Spełnione życzenia (Gwiazdka miłości) 1 - Penny Jordan - Przepis na Boże Narodzenie.pdf

(500 KB) Pobierz
Microsoft Word - Jordan Penny - Przepis na Boże Narodzenie.doc
Jordan Penny
Przepis na Boże Narodzenie
PROLOG
- Hm... wydaje się całkiem w porządku - oznajmiła Christabel,
przyglądając się krytycznie swojemu kuzynowi. Dzieciak nie miał
jeszcze tygodnia i spał smacznie w ramionach matki, pomrukując
cicho przez sen, czym sprawiał wrażenie wielce ukontentowanego.
Za cztery tygodnie Heaven i Jon mieli wspólnie obchodzić Boże
Narodzenie w swojej wiejskiej posiadłości na szkockim pograniczu.
Na razie jednak byli w Londynie, gdzie Jon uszczęśliwiał wszystkich
znajomych i krewnych demonstrowaniem nowo narodzonego syna.
Teraz właśnie pokazywał go z dumą siostrze, dwu siostrzenicom oraz
ich ojczymowi.
- Jednego tylko nie mogę zrozumieć - ciągnęła poważnie
młodziutka Christabel - czemu wołacie na niego Figgy?
Heaven uśmiechnęła się do męża ponad pokrytą czarnym puchem
główką Charlesa Christophera Hugo, któremu nadano przezwisko
Figgy.
- To długa historia - zaczęła - więc powiem tylko, że pudding o
nazwie Figgy to bardzo szczególne bożonarodzeniowe danie, a samo
imię Figgy...
- Lepiej skończ na tym tę opowieść - Jon przerwał żonie ponurym
głosem.
Jego siostrzenica dostrzegła jednak porozumiewawcze znaki,
jakie wymienili między sobą jej wuj oraz nowa ciotka, uznała przeto,
że warto dowiedzieć się czegoś więcej. Cóż, Christabel osiągnęła
właśnie taki wiek, w którym sekrety i rozmowy dorosłych zdają się
najbardziej pasjonującą rzeczą na świecie.
- Opowiedzcie! - zażądała. - Uwielbiam takie opowieści.
Heaven uśmiechnęła się do Jona. Figgy nadal spał w jej
ramionach, choć ojciec postanowił nagle go obudzić, zapewne po to,
by przy jego pomocy odwrócić uwagę Christabel.
- Cóż - rozpoczęła poważnie - tak jak pudding Figgy jest
puddingiem szczególnym, tak szczególna jest ta historia. A wszystko
zaczęło się tak...
Rozdział 1
- Naprawdę zamierzasz to zrobić?
Heaven Matthews podniosła wzrok znad naczynia, w którym
mieszała składniki świątecznego puddingu, i spojrzała poważnie na
przyjaciółkę.
- Tak, Janet. Naprawdę - odparła z naciskiem.
- Jasne... - Janet pokiwała głową. - Po tym, jak on cię potraktował,
po tym, jaką krzywdę ci wyrządził, zasługuje na to, by wykręcić mu
taki numer... Ale żeby... Nie, masz rację, niech i on posmakuje
upokorzenia!
- Posmakuje, posmakuje - zapewniła żarliwie Heaven - o to się nie
martw. Posmakuje całkiem dosłownie.
Uśmiechnęła się blado, jakby chciała udowodnić, że jest dzielna i
nieustępliwa, jednak Janet nie dała się zwieść. Zbyt dobrze wiedziała,
jak bardzo cierpi jej przyjaciółka i jak mocno wstrząsnęła nią cała ta
historia.
- Co, nie wierzysz? - zapytała Heaven, widząc, że Janet zamiast
się ucieszyć, wciąż patrzy na nią z litością. - Powiada się, że zemsta to
danie, które najlepiej smakuje na zimno. Zobaczymy. W tym
przypadku pudding zmieni się całkowicie w trakcie jedzenia. A że
Harold będzie go jadł łyżkami, jestem pewna. On zawsze był
zachłanny jak świnia przy korycie, nie tylko jeśli chodzi o jedzenie...
Zresztą sama zobaczysz, jak zakwiczy!
Uśmiech, który sprawiał, że wokół ust Heaven pojawiały się
urocze dołeczki, zgasł na jej twarzy, gdy tylko spojrzała na
przyjaciółkę. Janet była smutna i ani trochę nie rozbawiła jej ta
przemowa. Nic nie było w stanie jej rozbawić, a to znaczyło, że ona,
Heaven, znalazła się w naprawdę dramatycznej sytuacji.
Ech, bo rzeczywiście tak było. W ciągu ostatnich kilku miesięcy
zgasła w niej radość życia, wyczerpała się niespożyta dotąd energia,
zaś ów tak charakterystyczny zaraźliwy śmiech, będący zawsze
znakiem rozpoznawczym Heaven, stał się tylko mglistym
wspomnieniem. Czy można się było jednak dziwić tej odmianie?
Wszyscy, którzy kochali i cenili Heaven, byli zgodni, że to, co jej
się przytrafiło, było zupełnie nieprawdopodobne i nad wyraz
niesmaczne, by użyć kulinarnego zwrotu, w których lubowała się
Heaven, a które zdradzały jej pasję do przyrządzania potraw oraz
wielką miłość do wykwintnej kuchni.
Była to zresztą jedyna rzecz, która uważnemu obserwatorowi
zdradzałaby zamiłowanie Heaven do dobrego jedzenia. Nie
wskazywała na to bynajmniej jej pozazdroszczenia godna figura, o
wiele bardziej smukła i wysportowana niż obfitsza tu i ówdzie
sylwetka jej przyjaciółki. Inaczej mówiąc, podczas gdy Heaven była
niczym sylfida, leśna nimfa, zwiewna i delikatna, Janet przypominała
raczej uroczego, pulchnego aniołka.
Tak zresztą było zawsze, jeszcze w szkole, do której chodziły
wspólnie i w której narodziła się ich przyjaźń. To właśnie Janet
dowiedziała się pierwsza, że największym marzeniem Heaven jest stać
się ekspertem i znawcą w dziedzinie gotowania, nie tylko zwykłym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin