Piskulak Dąb jak chłop.txt

(26 KB) Pobierz
Andrzej Piskulak

D�b jak ch�op

Tomik wydany nak�adem wydawnictwa �STON 2� � Kielce 2003 
Spis tre�ci
Drogi Poeto
Liturgia zmartwychwstania s��w
�mier� Bartka
Podparty wspornikiem
Zagnany przez wiatr
W pok�onie
M�ody d�bczak
Sw�j d�b
Bartek letni
Takie drzewko
D�b doradca
Dotyk li�cia
Bartek
Dwie pory d�bu
Z dziada pradziada
Konserwatywny d�b
�wi�tokrzyskie podniesienie
D�b i ja
Spowiednik
Znak Bo�y
Duchowy turysta
Krzy�owanie
Por�wnanie
Na rozdro�u zmys��w
Rozstaje
Sam z sob�
D�b jak zmach
W koronie Bartka czasami
Drabina do nieba
Pod roz�o�ystym d�bem
Tysi�cletni egzegeta
W panteonie
Patron
To s�owo jedno
�wietlisty ko�
Zabawa w burz�
Znak zgody
Opad�y z si�
Poranny drapie�ca
Zapomniany przez drzewa
Pos�owie
KONIEC ROZDZIA�U
4
S�owo wst�pne krytyka literackiego Jana Zdzis�awa Brudnickiego
Szanowny Poeto!
Tw�j Wydawca zwr�ci� si� do mnie o napisanie kr�tkiego komentarza do poematu. I 
wyobra� 
sobie moje zdziwienie! Zbiegiem okoliczno�ci zaproszono mnie kiedy� na wie� ko�o 
Ciechanowa. Podczas wycieczki rowerowej trafi�em na skraju uroczej doliny �ydyni 
na brata 
�Bartka� . Nie przesadzam, to naprawd� najokazalszy d�b Mazowsza, a zwie si� 
�Uparty jak 
Mazur�. Posiada r�wnie pot�ny pie�, prawie r�nie roz�o�yste konary i wygl�da 
majestatycznie, zw�aszcza z oddalenia. 
Ale nie mog�em � nawet w czasie licznych kolejnych odwiedzin � poj��, co mnie w 
tym 
drzewnym patriarchu tak fascynuje, poci�ga, pobudza wyobra�ni�. Dopiero Tw�j 
poemat 
pozwoli� mi odczyta� tajemne sensy. Przer�ne. Przede wszystkim historyczne. To 
d�b 
gospodarz, jak ch�op na swojej ziemi. I jest to te� kr�lewski w�adca 
spo�eczno�ci drzewnej 
wobec okolicznych p�l, ��k, wsi, dr�g, ognisk. Pami�ta ca�� histori� tego kraju. 
Opowiada 
mo�e legendy grecko � poga�sko � chrze�cija�skie? Lubili pod takimi baldachimami 
zasiada� 
kr�lowie i wodzowie. Szumia� wszak si�� i wolno�ci�.
Ale myli�by si� ten, kto by domy�la� si� tu jednoznacznego uwznio�lenia. 
�Jeste�my go��mi 
w naszej d�binie� To druh i towarzysz cz�owieka. Tego kruchego, kr�tko �yj�cego, 
zagro�onego cierpieniem, chorob� i �mierci�. Staj� naprzeciw siebie drzewo i 
cz�owiek, jako 
dwie cielesno�ci i dwie duchowo�ci. Cz�owiek czeka, �e go kto� uko�ysze do snu � 
nocnego i 
wiecznego; drzewo walczy o swoje ziemne posady, o �ycie, przebiera si� porami 
roku i ubiera 
si� z wiekami. Cz�owiek oczekuje od niego �wi�tyni, �wi�tego gaju i strumienia, 
rozgrzeszenia. Szuka podniet dla wyobra�ni ju� od dzieci�st3wa, �r�de� poezji, 
legend, 
opowie�ci. Taki d�b, taka �ywa architektura pozwala mu uciele�ni� �ywe sensy, 
metafory, 
mity. Czasem spo�eczno�� lub los skazuje jednostk� na ukrzy�owanie, krzy�uj�c 
r�wnocze�nie �ywe drzewo i �ywego cz�owieka. Jest to memento �ycia i losu.
Nawet co� wi�cej, przecie� to symbol Kosmosu, ��cznik mi�dzy g�r� i do�em, co 
symbolizuje 
istoty korzenne, pe�zaj�ce, biegaj�ce i lotne. A ponadto w sensie duchowym ��czy 
ziemi� i 
niebo. Nic, zatem dziwnego, �e jest celem pielgrzymek i �r�d�em uwznio�lenia 
wewn�trznego. Tote�, drogi Poeto, zdaj� sobie spraw�, �e trzeba wiele 
przecierpie�, po�egna� 
i powita� na nowo nadziej�, by� w sytuacji Hioba i Hamleta, g��boko wrosn�� w 
gleb� 
rodow�, zagubi� si� i odnale�� � �eby porozmawia� sobie istotnie z takim d�bem.
Jan Zdzis�aw Brudnicki
Ps.
Przy okazji prosz� przekaza� pozdrowienia Bartkowi od Upartego Jak Mazur. Czy 
nie po to 
jeste�my, my, powsinogi �wi�tokrzyskie, �eby przenosi� przes�ania?
KONIEC ROZDZIA�U
6
Liturgia zmartwychwsta�ych s��w
�ab�d� majestatycznie wyp�yn�� 
Z herbu biskupiego 
�egluje dostojn� procesj� kwiat�w
Spod roz�o�ystego ukrzy�owanego
Tysi�cletniego drzewa
Z zawieszonym na piersi Chrystusem
Krwiobiegiem ulic 
Na zachodnie zbocze Che�mu
Tam ko�ci� skromnie umglony w sobie
Porann� wiosn�
Ko�cielny rozpala zaranny trybularz 
Wahad�uje s�o�cem zawieszonym 
Na srebrzystych �a�cuszkach rosy
Ku�tykaj�c rozpala wo� 
Kadzid�a kacze�cy i mleczy 
Dziczej�cych r�nobarwnie r� i g�og�w
W tym rozpalonym poranku
Rozpoczyna si� rezurekcja znacze�
Smuklej�cych pod g�r� modrzewi i �wierk�w
Konarz�cych szeptem d�b�w i buk�w
Bielej�cych kom�ami brz�z 
Kolec za kolcem wij�cych si� zieleni� je�yn 
Pionierskich od zarania �ycia mch�w i porost�w
Zmurszaj�cych si� do wysi�ku 
Po wilgotnych schodach i kamieniach 
Skrzydlak�w klonowych zakie�kowanych
Na zasapanych i roze�mianych nosach
Palczaste li�cie poklepuj� przyjacielsko
Po zroszonym porannym wysi�kiem p�aszczyku
W d�bowe obite �elazem wrota ko�acze serce 
Krok po kroku rozl�kaj� si� echem my�li
Rozpocz�a si� liturgia zmartwychwsta�ych s��w 
�mier� Bartka
Zabetonowano mu dziupl�
Nawet nie mo�e
U�o��dzi� si� 
Nad swoim losem
W ramach
Melioracji w podglebiu
Pozbawiono korzeni wody
I
Obni�ono w m�zgu
Poziom
�wiadomo�ci 
Podparty wspornikiem
Gdy tak gapi si� na wycieczkowicz�w 
Podparty wspornikiem 
Pod konar
Nie pami�ta
Wiatru kt�ry zaszumia� d�binie 
W koronie
Wtedy on � 
Ma�y �o��d�
Ledwo przeczuwaj�ce istnienie
Upad� z kolan matki
Ma�y k��buszek zieleni
Z zawi�zanym troskliwie listkiem 
W czapeczce z pomponikiem
Zerwa� ostatni� �ody�k� zale�no�ci
Nareszcie wolny
Obija� si� o kamienie
Zaorywa� nosem o ziemi�
Kluczy� mi�dzy ryjami dzikich �wi�
Ucieka�
A� zagnany
Do nieprzytomno�ci
Zary� si� g��boko
W dziejow� szczelin�
W �wiadomo�ci
Zagna�ska
Nie przypuszcza� nawet
�e prze�yje tysi�c najbli�szych lat
�e przetrwa w�asn� 
�mier�
Zagnany przez wiatr
Tak tak...
Przypadkowy jak wiele innych �o��dzi
Zagnany przez wiatr
W miejsce
Gdzie teraz zwiedzany
Nie zapowiada� si� dobrze
Kruchy i chorowity
Nie pojmowa� zbytnio 
Co do niego m�wiono
Targany przez po�ary
Jednak r�s�
R�s�
Ten d�b jak ch�op
Na schwa�
A� wr�s� korzeniami twardymi
Jak sw�j los.
W sutk� ziemi
W pok�onie
Ze swych siedzib
W Krakowie i Warszawie
Wyszli trzej kr�lowie
(orze� wskazywa� im drog�)
Boles�aw Chrobry
W�adys�aw Jagie��o
Jan Sobieski
I ka�dy w darze
Przyni�s� kawa�ek
Historii Polski
By z�o�y�
Na konary
Kr�lowi puszczy 
To tu narodzi� si�
Ukrzy�owany B�g
M�ody d�bczak
Korzonkami ob�api� delikatnie
Czarn� grudk� nap�cznia�ej pokarmem
Ziemi
I wessa� si�
A� do szpiku
Bolesnego sumienia
Jej mieszka�c�w
Sw�j d�b
Wr�s� nam ten d�b na schwa�
Jak �wieca - chwat
D�b uw�aszczony
W ogrodzonym � przed dzie�mi - 
placyku
Ot
D�b ma�orolny
Setny jednak to d�b
Od tysi�ca lat nie dzieciak
To d�b pod w�sem
Po przej�ciach
I z przesz�o�ci�
Na ch�opa wysoki
Na ch�opa 
Wie swoje
Bartek letni
D�b jak chwat
Latem
�o��dzi
Mu nie brak
Takie drzewko
No i co pani
Powie 
Takie drzewko
Co z niego wyro�nie
Przecie� to prowincja
A on te�
B�g wie z jakiej rodziny
A on r�s�
Dzikie psy podlewa�y go
Znacz�c teren gdzie trzyma�y wart�
Ptaki czule ob�apywa�y go gniazdami
Podczas skwaru
Ch�epta� li�ciami wiatr
I r�s�
R�s�
Jakby chcia� przerosn��
W�asne �ycie
Ludzkie gadanie
Histori� narodow�
No i co te�
Pani
Powie
Kto by przypuszcza�
D�b doradca
Przegra�e� zawistny ksi���
To ty ukrad�e� kr�lestwo mojego podw�rka
Z wyprawy do Kolchidy � krainy udr�ki 
Wr�ci�em zwyci�ski
Z�ote runo poezji zdoby�em
Wiara o�ywi�a spi�owe byki niemocy
Gotowe do zaorania zachwaszczonego 
Nienawistnymi z�bami smoczymi 
Pola s��w
Nadzieja wytrzyma�a atak
Niewidzialnych wojownik�w
Twoich potwornych my�li
Przera�ona bestia zawi�ci
Uciek�a z twojego serca
Na widok mojej mi�o�ci
Do ciebie 
M�j Argo
Ko�ysze si� z burty na burt�
Wzburzona nienawi�� twoja - ksi���
Rozbryzguje si� na miliony kropel 
Niemy tysi�cletni d�b doradca
Z ukrzy�owanym Chrystusem w okolicy serca
Wskazuje kierunek
Wiatr dmie w rozpostarty maszt li�ci
Zanim ska�� ci� na wieczne zapomnienie
Mojej krzywdy
Najpierw daruj� ci 
Co mi ukrad�e�
Dotyk li�cia
Poczu�em na ramieniu
Dotyk li�cia palczastego
Obleczonego w po��k�� sk�r�
Zacisn�� palcami kurczowo
Odwr�ci�em twarz
D�b
Jakby wyszczupla�
Z trudem pomy�la�em
�e nie uschni�ty
To niewypowiedziane
Gdy patrz�
Na pot�n� s�kat� posta�
Jak roni li�cie
Jeden po drugim
Nie mo�e nawet podnie��
Konar�w
By ga��ziami
Obetrze� zmursza�e powieki
Z rosy 
Bartek 
D�b jak ch�op
Na schwa�
Tylko
Krzepy
Mu brak
Dwie pory d�bu
W zimie sp�ywa z niego 
Sukmana z grubego ciemno � siwego sukna kory
Spi�ta na piersiach mosi�nym Chrystusem
Ko�nierz stoj�cy
A ko�ce r�kaw�w i klapy 
Obszyte zwiewn� �nie�k�
Po prawej stronie 
Od ko�nierza do pasa
Biegnie oblam�wka
Zimnej szaci
W lecie zielone zgrzebne p��cienne li�cie
�ci�gni�te jedynie
W�skim pasem 
Rzemiennym ga��zki
Klapy i r�kawy obszyte 
Suknem ciemno � zielonym
Im starszy d�b
Tym d�ugowieczny ch�op
Z dziada pradziada
Rysy jego twarzy ostre
Oczy siwe
Lub bure 
Zamglone
Pozornie nie zdradzaj� �ycia
Ca�e cia�o ci�kie
Leniwe
Czupryna g�sta ciemnoli�ciasta
Ubi�r w�o�cianina 
Nie przedstawia wdzi�ku i bogactwa barw
I r�norodno�ci form
�atwo domy�le� si� jego nastroju duchowego 
I charakteru
Mo�e temu winna gleba p�onna
Gustuje w barwach ciemnych
Poza tym brak porz�dku
Ko�o g�owy 
Razi
Odpycha
Zdradza brak poczucia estetycznego
Sp�ywa z niego sukmana twardej kory
A korona ubrana w czap� 
Z bia�ego barana �niegu
Od wielkich dzwon�w tylko strojon� 
Sowicie w p�k pi�r zamieszkuj�cego ptactwa
�apcie ukr�cone z czarnej kory
Okr�cone rzemieniem na onucach gleby
Mimo podesz�ego wieku
Zawsze trzyma si� pewnie
Wro�ni�ty w dziada z pradziada
Konserwatywny d�b
Ten d�b jak m�czyzna
Uzdolniony i wszechstronnie utalentowany
Potrafi si� po�wi�ci�
Domowi
Rodzinie
Spe�nia� oczekiwane obowi�zki
Bardzo szlachetny 
Lecz 
Konserwatywny
I dlatego tylko
Nie osi�ga w �yciu tego
Co naprawd� potrafi...
�wi�tokrzyskie podniesienie
Ta ziemia
U Krzy�a
Przyjmuje komuni�
Nawozu i potu
By przemieni�
Wzburzon� 
Do szale�stwa
Krew w wino
Strudzone cia�o
W nasz�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin