Palmer Diana - Olśnienie.pdf

(1511 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Palmer Diana - Ol\234nienie)
DIANA PALMER
OL ĺ NIENIE
1
Z minuty na minut ħ przyj ħ cie stawało si ħ coraz bardziej hała Ļ liwe. Lacy Jarrett
Whitehall przygl Ģ dała si ħ temu w nastroju całkowitego zoboj ħ tnienia. Co j Ģ obchodziły
wariacki jazz, modne ta ı ce, alkohol z lewego Ņ ródła, lej Ģ cy si ħ strumieniami do fili Ň anek od
herbaty. Nie była wła Ļ ciwie uczestniczk Ģ , tylko widzem. Obserwacja rado Ļ ci innych ludzi
nieco j Ģ o Ň ywiała, Lacy bowiem nie czuła w sobie Ň ycia ju Ň od bardzo dawna.
W Ļ ród s Ģ siadów miała wielu starszych ludzi, dr ħ czyły j Ģ przeto wyrzuty sumienia z
powodu zachowania, które w ich oczach musiało wydawa ę si ħ rozpustne. Starsze pokolenie
uwa Ň ało charlestona za taniec wulgarny. A jazz za dekadencki. Tymczasem w domu Lacy
panie publicznie paliły, przeklinały, bywało te Ň , Ň e zawijały po ı czochy pod kolana i nosiły
rozpi ħ te botki, klapi Ģ ce przy ka Ň dym kroku, od których zreszt Ģ całe pokolenie nazwano
flapperami. Było to szokuj Ģ ce w społecze ı stwie, które dopiero od czasów wojny zacz ħ ło
wychodzi ę z epoki wiktoria ı skiej. Wojna zmieniła wszystko. Jeszcze teraz, cztery lata po
podpisaniu zawieszenia broni, ludzie otrz Ģ sali si ħ z jej okrucie ı stw. Nie wszystkim si ħ to
udało. Niektórzy nawet nie dostali takiej szansy.
W drugim pokoju rozradowane pary ta ı czyły pod melodi ħ Yes, We Have No Bananas,
z rykiem dobywaj Ģ c Ģ sio z nowego radioodbiornika Lacy. Miało si ħ wra Ň enie, Ň e w pokoju
gra orkiestra, tote Ň Lacy prze Ň yła chwil ħ zachwytu nad nowoczesnymi urz Ģ dzeniami, które
staj Ģ si ħ czym Ļ coraz bardziej powszechnym. Nikt z rozbawionych go Ļ ci nie dumał
oczywi Ļ cie nad post ħ pem techniki we wczesnych latach dwudziestych. Za bardzo byli zaj ħ ci
piciem nielegalnie kupionego alkoholu, specjału czasów prohibibcji, i przejadaniem
delikatesów ze stołu. Za pieni Ģ dze mo Ň na dosta ę prawie wszystko, mo Ň e nawet rozgrzeszenie,
rozmy Ļ lała Lacy. Nie mogła za nie zdoby ę tylko jednego: m ħŇ czyzny, którego pragn ħ ła
najbardziej na Ļ wiecie.
Smukłymi, długimi palcami uj ħ ła ucho fili Ň anki pełnej alkoholu. Paznokcie miała
idealnie zaokr Ģ glone na ko ı cach i pomalowane na ró Ň owo. Ich barwa doskonale
harmonizowała z si ħ gaj Ģ c Ģ do kolan sukienk Ģ . Lacy pomy Ļ lała, Ň e ten strój zaszokowałby
Marion Whitehall i inne mieszkanki Spanish Flats. Podobnie jak jej przyjaciółki, włosy miała
ostrzy Ň one na chłopczyc ħ , zgodnie z panuj Ģ c Ģ mod Ģ . Były g ħ ste, ciemne i proste, a ich linia
leciutko wznosiła si ħ od ucha ku twarzy, niczym zarys li Ļ cia wyginaj Ģ cego si ħ do sło ı ca.
Spod niezwykle efektownych rz ħ s spogl Ģ dały kontrastowo blade, bł ħ kitne oczy. Był w nich
niepokój, który odbijał si ħ równie Ň w mi ħ kkich, lecz niezupełnie rytmicznych ruchach jej
344704542.001.png
wysokiej, niezwykle proporcjonalnej sylwetki. Lacy miała dwadzie Ļ cia cztery lata, lecz
wygl Ģ dała na dwadzie Ļ cia jeden. Zdawało si ħ , Ň e rozstanie z Colemanem odmłodziło j Ģ .
Za Ļ miała si ħ gorzko, usiłuj Ģ c jako Ļ poradzi ę sobie z t Ģ my Ļ l Ģ . Zamkn ħ ła oczy. Ból znieczulił
j Ģ na ostry smak mocnego alkoholu. Coleman! Czy kiedy Ļ zdoła go zapomnie ę ?
Wszystko przez głupi Ň art. W ten wła Ļ nie sposób Ben, obecny szwagier Lacy,
spowodował jej kompromitacj ħ . Sp ħ dziła cał Ģ noc zamkni ħ ta z Cole'em w opuszczonej budce
dró Ň nika. Nic wtedy nie zaszło, je Ļ li nie liczy ę awantury, któr Ģ zrobił jej Cole, uwa Ň aj Ģ c, Ň e to
jej wina. Liczyła si ħ jednak opinia ludzi. W wielkich miastach nowa moralno Ļę i Ň ycie bez
umiaru były krzykiem dnia, ale w Spanish Flats, teksa ı skim miasteczku odległym o dwie
godziny jazdy od San Antonio, królowała jeszcze pruderia. A Whitehallowie, mimo i Ň nie
bogaci, byli szeroko znani i bardzo powa Ň ani w społeczno Ļ ci Spanish Flats. Skoro wi ħ c
zagro Ň ona niesław Ģ Marion Whitehall dostała ataku histerii, Cole oszcz ħ dził wra Ň liwo Ļę
matki i wzi Ģ ł Ļ lub z Lacy. Wcale si ħ jednak do tego nie palił.
Lacy trafiła na wychowanie do domu Marion Whitehall przed o Ļ mioma laty, po
Ļ mierci jej rodziców na transatlantyku „Lusitania”, storpedowanym przez Niemców. Matka
Lacy była najlepsz Ģ przyjaciółk Ģ rodziców Cole'a. Jedyna Ň yj Ģ ca krewna dziewczynki, bogata
cioteczna babka, o Ļ wiadczyła, Ň e jest za stara na zajmowanie si ħ nastolatk Ģ i bardzo
stanowczo tego odmówiła. Zaproszenie Whitehallów stanowiło wi ħ c zrz Ģ dzenie losu. Lacy
zgodziła si ħ przede wszystkim dlatego, Ň e mogła by ę w ten sposób blisko Cole'a.
Bałwochwalczo go uwielbiała, odk Ģ d tylko jej maj ħ tna rodzina przeniosła si ħ do Spanish Flats
z Georgii, Ň eby zamieszka ę bli Ň ej ciotecznej babki Lucy i jej m ħŇ a Horace'a Jacobsena, który
wycofał si ħ z interesów po zbiciu fortuny na budowie kolei. Lacy miała wówczas trzyna Ļ cie
lat. Dziadek Horace był w istocie zało Ň ycielem miasteczka, które nazwał na pami Ģ tk ħ rancza
Whitehallów, daj Ģ cego mu schronienie w trudnym okresie Ň ycia. Dziadkowie brylowali w
elicie San Antonio, ale to nie jego wiktoria ı ska kamienica przerastaj Ģ ca inne domy, lecz
wła Ļ nie ranczo Spanish Flats od samego pocz Ģ tku fascynowało Lacy, podobnie jak wysoki
m ħŇ czyzna zajmuj Ģ cy si ħ tam hodowl Ģ bydła. Była to miło Ļę od pierwszego wejrzenia,
chocia Ň znajomo Ļę zacz ħ ła si ħ od tego, Ň e Cole ci ħŇ ko skl Ģ ł Lacy, bo podjechała za blisko do
jednego z jego drogocennych byków, który omal nie wzi Ģ ł jej na rogi. Nie dała si ħ jednak
zniech ħ ci ę . Przeciwnie, chłodne, spokojne, władcze zachowanie Cole'a poci Ģ gało j Ģ , sta-
nowiło dla niej wyzwanie na długo przed tym, zanim dowiedziała si ħ , kim jest ten m ħŇ czyzna.
Coleman Whitehall pod wieloma wzgl ħ dami stanowił zagadk ħ . Był samotnikiem,
podobnie jak jego india ı ski dziadek z plemienia Komanczów, który go wychował i pokazał
mu zatracony ju Ň sposób Ň ycia i my Ļ lenia. Mimo to Cole traktował Lacy uprzejmie, a ona,
344704542.002.png
przygl Ģ daj Ģ c mu si ħ , jak pracuje z kowbojami, chwilami dostrzegała w nim zupełnie kogo
innego ni Ň mroczny i powa Ň ny człowiek, którym był pozornie. Kim innym był bowiem
smukły ranczer, który pewnego ranka wstał bardzo wcze Ļ nie, złapał grzechotnika, pozbawił
go z ħ bów jadowych i wsadził do łó Ň ka pewnemu kowbojowi w odwecie za paskudny dowcip.
Potem, na widok piekła, które si ħ rozp ħ tało, omal nie p ħ kł ze Ļ miechu, razem z innymi
Ļ wiadkami wydarzenia. Dostrzegła wtedy w Cole'u co Ļ bardzo ulotnego i dobrze zapami ħ tała
ten epizod.
Mimo odpowiedzialno Ļ ci za gospodarstwo Cole uległ poci Ģ gowi do samolotów i
walki. Nauczył si ħ pilotowa ę podczas pokazu zorganizowanego przez objazdowy zespół
lotników. Nowy sposób przemieszczania si ħ zafascynował go całkowicie. Zatoni ħ cie
„Lusitanii” jeszcze bardziej zagrzało w nim krew do boju i przekonało, Ň e Stany Zjednoczone
niechybnie zmierzaj Ģ ku przyst Ģ pieniu do wojny. Nadal ę wiczył pilota Ň , chocia Ň Ļ mier ę ojca
przeszkodziła mu w przył Ģ czeniu si ħ do ameryka ı skiej eskadry we Francji, znanej pó Ņ niej
jako doborowa eskadra Lafayette.
Po przył Ģ czeniu si ħ Stanów Zjednoczonych do wojny w 1917 roku opiek ħ nad
ranczem i mieszkaj Ģ cymi tam kobietami pod nieobecno Ļę Cole'a przej Ģ ł s Ģ siad. Dzi ħ ki jego
do Ļ wiadczeniu w sprawach finansowych udało si ħ nie dopu Ļ ci ę do rozgrabienia ziemi.
Tymczasem za Ļ Lacy i Katy oraz Ben i Marion z coraz wi ħ ksz Ģ trwog Ģ Ļ ledzili w gazetach
kolumny z listami ofiar. Coleman wydawał si ħ jednak niezniszczalny. Dopiero w rok po
zawieszeniu broni, gdy wrócił na ranczo z kumplem na holu, przysławszy wcze Ļ niej kilka
lakonicznych listów, rodzina dowiedziała si ħ , Ň e Niemcy go zestrzelili. Cole wzmiankował
tylko w jednym z listów, Ň e jest ranny, ale przemilczał okoliczno Ļ ci. Najwyra Ņ niej jednak nie
miało to Ň adnych trwałych konsekwencji. Pozostał tym samym milkliwym, twardym
człowiekiem, którym był przed pobytem we Francji.
No, niezupełnie tym samym. Lacy jak skarb piel ħ gnowała w my Ļ lach nieliczne
wspomnienia ciepłego, uczuciowego Cole'a. Nie zawsze był przecie Ň zimny, zwłaszcza nie w
dniu, gdy odchodził na wojn ħ . Niekiedy wydawał si ħ bardzo ludzki, czuły. Teraz jednak bił
od niego chłód obco Ļ ci, niezłomno Ļ ci, zapewne pochodz Ģ cy z lat wojny. Prawd ħ mówi Ģ c
jednak, rodzina nie miała zielonego poj ħ cia, czym dla Cole'a była wojna, jako Ň e nigdy o tym
nie mówił.
Ben był jeszcze za młody na wojaczk ħ . Po powrocie Cole'a dreptał wi ħ c za starszym
bratem z wytrzeszczonymi oczami, nieustannie błagaj Ģ c, by opowiedział mu o wojnie.
Coleman jednak nie chciał pu Ļ ci ę pary z ust. Ben uczepił si ħ wi ħ c Jude'a Sheridana, którego
Coleman zwał Turkiem. Wyró Ň niał si ħ on w Ļ ród pilotów dwunastoma dowiedzionymi
344704542.003.png
zestrzeleniami. Był niefrasobliwym, a Ň za przystojnym człowiekiem, miał porywczy
charakter i tak Ģ prezencj ħ , Ň e młoda Katy wzdychała do niego w bezsenne noce. Turek karmił
Bena mro ŇĢ cymi krew w Ň yłach opowie Ļ ciami, w ko ı cu jednak Coleman si ħ tym zm ħ czył i
zabronił Turkowi rozbudza ę wyobra Ņ ni ħ swego młodszego brata.
Mniej wi ħ cej w tym samym czasie musiał zruga ę Katy, nie daj Ģ c Ģ spokoju wysokiemu
przystojnemu lotnikowi z blond włosami, który został zarz Ģ dc Ģ rancza. Turek dobrze znał si ħ
na koniach i miał reputacj ħ potwornego kobieciarza. Cole nie mógł pozwoli ę , by Katy
przekonała si ħ o tym na własnej skórze, wi ħ c wyra Ņ nie to siostrze powiedział. Turek jest jego
przyjacielem, a nie potencjaln Ģ zdobycz Ģ , i lepiej Ň eby o tym pami ħ tała. Jeszcze teraz Lacy
miała przed oczami wyraz rozpaczy, jaki odmalował si ħ na poci Ģ głej twarzy z zielonymi
oczami, kiedy Cole rozwiał marzenia i złamał serce Katy. A posun Ģ ł si ħ nawet do tego, Ň e
zagroził siostrze wyrzuceniem z rancza, wespół z Turkiem. Wtedy Katy si ħ odci ħ ła - od brata
i od rodziny. Całkiem zgłupiała na punkcie nowej moralno Ļ ci. Kupowała sobie wyzywaj Ģ ce
stroje, zacz ħ ła kła Ļę na twarz makija Ň . Bywała na przyj ħ ciach w San Antonio i piła
nielegalnie produkowany alkohol. A im bardziej Cole jej groził, tym bardziej szalała.
Tymczasem Lacy i Cole od dawna oboje czuli do siebie poci Ģ g. Ze strony Cole'a miał
on wymiar czysto fizyczny, co znalazło swój wyraz w dniu jego wyjazdu na wojn ħ . Ale
wbrew obietnicy, jak Ģ stanowił tamten u Ļ cisk, od powrotu do domu Cole nawet nie dotkn Ģ ł
Lacy a Ň do dnia wymuszonego Ļ lubu. Nieco pó Ņ niej, po kłótni w stodole, napi ħ te stosunki
mi ħ dzy nimi osi Ģ gn ħ ły apogeum. W ten deszczowy ranek Cole przygwo Ņ dził j Ģ swym ciałem
do Ļ ciany i całował, a Ň wargi jej nabrzmiały, a ciało nie ogarn ħ ło nieoczekiwane podniecenie.
Noc Ģ Cole przyszedł do jej pokoju i wzi Ģ ł j Ģ w ciemno Ļ ciach. Zrobił to jednak szybko i
bole Ļ nie. Lacy zapami ħ tała z tego sił ħ jego r Ģ k, trzymaj Ģ cych j Ģ za nadgarstki, tak by w ci Ģ gu
tej krótkiej chwili intymno Ļ ci nie mogła go nawet dotkn Ģę . Jego twarde usta tłumiły okrzyki
bólu, jakie wydawała. Zaraz potem zostawił j Ģ łkaj Ģ c Ģ jak dziecko, z pobielał Ģ twarz Ģ , i drugi
raz ju Ň jej nie ruszył. Nast ħ pnego rana zachowywał si ħ tak, jakby nic nie zaszło. Mo Ň e był
nawet bardziej nieprzyst ħ pny ni Ň przedtem. Lacy nie mogła pogodzi ę si ħ z my Ļ l Ģ , Ň e b ħ dzie
musiała wytrzyma ę jeszcze wi ħ cej jego brutalno Ļ ci i oboj ħ tno Ļ ci. Spakowała wi ħ c rzeczy i
wyjechała do San Antonio, do ciotecznej babki Lucy, wdowy po Horasie. Wkrótce starsza
pani zmarła. Lacy dostała po niej dom i mnóstwo pieni ħ dzy, których wcale nie spodziewała
si ħ odziedziczy ę . Ale bez Cole'a czuła si ħ tak, jakby nie miała niczego.
Wci ĢŇ jeszcze dr Ň ała na wspomnienie wyjazdu ze Spanish Flats. Marion była ura Ň ona,
Katy i Ben wstrz ĢĻ ni ħ ci. A Coleman był... Colemanem. Nic po sobie nie pokazał. Przez
nast ħ pne osiem miesi ħ cy nie odezwał si ħ ani słowem, nie przysłał przeprosin. Pocz Ģ tkowo
344704542.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin