Anthony Piers Kr�g Walki: Neq Miecz Prze�o�y� MICHA� JAKUSZEWSKI Tytu� orygina�u BATTLE CIRCLE volume 3 NEQ THE SWORD Wersja angielska 1975 Wersja polska 1994 Rozdzia� pierwszy - - Ale ty jeste� za m�ody, �eby walczy� w Kr�gu! - zawo�a�a Nemi. - - W takim razie ty jeste� za m�oda na t� bransolet�, na kt�r� si� gapi�a�! Masz czterna�cie lat, tak jak ja! Nosi� to samo imi�, co ona, gdy� Nemi by�a jego bli�niacz� siostr�. Nie chcia� go jednak u�ywa�, gdy� uwa�a�, �e przesta� by� dzieckiem. Wybra� ju� sobie m�skie imi�: Neq Miecz. Gdyby� tylko m�g� dowie�� swej warto�ci w Kr�gu Walki! Nemi przygryz�a wargi, by si� zaczerwieni�y. By�a dobrze rozwini�ta, lecz niska, podobnie jak jej brat. Nie mog�a si� uwa�a� za doros��, dop�ki nie zdob�dzie bransolety wojownika, przynajmniej na jedn� noc. Potem odrzuci dziecinne imi� i przybierze �e�sk� form� imienia wojownika, kt�rego zaspokoi�a. Po oddaniu bransolety stanie si� bezimienna, lecz b�dzie ju� kobiet�. Po dwakro� kobiet�, gdy urodzi dziecko. - Za�o�� si�, �e stan� si� doros�a szybciej od ciebie! - zawo�a�a i u�miechn�a si� przekornie. Poci�gn�� j� za jeden z br�zowych warkoczy, a� zapiszcza�a ze z�o�ci, ca�kiem jak dziecko. Wtedy pu�ci� j� i uda� si� w stron� Kr�gu, gdzie �wiczyli dwaj wojownicy, jeden z pa�kami, drugi z dr�giem. By� to przyjacielski pojedynek o jak�� nieistotn� spraw�, lecz metalowe bronie szybko migota�y w s�o�cu, a ich szcz�k rozlega� si� woko�o. To by� cel jego �ycia. Chwa�a zdobyta w Kr�gu! Cztery lata temu wzi�� miecz z p�ki w gospodzie. Or� by� tak ci�ki, �e Nemi ledwie m�g� go podnie��. Jednak od tego czasu �wiczy� pilnie. Ojciec, Nem Miecz, uczy� go ch�tnie, nigdy jednak nie pozwoli� synowi stan�� do prawdziwej walki. Dzisiaj uko�czy� czterna�cie lat! Zgodnie z Kodeksem Honorowym, uznawanym przez koczownik�w, oboje z siostr� nie byli ju� skr�powani rodzicielskimi zakazami. On m�g� walczy�, a ona po�yczy� bransolet�, kiedy tylko poczuj� si� gotowi. Wojownik z pa�kami trafi� przeciwnika, nabijaj�c mu guza. Za chwil� obaj wyszli z Kr�gu. - Krew rozgrza�a si� we mnie od tej walki! - krzykn�� zwyci�zca. - Musz� zaraz na�o�y� jakiej� dziewczynie bransolet�. Mo�e tej ma�ej c�rce Nema. Nawet nie zauwa�yli Neqa. Wyzwanie siostry: �Za�o�� si�, �e zrobi� to szybciej od ciebie� zad�wi�cza�o mu w uszach. Cho� byli sobie tak bliscy, jak to mo�liwe tylko w przypadku bli�ni�t, rywalizowali ze sob� zawsze i o wszystko. Neq mia� wi�c podw�jny pow�d, by rzuci� wyzwanie. - Zanim za�o�ysz bransolet� c�rce Nema - odezwa� si� g�o�no, zdumiewaj�c obu m�czyzn,- spr�buj najpierw przy�o�y� pa�k� jego synowi. Je�li zdo�asz. Wojownik u�miechn�� si�, by ukry� zak�opotanie. - Nie wystawiaj mnie na pr�b�, ch�opcze. Nie chcia�bym skrzywdzi� bezimiennego dziecka. Neq wyci�gn�� miecz i wkroczy� do Kr�gu. Z powodu jego ma�ego wzrostu bro� wydawa�a si� olbrzymia. - No, dalej. Skrzywd� dziecko. - �eby odpowiada� przed Nemem? Ch�opcze, tw�j tata jest dobry w Kr�gu. Nie chc� z nim walczy� po tym, jak wy�oj� ci sk�r�. Zaczekaj, a� b�dziesz pe�noletni. - - Jestem. Od dzisiaj. Domagam si� respektowania moich praw. To uciszy�o wojownika z pa�kami, kt�ry nie zna� s�owa �respektowa�. - Nie jeste� pe�noletni - odpar� drugi, spogl�daj�c na Nemi z g�ry. - Ka�dy to widzi. W tej chwili pojawi� si� Nem, za kt�rym pod��a�a Nemi. - - Tw�j syn szuka guza - powiedzia� mu wojownik z dr�giem. - Hig nie chce mu zrobi� krzywdy, ale... - - Jest pe�noletni - odpar� z �alem Nem. On r�wnie� nie by� wysokim m�czyzn�, ale pewno��, z jak� nosi� miecz, wskazywa�a, �e nie nale�y lekcewa�y� go w Kr�gu. - Chce zosta� m�czyzn�. Nie mog� ju� d�u�ej go powstrzymywa�. - - Widzisz? - zapyta� Nemi, u�miechaj�c si� g�upkowato. - Musisz najpierw pokaza� swoje pa�ki, zanim poka�esz co� innego mojej siostrze... Wszyscy trzej m�czy�ni zesztywnieli. To by�a zniewaga. Teraz Hig musia� walczy�, gdy� w przeciwnym razie sam Nem m�g� go wyzwa� w obronie czci c�rki. Wszyscy wiedzieli, �e Nem wr�cz ub�stwia� �liczn� Nemi. Hig zbli�y� si� do Kr�gu, wyci�gaj�c pa�ki. - Musz� to zrobi� - powiedzia� przepraszaj�cym tonem. Nemi podesz�a do brata. - - Ty idioto! - szepn�a gwa�townie. - �artowa�am tylko! - - No wi�c ja nie �artowa�em! - odpar� Nemi czuj�c jak ogarnia go l�k. - Oto moja bro�, Hig. Hig spojrza� na Nema, wzruszy� ramionami i podszed� do bia�ej kraw�dzi Kr�gu. By� wysoki, przystojny i muskulamy, nie by� jednak bieg�ym wojownikiem. Nemi obserwowa� go, jak walczy�. Hig wkroczy� do Kr�gu. Nemi zaatakowa� natychmiast, by zdusi� w zarodku sw�j strach. Wykona� fint� mieczem w spos�b, kt�ry �wiczy� bez ko�ca, na�laduj�c technik� ojca. Przeciwnik uskoczy�. Ch�opiec u�miechn�� si�, by okaza� pewno�� siebie wi�ksz� ni� rzeczywi�cie odczuwa�. D�gn�� w tu��w Higa zanim ten zd��y� odzyska� r�wnowag�. Nemi s�dzi�, �e jego sztych zostanie zbity. Lepiej by�o jednak atakowa� z jak najwi�ksz� zaci�to�ci�. W przeciwnym razie przeciwnik m�g� zepchn�� go do obrony, co nie by�o korzystne dla miecza. Zw�aszcza w walce przeciwko szybkim pa�kom. Lecz trafi�. Strach doda� mu szybko�ci. Miecz zag��bi� si� w brzuch Higa. Ten krzykn�� przera�liwie i szarpn�� si� do ty�u. Krew wytrysn�a, gdy miecz zosta� wyrwany z rany. Hig upad� na ziemi�. Wypu�ci� z r�k pa�ki i z�apa� si� za otwart� jam� w brzuchu. Neq stan�� oszo�omiony. Nigdy si� nie spodziewa�, �e b�dzie to takie �atwe i takie okropne. Traktowa� to pchni�cie jako wybieg taktyczny. By� przygotowany na to, �e oberwie kilka razy zanim znajdzie okazj�, by zada� rozstrzygaj�cy cios. Ale �eby sko�czy�o si� to w taki spos�b... - Hig si� poddaje - oznajmi� wojownik z dr�giem. To oznacza�o, �e Neq mo�e opu�ci� Kr�g nie robi�c przeciwnikowi dalszej krzywdy. Z regu�y zwyci�zc� zostawa� ten, kto d�u�ej utrzyma� si� w Kr�gu, bez wzgl�du na to, co sta�o si� w jego obr�bie, gdy� niekt�rzy wojownicy potrafili zadawa� ciosy mimo odniesionych ran, b�d� sprytnie udawali rannych, by zmyli� przeciwnika. Neq poczu� md�o�ci. Wyszed� chwiejnym krokiem z Kr�gu i nie zwa�aj�c na nic zacz�� wymiotowa�. Dopiero teraz zrozumia�, dlaczego jego ojciec traktowa� Kr�g z tak� ostro�no�ci�. Miecz nie by� zabawk�, a walka nie by�a zabaw�. Rozejrza� si� w poszukiwaniu Nemi. - To by�o okropne! - powiedzia�a. Nie pot�pia�a go jednak. Nigdy tego nie robi�a, gdy w gr� wchodzi�o co� wa�nego. - Jednak wygra�e�. Jeste� teraz m�czyzn�. Przynios�am to dla ciebie z gospody. Wyci�gn�a z�ot� bransolet�, god�o doros�o�ci. Neq opar� si� o jej rami� i zacz�� p�aka�. - Nie by�o warto - chlipa�. Nemi r�bkiem swej sukienki otar�a mu twarz. Potem za�o�y� bransolet�. A jednak by�o warto. Hig nie umar�. Zabrano go do prowadzonego przez Odmie�c�w szpitala i tam zaszyto mu brzuch. Neq nosi� bezcenn� bransolet� wok� lewego nadgarstka, coraz bardziej dumny z jej ci�aru. Przyjaciele gratulowali mu i na ka�dym kroku okazywali sw�j podziw. Nawet Nemi wyzna�a, �e poczu�a ulg�, gdy okaza�o si�, �e to nie Hig b�dzie jej pierwszym m�czyzn�. Postanowi�a zosta� kobiet� dopiero za par� tygodni! Na cze�� nowego m�czyzny - Neqa urz�dzono uczt�, podczas kt�rej og�osi� on swe imi�. Niebawem zapisano je na tablicy w gospodzie, by Odmie�cy mogli si� o tym dowiedzie�. By� jednak pewien k�opot - noc z kobiet�... Neq obawia� si� zako�czy� ceremoni� po�egnania z dzieci�stwem w zwyczajowy spos�b. Prawda by�a taka, �e nie bardzo wiedzia�, co robi�... Neq z m�czyzn� w Kr�gu to by�o proste. Ale Neq z kobiet� w ��ku... - to wydawa�o si� bardziej niebezpieczne... Zamiast wybra� dziewczyn� na noc za�piewa� dla go�ci. Jego pi�kny tenor wywar� na wszystkich wra�enie. Nemi do��czy�a si�. Jej alt dobrze harmonizowa� z jego g�osem. Wprawdzie nie byli ju� bratem i siostr�, lecz takie wi�zy nie p�ka�y za jednym uderzeniem miecza. Nazajutrz Neq wyruszy� w drog� jak przysta�o m�czy�nie i wojownikowi. Mia� i�� przed siebie, pozostawiaj�c rodzinne plemi�. Oczekiwano od niego, �e b�dzie walczy�, by doskonali� swe umiej�tno�ci, a tak�e po�ycza� bransolet�. M�g� wr�ci� za miesi�c, za rok, albo nigdy. Ten okres mia� potwierdzi� to, �e zdobycie praw m�czyzny nie by�o przypadkiem. Odt�d wszyscy koczownicy mieli traktowa� go z szacunkiem. Nigdy ju� nie b�dzie �dzieckiem Nema�. Sta� si� wojownikiem. Ceremonia po�egnania by�a wspania�a. Mia� �ci�ni�te gard�o, gdy rozstawa� si� z Nemem, Nem� i Nemi, ale musia� to ukry�. Ujrza� �zy w oczach siostry, kt�ra nie zdo�a�a nic powiedzie�. By�a pi�kna. Neq musia� si� odwr�ci�, by samemu si� nie rozp�aka�. Ruszy� przed siebie. W tej okolicy gospody by�y oddalone jedna od drugiej o dwadzie�cia mil. Tak� drog� mo�na by�o pokona� w ci�gu dnia, o ile nie zwleka�o si� zbytnio. Neq jednak zwleka�. Tak wiele rzeczy by�o nowych: zakr�ty i prze��cze, �cie�ki i obszary pastwisk, lasy oraz napotykani od czasu do czasu wojownicy. By�o ju� ciemno, gdy dotar� do pierwszej kwatery. Mia� sp�dzi� t� noc samotnie. Gospoda by�a pusta. Da� sobie rad� sam, korzystaj�c z urz�dze� Odmie�c�w. Neq nie rozumia� tych ludzi. Mieli wspania�� bro�, kt�rej nie u�ywali, znakomite jedzenie, kt�rego nie jedli i te wygodne gospody, w kt�rych nigdy nie spali. Zostawiali wszystkie te rzeczy tak, �eby ka�dy m�g� je sobie wzi��. Je�li z gospody zabrano wszystkie zapasy, Odmie�cy szybko i bez s��w dostarczali nowe. Je�li jednak jaki� m�czyzna u�ywa� broni poza Kr�giem, zabija� innych z �uku lub zabrania� komu� wst�pu do gospody, i nikt go nie powstrzymywa�, Odmie�cy przerywali dostawy. Sprawiali wra�enie jakby nie obchodzi�o ich to, �e ludzie umieraj�, a tylko w jaki spos�b i gdzie. Sama gospoda by�a cylindrem o �rednicy dziesi�ciu krok�w, wysokim na wyci�gni�cie r�ki m�czyzny, z dachem w kszta�cie sto�ka, kt�ry w jaki� spos�b chwyta� �w...
Chlorella