12697.txt

(675 KB) Pobierz
RAY CLARK MATT WILLIAMS

WIAT MASTERTONA

PRZEDMOWA PETER JAMES
TYTUŁ ORYGINAŁU: MANITOU MAN: THE WORLDS OF GRAHAM MASTERTON
Z ANGIELSKIEGO PRZEŁOŻYLI PAWEŁ WIECZOREK I EWA CISZKOWSKA
Autorzy dziękujš Wiesce Masterton, Andrzejowi Kuryłowiczowi, Les i Val 
Edwardsom, Sally 
Partington i Cathy Schofield za pomoc w przygotowaniu niniejszej edycji
WSTĘP
Można by pomyleć, że człowieka, który ma w swoim dorobku prawie 60 ksišżek, ma 
znakomite recenzje i jest darzony dużym szacunkiem przez współczesnych, nie 
trzeba nikomu 
przedstawiać. Okazuje się jednak, że choć od 25 lat wydaje się ksišżki Grahama 
Mastertona, do 
tego z tak różnych gatunków i dziedzin jak horror, thriller, poradnictwo 
seksuologiczne czy 
powieć historyczna, przeciętnemu czytelnikowi, poproszonemu o wymienienie 
najlepszych 
pisarzy literatury grozy, nie od razu przychodzi na myl jego nazwisko. Prędzej 
wymienieni 
zostanš Dean Koontz, James Herbert i Ste  hen King. Dlaczego jednak tak ma być? 
Kim jest 
Graham Masterton i o czym mówišj ego ksišżki? Kto chce poznać odpowied na to 
pytanie  
trzyma jš w ręku.
Natchnienie do napisania niniejszej ksišżki przyszło w 1996 roku podczas 
dorocznego zjazdu 
FantasyCon organizowanego przez British Fantasy Society. Zjazd ten cišga z 
całego wiata 
pisarzy, artystów, wydawców i fanów wszystkiego, co fantastyczne, i włanie tam 
po raz 
pierwszy spotkalimy Grahama Mastertona.
W pónych latach siedemdziesištych oferta dla miłonika horroru była doć 
monotonna, 
okładki również nie były zbyt wymylne. I tak na przykład ksišżki Roberta 
McCammona 
oprawiano w okładki z prostš, choć przycišgajšcš oko grafikš w jaskrawej 
zieleni, purpurze i 
żółci, okładki powieci Deana Koontza przedstawiały nagie ciała pięknych kobiet, 
majšce 
nakłonić czytelnika do wydania pieniędzy ukrytš sugestiš, że tekst jest 
przyprawiony licznymi 
opisami golizny. Najbardziej przycišgały oko powieci w okładkach 
przedstawiajšcych 
szczerzšce kły wilki w żółtych pyskach, umiechajšce się pomarańczowe zwłoki i 
zielone 
demony z rozwidlonymi językami. Egzemplarze reklamowe tych powieci 
rekomendowały ich 
autora jako mistrza horroru.
Chodzi oczywicie o horrory Grahama Mastertona, na których obaj wyrolimy. 
Możliwoć 
wypicia kufla piwa i pogadania z jednym z bohaterów, którzy nas formowali, 
jakš stworzono 
nam dwadziecia lat póniej, była okazjš, której nie moglimy pozwolić sobie 
odebrać.
Po powrocie ze zjazdu obu nas dršżyła ta sama myl: może warto wspólnie napisać 
co, co 
przedstawiałoby dorobek Mastertona  zwłaszcza jego powieci grozy? Do tej pory 
napisano o 
nim niewiele, na pewno nic syntetycznego, podczas gdy o innych wielkich 
nazwiskach 
uprawiajšcych ten gatunek, takich jak na przykład wspomniany już King czy 
Herbert, napisano 
niejednš grubš ksišżkę. Natomiast o Mastertonie można się było czego dowiedzieć 
jedynie z 
kilku wywiadów, opublikowanych w różnych czasopismach i trudnych do znalezienia.
Poczštkowo praca ta miała być małš ksišżeczkš, finansowanš i przeznaczonš do 
publikacji 
przez British Fantasy Society, jednak im bardziej projekt się rozwijał, a nasz 
entuzjazm rósł, 
coraz częciej wraz z naszym wydawcš zastanawialimy się nad możliwociš 
włšczenia do tekstu 
fragmentów prozy Mastertona na przykład jego opowiadań. Kiedy Graham zapalił się 
do tego 
pomysłu i dostalimy zapewnienie od polskiego (!) wydawnictwa, że zakupi prawa 
do naszej 
pracy, możliwe stało się stworzenie pełnowymiarowej ksišżki.
Graham Masterton napisał w cišgu minionych dwudziestu pięciu lat tyle ksišżek, 
że od 
poczštku nie mielimy nadziei, iż uda nam się  zwłaszcza przy koniecznoci 
zachowania 
rozsšdnej objętoci  przeanalizować wszystkie rodzaje literatury, jakimi się 
zajmował. 
Skoncentrowalimy się więc na jego powieciach grozy, a zwłaszcza na 
przewijajšcych się w 
nich okrelonych tematach. Mity, demony, duchy, brutalna przemoc i fantastyczne 
wiaty  to 
tylko niektóre z wštków rozwijanych w jego niesamowitych opowieciach i włanie 
te wštki 
analizujemy w niniejszej pracy.
Poza omówieniem tematów, do których autor najczęciej wraca, wydawało nam się 
ważne 
połšczenie ich z innymi kluczowymi elementami jego twórczoci. W wywiadzie, 
opublikowanym kilka lat temu przez Stardust, Masterton wymienił pięć 
czynników, które jego 
zdaniem powinny charakteryzować dobry horror:
 dużo się w nim dzieje i trzyma w napięciu;
 wraz z rozwijaniem się akcji jego bohaterowie coraz wyraniej pokazujš 
czytelnikowi, jak 
zwykli ludzie radzš sobie z bardzo niezwykłym strachem;
 zgłębia pierwotne, fundamentalne lęki, znane każdemu człowiekowi;
 tłem jego akcji jest legenda;
 jest zamkniętš całociš.
Dla osšdzenia, w jakim stopniu Autor spełnia ustanowione przez siebie kryteria, 
zdecydowalimy się zastosować te same zasady do oceny jego pisarstwa.
Tak wyglšda punkt wyjciowy ksišżki, którš oddajemy niniejszym w ręce 
czytelnika. Poza 
naszymi analizami znajdujš się tu także opowiadania, które  mamy nadzieję  
demonstrujš 
niektóre z tematów i pomysłów, omawianych w poszczególnych rozdziałach. Ponieważ 
udało 
nam się także zamiecić tu oryginalny wywiad z Autorem, kilka znakomitych 
rysunków i 
największš jak dotychczas bibliografię prac Mastertona, mamy nadzieję, że każdy 
znajdzie w tej 
ksišżce co dla siebie.
Naszym zdaniem Graham Masterton to autor najbardziej znaczšcych i 
dostarczajšcych 
najwięcej rozrywki powieci grozy i fantasy ostatniego ćwierćwiecza, a powrót do 
tych ksišżek i 
możliwoć podzielenia się kilkoma przemyleniami na ich temat była dla nas 
prawdziwš 
przyjemnociš.
Mamy także nadzieję, że niniejsza publikacja na tyle zaciekawi czytelników, iż 
nawet ci, 
którzy nie znajš twórczoci Grahama Mastertona, sięgnš po jego ksišżki. Jeli 
tak będzie w 
Twoim przypadku, jestemy pewni, że się nie rozczarujesz.
Matt Williams i Ray Clark
Lipiec 1998 roku
PRZEDMOWA
Czasem, bardzo rzadko, spotykamy ludzi, którzy obdarzajš nas marzeniami.
W dzieciństwie miałem mnóstwo bohaterów. Pierwsi z nich to Harry Houdini, 
Biggles*, 
Dennis Rozrabiaka i Edgar Allan Poe. Kolejnym został Douglas Bader, as lotnictwa 
wojskowego, 
który uczestniczył w Bitwie o Wielkš Brytanię  stał się moim bohaterem, 
ponieważ nie miał 
obu nóg. Moimi bohaterami byli także Famous Five* (choć zawsze się 
zastanawiałem, dlaczego 
żaden z nich nigdy nie chodzi do toalety), Stirling Moss, Thor Heyerdahl i lan 
Fleming. A może 
chodziło o Jamesa Bonda?
Zachwycały mnie postacie z prawdziwego życia, postacie z ksišżek oraz te, które 
powstajš na 
ekranie z celuloidowej tamy  ale wszystkie miały jednš wspólnš cechę: były 
obdarzone 
czym, co opromieniało je blaskiem bohaterstwa lub wietnoci i zamieszkiwały w 
wiecie 
odmiennym od mojego, wiecie kuszšcym, lecz dla mnie nieosišgalnym. Ponad 
wszystko 
podziwiałem jednak pisarzy i im najbardziej zazdrociłem. Umieli tworzyć co 
wyłšcznie przy 
pomocy głowy, i na dodatek sprawić, by ich ksišżki publikowano i czytano!
Majšc siedemnacie lat nagle znalazłem bohatera, którego można było dotknšć. 
Nazywał się 
Adam Diment, miał dwadziecia dwa lata, a jego przystojna twarz spoglšdała na 
wiat z każdej 
gazety. Napisał dwie rewelacyjne powieci szpiegowskie  The Dolly Dolly Spy i 
The Bang 
Bang Girls, jedził wspaniałym samochodem i był tak bogaty, że przerastało to 
moje najmielsze 
wyobrażenia. I miał tylko pięć lat więcej ode mnie! Pochodził z tego samego 
kraju! Mało 
brakowało, a chodziłbym do tej samej szkoły co on! Pomylałem sobie, że jeli on 
może, to mogę 
i ja, i natychmiast zabrałem się do pisania Wielkiej Angielskiej Powieci.
Siedem lat póniej Adam Diment był historiš, a moja Wielka Angielska Powieć 
(400 stron) 
rozpadała się powoli wraz z moimi marzeniami o zostaniu pisarzem, którego 
ksišżki się wydaje. 
Zajmowałem się wtedy produkowaniem filmów i razem ze wspólnikiem wpadlimy na 
pomysł 
zrobienia filmu grozy pod tytułem Saliva (lina) o terroryzujšcym wiejskš 
okolicę wciekłym 
psie. W poszukiwaniu autora scenariusza zadzwonilimy do agencji literackiej i 
powiedziano 
nam, że majš błyskotliwego młodego pisarza, doskonale nadajšcego się do tego 
zadania.
Następnego dnia do naszego biura przy Park Lane wmaszerowały dwa bardzo 
eleganckie 
kapelusze, pod którymi znajdowało się dwoje nie mniej eleganckich ludzi. Choć 
był to rok 1973, 
dokładnie pamiętam ten moment i naszych goci: wysokiego, ciemnowłosego, bardzo 
przystojnego dwudziestoparoletniego mężczyznę w kapeluszu z króliczego futra, z 
zawiniętym 
owalnym rondem, w znakomicie skrojonym garniturze, oraz tak samo wspaniale się 
prezentujšcš 
eleganckš młodš kobietę w filcowym kapeluszu (była to jego agentka i 
równoczenie 
dziewczyna). Ale pisarz nie tak miał wyglšdać. Powinien mieć brodę, nosić 
wywiechtane 
ubranie i zalatywać gorzałkš, z jednej kieszeni powinna wystawać mu fajka, a z 
drugiej 
Guardian, powinien mieć żółte od nikotyny palce i oddech trupa, a na dole 
nogawek 
zmarszczki od spinaczy majšcych uchronić jego spodnie od wkręcenia się w 
szprychy roweru 
A Graham Masterton, choć dopiero tuż po dwudziestce, był już redaktorem 
czasopisma i 
wyglšdał całkiem inaczej.
Był wyluzowany, nowoczesny i odjazdowy już wtedy, zanim ktokolwiek wpadł na to, 
że 
pisarz może taki być. Samym wyglšdem wyprzedzał o dwadziecia lat całš tę 
przemšdrzałš sforę 
nowojorskich dzieciaków. W 1973 roku był nie tylko odnoszšcym najwięcej sukcesów 
młodym 
autorem brytyjskim  był także deklaracjš pewnego stylu. Poza tym łamał 
wszystkie niepisane 
zasady  zwłaszcza tę, że pisarz powinien przez lata egzystować w maleńkiej 
mansardzie na 
p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin