!Bogusław Wołoszański - Tajna wojna Churchilla.doc

(4176 KB) Pobierz

BOGUSŁAW WOŁOSZAŃSKI

 

TAJNA WOJNA CHURCHILLA

 

 

Spis   treści:

Drogi Czytelniku

Gambit Churchilla

Tajna wiadomość majora Sasa

Największy sukces B-Dienst

Niezwykła operacja Kriegsmarine

Czas decyzji

Rozgrywka

Wielkie zadanie

Dzień, w którym Francja przegrała

Jak wciągnąć Amerykanów?

Cud Dunkierki

Powtórka z Monachium

Cios

Warunki dla Anglików

Gdzie jest książę?

Decydujący front

Sojusznik

Spotkanie w San Francisco

Ofensywa

Bałkański poker

Niezwykła decyzja zastępcy führera

Tajemniczy lot

Niedziela na Obersalzbergu

Czy ktoś przybył?

Tajemnica Desmonda Mortona Wreszcie zwyciężyliśmy

Bibliografia

Dokumenty

Indeks

 

Drogi  Czytelniku

Tajna wojna Churchilla przedstawia część historii drugiej wojny świa­towej, którą tworzyli politycy, prowadzący najkrwawszą wojnę w dzie­jach ludzkości: Adolf Hitler, Józef Stalin i Winston Churchill. Dykta­torzy działali w tajemnicy przed swoimi narodami, toteż poznanie motywów ich politycznych poczynań i decyzji pozostaje szczególnie trudne. Okazuje się jednak, że równie trudno jest dotrzeć do prawdy o działaniach szefów rządów i państw demokratycznych. Od dziesiąt­ków lat najważniejsze rządowe dokumenty, stenogramy rozmów, rozkazy i raporty pozostają zamknięte w sejfach. Poznaliśmy więc zaledwie część prawdy o czasach, w których kształtowała się nasza historia. Do dzisiaj brakuje ostatecznej odpowiedzi na wiele pytań dotyczących polityki przywódców świata, aczkolwiek dowiedzieliśmy się wystarczająco dużo, aby móc zacząć wypełniać luki w historii dru­giej wojny światowej.

Każdy z wielkich tamtego czasu był graczem, prowadzącym nadzwy­czaj skomplikowaną i tajną grę. Z trzech przywódców europejskich Winston Churchill znajdował się w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Jako pierwszy lord Admiralicji, czyli minister marynarki wojennej w rządzie Neville'a Chamberlaina, nie mógł, umywając ręce, zrzucić odpowiedzialności na zwierzchnika, polityka słabego i ugodowego. Do­wodząc wielką flotą, jedyną realną siłą, jaką Wielka Brytania miała na początku drugiej wojny światowej, chciał ją wykorzystać w walce z na­zizmem. Czy więc nieszczęsna operacja norweska była prowokacją, która miała zmusić Hitlera do walnej rozprawy na morzu, jedynym polu

bitwy, gdzie Brytyjczycy mieli przewagę? Jeśli tak, to dlaczego Chur-chill, inicjując tę grę, dał się wyprzedzić Hitlerowi, na skutek czego walka zakończyła się przegraną aliantów? Dzisiaj możemy już podjąć próbę udzielenia odpowiedzi na to pytanie.

Następny etap politycznej działalności Churchilla był równie trudny. Objął urząd premiera w maju 1940 roku, w dniu, w którym niemieckie armie uderzyły na Francję. Churchill powiedział Brytyjczykom, że może im zaoferować tylko „krew, pot, trud i łzy" - oni zaakceptowali to i po­parli go w najtrudniejszym okresie. Nie wszyscy, nie znalazł bowiem poparcia u wielu polityków i arystokratów, mających wielkie wpływy w państwie. Uważali oni, że Churchill prowadzi Wielką Brytanię do zguby. Premier, aby wygrać wojnę z Niemcami, musiał najpierw zwy­ciężyć tych, którzy nie chcieli walki z nazizmem i usiłowali porozu­mieć się z Hitlerem. Prowadził więc swoją tajną wojnę przeciwko nazistom, mając przeciwko sobie ludzi ze swojego otoczenia. Wygrał, lecz do dzisiaj wiele jego poczynań osłania tajemnica. Warto podjąć próbę zebrania ujawnionych faktów, odtajnionych dokumentów, publikowanych dopiero teraz zeznań świadków, aby ukazać, jak trud­ną kampanię przeprowadził Churchill i jak wielkie zwycięstwo odniósł u siebie w kraju, zanim pokonał Hitlera. Następne lata - gdy udostęp­nione zostaną tajne dokumenty z archiwów państwowych i prywat­nych, pamiętniki ukryte jeszcze za życia ich autorów w dobrze strze­żonych miejscach - dopiszą nowe rozdziały tajnej działalności Winstona Churchilla.

 

Gambit    Churchilla

Dwusilnikowy de Havilland Flamingo, kołysząc się na nierównościach betonowych płyt lotniska w Croydon, dojechał do hangaru, przed którym stała grupka cywilów, najwidoczniej wysokich urzędników ministerialnych, oraz oficerów w marynarskich mundurach. Przyszli, aby powitać Winstona Churchilla, wracającego z dwudniowej wizyty w Paryżu.

Samolot zatrzymał się przed hangarem. Pilot otworzył boczne okien­ko i patrzył, jak kilku mechaników z obsługi lotniska pchało w stronę samolotu metalowe schodki. Po chwili podniósł się z fotela i otworzył drzwi do kabiny pasażerskiej.

-  Jesteśmy na miejscu, sir - powiedział do Winstona Churchilla, który zatopiony w myślach zdawał się nie zwracać uwagi na to, co dzieje się dookoła niego.

Datnned - mruknął Churchill.

Siedzący obok generał Edward Spears doskonale rozumiał, do czego pierwszy lord Admiralicji w ten sposób nawiązał. Churchill liczył, że w czasie krótkiego pobytu w Paryżu uda mu się pozyskać przychylność francuskich dowódców i polityków dla jego dwóch wielkich planów, które miały być zrealizowane równolegle i mogły zmienić bieg wojny, niekorzystny dla aliantów.

Plan „Royal Marinę" zakładał zrzucenie przez samoloty sześciu tysię­cy min w nurty Renu, między Strasburgiem a rzeką Lauter, co spowo­dowałoby poważne zakłócenia transportu na najważniejszej niemiec­kiej rzece. Miała to być odpowiedź aliantów na ataki niemieckich

okrętów podwodnych na alianckie statki, prowadzone od września 1939 roku. Zgoda Francji na udział w planie zaminowania wód Renu była niezbędna, gdyż lewy brzeg rzeki w części jej biegu należał do niej.

Drugi plan o kryptonimie „Wilfred" przewidywał przeprowadzenie podobnej akcji stawiania min, tyle że u wybrzeży Norwegii, a miał na celu zablokowanie dostaw szwedzkiej rudy żelaza do Niemiec.

W lecie trasa transportu rudy prowadziła ze Szwecji, z kopalń w re­jonie miasta Gallivare do portu Lulea w Zatoce Botnickiej, skąd nie­mieckie statki zabierały rudę do bałtyckich portów Trzeciej Rzeszy. Była to bezpieczna droga, poza zasięgiem angielskich i francuskich samolo­tów. Jednakże w zimie Zatoka Botnicka, leżąca pod kołem podbiegu­nowym, pokrywała się lodem tak grubym, że żegluga stawała się nie­możliwa i rudę przewożono koleją do Narwiku w Norwegii, a stamtąd statkami do Niemiec. Transportowce płynęły po norweskich wodach terytorialnych, kryjąc się w fiordach, co skutecznie chroniło je przed atakami brytyjskiej floty i lotnictwa.

Rząd brytyjski, zdając sobie sprawę, że dostawy szwedzkiej rudy że­laza mają istotne znaczenie dla gospodarki niemieckiej, a zwłaszcza przemysłu zbrojeniowego, rozważał najrozmaitsze plany ich zabloko­wania. Początkowo Brytyjczycy myśleli o wprowadzeniu swoich wojsk do Norwegii i Szwecji pod pretekstem przemarszu na teren Finlandii, która od końca listopada 1939 roku stawiała opór radzieckiej agresji. Zamysł ten miał małe szansę na realizację. W czasie gdy trwała wojna radziecko-fińska, Wielka Brytania przerzucała swoje siły ekspedycyjne do Francji i choć żołnierze mieli tylko przepłynąć kanał La Manche i rozstawić namioty na drugim brzegu, akcja rozwijała się w niezado­walającym tempie, dostawy broni i amunicji napływały powoli, szkole­nie rekrutów przeciągało się. W rezultacie na początku 1940 roku bry­tyjskie oddziały na kontynencie były źle wyszkolone i jeszcze gorzej wyposażone, co niepokoiło wielu najwyższych dowódców, zdających sobie sprawę z tego, jaką potęgą jest Wehrmacht, której korpus miał się przeciwstawić. Generał Bernard L. Montgomery powiedział, że korpus ekspedycyjny był „całkowicie niezdolny do prowadzenia głów­nych działań wojennych". I bez wątpienia miał rację.

Jak więc równocześnie, i to w najtrudniejszych zimowych miesią­cach, Wielka Brytania i Francja mogły zgromadzić i wysłać na pół­noc Europy oddziały wystarczająco liczne i silne, aby pokonać ra­dzieckie armie, liczące prawie milion żołnierzy, które wtargnęły do Finlandii?

Alianci nie mieli wojsk wyekwipowanych i przeszkolonych do pro­wadzenia działań w warunkach surowej fińskiej zimy, podczas której przez wiele tygodni panowały trzydziestostopniowe mrozy. Nawet wojska radzieckie, przywykłe do takiej pogody, nie potrafiły poradzić sobie ze śniegiem i zimnem, które stały się najlepszymi sprzymierzeń­cami niewielkiej armii fińskiej.

Również ze względów politycznych plan wysłania wojsk na pomoc Finom wydawał się szaleństwem. Wielka Brytania i Francja uwikłane w wojnę z Niemcami i przygotowujące się do odparcia nazistowskiej agresji, musiałyby naruszyć neutralność Norwegii i Szwecji, wydać wojnę innemu mocarstwu i rozpocząć walki w rejonie odległym od swoich baz.

Zanim jednak alianci zdołali przygotować wojska i załadować je na statki, którymi miały one dotrzeć do norweskich portów, fińska obro­na została przełamana i 13 marca 1940 roku rząd tego państwa wystą­pił do Związku Radzieckiego o zawieszenie broni; dla aliantów pretekst do wkroczenia na Półwysep Skandynawski przestał istnieć.

Wtedy właśnie, na wiosnę 1940 roku, Winston Churchill zaczął for­sować projekt zaminowania morskich szlaków w rejonie Narwiku, co w połączeniu z zaminowaniem Renu miało zachwiać niemiecką gospodarką.

Ten plan wydawał się równie dziwny i nierealny, jak wysłanie kor­pusu ekspedycyjnego na pomoc Finom.

Wrzucenie sześciu tysięcy min do Renu mogłoby spowodować w Niemczech określone kłopoty komunikacyjne, a nawet przejściowe zmniejszenie produkcji zbrojeniowej, chociaż nie miałoby większego wpływu na niemiecki potencjał militarny. Bez wątpienia jednak roz­sierdziłoby to Hitlera, ale nie wiadomo, czy skłoniłoby go do podjęcia akcji odwetowej. Zaminowanie morskich szlaków prowadzących z Na­rwiku stanowiło większą groźbę dla niemieckiej gospodarki, każdego bowiem roku Niemcy importowały ze Szwecji jedenaście milionów ton rudy. Jednakże akcja minowania przeprowadzona w kwietniu, jak pla­nował Winston Churchill, nie mogła w najmniejszym stopniu zaszko­dzić Niemcom. Była wiosna i lody na Zatoce Botnickiej puszczały. Lada tydzień Niemcy mieli podjąć transport szwedzkiej rudy z portu Lulea przez Bałtyk, a tej trasy alianci nie mogli zablokować. Ponadto 11 lutego 1940 roku Niemcy podpisali ze Związkiem Radzieckim umowę han­dlową, która przewidywała dostawę pół miliona ton rudy żelaza, trzy­sta tysięcy ton złomu i surówki oraz sto tysięcy ton rudy chromu.

Związek Radziecki, który w zamian za surow­ce miał otrzymać plany okrętów wojennych, samoloty myśliwskie i maszyny do fabryk zbro­jeniowych gotów był zwiększyć te dostawy, gdyby zaistniała taka potrzeba.

Czyżby więc zablokowanie dostaw rudy że­laza miało być tylko jednym, ale nie najważniej­szym elementem planu Winstona Churchilla? A jednak na uruchomieniu tego przedsięwzię­cia zależało mu tak bardzo, że 4 kwietnia 1940 roku poleciał do Paryża, aby zyskać poparcie nowych władz tego państwa. We Francji pre­mier Edouard Daladier* ustąpił ze stanowiska 21 marca tego roku, oddając je Paulowi Reynaudowi**, a sam objął urząd ministra obrony, szczególnie ważny w napiętej sytuacji w Eu­ropie. Decydujący głos w sprawie akcji mili­tarnych należał więc do niego, ale ten polityk, znany z ugodowego podejścia do Niemców, nie wydawał się zachwycony pomysłem Bry­tyjczyków, który bez wątpienia mógł sprowo­kować Hitlera do akcji zbrojnej. Daladier oba­wiał się, że po zaminowaniu Renu francuskie zakłady zbrojeniowe zostaną w odwecie zaata­kowane przez niemieckie lotnictwo i doradzał opóźnienie całej akcji do 1 lipca 1940 roku, kiedy to miała się zakończyć ewakuacja naj­ważniejszych fabryk poza zasięg wrogich bombowców.

Premier Paul Reynaud

 

* Edouard Daladier (1884-1970), francuski polityk, w latach 1924-1940 był mi­nistrem różnych resortów i trzykrotnie premierem. W 1938 r, jako premier pod­pisał układ w Monachium. 21 marca 1940 r. ustąpił ze stanowiska szefa rządu, obej­mując urząd ministra obrony. Po klęsce Francji w czerwcu 1940 r. został uwięzio­ny przez władze Vichy, a w 1942 r. był sądzony w procesie w Riom. Od 1943 r. był więziony-w obozach koncentracyjnych w Dachau i Buchenwaldzie. Po wojnie prze­wodniczył Partii Radykalnej. W 1958 r. wycofał się z czynnego życia politycznego.

** Paul Reynaud (1878-1966), premier rządu francuskiego i minister spraw zagra­nicznych od 21 marca 1940 r., był zwolennikiem kontynuowania wojny z Niemcami. 28 marca tego roku podpisał porozumienie z rządem brytyjskim o niezawieraniu oddzielnego pokoju z Niemcami, a w następnym miesiącu wsparł brytyjską interwencję w Norwegii. 20 maja 1940 r. przejął stanowisko ministra obrony, po­zostając premierem. 16 czerwca został zmuszony do rezygnacji przez większość rządową, opowiadającą się za zawieszeniem broni. We wrześniu został aresztowa­ny przez rząd Vichy i postawiony przed sądem pod zarzutem wciągnięcia Francji w wojnę. Od listopada 1942 r. do końca wojny był więziony w hitlerowskich obo­zach koncentracyjnych w Mauthausen i Itter; uwolniły go wojska amerykańskie. Po wojnie był deputowanym do parlamentu i kilkakrotnie ministrem.

 

Wizyta Churchilla w Paryżu, choć przebiegała w serdecznej atmos­ferze, którą podkreślały przyjęcia wydawane przez gospodarzy, zakoń­czyła się fiaskiem. Pierwszy lord Admiralicji powracał 6 kwietnia do Londynu w złym nastroju. Odmowa Francuzów oznaczała, że jego plan stawał się coraz trudniejszy do zrealizowania.

-  Mimo wszystko, Winstonie, choć Francuzi sprzeciwili się zamino­waniu Renu, gotów jestem uznać naszą wizytę za sukces... - odezwał się generał Spears, ale natychmiast przypomniał sobie radę, jakiej przed lotem do Paryża udzieliła mu pani Churchill. Powiedziała wówczas: „Niech pan zawsze na piśmie przekazuje mojemu mężowi to, co ma pan zamiar wyrazić. On często nie słucha lub nie słyszy, jeżeli myśli o czymś innym. Zawsze jednak uważnie czyta i rozważa słowa pisane. Nigdy nie zapomina tego, co widział na papierze". Generał nie konty­nuował, uznając, że następnego dnia będzie miał wystarczająco dużo okazji, aby przedyskutować z Churchillem plan działania na najbliższe dni.

Churchill, jakby nie słysząc słów generała, zdusił cygaro w popiel­niczce i odwrócił się do Rogera Makinsa*, swojego sekretarza, siedzą­cego w fotelu za nim:

-  Na jutro proszę zwołać posiedzenie Komitetu Koordynacyjnego, zaraz po posiedzeniu Gabinetu Wojennego. Zamierzam wystąpić do premiera z nową inicjatywą.

Podniósł się ciężko z miejsca i podpierając laską ze srebrną rączką, ruszył do drzwi samolotu, do których dostawiono już schodki.

Generał Spears podniósł się i podążył za nim. Zdawał sobie sprawę, że mimo niepowodzenia w Paryżu Churchill będzie dążył do zrealizo­wania swojego planu. Rozumiał jego istotę. Churchill, jak matador, wychodził na arenę, aby stanąć przed niemieckim bykiem. Czekał, aż banderillos wbiją w kark zwierzęcia krótkie włócznie z kolorowymi wstęgami, aby go rozwścieczyć i zmusić do ataku. A wtedy zadałby śmiertelny cios szpadą.

 

* Roger Makins (1904-1996), osobisty sekretarz Winstona Churchilla, po wojnie był ambasadorem w Stanach Zjednoczonych, a następnie ministrem skarbu.

 

Taki był właściwy cel zaminowania Renu i norweskich wód: rozwście­czyć Hitlera i zmusić go do bitwy, którą musiałby przegrać.

Churchill doceniał siłę i sprawność lądowych wojsk niemieckich. Nie miał też wątpliwości, że British Army nie jest w stanie przeciw­stawić się Wehrmachtowi, a po wizycie w Paryżu mógł się przeko­nać, że francuscy dowódcy nie spieszą się do wyruszenia do walki zNiemcami.

Trzonem brytyjskich sił lądowych była zawodowa Regular Army, licząca przed wybuchem wojny 204 tysiące żołnierzy, obok której istniała słabo wyszkolona i wyposażona ochotnicza Territorial Army -584 tysiące żołnierzy. Co prawda wojna przyspieszyła rekrutację i szko­lenie, ale do osiągnięcia pełnej wartości bojowej brakowało wielu mie­sięcy. Brytyjskie wojska miały za mało broni pancernej, która, jak wykazały walki w Polsce, odegrała decydującą rolę w przełamywaniu obrony. Lotnictwo, duma Anglii, też nie stanowiło siły, która mogłaby wygrać starcie z Luftwaffe. Na początku wojny Wielka Brytania miała 36 myśliwskich dywizjonów, liczących 605 samolotów w pierwszej linii i było oczywiste, że wobec panicznego lęku przed niemieckimi bom­bowcami, jaki opanował brytyjski rząd, myśliwce zostaną przeznaczo­ne do obrony miast, nie do walki z wrogiem nad kontynentem.

 

Broń ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin