Aleksander Fredro Sztuka Ob�apiania Pie�� I �piewaj o Muzo, jakiemi przymioty Mo�na jebura zyska� wieniec z�oty! �piewaj rozkosznie pe�na ognia Feba! Niech pozna Nar�d, jak jeba� potrzeba! Wiem ja to wprawdzie, �e nie jeste� rada, Gdy ci o huju rozprawa wypada. Lecz nie b�d� tego-� Panieneczko g�adka, Aby� czasami nie wypi�a zadka Na �echtaj�ce pro�by Apollina, Pana Niebian�w, cnego skurwysyna; Lub rozczulona jego wdzi�cznem pieniem Nie nagrodzi�a palca poruszeniem. R�ne s� gusta to nikt nie zaprzeczy, Wiem o tem.. Ale wr��my si� do rzeczy. Ach �piewaj Muzo! Jeszcze ci� powtornie Prosz� i wzywam i b�agam pokornie. No... i c�? Milczysz i odwracasz oczy? Wzgardzasz haniebnie m�j zapa� ochoczy? Jeba�-�e ci� pies, moja Panno droga! Bez ciebie znajd�, gdzie Parnasu droga! Kpi� z twej pomocy, gniewu si� nie boj�, �piewa� potrafi� i ju� lutni� stroj�! G�osz� wi�c sztuk�, kt�rej liczne �wiaty Ci�gle ho�duj� niepomnemi laty, Sztuk� jebania, z kt�rej to u�ycia Tryska zdr�j czysty rozkoszy i �ycia. Pr�no w niej, pr�no, M�odzie�cze zuchwa�y, Dost�pi� zechcesz piersze�stwa i chwa�y. Kiedy twa pyta palcami wytarta, By si� wypr�y�, musi by� podparta, A jajca zwi�d�e, co ci d�ugo wisz�, Cz�sto po piasku hieroglify pisz�! C� wr�y� patrz�c na te �ci�g�e boki, Na ow� nog�, jak bambus wysoki? �ydka okr�g�a, co j� niby zdobi, T� r�kawnicznik za talara robi. I cho� wy�o�y� do�� mi�kkimi k�aki, Oko dostrze�e szwu twardego znaki. Twoja twarz blada, ��tem powleczona, Wymazuje ci� z cnych Jebur�w grona. Id� m�ody starcze, p�ki� jeszcze �ywy, Ognie t�giemi wzmacnia� korozywy. Smaruj ma�ciami podr�twia�e cz�onki, Albo dla �wiata staraj si� ma��onki! Ho�y Junaku krwawego rumie�ca, Ty dosta� mo�esz czcigodnego wie�ca! Portka opi�ta, co ledwie nie pryska, Lubie�ne formy walnie ci wyciska; P�dupki pe�ne, jak gdyby toczone, �ydki t�giemi �y�ami plecione, W kroku narz�dzie, cho� go r�ka t�oczy, Bezwolnie �ci�ga niewini�tek oczy. S� to najpierwsze trwa�o�ci zasady, Przy nich potrzebne do�wiadczenia rady! Niechaj twa ku�ka, chc�c by� bez przywary, Cali dwana�cie dobrej trzyma miary. Od urojenia powinna by� wolna. Po-c� ma my�l j� podnosi� swawolna? To mi�kkohuja chwalby jest przyczyna. Gdy mu wiatr nadmie lub spe�ni uryna, Pokaza� pytk� w dow�d oczywisty, Jak jeszcze t�gi i jak zamaszysty. Ale gdy jeste� bliski ju� rozprawy, Niechaj ci� nagle wzruszy ogie� �wawy, I niepotrzebny kobiecej pomocy Bind� postawi w jeborodnej mocy. Jako ci�ciwa od baszkirskiej d�oni, Silno ci�gni�ty twardy �uk nak�oni, Gdy ju� grot ostry w powietrze wyrzuci, I w miejsce p�dem niezocznym powr�ci, Si�� rozchwiana spokojnie nie staje, Chwil� si� trz�sie i d�wi�ki wydaje Tak to pot�nie wypr�ona kucha R�k� swawoln� ci�gni�ta od brzucha, Puszczona... uci�� powinna z �oskotem, A p�pek tylnym odezwa� si� grzmotem. Przy dupie twarde, niezbyt wielkie ga�y, Niechaj si� trzymaj� jak muszla u ska�y. Na tym kolorze niema�e zalety (Przynajmniej wierzy� tak ka�� kobiety). Ka�dy z swych cz�onk�w cz�ek ch�tniej utraci, Jak ony worek nikczemny z postaci. J�cza� Abelard �ywota ci�g ca�y, �e mu okrutnie ober�ni�to ga�y. Wola�by cierpie� bez r�ki lub nogi, A Zeloizie dogodzi� niebogi, Kt�ra nieszcz�sna tr�c dup� o �cian�, P�aka�a ci�gle strat� ukochan�. W jajcach zbi�r rozkosz od natury dany Pami�taj bratku nie jest nieprzebrany. Pstrykaj obficie, nie oszcz�dzaj zdroju, Lecz tam, gdzie warci s� tego napoju. Ma�o u�yje lubie�no�ci daru, Kto jej nie t�umi�c nag�ego po�aru, Na lada kurw� obce� si� pakuje, Kiwa si�, kiwa, na ko�cu popluje. Z ohyd� wyjmie korze� zapienia�y, I niesie pr�dko zapocone ga�y Dwakro� zanurza� do zagrzanej wody, Chroni�c si� z strachem od jakowej szkody. Klnie swe zapa�y, gdy� szybko wychodzi; Miejsce rozkoszy obrzydzenie rodzi. A odebrane fa�szywe pieszczoty Cz�sto przep�aca d�ugiemi k�opoty. O! jakie �ale widok ten nie wznieci W dzie� up�yniony drugi albo trzeci! Gdy r�ka cisn�c grzesz�ce narz�dzie Per�� zielon� z kana�u dob�dzie! Przybywaj wtedy rano medycyny! Zielem dopom� p�dzenie uryny! Zapisuj hojnie konfekta ch�odz�ce, Proszki, or�adki bole�ci goj�ce! �ykaj biedaku te nowe potrawy. Unikaj d�ugo skacz�cej zabawy, By krople zsiad�e przez r�ne spacery W jajcach nad�tych nie wzi�y kwatery. Wino i ponczyk, co weso�o�� daje, Straszn�, o Nieba, trucizn� si� staje. Jak serce bije, jakie dr�enie cia�a, Gdy potrzebujesz nagle uryna�a! Drepcesz na miejscu i zgrzytasz z�bami, �wiat ca�y w gniewie przeklinasz djab�ami, Przysi�g� czynisz by� m�drym Sokratem, Ju� nie ob�apia�, zrobi� si� kastratem. Jaka za� przykro��, gdy ci sny zwodnicze W nocy rozkoszy wystawi� s�odycze! Budzi ci� w bolu ostateczna chwila, Kiedy si� �y�a skurczona wysila, Rzyga sok m�tny, piek�c zdarte rany, A ty dopychasz i sykasz w przemiany. Chceszli niewa�nie zbyt mocnemi leki Trypra zatrzyma� uporczywe �cieki W pachwinie bombon gwa�townie narywa, Sze�� niedziel w ��ku bole�� ci� twa skrywa. Cyrulik z brod� co nie chc� doktory P�ytkiem �elazem zgala ci k�dziory. Jako botanik natur� �ledz�cy Pr�tek zasadzi kwiat obiecuj�cy, Pilnie podlewa, umacnia, podpiera, I co dzie� p�czka lubego wyziera Tak kataplazmem, co ci boki grzeje, Ty patrzysz, kiedy griczo� si� zbieleje, Kiedy z pomoc� chirurgicznej r�ki, Wyzionie sapor bole�ci i m�ki. Nie tu si� ko�cz� sromotne k�opoty, Co cz�ek kupuje za sw�j pieni�dz z�oty! Szankier gorliwy wi�cej dzia�a szkody, Gdy g��wk� �ci�gnie piek�cymi wrzody. Wtedy si� karmisz pigu�ki srebrnemi, Smarujesz cia�o ma�ciami t�giemi, Usta ci� �wierzbi�, a z�b za� przy z�bie Jako klawisze lataj� po g�bie. I szcz�cie, je�li przy ko�cu leczenia, Nie trza z�otego kupi� podniebienia. Ko�cz� ju� stawi� te straszne obrazy, By� do jebania nie powzi�� odrazy. Jeb, M�odzie�cze, jeb, lecz miej zwyczaj drogi, Ze �wiec� kurwie patrze� mi�dzy nogi. Soki cytryny zapu�� jej do piczy, Pewnie ma france, je�li zasyczy. Jak za� wysuniesz twardy cz�onek z dziury, T�, co go kryje, naci�g troch� sk�ry, Napu��, co strzyma, gor�cej uryny, Aby sp�uka�a niepewne jebiny. Nie b�d� zn�w tch�rzem, by sobie nie szkodzi� (By n�g nie po�ama�, nie trzebaby chodzi�). Nie czciej p�ci dwojga lubie�ne zapa�y, Co jako prawe Niebo ludziom da�y, ...
marszalek1