmy na świat wśród takiej

                                                                     muzyki 

 

pilot

intermezzo smutne

czy to anioł zlatuje na ziemię

z ramionami jak do uścisku

a zleciawszy wśród trawy drzemie

na szerokim wichrowym lotnisku

 

czy to chmura zapłonęła w górze

czemu rosa na trawach czerwona

anioł zleciał na płonącej chmurze

otwierając szeroko ramiona

 

 

Zachód słońca

 

Kto pogubił te pióra różowe na niebie?

Aniołowie kochania, kochania, kochania. -

Popłynęli daleko - nie do mnie i ciebie,

lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania.

 

Aniołowie miłości pióra pogubili,

niosąc w oddal rozkosze, rozkosze, rozkosze.

różowe pocałunki, nieskończoność chwili

i pełne łez amfory, i róż pełne kosze.

 

Jedno pióro wionęło nad tym naszym domem,

gdzie w oknie brak złotego, złotego płomienia,

i zawisło nad nami różowym ogromem,

i zawisło nad nami żałością wspomnienia...

 

Kto pogubił te pióra różowe na niebie?

Aniołowie kochania, kochania, kochania. -

Popłynęli daleko - nie do mnie i ciebie,

lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania. –

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin