CO ZROBICIE?
Na użytek tej wypowiedzi załóżmy, że Bóg istnieje i że jest to Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba.... czyli Bóg Żydów i chrześcijan. Wybrałem właśnie tego Boga, bo zakładam, prawie ze 100-procentową pewnością, że Internautom Pardonu jest najbardziej znany. To Bóg Franciszka z Asyżu i Ignacego Loyoli, Bóg Matki Teresy z Kalkuty i Jana Pawła II, Bóg Rydzyka, Głódzia, Michalika, Forum Frondy itd.Bóg, który - według głównych prawd wiary katolickiej - jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze; ale także jest podobno bogaty w miłosierdzie, jest miłością, przebaczeniem itd.Więc umierasz. Dusza odłącza się od ciała i szybuje ku Bogu, który jest żródłem życia. Nie może więc pozwolić, by śmierć zapanowała. Daje ci więc nowe życie... nowe ciało (tak zwane uwielbione) i wzywa na sąd. Nagle stajesz "twarzą w twarz" i dowiadujesz się, że On Jest. Jaki kodeks będzie obowiązywał to wiemy od Chrystusa (cały czas zakładamy, że katolicyzm głosi prawdę): byłem głodny, daliście mi jeść; byłem spragniony, daliście mi pić; byłem nagi, przyodzialiście mnie; byłem chory, odwiedziliście mnie; byłem więźniem, przyszliście do mnie itd. itd. To plusy dodatnie. Plusy ujemne takie same tylko z dodatkiem słówka "nie". Nie daliście mi... nie przyszliście...Ale to są szczegóły. Moje pytanie dotyczy nie szczegółów, ale samej esencji. Spoglądacie na Boga "twarzą w twarz" i jakie jest wasze pierwsze wrażenie, pierwsze refleksja? Co pomyślicie? Co powiecie?Wiem, że stawiając takie pytania nie "dla jaj", ale jak najbardziej poważnie, mam obowiązek sam na nie odpowiedzieć. I tu rodzi się poważny casus prawny... casus ostateczny, bo dotyczy sądu ostatecznego.Najpierw okażę niebywałe zdumienie, że On istnieje. Tylko na zdumienie stać mnie będzie. Jeśli wierzyć Ewangelii, Sędzia powie do mnie: byłem głodny, dałeś mi jeść; byłem spragniony, dałeś mi pić; byłem więźniem, przyszedłeś do mnie; byłem chory i cierpiący, robiłeś wszystko, by ulżyć mojemu cierpieniu (jestem lekarzem); byłem internautą, nigdy świadomie mnie nie obraziłeś; byłem świrem, zawsze starałeś się mnie zrozumieć :-) itd. itd.I wtedy stanie się rzecz niebywała. Sądzony nie zgodzi się z wyrokiem uniewinniającym. Sądzony, oskarży Sędziego. Powie mu: nie robiłem tego dla ciebie, który podobno chcialeś być jednym z tych najmniejszych. Robiłem to dla nich, bo pociągał mnie urok niepozornych i bolało mnie cierpienie cierpiących, bo moimi były ich cierpienia. I sądzony zapyta: dlaczego to uczyniłeś? Dlaczego okazałeś się niemiłosierny i niesprawiedliwy? Mogłeś przecież znaleźć sobie inną zabawę. Grać na przykład przez całą wieczność w bilarda gwiazdami, zmieniać ruchy planet, zapalać nowe słońca. Dlaczego więc stworzyłeś pantofelka, ryby, płazy, gady, karaluchy, ptaki i ssaki - istoty czujące - by się nimi bawić, by patrzeć na ich krzywdę i cierpienie? Dlaczego?Wybaczyłem wszystkim, którzy mnie skrzywdzili, uśmiechnąłem się do moich wrogów tylko Tobie Boże wybaczyć nie mogę. W imieniu wszystkich skrzywdzonych i cierpiących. Nie mogę się zdobyć na wybaczenie, bo mój głos zagłuszy wzbijający się w niebo codziennie jęk krzywdzonego stworzenia. Dlatego proszę Sąd Ostateczny o wydanie wyroku skazującego na wieczne potępienie, gdyż dom Sędziego nie jest dla mnie domem Ojca.PS. Oczywiście można ten temat - jak każdy - obśmiać i wyszydzić. I tak pewnie postąpią internauci-katolicy. Ale ja napisałem to jak najbardziej poważnie i o poważnie odpowiedzi serdecznie proszę.
maksimum