MICHAEL KANDEL paralogika Na my�l o spotkaniu z Feliksem doktor Benjamine czu� zdenerwowanie. Zrozumia�e zdenerwowanie. Felix by� bez w�tpienia najwa�niejszym przypadkiem w Bradford Specific. Uda�o mu si� trafi� nawet na �amy "Kolonialnego Biuletynu Psychotycznego", maj�cego pi��dziesi�t milion�w czytelnik�w. Od czasu do czasu pisano o nim w tanim, ale popularnym pi�mie "Okiem Wariata". Wspomniano go r�wnie� - i to nie raz, nie dwa, lecz trzy razy - w prowadzonym przez Sandy Collins� programie "Zdrowie psychiczne". Nic wi�c dziwnego, �e doktor Benjamine dosta� skurczy �o��dka. To m�g�by by� dla niego powa�ny krok w g�r�, m�wi�c j�zykiem kariery. Doktor Hopkins wezwa� na konsultacj� w�a�nie jego, m�odego doktora Benjamine, by zasi�gn�� profesjonalnej opinii w sprawie Feliksa. A przecie� doktor Benjamine nie by� jeszcze nawet Sousem i mia� tylko cal zarostu, w dodatku jeszcze szpakowatego. Co wskazywa�o, w jak rozpaczliwej byli sytuacji. "Nie licz na zbyt wiele, m�j drogi" - m�wi�a mu Millie dwa �niadania temu. - "Ten stary dra� wie, �e Felix to beznadziejny przypadek, wi�c nie stanowisz zagro�enia". Mia�a ma�o pochlebne zdanie o Hopkinsie. Ca�a Millie - tylko polityka i nieprzebieranie w s�owach. Ach, gdzie si� podzia�o to czu�e ma��e�skie gruchanie? Z tysi�c obiad�w min�o od skazania Felixa po jego prawie udanej pr�bie samob�jczej. Tysi�c obiad�w - Bo�e, to ponad trzy lata. I to w czasach, gdy wi�kszo�� pacjent�w wypuszcza si� po tygodniu lub nawet mniej, dzi�ki cudownemu dzia�aniu tropofin: beta-tropofin, delta-tropofin, sigma-tropofin, a teraz tak�e nowiutkich alfa-neotropofin od Dulutha, z atestem PAA. Sp�dzi� tysi�c obiad�w w zak�adzie psychiatrycznym, pomimo osi�gni�� wsp�czesnej medycyny... Doktora Benjamine'a przeszed� dreszcz (najbardziej nieprzyjemny ze wszystkich dreszczy n�kaj�cych jego �o��dek). Mo�liwo�� nieuleczalno�ci zaprzecza�a zdrowemu rozs�dkowi. Lecz mo�e to w�a�nie on, ledwie trzydziestokilkulatek z lekko szpakowatym zarostem (cho� w�osy na skroniach zja�nia�y ju� mocniej), odnajdzie klucz do zrozumienia, szczeg�, kt�ry wszyscy przeoczyli - wszyscy ci dostojni specjali�ci, chlubi�cy si� stopniami naukowymi o astronomicznej wielko�ci. Szczeg�, kt�ry b�dzie tak oczywisty, tak prosty. Ca�y czas czekaj�cy spokojnie na kogo�, kto b�dzie wiedzia�, gdzie szuka�. B�d� szarpa� z zazdro�ci swe siwe brody i zagryza� bezkrwiste wargi widz�c, jak on udziela wywiadu samej Sandy Collins�, docieraj�c w �ywych kolorach do pi��dziesi�ciu milion�w gospodarstw domowych. Wychodz�c z windy na drugim pi�trze, doktor Benjamine westchn�� i poprawi� sobie krawat, umieszczaj�c jednocze�nie na tablicy w Camden College, trzy budynki dalej, prac� domow� dla student�w wst�pnego kursu medycyny. Ka�dego roku wyk�ada� tam oboj�tnie nastawionym kursantom Wprowadzenie do Etyki Sodomii. Kursanci nie wierzyli w etyk� (poniewa� nie mo�na jej obliczy�), a dyskutowanie sodomii uwa�ali za ma�o istotne (bo gdy uprawiali j� ze sob� w akademikach, nie w��cza�y si� �adne alarmy ani nikt ich nigdy nie zaaresztowa�). Dlaczego m�odzi zawsze s� zbyt skomplikowani, a zarazem zbyt naiwni, by to zrozumie�? Doktor Benjamine u�miechn�� si� ponuro. �ycie nauczy tych g�adko wygolonych smarkaczy w swoim w�asnym s�odkim czasie. Zawsze tak by�o. Pokaza� swoj� bladozielon� kart� identyfikacyjn� pannie Markmain, kt�ra by�a dzi� na s�u�bie. Wsun�a j� do czytnika systemu bezpiecze�stwa. Maszyna sapn�a, zabulgota�a i wyplu�a kart�, wy�wietlaj�c migaj�ce OK. Gdyby tylko uda�o mu si� znale�� rozwi�zanie, kt�re wszyscy pomin�li, awansowa�by co najmniej dziesi�� szczebli w g�r�, mo�e dwadzie�cia - wtedy w ko�cu mog�oby by� go wi�cej. Maj�c si� tylko dw�ch, doktor Benjamine z trudem wype�nia� cotygodniowe obowi�zki, w zwi�zku z czym nie mia� czasu na dodatkowe badania, a Millie, cho� si� na szcz�cie nie skar�y�a, widywa�a go najwy�ej po�ow�. Mo�e w�a�nie to sprawi�o, �e sta�a si� tak ch�odna i kategoryczna. Czy powinien trzyma� za to kciuki? Uk�ad gwiazd prawie sprzyja� trzymaniu palc�w ko�czyn, a jego osobista gwiazda przebywa�a teraz blisko azymutu. Powa�na decyzja w sprawie kariery, ot co. Powinien trzyma� kciuki, czy nie? W drzwiach pojawi� si� doktor Hopkins. Dwaj m�czy�ni wymienili si� gestem uznania - pionowym potrz��ni�ciem r�k. - Ciesz� si�, �e ci� widz�, Bob - rzuci� Hopkins grobowym basem. - Wydajesz si� bardziej zmartwiony ni� zazwyczaj, Hal - odpar� doktor Benjamine, widz�c cienie pod oczami starca. - Ach, to przez to nowe skrzyd�o - �achn�� si� doktor Hopkins. - Taaak, s�ysza�em - doktor Benjamine nada� s�owom sympatyczn� nut�. Odkry�, �e taka sympatyczna nuta okazywa�a si� skuteczna w kontaktach nie tylko z pacjentami, ale i kolegami oraz zwierzchnikami. Jedna weso�a melodyjka i wszyscy ludzie s� po twojej stronie. - Wyrasta w ci�gu nocy, a teraz trzeba na to znale�� pieni�dze. Chyba powinni�my si� cieszy� - rozw�j, i tak dalej - ale, na mi�o�� bosk�, jakie� spustoszenie to czyni w bud�ecie. Doktor Benjamine ruszy� za starym, znu�onym lekarzem przez bladozielony korytarz, a id�c rozmy�la� o ambicji. Dotarli do drzwi, na kt�rych widnia�o po prostu: FELIX. Doktor Hopkins zwr�ci� si� w stron� doktora Benjamine'a i oci�ale przymkn�� powieki, co potrafi� tylko ci, kt�rzy osi�gn�li pewien wiek. - Jest niezwykle racjonalny - wyszepta� doktor Hopkins. Doktor Benjamine skin�� g�ow�, daj�c do zrozumienia, �e ju� wie. - Niech si� pan nie da tym zmyli�. Nie, doktor Benjamine nie da si� zmyli�. Otworzyli drzwi i weszli do �rodka. Doktor Hopkins przedstawi� Feliksowi dr Benjamine'a. Felix by� zadziwiaj�co szczup�y, prawie tak szczup�y, jak nieopierzony nastolatek, cho� stukn�a mu ju� - czy aby na pewno? - czterdziestka. Mia� dziwnie bezbarwne oczy, jak szklane kule upstrzone gdzieniegdzie bladymi szaroniebieskimi smugami. Doktor Benjamine nie gra� w kule od wieku niedyskrecji. Pami�ta� ko�o na brunatnej ziemi, sucho�� tej ziemi na palcach i gor�ce letnie s�o�ce rozpalaj�ce mu ramiona. Jak szybko p�yn�� czas. I posi�ek za posi�kiem. Felix, jak ka�dy inny pacjent, nosi� szlafrok - gwiazdki w kolorze burgunda na szarobr�zowym tle. Ich wizyta najwyra�niej wprawi�a go w rozdra�nienie, jak gdyby dwaj psychiatrzy przeszkodzili mu w czym� nieprzyjemnym, lecz powa�nym. Wygl�da� tak�e na coraz bardziej znu�onego, jak cz�owiek uwi�ziony w niesko�czonym cyklu powt�rze�, w �wiecie ustawionych naprzeciwko siebie luster. W pokoju Felixa by�o niewiele mebli: sofa, ma�y stolik, na nim lampa. Doktor Benjamine zauwa�y�, �e sznur od lampy zrobiono w taki spos�b, by w �aden spos�b nie mo�na by�o si� na nim powiesi� - �atwo si� rwa�. Dwuletnie dziecko by go urwa�o. Niemowl� by go urwa�o. No i pr�d mia� oczywi�cie bardzo niskie napi�cie, zgodnie z przepisami panuj�cymi w Bradford Specific oraz wszystkich pozosta�ych zak�adach dla nietypowo zaburzonych w Koloniach. Na �cianie wisia� staro�wiecki dwuwymiarowy obraz, przedstawiaj�cy historyczny park wok� Camden. Kobiety w gorsetach, m�czy�ni w wysokich kapeluszach oraz mn�stwo koni i powoz�w. Spokojny, pogodny pok�j. Pacjent natomiast, nawet je�li by� spokojny, nie mia� pogodnego nastroju. Zdecydowanie nie by� pogodny. Wisia� nad nim niemal dostrzegalny cie�. - Mi�o mi pana pozna� - zacz�� doktor Benjamine, potrz�saj�c chud� i ma�� d�oni� chyba najwa�niejszego i najbardziej zagadkowego przypadku, jaki pojawi� si� od czasu Strasznej Clarence z Bledsoe pi��dziesi�t tysi�cy obiad�w temu. Przygl�da� si� badawczo Feliksowi, pr�buj�c oceni� go swym okiem profesjonalisty. - I nawzajem - odpar� Felix z grymasem na twarzy. Skin�� uprzejmie g�ow�, po czym zacisn�� mocniej pas swojego szlafroka. Wiedzia�, �e b�dzie poddany kolejnemu badaniu/wywiadowi. By� do�� spostrzegawczy. I mocno znudzony. Po wymianie nieistotnych uwag na temat pogody oraz gry Wombat�w w bie��cym sezonie, doktor Hopkins chrz�kn�� i powiedzia�: - Felix, je�li nie masz nic przeciwko temu, doktor Benjamine chcia�by zada� ci par� pyta�. Jest jednym z naszych najbardziej obiecuj�cych m�odych naukowc�w. No c�, wi�c do zobaczenia. - Machn�� im na po�egnanie, jakby od niechcenia. A dla ciebie, obiecuj�cy m�ody doktorze Benjamine, oznacza to wielk� szans�. - Jeste� przygn�biony - zacz�� doktor Benjamine. By�o to jego ulubione otwarcie. Oboj�tne, a zarazem zdradzaj�ce trosk�. - Jestem przygn�biony - potwierdzi� Felix, siadaj�c na prostym, pozbawionym poduszki krze�le. Gestem gospodarza zaprosi� doktora Benjamine'a do zaj�cia miejsca na sofie, poniewa� wszystko wskazywa�o, �e rozmowa nie sko�czy si� przed podwieczorkiem. Doktor Benjamine przygryz� warg�. Lekarz powinien umie�ci� tyln� cz�� swego cia�a na twardym i wysokim drewnianym sto�ku, dzi�ki czemu jest wy�ej od pacjenta. Lekarz musi by� czujny jak jastrz�b, czysta koncentracja, podczas gdy pacjent, spoczywaj�c wygodnie na mi�kszym, znajduj�cym si� bli�ej ziemi pod�o�u, niech wpada w b�ogo��, z kt�rej mog� �atwo wymkn�� si� nie upilnowane s�owa i cenne przes�anki. Lecz niestety, doktor Benjamine nie m�g� odm�wi� zaproszeniu na sof�, poniewa� by�oby to z jego strony arogancj�. Akcentowanie powagi autorytetu lekarza przez odmow� zaj�cia pozycji siedz�cej jest r�wnoznaczne powiedzeniu: "Kim�e jeste�, by proponowa� mi sof�? Dzi�kuj�, postoj�". Nie w taki spos�b zdobywa si� mo�liwo�� wejrzenia w mroczne �r�d�o szale�stwa. Trzeba umie� wtopi� si� w otoczenie. Doktor Benjamine usiad� wi�c na sofie, kt�ra pod jego ci�arem wyda�a d�ugotrwa�y, daleki od nies�yszalnego syk. Natychmiast poczu� senno��. Przekl�� w my�lach. - Dzi�kuj� - powiedzia�. Felix czeka� z nieprzeniknion� twarz� sfinksa. Nie dawa�o si� z niej wyczyta� ani o jot� wi�cej ni� z twarzy lekarza. Ci�ko co� zdzia�a� z tak doskona�� oboj�tno�ci�. - Czy mog�...? - zapyta� dokto...
Poszukiwany