Ernst Bloch – O polityce jako sztuce możliwości (1962 rok).pdf

(110 KB) Pobierz
O polityce jako sztuce możliwości
Ernst Bloch
O polityce jako
sztuce możliwości
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2010
Ernst Bloch – O polityce jako sztuce możliwości (1962 rok)
„O polityce jako sztuce możliwości” to wywiad z
Ernstem Blochem, który ten udzielił studenckiemu
czasopismu „Notizen” w Tybindze w 1962 roku.
Wywiad następnie został opublikowany w książce
Ernst Bloch, Politische Messungen, Pestzeit,
Vormärz , wyd. Suhrkamp Gesamtausgabe, t. II,
1970.
Podstawa niniejszego wydania: „Literatura na
świecie” nr 7 (123), lipiec 1981 r.
Tłumaczenie z języka niemieckiego: Anna Czajka-
Krzyżanowska.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288088379.003.png
 
Ernst Bloch – O polityce jako sztuce możliwości (1962 rok)
NOTIZEN: Panie profesorze, na wstępie naszej rozmowy chcielibyśmy ustalić, co mamy rozumieć
przez słowo „polityka”.
ERNST BLOCH: Polityka, słowo pochodzi od polis , politeia , i oznaczało praktyczną wiedzę o
państwie. Można by ją zdefiniować jako ś w i a d o m e k s z t a ł t o w a n i e h i s t o r i i , history in
action with consciousness , w którego procesie powstaje nauka. Nauka jako sterowanie dokonującą się
każdorazowo w danym momencie historią, jako sterowanie świadome, ale brane nie z głowy (choć
przecież także z głowy), gdyż wtedy powstaje tylko polityka abstrakcyjna, polityka post factum , a więc
żadna, zamiast pełnej rozwagi sztuki ustawiania zwrotnic w zgodzie z tendencją. Tendencja, dążność do
celu musi odnosić się do czegoś. Określają ją uwarunkowania obiektywne, a prawdziwa polityka działa w
zgodzie z tendencją, wsłuchuje się w nią: jaki jest właściwie kierunek tej tendencji, w jaki sposób mogę
zahamować bądź wyeliminować zgubne możliwości, które w niej tkwią? W jaki zaś sposób sprzyjać
mogę możliwościom korzystnym, korzystnym dla nas ludzi? Polityka nie szukająca harmonii z tendencją
rzeczywistości byłaby szaleństwem, donkiszoterią, którą jest każde działanie subiektywno-abstrakcyjne.
NOTIZEN: Czy tendencja od początku zawarta jest w historii?
BLOCH: Tendencja tworzy się wciąż na nowo, przypomnijmy tu tendencję ku gospodarce
feudalnej, która bierze swój początek w późnym Rzymie z jego latyfundiami. Nadszedł feudalizm,
nadszedł kapitalizm, nadchodzi socjalizm, tendencje tworzą się w toku historii w łonie dojrzałego
starszego społeczeństwa i w sprzeczności z nim. To jest dialektyka: w łonie kapitalizmu tworzy się teraz
socjalizm, w łonie feudalizmu ukształtował się kapitalizm.
NOTIZEN: W związku z „możliwością” powstaje pytanie: czy w historii zawarta jest linearna
dążność do celu (jak to przedstawia np. Augustyn), czy też historia jest chaosem bez takiej dążności, nie
dającym się wyjaśniać związkami przyczynowymi (jak to jest u Camusa). Jeżeli historia określona jest z
góry, nie ma wtedy przecież miejsca na możliwość.
BLOCH: Na pytanie to już wyżej odpowiedziałem przecząco. W historii istnieją powstające w
czasie c e l e p a r c j a l n e , przy czym cel jest czymś innym niż sens. O sensie nie powiedziałem dotąd
ani słowa, mówiłem o parcjalnych, ograniczonych w czasie celach. Kapitalizm ani socjalizm nie może
być „sensem” historii w ogóle: historii jako całości, która jako historia także przecież ludzka ma za sobą
historię przedczłowieczą. Kapitalizmem czy socjalizmem nie można wyjaśniać na przykład rozwoju
geologicznego, w którym także przecież istnieje coś takiego jak tendencje. Oziębianie się Ziemi jest
swego rodzaju tendencją, lecz nie sposób wnosić o istnieniu w tym celu, tym bardziej nie ma tu miejsca
na religijne akcentowanie sensu. Obydwa pytania dotyczące postawionych przez panów alternatyw:
chaosu i w odróżnieniu od tego linearnej dążności do celu, poruszają dwie różne sprawy.
Po pierwsze: c h a o s – a wtedy historia byłaby irracjonalna, tak irracjonalna, że byłaby
antyracjonalna, że byłaby absurdem, bo byt w sobie byłby – jak u Sartre’a – czymś, wobec czego możliwa
jest tylko rèsistance , lecz nigdy harmonia, pojednanie, albo też historia stałaby się, jak w tytule książki
Theodora Lessinga nadawaniem sensu bezsensowi, konstruowanym przez ludzi po czasie, z dbałością o
sensowność i skomplikowaną doktorską i profesorską imaginacją: takie wyobrażenie historii jako chaosu
jest samo w sobie wniesioną w historię imaginacją, a mianowicie imaginacją rozpaczy, która przeczy
wszystkiemu, co w sferze realności nie odpowiada jej negatywnym życzeniom, przeczy więc każdej
tendencji, która rozwija się w przyszłość.
Po drugie: jeśli chodzi o l i n e a r n o ś ć w historii, to na nią także nie możemy się zgodzić,
ponieważ w linearnym porządku, w marszu gęsiego, nie można by w ogóle pisać historii, to znaczy, nie
znaleźlibyśmy tu miejsca dla wymiaru historii idącego wszerz. Historię jednego kraju można by jeszcze,
w dużym uproszczeniu, ujmować linearnie. Ale jak postępować, kiedy przedstawiwszy historię jednego
kraju, choćby Niemiec, chciałoby się przedstawić j e d n o c z e s n ą historię Francji, Anglii czy Włoch?
Albo jak opracowywać w Anglii historię kontynentu lub we Francji historię pozafrancuską? Jak więc
można zawrzeć materiał historii w postępie czysto linearnym i jego przestrzennej ciasnocie? Linia jest
zbyt wąska – historia potrzebuje innej niż jednolinearnej p r z e s t r z e n i , i tu proponowałem, by
zbadać, czy to, co w nowoczesnej fizyce nazywa się przestrzenią Riemanna, nie dałoby się zastosować do
kręgu problemowego, który można by, cum grano salis , nazwać czasem Riemanna. Przestrzeń Riemanna
mianowicie jest w odróżnieniu od Euklidesowej elastyczna i zmienia się w zależności od rozmieszczenia
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288088379.004.png
 
Ernst Bloch – O polityce jako sztuce możliwości (1962 rok)
w niej mas materii. Może więc istnieje także problem czasu w zależności od materii historycznej, która
jest w nim rozmieszczona? Czym bowiem jest 6000 lat historii ludzkiej i jej czas w porównaniu z
milionami lat historii geologicznej i jej czasem, jako niehomogenicznym w stosunku do czasu historii
ludzkiej? Czy doprawdy rozwój historii w linii prostej przebiega, jak głosi tytuł jednego z pism
popularnonaukowych: „od mgławicy do pana Scheidemanna”? I dalej: historia rozwoju z Scheidemannem
jako celem, bądź sensem, czy to już wszystko? W każdym razie kategoria czasu w historii stanowczo
wymaga nowego ujęcia wychodzącego poza linearność – wtedy także różnicowanie postępu byłoby
możliwe.
NOTIZEN: Ale to zróżnicowane rozmieszczenie mas materii, jeżeli przestrzeń Riemanna
przetłumaczoną na czas zastosujemy także do historii, nie powstaje przecież automatycznie, lecz można
nim sterować. Jakie istnieją możliwości sterowania?
BLOCH: Teraz jesteśmy już przy kategorii możliwości. Ale przedtem należałoby dodać coś
jeszcze do kategorii postępu. Nie istnieje, oczywiście, żaden postęp bez dającego się antycypować Dokąd.
Antycypowanie i możliwość związane są ze sobą. Obydwie kategorie pojawiają się wtedy tylko, kiedy
Dokąd nie jest jeszcze w pełni określone, a więc jest stosunkowo otwarte. Jeżeli Dokąd określone jest z
góry i w pełni jak chociażby w mitologii w sensie nieuniknionego, wiszącego nad nami losu, wtedy
oczywiście nie mamy przed sobą otwartej możliwości, czegoś niedokonanego jeszcze, ku czemu zmierza
antycypująca tendencja. To coś, ku czemu tendencja zmierza, zawarte jest w niej samej, lecz właśnie jako
nieskończone jeszcze, tendencja naniesiona jest na nie w pełni jeszcze zdeterminowane możliwości.
Jeżeli coś jest w pełni zdeterminowane, to jest konieczne i nie jest już możliwością. Jeżeli coś w ogóle nie
jest determinowane, nie jest nawet możliwe, lecz całkiem chaotyczne. A w chaosie, tak jak w sferze
totalnej determinacji, lecz z przyczyn zgoła odmiennych, nie ma miejsca na akcję zmierzającą w kierunku
antycypowanych przemian. Co w naszym kontekście oznacza: żadna polityka nie jest możliwa w chaosie i
żadna polityka nie jest możliwa w totalnie zdeterminowanym świecie. Są to skrajności, w których ludzie
nie mogą działać, ponieważ w sferze gotowego określenia możliwa jest tylko bierność. Dlatego w
wielkim systemie determinacji Spinozy istnieje tylko stoickie amor fati , miłość losu i jego rozumienie,
dlatego istnieje tylko rozumienie konieczności. Natomiast tam, gdzie nie wszystko jest zdeterminowane,
jest też miejsce na możliwość i jej definicję, a ta brzmi: m o ż l i w o ś ć j e s t d e t e r m i n a c j ą
c z ę ś c i o w ą . Oznacza to: nie jest ona całkiem zdeterminowana i nie jest całkiem niezdeterminowana,
towarzyszą jej wątpliwości, a sąd jest jeszcze hipotetyczny, wedle miary uwarunkowań. Innymi słowy:
determinacja częściowa wskazuje na otwartość spraw realnych, na to, że można je zmienić. Nazywamy to
– jako leżące w samej rzeczy, a nie tylko w naszej znajomości rzeczy – m o ż l i w o ś c i ą
o b i e k t y w n o - r e a l n ą . Możliwość, trzeba przyznać, nie miała w historii filozofii dobrej prasy.
Nazwałem ją beniaminkiem wszystkich wielkich kategorii, ponieważ jest najmłodszą spośród tych, które
traktowano serio. Tym, którzy wątpią w jej zasadność (ostatni z tego grona jest chyba Nicolai Hartmann)
proponuję, by porozmawiali z agentami ubezpieczeniowymi. Ci mianowicie stale operują możliwością
obiektywno-realną i według tego określają wysokość składek. Poza tym istnieje znana każdemu kategoria
niebezpieczeństwa. Czym jest niebezpieczeństwo? Jest obiektywną „oczekiwalnością” lub możliwością –
jako częściowe uwarunkowanie negatywnego dla nas zdarzenia. Możliwość obiektywno-realna jest nawet
dużo pojemniejsza od istniejącej rzeczywistości.
NOTIZEN: W jaki sposób historia może być częściowo zdeterminowana, jeżeli nie w ten, że dąży
ku pewnemu punktowi czy celowi?
BLOCH: Cel taki nie istnieje jeszcze, nie jest też jeszcze zniweczony, a więc jest jeszcze możliwy.
Ale nie sposób go dziś określić. Ogląd celu jest w najlepszym przypadku okrążającą lub raczej
eksperymentującą antycypacją. Można by powiedzieć, że cel, a dalej sens, zawierają się nie tylko w
tendencji, lecz także w latencji i że proces historii świata sam sobą przedstawia pewną próbę. Zwrócenie
ku celowi zawarte jest w eksperymencie świata, w świecie jako eksperymencie. Dotychczas jednak
istnieje tylko jeden inwariant kierunku, nie treść, bo ta zawsze zmieniała się historycznie. Schopenhauer
mówi: każdy człowiek wie, czego chce teraz i w następnej chwili, ale nikt nie wie, czego chce w ogóle.
Jest to niewątpliwie słuszne, mimo to należałoby dodać, że oprócz kierunku istnieją także liczni i
znakomici świadkowie i świadectwa, którzy ten kierunek okalają rodzajem, jak to się dziś mówi,
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288088379.001.png
 
Ernst Bloch – O polityce jako sztuce możliwości (1962 rok)
prezentystycznej eschatologii. Inwariant historii zwrócony jest ku wypadłemu, niestety, z filozoficznego
obiegu pojęciu summum bonum , przy czym summum bonum jest w filozofii i historii jednocześnie
ostatecznością. Cel nie jest więc widoczny, tkwi w latencji, w konkretnej utopii, w perspektywie wartości
i wartościowania.
NOTIZEN: Jakie jest źródło wartościowań?
BLOCH: Historia składa się z ustanawiań wartości, a my tkwimy w historii, w niej są wartości.
Trzeba je dokładnie oddzielać od wartości subiektywnych, prywatnych, nieprzemyślanych. Tendencja
tworzy wartości, których spełnienie i realizacja są możliwe. Istnieją również tendencje sprzeczne, tak na
przykład w naszych czasach tendencja do tak zwanego wolnego świata i społeczeństwa socjalistycznego.
Polityka związana z tendencją jest sztuką możliwości. Ale słowa „sztuka” jeszcze nie rozważaliśmy.
Słowo to nie ma w tym kontekście nic wspólnego z estetyką, lecz możnością czy też umiejętnością
(können). W słowie „móc, potrafić” zawiera się w sposób jednoznaczny właśnie kategoria możliwości.
Polityka jako sztuka możliwości jest więc taką możnością-umiejętnością, która przez możliwość wie,
czego chce i chce tego, co możliwe.
NOTIZEN: Kto w narodzie powinien kierować polityką?
BLOCH: W pytaniu tym zawiera się po pierwsze problem władzy i po drugie musi być ono
rozważane w sposób zróżnicowany, w zależności od różnych grup. Grupy w Europie Wschodniej. Istnieją
jednak powinowactwa, na przykład epoka, w której żyjemy lub posługując się dużo popularniejszym
obrazem: czyż nie siedzimy wszyscy w jednej łodzi? Mimo zimnej wojny? Czy nie istnieje jakaś
syntetyzująca jedność? Czy w sferze techniki i sferach jeszcze bliższych człowiekowi nie mamy do
czynienia ze współistniejącą wspólnością, przy czym ci, którzy każdorazowo przeżywają daną epokę mają
być może fałszywą świadomość kontrowersji, które in the long run niekoniecznie są tak duże? Musi
bowiem istnieć coś takiego jak syntetyzująca jedność epoki, inaczej sprzeczności nie mogłyby się
spotykać, ba, w ogóle nie można by było myśleć o sprzecznościach. Walczący muszą się poruszać w tej
samej przestrzeni czasowej – słoń w dżungli i rekin w morzu, ponieważ nigdy się nie spotkają, nigdy nie
skonfrontują swych sprzeczności. Aby wykluczyć nieporozumienia: mówiąc o jedności epoki absolutnie
nie mam na myśli jakichś kompromisów, ugodowości, nie, ta jedność, o której mówię, jest właśnie
warunkiem wstępnym walki.
NOTIZEN: Artysta politycznej sceny powinien zatem posiadać umiejętność rozpoznania w
świadomości poróżnionych i już w trakcie sporu, spraw, które są im wspólne?
BLOCH: Byłby to największy mistrz polityki jako sztuki możliwości, tak jak ją przed chwilą
zdefiniowaliśmy: jako ś w i a d o m e t w o r z e n i e h i s t o r i i . Okna w gmachu własnych
wyobrażeń, rozumienie spraw wspólnych – to właśnie byłaby naukowo uzasadniona, sceptyczno-utopijna
tolerancja: sceptyczna wobec spetryfikowanych partykularyzmów, utopijnie ufna we wszystko, co
ludzkie, a ludzkość, jak mówi Jean Paul, tylko we wspólnym porywie może stać się sobą. Gotowość do
skoku w socjalizm, przy czym w wielu punktach rzeczywistości Europy Wschodniej głoszony tam
socjalizm wcale się jeszcze nie zaczął, a pod jego zamysłem, pod maską socjalizmu kryje się kapitalizm
państwowy. Z czysto technicznego punktu widzenia wspólna tendencja zmierza ku uspołecznieniu
środków produkcji, spryt zachodniego, nieprzerwanie nam panującego kapitalizmu, wykorzystuje ją dla
zwiększania i zabezpieczania zysku.
NOTIZEN: Tak więc mimo wszystko zadaniem polityka pozostaje wydobywanie elementarnych
sprzeczności?
BLOCH: Oczywiście, polityk nie może przez abstrakcyjną ugodowość odrywać się od konkretnej
rzeczywistości. Nie byłoby nam to na rękę, już choćby dlatego, że wtórowałoby drobnomieszczańskiemu
gruchaniu o harmonii. Na tym narodowi socjaliści zrobili wielkie interesy: pijcie i żryjcie do syta, tylko
ani słowa o polityce. Te wspomnienia przywołują do ostrożności, przemilczanie elementarnych
sprzeczności w życiu politycznym, socjalnej przepaści między motłochem z SA a rzeczywistymi panami
tego świata pozwalało na generalno-pojednawczy, oszukańczy okrzyk: jeden naród, jedna rzesza, jeden
führer. Dziś można by to nazwać partnerstwem socjalnym lub, przy całym subiektywnym dystansie wobec
nazistów, zmasowaną akcją rezygnacji zatrudnionych z wyższych zarobków.
NOTIZEN: Czy za wspólną cechę epoki uważa pan obumieranie państwa?
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
288088379.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin