1
„Berenice i Miłoszowi,
Oraz wszystkim, dla których Gwiezdne Wojny
to coś więcej, niż tylko znakomita fantastyka.”
Pełnomocnik Sprawiedliwości
Prolog
Przestrzeń. Bezmiar głębi kosmosu, niepojęty dla wielu, nawet dla tych, którym
przyszło podróżować między gwiazdami. Setki tysięcy gwiazdozbiorów, mgławic, miliony
planet, księżyców, asteroid i innych ciał niebieskich, a każde posiadające własny
krajobraz, faunę, florę, historię... To zbyt wiele, aby mógł to sobie przyswoić pojedynczy
przedstawiciel dowolnej rasy. Galaktyka poznała jednak człowieka, któremu niemal się
to udało.
Imperator Palpatine.
Przewrotny władca wszechświata. Siła spajająca całą machinę polityczno-militarną,
jaką jest Imperium, w jedną, spójną całość. Twórca Nowego Ładu, dążący do zdobycia
jak największej władzy nad każdą istotą w galaktyce. Człowiek, którego potęga była tak
wielka, że stała się niemal tożsama z siłą, z której korzystał, aby stworzyć swoje
Imperium Strachu. Z Mocą.
A raczej z jej ciemną stroną. Tą częścią Mocy, po której jest strach, złość, nienawiść,
cierpienie. Imperator, zagłębiając się coraz głębiej w tajniki ciemnej strony, zatracając
się coraz bardziej w swojej żądzy władzy i dominacji, stracił najcenniejszą rzecz, jaką
miał: człowieczeństwo. Być może dlatego właśnie cała instytucja Imperialna nastawiona
była na zebranie jak największej ilości bogactw, a także szerzenie strachu i zła. Im
więcej było tych emocji w Mocy, tym jej Ciemna Strona była silniejsza, a, co za tym
idzie, jej użytkownik. Przez tysiąclecia Zakon Lordów Sith rozsiewał wokół siebie ziarno
strachu, i dzięki temu rósł w siłę. Był jednak pożerany przez żądzę władzy; Lordowie
Sith walczyli o nią między sobą, prowadzili niekończące się batalie i w końcu
doprowadzili do upadku swojej potęgi. Imperator wiedział o tym. Wiedział, że jeśli
pozwoli swoim podwładnym na osiągnięcie poziomu porównywalnego z jego własnym,
doprowadzi jednocześnie do walki o władzę. Wiedział, że nie może pozwolić swoim
uczniom na swawolę, bo staną przeciwko niemu. Wiedział, że musi posiąść moc, jakiej
nie miał jeszcze żaden Lord Sith.
Palpatine oszukał śmierć.
Odpowiednio potężny użytkownik Jasnej Strony Mocy mógł przedłużyć swoją
egzystencję tak, jak to zrobił Obi-Wan Kenobi, Yoda czy Qu Rahn. Nie mógł jednak robić
tego wiecznie, zresztą bardzo chciał już odpocząć. Po Ciemnej Stronie nie było
odpoczynku, jedynie wieczne potępienie. Tylko najpotężniejsi Mroczni Lordowie Sith
mogli przenieść swoją Moc w obiekt materialny. Cały Korriban jest pełen takich duchów,
które skowyczą z bezsilnej złości. Exar Kun posunął się najdalej: jego obiektem był cały
księżyc. Imperator jednak osiągnął taki stopień zestrojenia z Mocą, że jego energia
mogła podróżować z ciała do ciała. W ten sposób najmroczniejszy z mrocznych znalazł
sposób na życie wieczne, czego nie potrafił żaden z jego uczniów. Miało to jednak pewną
wadę: Imperator fizycznie i psychicznie uzależnił się od Ciemnej Strony. Nie był już jej
użytkownikiem, lecz niewolnikiem.
Wielu pragnęło podobnej potęgi. Niewielu jednak odważyło się podjąć próbę jej
zdobycia. Imperator był najpotężniejszym Ciemnym Jedi w galaktyce i pragnął rządzić
nią poprzez Moc. Jego marzeniem było przekazanie funkcji gubernatorów planet
wyszkolonym przez siebie wojownikom mroku. Trenował ich osobiście. Niektórych, np.
Dartha Maula, Dartha Tyranusa i Dartha Vadera jeszcze jako Mroczny Lord Sith, Darth
Sidious. Po jego "śmierci" to Vader przejął ten tytuł. Poza tym Palpatine miał jeszcze
korpus wyszkolonych przez siebie Ciemnych Jedi. I chociaż uczył ich w oparciu o wiedzę
Sithów, zaszczepił w nich bezgraniczne oddanie Ciemnej Stronie. Było ich siedemnastu:
Jerec, Joruus C'Baoth, Boc, Maw, nawrócony później Kam Solusar, Nefta, Sa-Di, Tedryn-
2
sha, T'iaz, Zasm Kath, Baddon Fass, Sariss, Gorc, Pic, Mordi, Vilgoir i Yun. Do zadań
specjalnych Imperator miał grupę obdarzonych Mocą infiltratorów i zamachowców: Marę
Jade, Rogandę Ismaren, Maareka Stele, Arden Lyn, Jenga Drogę i Shirę Brie. Miał
zamiar wkrótce wysłać ich do walki między sobą, a ten, który zwycięży, zasili szeregi
Ciemnych Jedi. Była jednak osobna kasta władających Mocą wojowników, których
nazywano Egzekutorami lub Namiestnikami Sprawiedliwości. Kasta ludzi potężnych i
niemal niepokonanych, posiadających rozległe talenty przywódcze, umiejętności
taktyczne i dużą wrażliwość na Moc. Mieli oni stać na straży Nowego Ładu i byli
jedynymi, którzy mogli w krytycznej sytuacji wdrożyć w życie plan "Ręka Cienia".
Wiedzieli też dość dużo na temat historii i nauk Sithów, niektórzy byli nawet szkoleni
przez samego Dartha Vadera. Ci Pełnomocnicy Sprawiedliwości to ostatni bastion
ciemnej strony Mocy i Nowego Ładu. Było ich trzech: threelanin Sedriss, dowodzący z
planety Byss członek wewnętrznego kręgu Imperatora, firrerenianin Hethrir, bezduszny i
mroczny zwolennik niewolnictwa latający po Galaktyce swoim światostatkiem, i wreszcie
ostatni, niemalże legendarny, mimo iż niewielu wiedziało o jego istnieniu, osobnik
nieznanej rasy, wieku, płci, zapatrywań, osiągnięć ani umiejętności. Wtajemniczeni
znają tylko jego imię.
Witiyn Ter.
Rozdział 1
"Replacer", niszczyciel klasy Imperial, płynął bezgłośnie w pustce przestworzy. Cichy i
złowieszczy kształt z pewnością wzbudziłby strach w każdym, kto pojawiłby się w
systemie Jughota. O to też chodziło jego dowódcy.
Kapitan Pilzbuck, mężczyzna w średnim wieku o ciemnej karnacji i nie rzucających się
w oczy rysach był mało zadowolony z zadania, jakie powierzyło mu dowództwo Centrali.
Co prawda rozumiał potrzebę przekonania ewentualnych obserwatorów o tym, że to
Imperium jest odpowiedzialne za prace wydobywcze w pasie asteroid Jugotha, ale był
święcie przekonany, że mógł się tym zająć absolutnie każdy dowódca liniowy. Dlaczego
akurat on?
Wiszenie nad pracującymi w pobliskim pasie asteroid maszynami wydobywczymi
uważał za marnotrawstwo środków. Znał oczywiście doktrynę postępowania przy nie
cierpiących zwłoki pracach polowych, którą przed laty wprowadzono we Flocie
Imperialnej. Chodziło o to, że robotnicy ponoć pracowali szybciej i wydajniej, gdy czuli
nad sobą bat. Wiedział, że Centrala chce sprawiać pozory akcji sponsorowanej przez
Imperium. Uważał za rozsądne trzymanie straży nad ważnym projektem, zwłaszcza, że
cała akcja miała miejsce poza przestrzenią kontrolowaną przez Centralę. Z drugiej
strony, w systemie Jugotha nie było żadnej planety, tylko pas asteroid, umiejscowiony
na orbicie wokół białego olbrzyma zwanego Jugothem. Ponadto układ był umieszczony w
najdalszym zakątku Zewnętrznych Odległych Rubieży, więc szansa napotkania tutaj
jakichkolwiek innych statków spadała do zera. Nie było zatem przed kim sprawiać
pozorów. A tak w ogóle Pilzbuck wątpił w słuszność doktryny. Pracujący poniżej
niewolnicy nie mieli szans na ucieczkę, z czego doskonale zdawali sobie sprawę. Wraz z
brakiem nadziei pojawił się brak chęci do jakiejkolwiek aktywności, a więc i do pracy.
Według Pilzbucka prace posunęłyby się naprzód dopiero wówczas, gdyby dał
niewolnikom choć cień szansy na ucieczkę albo polepszył warunki pracy... Tak, trzeba
...
Poszukiwany