Miłosz Czesław.doc

(29 KB) Pobierz
Czesław Miłosz - O KSIĄŻCE

Czesław Miłosz - O KSIĄŻCE

 

W czasach dziwnych i wrogich żyliśmy, wspaniałych,

nad głowami naszymi pociski śpiewały

i lata nie mniej groźne od rwących szrapneli

nauczały wielkości tych, co nie widzieli

wojny. W pożarze sucho płonących tygodni

pracowaliśmy ciężko i byliśmy głodni

chleba, cudów nieziemskich zjawionych na ziemi

i często, spać nie mogąc, nagle zasmuceni

patrzyliśmy przez okna, czy nad noce sine

nie przypływają znowu stada zeppelinów,

czy nie wybucha sygnał nowy kontynentom,

i sprawdzaliśmy w lustrze, czy na czole piętno

nie wyrosło, na znak, żeśmy już skazani.

W tych czasach nie dość było zawodzić słowami

czystymi, nad patosem świata wiekuistym,

była epoka burzy, dzień apokalipsy,

państwa dawne zburzono, stolice wrzecionem

kręciły się pijane pod niebem spienionem.

Gdzież jest miejsce dla ciebie w tym wieku zamętu,

książko mądra, spokojna, stopie elementów

pogodzonych na wieki spojrzeniem artysty?

Już nam z twoich kart nigdy nie zaświeci mglisty

wieczór na cichych wodach, jak w prozie Conrada,

ani chórem Faustowskim niebo nie zagada

i czoła zapomniany dawno śpiew Hafisa

chłodem swoim nie dotknie, głów nie ukołysze,

ani Norwid surowe nam odkryje prawa

dziejów, które czerwona przesłania kurzawa.

My niespokojni, ślepi i epoce wierni,

gdzieś daleko idziemy, nad nami październik

szumi liściem, jak tamten łopotał sztandarem.

Wawrzyn jest niedostępny nam, świadomym kary,

jaką czas tym wyznacza, którzy pokochali

doczesność, ogłuszoną hałasem metali.

Więc sławę nam znaczono stworzyć - bezimienną,

jak okrzyk pożegnalny odchodzących - w ciemność.

 

Wilno, 1934

 

 

który skrzywdziłeś
 

który skrzywdziłeś człowieka prostego
śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
gromadę błaznów koło siebie mając
na pomieszanie dobrego i złego,

choćby przed tobą wszyscy się skłonili
cnotę i mądrość tobie przypisując,
złote medale na twoją cześć kując,
radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
możesz go zabić - narodzi się nowy.
spisane będą czyny i rozmowy.

lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
i sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.

 

Washington D.C., 1950

 

Piosenka o końcu świata

 

W dzień końca świata

Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,

Rybak naprawia błyszczącą sieć.

Skaczą w morzu wesołe delfiny,

Młode wróble czepiają się rynny

I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata

Kobiety idą polem pod parasolkami,

Pijak zasypia na brzegu trawnika,

Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa

I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,

Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa

I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,

Są zawiedzieni.

A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,

Nie wierzą, że staje się już.

Dopóki słońce i księżyc są w górze,

Dopóki trzmiel nawiedza różę,

Dopóki dzieci różowe się rodzą,

Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,

Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,

Powiada przewiązując pomidory:

Innego końca świata nie będzie,

Innego końca świata nie będzie.

 

 

Czesław Miłosz - Przedmowa

 

Ty, którego nie mogłem ocalić,

Wysłuchaj mnie.

Zrozum tę mowę prostą, bo wstydzę się innej.

Przysięgam, nie ma we mnie czarodziejstwa słów.

Mówię do ciebie milcząc, jak obłok czy drzewo.

 

To, co wzmacniało mnie, dla ciebie było śmiertelne.

Żegnanie epoki brałeś za początek nowej,

Natchnienie nienawiści za piękno liryczne,

Siłę ślepą za dokonany kształt.

 

Oto dolina płytkich polskich rzek. I most ogromny

Idący w białą mgłę. Oto miasto złamane

I wiatr skwirami mew obrzuca twój grób,

Kiedy rozmawiam z tobą.

 

Czym jest poezja, która nie ocala

Narodów ani ludzi?

Wspólnictwem urzędowych kłamstw,

Piosenką pijaków, którym ktoś za chwilę poderżnie gardła,

Czytanką z panieńskiego pokoju.

 

To, że chciałem dobrej poezji, nie umiejąc,

To, że późno pojąłem jej wybawczy cel,

To jest i tylko to jest ocalenie.

 

Sypano na mogiły proso albo mak

Żywiąc zlatujących się umarłych – ptaki.

Tę książkę kładę tu dla ciebie, o dawny,

Abyś nas odtąd nie nawiedzał więcej.

 

Kraków, 1945

Ocalenie, 1945

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin