Muzyka hinduska - Pir-o-Murshid Hazrat Inayat Khan .doc

(93 KB) Pobierz
MUZYKA

MUZYKA HINDUSKA

 

NIEBIAŃSKA SZTUKA

 

Przez całe wieki myśliciele zwali muzykę "niebiańską sztuką". Artyści zaś malowali aniołków grających na harfach. Uczy nas to, że dusza przychodzi na ziemię z miłością do muzyki. Nie jest tak, że po narodzeniu na ziemi człowiek dopiero uczy się zamiłowania do muzyki. Dusza była oczarowana muzyką zanim przyszła na ziemię. Gdy ktoś zapyta, dlaczego zatem każda dusza nie kocha muzyki odpowiedź jest taka, że mamy wiele dusz, które są pogrzebane. Są żywe, a mimo to pogrzebane pod ciężarem ziemi i dlatego nie mogą docenić muzyki. Lecz w takim przypadku nie są zdolne doceniać niczego innego, ponieważ muzyka jest pierwszą i ostatnią rzeczą, która przemawia do każdej duszy.

Niebo Hindusów, Indra-loka zapełnione jest pieśniarzami. Męscy pieśniarze zwą się gandharvas a żeńscy upsaras. W symbolice hinduskiej muzyka była najlepszym symbolem służącym do wyrażenia raju. Dlaczego muzyka tak bardzo podoba się ludzkości? Całość manifestacji ma swe źródło w wibracji, w dźwięku. Dźwięk ten zwany nada w Wedancie, był pierwszym przejawem wszechświata. W konsekwencji ludzkie ciało zostało zbudowane z tonu (w sensie brzmienia, dźwięku, nastroju, przyp. tłum.) i rytmu. Najważniejszą rzeczą w ciele fizycznym jest oddech, a oddech jest słyszalny - najbardziej pod postacią głosu. Pokazuje to nam, że zasadniczymi oznakami życia w ciele fizycznym są ton (wibracja, dźwięk, słowo, przyp. tłum.) i rytm, które razem tworzą muzykę. Rytm pociąga człowieka z powodu trwania rytmu w jego własnym ciele. Bicie tętna i serca, obie te rzeczy wskazują nam ten rytm. Rytm umysłu posiada działanie na rytm trwający nieprzerwanie w ciele fizycznym. Stosownie do swego wpływu oddziaływuje na ciało fizyczne. Nuty wywierają urok na człowieka dzięki oddechowi. Oddech posiada brzmienie, a jego wibracje dosięgają wszystkich części ciała, utrzymując je przy życiu. Dlatego też, posiadając wpływ na wibracje i atomy ciała dźwięk umożliwia powstawanie wrażeń.

Mówi się, że Shiva lub inaczej Mahadeva wynalazł pierwszy instrument muzyczny. Kiedy wędrował po lesie pochłonięty rozwojem duchowym zapragnął jakiegoś źródła rozrywki, jakiejś odmiany w swym medytacyjnym życiu. Wziął więc kawałek bambusa i dwie tykwy, które następnie przymocował do tego bambusa, a struny zrobił z jelit zwierzęcych. Kiedy zmontował to razem powstała pierwsza vina. Dlatego Hindusi zwą vinę świętym instrumentem i przez wiele lat nie pozwalali na użycie żadnych innych strun za wyjątkiem strun zrobionych z jelit zwierzęcych. Później instrument poprawiono i uszlachetniono i obecnie w najczęstszym użyciu znajdują się struny stalowe. Jednakże przyczyną, dla której struna z jelit wywiera urok na człowieka jest to, że pochodzi z żywego ciała. Nawet po oddzieleniu od ciała wciąż krzyczy: "Żyję!" W ten sposób vina wydaje bardziej żywy dźwięk niż fortepian. Fortepian może zatopić swym brzmieniem vinę, ale życie, które pochodzi ze strun z jelit manifestuje się jako głos. Istnieje taka legenda chińska, według której pierwszą muzykę zagrano na małych kawałkach trzciny. Wielki muzyk starożytności, który wprowadził muzykę w Chinach, zrobił otwory w kawałku trzciny w pewnej odległości jeden od drugiego, odpowiadającej odstępom między dwoma palcami i tak powstał flet z trzciny. Stąd pochodzi skala pięciotonowa. Jedna nuta była oryginalną nutą wytwarzaną przez trzcinę, a pozostałe cztery były otrzymywane przez umieszczanie palców na otworach. Potem rozwinęło się wiele innych skal.

Hinduska filozofia wyróżnia cztery różne cykle rodzaju ludzkiego: krita yugę - złoty wiek, treta yugę - srebrny wiek, dvapara yugę - miedziany wiek i kali yugę - żelazny wiek. Cykl, w którym my się obecnie znajdujemy jest wiekiem żelaza. W złotym wieku panowała muzyka duszy. Muzyka, która wywierała urok na samą duszę, i która podnosiła ją do kosmicznej świadomości, muzyka aniołów, która uzdrawiała i niosła ukojenie. Muzyka wieku srebrnego była muzyką serca, przemawiającą do głębi serca, tworząc sympatię (współodczuwanie, przyp. tłum.) i miłość do natury, inspirując ludzi i pomagając w rozwoju właściwości serca. Muzyka wieku miedzianego wywierała urok na umysł, intelekt, tak, że można było zrozumieć zawiłości nauki o muzyce, różnice między wieloma skalami oraz właściwości rytmu. I w końcu, muzyka przynależąca do wieku żelaznego posiada wpływ na ciało fizyczne, pomaga żołnierzom maszerować i pobudza ludzi do tańca. Ilustruje tę ideę pewna indyjska przypowieść. Na dwór ostatniego imperatora Muhammad Shaha przybył pieśniarz, który wynalazł nowy sposób komponowania. Kiedy zaśpiewał swe nowe kompozycje zdobył podziw i pochwałę od wszystkich dworzan. Pieśniarze i muzycy byli po prostu zdumieni, kiedy pomyśleli, że może istnieć jakiś nowy kierunek rozwoju w muzyce. Ale jeden z obecnych starych muzyków powiedział: "Jeśli Wasza Dostojność pozwoli, chciałbym powiedzieć słowo. Bez wątpienia jest to najpiękniejsza muzyka i zdobyła uznanie wszystkich tu obecnych jak również moje. Muszę jednak powiedzieć wam, że poczynając od dzisiejszego dnia muzyka tego kraju zamiast wznosić się zacznie upadać. Muzyka, która została nam przekazana posiada swoją wagę, znaczenie, treść. Wydaje się jednak teraz, że utracono to i muzyka stała się lżejsza, błahsza. Dlatego od chwili obecnej zacznie chylić się ku upadkowi." I tak się stało. Od tamtej chwili krok po kroku muzyka upadła.

 

MUZYKA WSCHODU I ZACHODU

 

Starożytna muzyka grecka przypomina bardzo muzykę Wschodu. Grecy posiadali pewne skale takie jak ragi w Indiach, które również były podobne do skal perskich. Stąd brało się podobieństwo w muzyce rodzaju ludzkiego. Lecz nadszedł rozłam między muzyką Wschodu a Zachodu, kiedy to muzyka zachodnia, a w szczególności niemiecka rozwinęła się w innym kierunku. We wszystkich tradycjach w całej historii świata, tak daleko wstecz jak można to prześledzić znajdziemy, że melodię uważano za rzecz zasadniczą na Wschodzie, jak również na Zachodzie i kompozytorzy stosownie do stopnia swego rozwoju wzbogacali ją tak bardzo, jak tylko potrafili. Z początku melodie te były przede wszystkim pieśniami ludowymi, ale czasem również bardziej wyszukanymi kompozycjami i jako takie stanowiły wyraz duszy. Nie były to kompozycje w sensie kompozycji współczesnych, bardziej technicznych. Były w rzeczywistości fantazjami. Artysta budował melodię, która stawała się znana gdy ją zaśpiewał lub zagrał, a następnie podejmowali ją inni. W ten sposób jedną melodię śpiewało na wiele sposobów może dziesięciu różnych muzyków, gdzie każdy z nich posiadał swobodę w jej interpretacji. Bez wątpienia trudno było nawet rozpoznać tę samą melodię po tym jak cztery czy pięć osób ją zaśpiewało lub zagrało i kiedy w dodatku każda z nich miała swobodę ekspresji, właściwą lub złą.

Muzyka Wschodu opierała się na ragach, które są pewnymi układami nut, rozpoznawalnymi i rozróżnialnymi motywami. Ragi były komponowane przez cztery różne klasy ludzi. Przez tych, którzy studiowali i praktykowali pieśni ludowe i z nich ułożyli pewne tematy lub ragi. Przez poetów i dramaturgów, którzy komponowali ragi i ich "żony" raginis, jak również "synów", "córki", "synowe" i "zięciów" tworząc w ten sposób w swej wyobraźni rodziny rag. W końcu przez muzyków, którzy z trzech wyżej wspomnianych rodzajów rag, korzystając ze swego talentu muzycznego, komponowali nowe. Na ragach tych opierała się muzyka Indii. Muzykowi przypadało uznanie za każdą piosenkę, jaką zaśpiewał i za każdy motyw, jaki zagrał, ponieważ podczas gdy motyw mógł się składać tylko z czterech lub ośmiu taktów, on obszernie go improwizował i czynił bardziej interesującym. Dlatego wykonawca w Indiach musiał jednocześnie być kompozytorem, chociaż w tych improwizacjach należytą uwagę poświęcano źródłowemu motywowi i rytmowi ragi tak, że publiczność mogła ją rozpoznać. Nawet dzisiaj, gdy muzyk śpiewa ragę, która nie jest taka, jaka być powinna, to wśród słuchaczy może znaleźć się ktoś, kto natychmiast odczuje, że nie brzmi ona właściwie. Nawet nie wiedząc dokładnie gdzie tkwi błąd. Podobnie jak we Włoszech, kiedy pieśniarz operowy zrobi jeden drobny błąd ktoś z publiczności natychmiast okaże swą dezaprobatę. Dzieje się tak dlatego, że muzyka operowa wryła się w dusze miłośników opery i gdy tylko coś wydaje się odrobinę różnić od tego, co przywykli słyszeć, to wiedzą, że coś jest śpiewane niewłaściwie. Najbardziej godne uwagi jest to, że mistycy odegrali tak ważną rolę w rozwoju muzyki Indyjskiej. Muzyka jest najwspanialszą drogą do duchowego urzeczywistnienia. Nie ma żadnej innej szybszej i pewniejszej drogi osiągnięcia duchowej doskonałości, niż przez muzykę. Wielcy mistycy indyjscy, tacy jak Narada i Tumbara byli pieśniarzami, a Krishna grał na flecie. W ten sposób muzyka w swej tradycji i praktyce była zawsze związana z mistycyzmem. Mistycy nigdy nie odstępowali od zasady, którą współcześni naukowcy na nowo odkryli, mianowicie, że ucho jest niezdolne do czerpania pełnej przyjemności ze słuchania dwóch dźwięków granych lub śpiewanych jednocześnie. Dlatego właśnie dla celu swej medytacji wzbogacili oni melodię do takiego stopnia.

Kiedy muzyka perska z jej mistrzostwem i pięknem dotarła do Indii, została "ożeniona" z muzyką indyjską, co zaowocowało najcudowniejszą sztuką. Pragnieniem ludzi wszystkich czasów i warstw społecznych było zawsze i jest aby muzyka, nie ważne czy techniczna, czy nietechniczna, teoretyczna czy nie teoretyczna, poruszała duszę do głębi. Jeśli tego nie czyni, wtedy techniczna, teoretyczna i naukowa strona muzyki nikogo nie pociąga. Dlatego często jest bardzo trudno, nawet wielkim mistrzom muzyki, którzy rozwinęli technikę i naukę o muzyce, i którzy są mistrzami rytmu i tonu, zadowolić publiczność. Ponieważ publiczność od króla poczynając, a na człowieku z ulicy kończąc, chce tylko jednej rzeczy, a jest nią wielkie oczarowanie duszy głosem, słowem, melodią. Wszystko wyrażone w muzyce powinno pociągać duszę. Jest to prawdziwe nawet do tego stopnia, że kiedy żebrak na ulicy nie śpiewa piosenki, która podoba się przechodniowi, to nie dostaje tak dużo miedziaków jak inny, który bardziej przemawia do uczuć i wyobraźni. Bez wątpienia muzyka Indii dużo się zmieniła w czasie ostatniego wieku. Ta, którą Hindusi zwą klasyczną lub muzyką, która ma swoją "masę" i treść nie jest już więcej otaczana opieką z powodu ignorancji większej części książąt i potentatów tego kraju. Dlatego też najlepsza muzyka nie znajduje wcale zrozumienia. Poza tym ludzie zaczęli palić i rozmawiać podczas słuchania muzyki, a muzyka przecież nie po to została stworzona. Wygląda na to, że duch wielkich muzyków jest już martwy. Dawniej, wielki mistrz gry na vinie, który traktował swój instrument jak świętość, i który składał mu cześć przed wzięciem w swe ręce, ćwiczył i grał na nim przez może nawet dziesięć godzin dziennie, uważał muzykę za swą religię. Ale gdyby musiał zagrać przed ludźmi chodzącymi tam i z powrotem, palącymi i rozmawiającymi ze sobą tak jak na jakimś towarzyskim zebraniu, wtedy cała jego muzyka poszłaby na wiatr. Świętość, z jaką ludzie starożytności otaczali muzykę utrzymywała ją na wyższym poziomie. Kiedy Tansen, wielki pieśniarz opuścił dwór zraniony komentarzem imperatora Akbara, poszedł do Rewy - stanu w środkowych Indiach. Gdy maharadża Rewy dowiedział się, że Tansen przybywa stropił się bardzo, nie wiedziawszy jak z należytym honorem powinien go przyjąć. Po artystę wysłano lektykę, aby przynieść go do pałacu. Kiedy Tansena przyniesiono, oczekiwał że maharadża przyjmie go przynajmniej u wejścia do pałacu. Gdy tylko wysiadł z lektyki zapytał: "Gdzie jest maharadża?". Człowiek, do którego skierowano to pytanie odpowiedział: "Oto maharadża!" wskazując tego który niósł lektykę przez całe miasto. Tansen do głębi wzruszony rzekł: "Nie mógłbyś dać mi większej nagrody." Od tego dnia muzyk pozdrawiał go swą prawą ręką ze słowami: "Ta ręka nie powita nigdy nikogo więcej w moim życiu." I faktycznie tak było. Tansen nie powitałby podaniem swej prawej ręki nawet imperatora. Takie było uznanie i szacunek dla talentu w starożytnych Indiach.

Obecnie do Indii dotarła nowa muzyka zwana teatralną. Nie jest ona ani wschodnia ani zachodnia. To bardzo szczególna muzyka. Imitowane są w niej motywy marszu, galopu, polki i arii, których nikt w zachodnim świecie nie chciałby więcej słyszeć, z dodanym do nich charakterystycznym indyjskim motywem. W ten sposób są one zepsute tak dla słuchacza zachodniego jak i dobrych uszu wschodnich. Papież Grzegorz I, którego imieniem nazwano kanony gregoriańskie zebrał i uporządkował te piękne melodie, jakie przyszły ze starożytnej Grecji przez Bizancjum, aby utworzyć muzykę religijną kościoła. To wszystko, co pozostało jako relikt muzyki tamtych czasów. Można jednak jeszcze znaleźć ślady tej gregoriańskiej muzyki w kompozycjach siedemnastego i początku osiemnastego wieku, na przykład w Mesjaszu Handla. Jednakże późniejsi kompozytorzy stworzyli rodzaj muzyki zupełnie odmiennej. Bez wątpienia w ten sposób położyli fundamenty muzyki zachodniej i pomogli jej rozwinąć się, ale rozwinąć w jaki sposób? Mechaniczny. Zdolni byli do zrobienia użytku z wielkich orkiestr, orkiestr dętych lub smyczkowych jak również orkiestry, w której grały setki instrumentów jednocześnie. To oczywiście robiło wielkie wrażenie i dało światu muzyki dużo sposobności i pola do rozwoju i ewolucji. Niemniej jednak, utracono przy okazji jedną rzecz i traci się ją coraz bardziej każdego dnia. Chodzi o wywieranie uroku na duszę, co stanowi główny cel muzyki. Debussy przez całe życie szukał czegoś nowego, co można by wprowadzić do nowożytnej muzyki, a Skriabin (Aleksandr Nikołajewicz Skriabin ur. 6 I 1872 zm. 27 IV 1915, rosyjski kompozytor i pianista, przyp. tłum.) powiedział mi raz: "Czegoś brakuje w naszej muzyce; stała się tak mechaniczna. Obecnie cały proces kompozycji jest mechaniczny. Jak możemy wprowadzić do niej ducha?" Często myślałem, że gdyby Skriabin ze swym szlachetnym charakterem i piękną osobowością żył dłużej, to wprowadziłby nowy styl muzyki do współczesnego świata. Czy ktoś jeszcze spróbuje zrobić to, czego on pragnął? Kiedy mamy jakąś potrzebę, jeśli istnieje rzeczywiste pragnienie dla jej spełnienia, wtedy to spełnienie musi przyjść. Wydaje się tylko, że nie potrzebujemy tego wystarczająco mocno, w tym cała trudność. Tak łatwo zadowalamy się tym, co posiadamy. Gdy świat zapragnie lepszego rodzaju muzyki, ona się pojawi, ale jeśli ludzie będą zadowalać się głównie jazzem i to im wystarczy, wtedy oczywiście nadejście tej muzyki będzie następować powoli, ponieważ tylko nieliczni chcą czegoś lepszego.

Muzyka przyszłości będzie różniła się od muzyki przeszłości w następujący sposób: starożytna muzyka rozwijała się tylko w jednym kierunku, mianowicie każdy instrument grał osobno i każdą piosenkę śpiewano oddzielnie. Nie było żadnego drugiego instrumentu lub głosu. Rozwój współczesny polega na tym, że mamy rozmaitość głosów i wiele instrumentów grających razem. Rozwój muzyki w tym kierunku ma swe źródło w tym co zwiemy muzyką klasyczną. Z pewnością posiada to swoją wartość, ale z drugiej strony coś również przy okazji zagubiono. W celu uczynienia muzyki doskonałą, powinien zostać bardziej rozwinięty jej aspekt starożytny. Mamy muzykę, która pobudza nas do podskoków i tańca, muzykę skłaniającą nas do uśmiechu i śmiechu oraz muzykę, która sprawia, że łzy napływają nam do oczu. Gdyby ktoś zapytał głęboko myślącą osobę, który rodzaj muzyki woli ta bez wątpienia odpowiedziałaby: "Ten ostatni; muzykę niosącą łzy." Dlaczego dusza pragnie smutnej muzyki? Ponieważ podczas jej słuchania nadchodzi jedyna chwila, kiedy dusza zostaje poruszona. Muzyka, która nie sięga dalej niż do powierzchni czyjejś istoty pozostaje jedynie na tej powierzchni. To muzyka sięgająca głębi człowieka porusza duszę. Im głębiej sięga muzyka tym bardziej zadowolona jest dusza. Bez wątpienia człowiek bardzo wesoły, po obiedzie i szklance wina byłby całkiem uszczęśliwiony jakąś muzyką taneczną. Ale wtedy z kolei nie potrzebuje poważnej muzyki. W zupełności wystarczy mu jazz. Współczesne odrodzenie muzyki ludowej jest wysiłkiem we właściwym kierunku, ale powinien być on przeprowadzony bez jej okaleczenia, ponieważ tendencja większości kompozytorów polega na dodaniu do niej zbyt wielu własnych elementów. Jeśli jednak potrafią oni zachować muzykę ludową bez niszczenia jej, to wysiłek ten opłaci się. Kompozytorzy czasem biorą muzykę ludową i poddają ją współczesnym technikom harmonizacji, a to również ją uszkadza, ponieważ na ogół muzyka ludowa jest wyrazem ducha tego szczególnego okresu, gdy nie było wcale takich reguł harmonizacji, jakie mamy obecnie. Współczesne metody harmonizacji zastosowane do muzyki ludowej odbierają jej oryginalny nastrój.

Możemy obserwować dwie zasadnicze tendencje we współczesnej muzyce. Jedna to czynienie muzyki naszych czasów bardziej naturalną i w ten sposób udoskonalanie jej. Z pewnością można to rozwijać coraz bardziej, tak długo aż ludzie będą wielce sobie cenić muzykę solową, na przykład na wiolonczeli lub skrzypcach. Muzycy wrócą znowu do starożytnej idei gry jednego instrumentu lub pojedynczego głosu śpiewającego w jednej chwili. Kiedy ponownie dojdą do pełnego uznania tej idei, osiągną duchowy etap muzycznej doskonałości. Dzisiaj ludzie lubią muzykę składającą się z więcej niż jednego głosu, ponieważ nie słuchają wystarczająco dużo muzyki solowej. Ale im więcej będą jej słyszeli i im bardziej się do niej zbliżą, tym bardziej zapomną o innym rodzaju muzyki. W salach koncertowych Londynu, Nowego Yorku, Paryża i wszystkich wielkich miast daje się wielkie koncerty symfoniczne, ale gdy ktoś zwróci uwagę na to, co najbardziej podoba się publiczności, to będzie to solo na wiolonczeli, flecie lub skrzypcach. Ludzie nawykli do słuchania muzyki złożonej z wielu dźwięków i po skończonym koncercie solowym zadowolą się innym rodzajem muzyki. Ale w głębi ich istoty z pewnością pozostanie preferencja dla muzyki solowej, ponieważ dusza ludzka jest taka sama teraz jak była w starożytności, taka sama na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Dźwięk jednego dzwonu posiada większy czar niż dźwięk wielu dzwonów. Jeden dźwięk zawsze wnika głębiej niż wiele dźwięków. Przyczyną, dla której dwa dźwięki kolidują ze sobą jest to, że jakkolwiek bardzo ze sobą będą zestrojone, to mimo wszystko są przecież dwa, a to samo w sobie jest konfliktem.

Możemy też wyróżnić inną tendencję, która idzie ręka w rękę z tą wyżej i ściąga muzykę w dół. Kompozytorzy nie poprzestają na akordach wielkich mistrzów, których Mozart, Beethoven czy Wagner użyli w swej muzyce, lecz wynajdują nowe, akordy zmierzające do oszołomienia tysięcy słuchaczy. Co z tego wyniknie? Będzie to miało wpływ na system nerwowy nieświadomego tego zjawiska człowieka. Uczyni to ludzi coraz bardziej nerwowymi. Jak często widzimy, ci którzy uczęszczają na dobre koncerty, idą tam jedynie z próżności. Zaakceptują każdy rodzaj muzyki. Lecz jak powiedział Wagner, hałas niekoniecznie musi być muzyką. To nie nowość muzyki jest tym, co ostatecznie da zadowolenie. Nie uczyni to nic dobrego duszom, które poszły do sali koncertowej tylko dla zaspokojenia swej próżności. Muzyka powinna być uzdrawiająca, powinna podnosić duszę, inspirować. Nie ma lepszej drogi dostania się bliżej Boga, wznoszenia się wyżej w kierunku tego ducha, osiągnięcia doskonałości duchowej niż muzyka, jeśli tylko jest właściwie rozumiana.

MUZYKA HINDUSKA

 

Cechą charakterystyczną muzyki hinduskiej jest to, że zależy ona bardzo od twórczego talentu muzyka w improwizacji. Zarys jest dany przez kompozytora, a muzyk wypełnia go wedle własnego uznania. Bardzo niewiele elementów pochodzi od kompozytora, reszta jest wyrażeniem przez pieśniarza uczuć, jakim ulega w czasie śpiewania. Nigdy muzyki w Indiach nie używano jako rozrywki, ale zawsze jako środka mistycznego rozwoju. Dlatego dźwięk instrumentów jest słaby, i nawet kiedy wiele instrumentów gra równocześnie, to efekty powstają dzięki melodii a nie akordom czy harmonii. Każdy instrument posiada własną melodię. Na Wschodzie mamy bardzo niewiele zapisanej muzyki. Składa się na to wiele przyczyn. Istnieje co prawda system zapisu muzyki w sanskryckich rękopisach, ale nieliczni go znają. System taki z konieczności musi być bardzo skomplikowany, ale nie to jest przeszkodą. Notacja krępowałaby muzyka i nie pozwoliłaby mu na swobodę śpiewania i grania tego, co mówi jego dusza. W Indiach pieśniarz, kiedy zaczyna śpiewać, śpiewa najpierw nutę kluczową. Powtarza ją wciąż i wciąż od nowa, żeby tak bardzo stać się zjednoczonym ze swym instrumentem, aby jego głos i brzmienie instrumentu stanowiły jedno. Następnie idzie odrobinę dalej i wraca do nuty przewodniej. Potem jeszcze odrobinę dalej, ale zawsze wraca do tej nuty. Muzyk taki może jedną ragę grać godzinami, lub przejść z jednej ragi do innej. Ale im więcej gra jedną ragę, im bardziej się jej oddaje, tym bardziej odciska się ona na jego duszy i tym więcej w niej znajdzie.

Ragi są czasem rozumiane jako gamy. Nie są one gamami, ale formami nutowymi w obrębie oktawy. Różne ragi były zawsze grane o różnych porach dnia. Duchowa przyczyna po temu jest taka, że każda pora dnia ma własny nastrój i wpływ na człowieka. Materialną przyczyną jest zaś to, że tak jak strój wieczorowy jest pożądany na bankiecie, ponieważ od tak dawna oczy zwykły widzieć go w takich okolicznościach, tak nasze uszy od dawna przyzwyczajone są słyszeć te ragi w nocy, wieczorem, lub w południe. (Raga charakterystyczna dla pory wczesnego poranka grana po południu brzmi tak niestosownie, jak marsz żałobny wykonywany w czasie ślubu lub kolędy bożonarodzeniowe śpiewane w gorący, letni dzień, przyp. tłum.). Kilka rag śpiewa się zwykle przed świtem. W Indiach przed świtem każdy udaje się do swej pracy lub modlitwy i tam odkrywa, jak korzystnie działa na niego spokój tej pory, poprzez charakterystyczne dla niej subtelne wibracje. W południe hałas zewsząd jest dużo większy i trzeba silniejszych nut. Wszystkie ragi na porę południa są zbudowane z nut naturalnych. Ragi nocne są zbudowane z taktów nieparzystych. Ragi wczesnego poranka składają się z nut obniżonych o pół tonu. Zauważyłem na sobie, że kiedy grałem na vinie i śpiewałem ragę jogia wczesnym porankiem, kiedy ludzie szli do świątyni i do meczetu, że czasami zatrzymywali się i oczarowani słuchali muzyki. Grając tę samą ragę w innej, nieodpowiedniej porze nie wywarłem wrażenia nawet na samym sobie. W starych legendach mówi się, że w starożytności muzyka działała nie tylko na ludzi czy zwierzęta, lecz również na przedmioty, obiekty i na żywioły. Wybuchały płomienie ognia lub zatrzymywała się płynąca woda, gdy śpiewano lub grano muzykę. Ktoś może zapytać "Czy to nie przesada, czy muzyka obecna różni się od muzyki tamtych czasów, czy utraciliśmy tę sztukę?" Powiem tylko, że takich pieśniarzy, jakich ja widziałem śpiewających w Indiach, będąc jeszcze chłopcem, nigdy ponownie nie usłyszałem w następnym pokoleniu. Pieśniarze starożytności śpiewali tę samą ragę, tę samą pieśń setki razy, tysiące razy, milion razy. To przez powtarzanie jednej rzeczy, przez związanie się z nią możemy wytworzyć w sobie twórczą moc. Zdobycie nawet wielkiego magazynu wiedzy, wielu piosenek lub rag jest niczym. Tym co wielkie jest właśnie moc wytwarzania, tworzenia z wewnątrz naszej istoty.

Muzyka indyjska zyskała bardzo wiele przez kontakt z muzyką Perską. Nauczyła się wdzięku i ekspresji perskiej muzyki. Zyskała także wiele z piękna arabskiego rytmu. Po powstaniu imperium Mogoła była dużo piękniejsza niż przedtem. To, że jest bardzo wysoce rozwinięta objawia się również w jej rytmie. Mamy rytmy na 5 i 7 taktów, bardzo trudne do utrzymania. Mamy pieśni, w których przez parę taktów nie słychać żadnego rytmu, ale który muzyk utrzymuje w swym umyśle i po kilku taktach powraca do właściwego uderzenia. Mamy rytmy nie zaczynające się od uderzenia, które zawsze zwodzą słuchacza. W muzyce indyjskiej istnieją cztery różne rodzaje pieśni: dhrupad, qawwal, tumri i ghazal. Dhrupad wymaga specjalnego treningu głosu, podobnie jak nie każdy potrafi śpiewać muzykę operową. Qawwal znaczy - wyobraźnia, pieśń wyobraźni, fantazji. Nauka o muzyce indyjskiej opiera się na najbardziej naturalnych zasadach. Dźwięk dzielimy na tony, półtony i mikrotony. Czas z kolei podzielono na sześć jeszcze subtelniejszych części oprócz sześciu podstawowych. Każda nuta ma swój kolor, planetę i żywioł stosownie do mistyki dźwięku. Muzyka nasza opiera się na fundamencie rag. Z mistycznego punktu widzenia podlegają one porom dnia i roku, i każda raga wywiera wpływ na sfery (światy, przyp. tłum.). Z poetycznego punktu widzenia ragi posiadają swe wizerunki, wyobrażenia. Matematycznie, wzrastają od jednej do nieskończonej ilości. Z artystycznego punktu widzenia wzięte są z naturalnej muzyki różnych osób, a pod względem naukowym dzielą się na pięć klas: ragi siedmionutowe, sześcionutowe, pięcionutowe, zbudowane z taktów parzystych i nieparzystych. Sztuka indyjskiej muzyki jest godna uwagi ze względu na swą wokalną kulturę. Lat studiowania trzeba, aby osiągnąć w tym biegłość. Naszą muzykę instrumentalną uważa się za następną po wokalnej pod względem ważności. Vina jest najstarszym instrumentem w historii świata i również jedynym instrumentem służącym do prawidłowego wykonywania muzyki indyjskiej.

Taniec indyjski opiera się na tych samych zasadach, co muzyka wokalna i instrumentalna. Muzyka indyjskiego poznamy głównie po inspirującym pięknie, które wyraża w swej improwizacji. Dlatego nasi kompozytorzy są mało znani. Ich kompozycje wykonywane są na różne sposoby przez każdego artystę. Jedynie podstawa i poezja pozostają nienaruszone. Artysta ma sam sobie być kompozytorem zanim stanie się artystą. Nawet gdy śpiewa jedną piosenkę, będzie ona za każdym razem inna. Dlatego notacja nie stała się uniwersalna w Indiach, aż do ostatnich czasów, kiedy Moula Bakhsh, wielki kompozytor, wynalazł system zapisu nutowego dla początkujących i założył szkolę opartą na współczesnych zasadach w stanie Gudżarat, którym rządził Maharadża Gaekwar z Barody.

 

Vina

 

Pragniesz usłyszeć ode mnie pochwałę viny. Dlatego przytoczę słowa wielkiego hinduskiego sanskryckiego poety, który mówi w pochwale viny (nie bądź zaskoczony słysząc to tłumaczenie). "Och, ten instrument ze strun z jelit! Przez patrzenie na niego, dotykanie go i słuchanie możesz zostać uwolniony, nawet jeśli zabijesz Bramina." (Zabicie Bramina uważa się za największy grzech.) Vinę wynalazł pan jogów - Shiva, który doświadczenie całego swego życia w praktyce jogi przekazał światu, i którego w Indiach czci się jako bóstwo. Jego literaturę uważa się za pisma święte. Był wielkim mistrzem oddechu i ascetą. Żył w górach, gdzie siedział i oddychał wolnym powietrzem szerokich horyzontów Wschodu i praktykował mantry, słowa i zwroty, które zmieniają cała istotę człowieka. Ćwiczył na vinie w samotności i mówi się, że kiedy jeleń w lesie usłyszał Go grającego zwykł mówić: "Zrób struny z mych wnętrzności i wmontuj je do swej viny, lecz póki żył będę, graj." Mahadeva zbudował swój instrument dzięki ludzkiemu ciału i umysłowi, biorąc pod uwagę jego stan rankiem, w środku dnia, po południu, nocą i o świcie, kiedy ludzie się budzą. Odkrył, że w celu podniesienia duszy na wyższy poziom należy zalecić jej psychologicznie i mistycznie rytm pokrewny jakiejś porze, bowiem o każdej porze dnia i nocy miało miejsce pewne szczególne działanie na ludzkie ciało i ducha. Dlatego Mahadeva stworzył psychologiczną naukę o muzyce, naukę zwaną raga, co znaczy "emocja". Emocja kontrolowana i wykorzystana w jak najlepszym celu. Kiedy jego współmałżonka Parvati zobaczyła ten instrument, powiedziała: "Muszę wynaleźć swoją vinę." Wzięła więc połówki dyni i zrobiła inny rodzaj viny, vinę Sarasvati. Stąd mamy dwie viny: jedną, na której grają mężczyźni i drugą, na której grają kobiety. Na instrumencie tym można wygrywać nie tylko nuty podwyższone o pół tonu (z krzyżykiem, przyp. tłum.) i bemole, ale również półtony. W ten sposób muzyka staje się bogatsza. Jednak osiągnięcie umiejętności wydobywania półtonów jest tak trudne, że zabiera całe życie.

Muzycy Indii poświęcają dwanaście godzin dziennie lub więcej na praktykę różnych rytmów, improwizując na nich. W końcu wytwarzają taki efekt psychologiczny, że nie jest to już muzyka, ale magia. Magia, która może wstrząsnąć człowiekiem i przeniknąć jego serce. To sen, medytacja, raj. Słuchając tej muzyki czujemy się tak, jakbyśmy byli w innym świecie. Ale nie tak łatwo ją usłyszeć. Zamiast grać przed tysiącami ludzi, muszą być razem tylko jedna, dwie lub trzy osoby tego samego charakteru i natury, aby w pełni czerpać zadowolenie z tej muzyki. Jeśli jest obecny obcy element, muzyk nie czuje natchnienia. Będziesz ubawiony, gdy dowiesz się, że kiedyś zaproszono pewnego muzyka do jakiegoś domu, aby zagrał na vinie. Przyszedł i został serdecznie powitany. Wyjął vinę. Rozejrzał się wokół i znalazł jakąś dysharmonię. Schował vinę, ukłonił się i wyszedł. Obecni poczuli się zawiedzeni i błagali go, aby zagrał, ale on odpowiedział: "Nie ważne co mi dacie, nie mam ochoty grać." To zupełnie coś innego, niż układanie programu całe miesiące naprzód. Muzyk na Zachodzie jest zobowiązany na sześć miesięcy wcześniej zagrać pewien program. Jest bezradny. W ten sposób nie jest to już muzyka. To ciężka robota, wykonywana mechanicznie. Czy uwierzyłbyś, że pieśniarz na Wschodzie nigdy nie wie, co chce zaśpiewać, póki nie zacznie koncertu? Odczuwa nastrój miejsca i pory i cokolwiek przyjdzie do jego umysłu zaśpiewa to lub zagra. To zupełnie co innego.

Nie chcę przez to powiedzieć, że muzyka tego rodzaju może być uniwersalna. Jest ona właściwa niewielu rzadko spotykanym ludziom, w pewnym odległym miejscu. W Indiach muzycy teraz zanikają z powodu braku uznania. Możni, guru, nauczyciele o wysokiej inspiracji, którzy żyli w przeszłości, doceniali tę muzykę. Nawet w Indiach ludzie stają się stechnicyzowani i cywilizowani, i muzyka ginie. Nie znajdziemy już muzyków, którzy przedtem urzekliby wszystkich słuchaczy. Już nie istnieją. Wśród milionów mamy może trzech lub czterech, a i ci za parę lat odejdą. Może być tak, że pewnego dnia świat zachodni otworzy oczy na muzykę Indii, tak jak to dzieje się obecnie z poezją wschodu, zaczyna doceniać dzieła takie, jak te napisane przez Rabindranatha Tagore. Nadejdzie czas, kiedy poprosi o muzykę tego rodzaju, ale jej nie znajdzie. Będzie już za późno. Nie ma wątpliwości, że gdyby ta magiczna muzyka, zbudowana na podstawach psychologicznych, została wprowadzona na Zachodzie, to wykorzeniłaby wszystkie takie rzeczy jak jazz bandy. Ludzie wydają się niszczyć swoje zmysły. Ta muzyka niszczy ludzką wrażliwość zmysłów. Każdego dnia tysiące ludzi tańczy w rytm muzyki jazzowej i zapomina o wpływie, jaki ma ona na ich ducha, na ich umysł, na ich subtelne zmysły. Słyszałem o księciu Rampuru, który chciał uczyć się muzyki od wielkiego nauczyciela. Nauczyciel ten powiedział mu: "Mogę uczyć cię tylko pod jednym warunkiem." Znał charakter księcia, który miał zamiłowanie do muzyki i rozumiał, że wielu muzyków chciałoby zademonstrować przed nim swój talent. "Nie chcę, abyś słuchał żadnego muzyka, który nie byłby znakomitym artystą, ponieważ nie wolno pozwolić, aby twój zmysł muzyki uległ zniszczeniu. Musi zostać zachowany dla subtelnej muzyki, musi być zdolny docenić jej subtelne zawiłości." Kiedy edukacja społeczeństwa niszczy wrażliwość zrozumienia wartości muzyki, to nic się na to nie poradzi, że ludzie nie lubią słuchać tego, co rzeczywiście jest muzyką, ale wolą jazz. Zamiast iść naprzód, cofają się. Jeśli muzyka, która jest zasadniczą ideą ludzkiej kultury nie pomaga ludziom iść naprzód, to wielka szkoda.

Muzyka viny posiada podobieństwo do ludzkiego głosu. Jeśli słyszysz grającą vinę to nigdy nie pomyślisz, że to instrument. Nie potrafisz sobie wyobrazić, że to jest instrument. Muzyka viny nie posiada takiego magnetyzmu, co muzyka głosu ludzkiego, ale jest za to bardziej pociągająca, wywiera głębsze wrażenie. Wszystkie subtelności ludzkiego głosu i jego jedwabista struktura znajduje swoje apogeum w dźwięku viny.

 

Związek Tańca z Muzyką

 

Słowo "taniec" zostało bardzo poniżone, gdyż taniec był wykonywany tylko przez ludzi zajmujących się rozrywką, którzy zrobili z niego zabawę. Jak wiemy, kiedy coś staje się rozrywką, to zawsze ulega degeneracji. Jeśli przyjrzymy się muzyce Indii to odkryjemy, że składa się ona z trzech części: śpiewu, gry i tańca. Głos, który pochodzi z płuc i brzucha nie może wyrazić się w pełni bez kości głowy, ust, zębów, języka i podniebienia. Widzimy więc, że ciało jest instrumentem dźwięku. Kiedy drzewa kołyszą się na wietrze, każdy liść wydaje dźwięk. Sam podmuch wiatru nie może wytworzyć pełnego dźwięku. Liście drzew szeleszczą i stają się instrumentem dla powietrza. Wysnuwamy zatem wniosek, że cała struktura tego świata stanowi instrument dla dźwięku. Gdybym w czasie mówienia do ciebie pozostał nieruchomy jak posąg, to moje słowa odniosłyby dużo mniejszy skutek, niż w przypadku, gdyby towarzyszyła im gestykulacja. Jeśli ktoś powie: "Odejdź stąd" i nie wykona żadnego ruchu, jego słowa nie będą miały wielkiej ekspresji. Jeśli poruszy przy tym ramionami, będą miały więcej wyrazu. W Indiach uczeń uczy się śpiewać z gestykulacją. Zastępuje ona notację i prowadzi go. Ktoś może pomyśleć: "notacja byłaby dużo zrozumialszą metodą," ale muzyka indyjska jest tak skomplikowana, że żadna notacja nie może jej dokładnie oddać. Ponadto, również interwały są zapełnione treścią, a ruchy rąk i dłoni mogą wyrażać muzykę i prowadzić dużo łatwiej, niż jakiekolwiek zapisane znaki. Trzecia część muzyki- taniec - nie tyle jest tańcem, ile wyrażaniem przez ruch. Sam Mahadeva, największy awatar, tańczył. Jeśli zaśpiewasz lub zagrasz przed derwiszem, to może on zacząć poruszać głową i dłońmi. Wielki poeta hinduski kiedy opisuje, jaki musi być pieśniarz, mówi:


Musi mieć dobry głos,

Musi znać ragi,

I umieć je zaśpiewać.

Musi być mistrzem w pełnych wdzięku ruchach;

Musi być spokojny, niewzruszony przez publiczność.

Musi wywrzeć wrażenie na publiczności.

 

Nasze życie jest tak pełne zajęć, że mamy niewiele czasu, żeby obserwować zwierzęta. Jeśli tak zrobiliśmy to chyba zauważyliśmy, że większość ich języka stanowi ruch. Mało mówią między sobą. Najczęściej wyrażają rzeczy poprzez ruchy. Jeśli zawołasz psa, natychmiast zacznie machać ogonem. Poruszy całe ciało, aby pokazać swoją radość i przywiązanie. Jeśli szorstko się do niego odezwiesz, to całe jego ciało natychmiast wyrazi uczucie w ruchach. Tracimy dużo energii na niepotrzebną gadaninę. U dawnych ludów ruch dłoni albo pochylenie głowy w wielu sprawach zastępuje słowa. Gdy tylko ktoś wchodzi do pokoju, widzimy po jego ruchach i sposobie spacerowania, jaki jest, jak wiele posiada wytworności. Jeśli porównamy konia za pięć tysięcy gwinei z koniem za pięćdziesiąt gwinei to zobaczymy, że różnica tkwi w ruchach. Koń wart pięć tysięcy gwinei nie był uczony poruszać się tak jak się porusza, a mimo to w każdym ruchu jest pełen wdzięku. Widzimy, że piękno dane pawiowi zainspirowało w nim pełne wdzięku ruchy.

Taniec jest zaprawdę cudowną rzeczą, i sam w sobie wielkim dowodem mistycyzmu. Wszyscy mamy w sobie naturę ptaka i naturę zwierzęcia. Naturą ptaka jest latać. Naturą zwierzęcia - skakać. Tygrys skoczyłby stąd na szczyt muru. Jeśli my nie potrafimy tego zrobić to dlatego, że przez jedzenie, picie i spanie utraciliśmy tę siłę. Jeśli człowiek siedzi w fotelu i żeby wstać wyciąga się przy pomocy rąk, to znaczy, że przez jedzenie, picie i spanie stał się tak ciężki, że nie jest tym, kim powinien być. Dobry rząd to taki rząd, który wie, co robi każdy z rządzonych. Nasz umysł rządzi ciałem. Nasz umysł musi mieć pod swoimi rozkazami każdy mięsień, każdy atom ciała. Kiedy podnosimy się, wszystko musi się podnosić. Kiedy obracamy się w prawo, wszystko musi obracać się w prawo. Kiedy obracamy się w lewo, wszystko musi obracać się w lewo. Mamy w Indiach pewien taniec, taniec tygrysa wykonywany podczas uroczystości religijnych. Tancerze przed jego pokazem malują się upodabniając do tygrysa. Przywędrował do nas z Egiptu jako święty taniec.

Poświęciłem swą muzykę, ponieważ otrzymałem od niej to, co miałem otrzymać. Żeby służyć Bogu, trzeba poświęcić najcenniejszą rzecz, a tym była dla mnie muzyka i ją poświęciłem. Komponowałem pieśni. Śpiewałem i grałem na vinie. Praktykując tę muzykę osiągnąłem poziom, gdzie dotknąłem muzyki sfer. Wtedy każda dusza stała się dla mnie nutą (muzyczną), a całe życie muzyką. Zainspirowany tym przemówiłem do ludzi, i ci, którzy byli przyciągani przez moje słowa, słuchali ich zamiast moich pieśni. Teraz, jeśli coś robię, to jest to strojenie dusz zamiast instrumentów. Harmonizowanie ludzi zamiast nut. Jeśli jest coś w mojej filozofii, to jest to prawo harmonii, że trzeba wejść w harmonię z sobą samym i z innymi. Znalazłem w każdym słowie pewną muzyczną wartość, melodię w każdej myśli, harmonię w każdym uczuciu. I spróbowałem wytłumaczyć to (tą samą rzecz) przy pomocy zrozumiałych i prostych słów ludziom, którzy zwykli słuchać mojej muzyki. Grałem na vinie póki moje serce same nie stało się tym instrumentem. Wtedy podarowałem go Boskiemu Muzykowi, jedynemu Muzykowi, jaki istnieje. Od tej chwili stałem się Jego fletem, i kiedy zechce, gra On Swą muzykę. Ludzie obdarzają mnie za nią zaszczytami, które w rzeczywistości nie należą się mnie, ale Muzykowi, który gra na Swym własnym instrumencie.

 

Pir-o-Murshid Hazrat Inayat Khan

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin