daniel ostoja
Materiał zawarty w tej części jest prezentem dla Ciebie, Czytelniku. Możesz go według własnego uznania przesyłać, komu zechcesz. Autor zgadza się na jego swobodną dystrybucję w formie elektronicznej oraz umieszczanie w serwisach www, prosi jednak, aby w wypadku chęci druku fragmentów w magazynach ezoterycznych offline, poinformować go o tym na e-mail podany powyżej. Zgoda na publikację jest formalnością i autor nie wymaga z tego tytułu honorarium w żadnej formie, prosi jedynie o poinformowanie go o takim zamiarze.
Z miłością i głębokim oddaniem Bogu, którego Miłość nie zna granic, a który mieszka w sercu każdego z nas.
Dziwna rzecz przyszła mi dzisiaj do głowy, że niezależnie od wychowania w takiej czy innej religii człowiek może ją zawsze porzucić jak również Bóstwa w niej czczone dla podążania za głosem serca wskazującym mu inne Istoty.
Nie to nie tak, powiedziałem to inaczej, przypomnij sobie dobrze.
Można porzucić wiarę w Jezusa bez żadnych konsekwencji.
Tak ci powiedziałem.
Właściwie niby to wiem, jednak dla wielu ludzi byłby to szok.
Tak, ale taka właśnie jest prawda. Możesz w każdej chwili porzucić wiarę w Jezusa, Buddę czy Krisznę bez żadnych konsekwencji. Na pewnym etapie jest to nawet potrzebne tak, aby forma Boga nie przeszkadzała treści. Wasze wierzenia tek bardzo odbiegają od rzeczywistości, wierzycie w rzeczy niedorzeczne, błędne a nawet szkodliwe.
Większość ludzi zapomniała, że religia jest drogowskazem na drodze do Boga, nawet nie samą drogą a z pewnością nie jej celem. Ludzie przez wieki tyle nazmyślali, że zamiast dziś rozważać, co jest wartościowe a co nie lepiej oddać się Bogu w opiekę, aby to On prowadził i oświetlał drogę ku Sobie. I nie powracać do przeszłości, do starych form kultu.
Zabierasz nam cos, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Coś, na czym opiera się nasza kultura i struktura społeczna.
I co, jest ona coś warta? Kultura jest wartością o ile potrafi przekazać przez pokolenia przesłanie miłości do Boga, troski o innych i Przyrodę, natchnąć do poszukiwań wartości wyższych i wzbogacić w ten sposób życie ludzkie. Wasza kultura przekazuje z pokolenia na pokolenie osądy i uprzedzenia, uczy wrogości wobec obcych, szacunku dla autorytetu instytucji i uległości wobec władzy. Dlatego jej płodem są ludzie przeciętni a nie jednostki wybitne rozumiejące życie i umiejące kochać Boga ponad wszystko. Kultura nie może przekazać wartości, ale może pokazać gdzie je znaleźć, wasza daje wam fałszywe światło, za którym podążacie.
Stąd wniosek, że powinniśmy zapomnieć i religię i kulturę?
Tak, stanowczo tak. Obie są elementami systemu panowania nad człowiekiem a jeśli wiesz już, że wewnątrz jesteś jednym z Bogiem ludzie, społeczeństwo i jego wymysły nie powinny mieć nad tobą władzy. Odrzucasz system w imię wyższych wartości. Odrzucasz system, który je zabija.
A jednak każda władza czyni się wybraną z Boskiej woli, lub tez jak twierdzą inni z woli ludu.
To ich ulubiona śpiewka. Zadaniem władzy jest dbać o porządek, zapewnić rozwój nowemu pokoleniu, opiekę zdrowotną i zabezpieczenie socjalne. Każda czyni to w oparciu o ściągane podatki a więc korzystając ze zbiorowej zgody ludzi. To, że jej działalność dotyczy także ciebie nie znaczy wcale, że powinieneś się podporządkować jej poglądom. Twoim obowiązkiem jest mieć swoje zdanie oparte o sumienie i Boga w sercu. Wtedy osąd i poglądy innych nie maja znaczenia.
A więc bunt przeciwko społeczeństwu.
Bunt nie jest potrzebny, tylko umacnia to, czemu się przeciwstawiasz. Idź za głosem serca i sumienia. Idź ku Bogu, poza świat poza obszary, dokąd doszły ludzkie umysły. Porzuć to, co poznałeś do tej pory, przyjdź do Mnie z pustymi rękami, pustym umysłem. Ja obdarzę cię miłością i wszystkim, czego potrzebujesz. Ciebie i każdego z was. Zaufajcie Mi.
Powróćmy jeszcze na chwilę do wpływu społeczeństwa na człowieka.
Dobrze. Zadaj sobie pytanie, co wartościowego do tej pory przekazali ci inni ludzie, w tym rodzice oraz w szczególności szkoła i religia. Co wartościowego wyniosłeś z tych setek godzin przesiedzianych w szkolnych ławkach, w kościelnych ławkach i ławach uniwersyteckich? Co oprócz odcisków na d.?
No wiesz! Takie słowa w Twoich ustach!
Dziecko drogie, ułatwię ci sprawę. Czy nauczyli cię jak masz samodzielnie poszukiwać odpowiedzi twoich własnych, czy nauczyli cię samodzielnie dochodzić do prawdy i żyć według jej przewodnictwa, czy pokazali jak budować relacje z innymi ludźmi tak abyś ty i oni mógł znaleźć szczęście, czy nauczyli cię jak kochać siebie i innych, jak znaleźć satysfakcję z życia, czy pokazali czym jest dobro płynące z człowieka i wzbogacające wszystko wkoło, czy nauczyli jak zachowywać spokój wśród wydarzeń życiowych, czy pokazali jak możesz stać się wartościowym członkiem społeczności i wnieść do niej prawdziwe wartości, czy pokazali ci jak powinieneś się zwracać do Boga aby otrzymać Jego odpowiedź i prowadzenie?
Po raz kolejny nie wiem, co ci odpowiedzieć. Miałem wrażenie, że jednak szkoły i uniwersytety uczą wielu wartościowych rzeczy, a jednak słysząc Twoje pytania dotyczące tak istotnych kwestii zaczynam mieć wrażenie ze ten czas był w dużej mierze zmarnowany.
I tu masz całkowitą rację. Teraz na ziemi żadna szkoła nie uczy tych przedmiotów, żadna nie uczy jak żyć, jak znaleźć własne miejsce w życiu, jak stawiać czoło przeciwnościom i dążyć do poznania prawdziwej wartości. Zamiast tego zmusza się do zapamiętywania „prawd objawionych”, czyli dogmatów społecznych opartych na błędnym osądzie historii i kultury. A to w 99% są śmiecie.
To są bardzo ostre słowa.
Powiedz mi czy są nieprawdziwe? Powiedz, dlaczego macie o sobie, własnym umyśle, kulturze i społeczeństwie tak dobre mniemanie? Czy rozwiązaliście problem głodnych dzieci na świecie albo chociażby w swoim kraju, czy kierujecie się w życiu łagodnością i zrozumieniem, czy rozumiecie niszczące znaczenie przemocy, czy inność inspiruje was i pociąga, czy umiecie wybaczać? Odpowiedz Mi, bo macie się za panów i królów stworzenia a Ja oprócz wysokiego mniemania o sobie nie widzę w was nic szczególnego. Jesteście mistrzami pychy i arogancji i pojedynczo i zamknięci w ciasnych ramach waszych społeczności. Inność was razi i stanowi dla was zagrożenie. Konflikty pomiędzy wami łatwo przeradzają się w starcia zmierzające do zniszczenia przeciwnika, jakbyście byli sporządzeni z łatwopalnego materiału. Często, gdy na was patrzę myślę, że powinienem stworzyć was z nalepkami „Ostrożnie, wybucha od dotknięcia!”
Pozwól mi wyrazić swoją opinie. Mam wrażenie, że w Twoich słowach jest bardzo wiele goryczy. Miałem takie przekonanie, że będziesz w naszych rozmowach tłumaczył różne sprawi, pokażesz drogę ku Tobie i generalnie będziesz nas wynosił a nie chłostał. Tymczasem już któryś raz natykam się na temat, za którym kryje się jakaś niespodziewana mina. W rozmowach, które prowadzimy prywatnie jesteś bardzo wesołym i wspierającym kompanem.
Ja was nie potępiam, stwierdzam stan faktyczny. Widzę niesłychana wiarę we własne możliwości i rzeczywistość złożona z masy prostych do rozwiązania problemów, przed którymi konsekwentnie się uchylacie. Dłonie wyciągnięte w kosmos i dłonie dziecka żebrzącego na ulicy o kawałek chleba i umierającego w końcu z głodu, bo nic nie dostało. Powiedz mi człowieku, których dłoni jest więcej? Czy nie widzisz, co się tutaj dzieje?
Widzę dumę jednych i ocean cierpień innych. Oceany. Co ma wam powiedzieć? Że was popieram? Że stoję po waszej stronie? Że postępujecie słusznie? Że jesteście mądrzy, dobrzy i naprawdę wspaniali? Odpowiedz mi człowieku, co mam wam powiedzieć?
Jaka przyszłość nas czeka?
Ty mi powiedz.
Z tego, co powiedziałeś możemy mieć kłopoty.
Tak, możecie mieć poważne kłopoty. Sednem sprawy jest to, że nie nadążacie w rozwoju duchowym za rozwojem technologii.
Dzisiaj już chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy, że technika i technologia są receptą na wszystko.
Zdziwiłbyś się jak wielu ludzi tak myśli. Żyją zapatrzeni w świat zewnętrzny i nic dziwnego, że modlą się do bożka, który w ich mniemaniu wywołuje w nim największe zmiany. Tymczasem nierównowaga pomiędzy waszymi możliwościami a poziomem rozwoju duchowego staje się coraz większa. I jest to dla was samych coraz większe zagrożenie, musicie to odwrócić, albo....
Co się stanie, jeśli będziemy nadal podążać tą drogą?
Nastąpi zagłada życia na planecie.
???
Nie wiem, co mam powiedzieć.
Nie musisz nic mówić. We Wszechświecie ginęły już potężne cywilizacje władające olbrzymimi połaciami galaktyk, panujące do pewnego stopnia nad czasem i przestrzenią… Również, gdy prześledzisz historie Ziemi znajdziesz wiele przypadków upadku kultur i całych cywilizacji.
Wydaje mi się, że nasza jednak ma dość silne mechanizmy samo – regulujące, które nie pozwolą zapuścić się za daleko.
Mylisz się, prawda jest taka, że Ja często interweniuję i udaremniam różne próby niewłaściwego wykorzystania waszego potencjału. Jesteście zbyt agresywni i zbyt niemoralni jak na wasz poziom rozwoju. Powtarzam – to się może źle dla was samych skończyć.
Ale chyba nam tego nie zrobisz, co?
Ja nie to wy sami sobie zaszkodzicie, w tej chwili cały czas powstrzymuję lawinę, która może zejść i pociągnąć was ze sobą. Aktualnie wchodzicie z nauką w obszary bezpośrednio zagrażające życiu na Ziemi.
Mówisz o manipulacjach genetycznych?
Tak, ale nie tylko. Nauka może i powinna służyć wam, ale nie może pozostawać głucha na głos rozsądku i sumienia. Jeden i drugi skutecznie zagłuszacie ideologią i żądzą zysku. A to jest bardzo niebezpieczne..
Wydaje mi się, że pojedynczy człowiek ma na ten stan rzeczy niewielki wpływ.
I tu się mylisz. Jeśli potrafi i chce zwrócić się do Boga to ten wpływ może stać się ogromny.
Jakie Ty widzisz rozwiązanie?
Tylko jedno – powrócić do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Inaczej prędzej czy później tak naruszycie równowagę i ekosystem, że zniszczycie życie na Ziemi. Finałem każdej podróży jest powrót do Mnie i żadna cywilizacja nie może się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła ten Wszechświat. Pójście własnymi drogami prędzej czy później prowadzi do zagłady, prędzej czy później odkryjecie coś, nad czym nie zapanujecie i to was zniszczy.
Szkoda by było.
Wszechświat nie zna pojęcia szkody, są procesy, które prowadzą do takich a nie innych skutków.
Ty znasz przyszłość, czy mógłbyś mi powiedzieć jak się to wszystko skończy?
Ludzkość roztopi się w Świetle.
Ale czy życie na Ziemi przetrwa?
Nie, w ciągu kilku miliardów lat zniszczy je Słońce.
Ale czy w ciągu najbliższych stu i dwustu lat nie wydarzy się cos, co może zagrozić ludzkości?
Nie dostaniesz odpowiedzi na to pytanie. Już powiedziałem dosyć na ten temat, kto ma uszy niechaj słucha. Siedzicie na beczce prochu, która coraz częściej jest utrzymywana w spokoju przez interwencje Sił Wyższych, a to nie będzie trwało wiecznie, bo konsekwencje karmiczne i ogrom cierpień, jaki stworzylibyście nie jest nikomu potrzebny. Albo zmienicie sposób myślenia albo sami się wysadzicie. Nie pierwsi i nie ostatni.
Tak, ale ani Twoje ani moje słowa nic nie zmienią.
Mylisz się, mogą zmienić bardzo wiele, w tej chwili ma miejsce wyścig z czasem. Stawką w nim jest wasz los. Czasem jeden trzeźwo myślący człowiek może odwrócić bieg historii.
Myślę, że jednak w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat nic takiego się nie wydarzy.
Nie znasz przyszłości. Niewielu ludzi przeczuwało wydarzenia z września 2001 roku a popatrz, jaki ogromny wstrząs przeżyliście. Nie wiecie co jeszcze niesie przyszłość. Nie jesteście w stanie zabezpieczyć się przez wszystkim. Jeden trzeźwo myślący może pokazać nowy kierunek i sprawić, aby ludzie nim podążali.
I przestali się bawić nauką?
Niekoniecznie, bo nie sama nauka jest zagrożeniem, jedynie sposób, w jaki wykorzystacie jej odkrycia. Jeśli będziecie żyć w unii z Bogiem zaczniecie odkrywać jeszcze potężniejsze siły i nie będą one stanowić zagrożenia dla waszego bytu. Po wielkich odkryciach technicznych i technologicznych czas odkryć rozum i sumienie. Czas odkryć Boga.
Jesteście częścią większego systemu a co więcej system ten to tak naprawdę jedna Istota. Szkodząc jakiejś jego części w rzeczywistości niszczysz Mnie, czyli samego Siebie. Życie jest jedno.
Nie mam, co liczyć na to ze odpowiesz mi na pytanie jak będzie wyglądała przyszłość?
Gdybym dziś opowiedział odebrałoby to nam całą radość z przygody odkrywania świata i Wszechświata. Tak to jest urządzone od tysięcy lat i nie należy tego zmieniać.
Największą przygodą jest jednak odkrycie Ciebie.
To prawda.
Wydaje mi się, że Ty jednak znasz dokładną a nawet bardzo dokładną odpowiedź na pytanie, co będzie tutaj za 100 czy 200 lat tylko nie chcesz powiedzieć.
Mógłbym, ale to by wam zaszkodziło, nie jest wam do niczego potrzebne poznanie przyszłości, choć są ludzie, którzy na ten temat bardzo wiele wiedzą. Wciąż jeszcze ich przemyślenia i wizje pozostają w sferze fantastyki naukowej.
Pamiętam z książek Juliusza Verne’a czy Arthura Clarce’a– podawali wiele zaskakująco trafnych obserwacji dotyczących np. pierwszego lotu na Księżyc, wynalazków.
Nie tylko oni odkryli złoty klucz do drzwi, za którymi znajduje się przyszłość.
Ten klucz to imaginacja?
Nie, inspiracja wewnętrzna, wsłuchanie w samego siebie.
Ale dziś moglibyśmy już porozmawiać o możliwych scenariuszach wydarzeń?
Nie, dziś jeszcze nie, być może za kilka lub kilkanaście lat tak, teraz jeszcze jest grubo za wcześnie.
Ostatnie pytanie – z tego, co powiedziałeś to nad niebezpiecznymi eksperymentami pracują ludzie bezmyślni lub też zwichnięci moralnie.
Nie, nie powiedziałem, że bezmyślni, wprost przeciwnie są bardzo sprawni intelektualnie. Jednak brak im wyczucia wewnętrznego niezbędnego przy zajmowaniu się sprawami tak wielkiej wagi o tak wielkich konsekwencjach.
Czyli los naszego świata spoczywa w rękach jednostek niemoralnych.
Jak zwykle, to akurat żadna nowość. Jedyna różnica, że dziś macie do czynienia ze znacznie większym potencjałem zniszczenia niż kiedyś.
Czy mógłbyś podpowiedzieć gdzie są prowadzone badania, o których mówisz?
Nie, nie dziś.
Jaki wniosek może płynąć dla czytelnika z tego, o czym przed chwilą opowiedziałeś?
Że warto w każdej sytuacji zwracać się do Boga i w Nim poszukiwać wsparcia i ochrony. Że warto zwracać się ku Jego Miłości, bo Ona rozwiązuje wszystkie problemy i daje nadzieję na przyszłość. O ile sprawy potoczą się właściwie to tak jak wiek dwudziesty był czasem fascynacji technika i technologią to wiek dwudziesty pierwszy zapoczątkuje okres fascynacji Bogiem i wtedy skończą się wszelkie kłopoty ludzi na Ziemi.
A w tej „materii” jest bardzo wiele do odkrycia.
Cały Wszechświat, miłość, radość i napęd do życia, który nie kończy się nigdy.
Na moje odczucie, w ciągu najbliższych 10 lat Ziemi nic nie grozi.
Grozi i to wiele, ale na szczęście dla was Ja tu jestem i nie stanie się nic, co mogłoby wam przeszkodzić w drodze rozwoju.
To znaczy, że nasz los jako ludzkiej rasy zależy od rozwoju duchowego?
Tak, to główny wyznacznik przyszłości.
Czyli może się zdarzyć sytuacja, w której skutkiem odejścia od Światła nastąpi jakąś wielka katastrofa.
Mówimy hipotetycznie – tak może się zdarzyć. Nie musi być to zjawisko zewnętrzne, może być wywołane fizycznie przez was samych.
Czyli z Twoich słów wynika, że siedzimy na wulkanie.
Tak, dokładnie tak. I erupcja może nastąpić w jednej chwili.
Co byś nam doradził w takiej sytuacji?
Chcielibyście znać wszystkie odpowiedzi. Sięgnijcie do własnego wnętrza tam one są. Szukajcie drogi w oparciu o miłość do Boga, obierzcie sobie Ją za przewodnika i tłumacza.
A czy mógłbyś cos podpowiedzieć?
Ależ właśnie to zrobiłem! Pokazałem wam prostą drogę do trwałego pokoju i pomyślności. Tylko iść.
A jakąś bardziej konkretna wskazówka?
To jest jak najbardziej konkretna wskazówka! Zwróćcie się do wnętrza, do serca do Boga, który tam mieszka. Znajdźcie Go i zacznijcie żyć w zgodzie z Nim i sobą. Będziecie szczęśliwsi i świat się zaraz zmieni. Nie mam na celu założenie jakiejś nowej religii, lecz pokazanie każdemu, kto zechce drogi, która prowadzi do miłości i szczęśliwości. Dla każdego mam indywidualne wskazówki, znajdźcie je, proście o nie, Ja jestem stale dostępny, o każdej porze, zawsze i wszędzie.
I to jest droga do transformacji świadomości społecznej na Ziemi.
Także, a nawet więcej, do całkowitej zmiany świadomości i społecznej i planetarnej, zestrojenia tego, co dziś jeszcze trwa w wielkiej dysharmonii. Samo zbliżenie tych dwóch dziś jeszcze odrębnych stanów bytowania uwolni wielkie zasoby energii duchowej angażowanej obecnie do powstrzymania dalszego rozkładu i zniszczenia. Wtedy nawet najbardziej oporni zaczną więcej widzieć i rozumieć a ich postępowanie zmieni się niemal automatycznie.
Wspominałeś w jednej ze swych książek o masie krytycznej.
Jest to ilość podobnie myślących ludzi, zorientowanych duchowo zdolna kształtować świadomość zbiorową w pozytywnym kierunku. Po przekroczeniu punktu krytycznego wydarzenia zaczynają toczyć się same jako ze zostaje uruchomiona wasza powszechna moc stwórcza i ukierunkowana w pozytywną stronę.
Jak daleko nam do tego punktu?
Daleko.
Jak rozumiem chodzi tu o powszechną zmianę świadomości.
I postępująca w ślad zmianę świadomości powszechnej, czyli zbiorowej. Dlatego mówię wam nie o konkretnych rozwiązaniach, ale o drodze, która do nich prowadzi. Moje odpowiedzi nie zmienią was, mogą jedynie w ograniczonym stopniu zainteresować, ale nie przyniosą przemiany wewnętrznej. Bez niej pozostaniecie nadal w martwym punkcie i nie będziecie w stanie odwrócić niekorzystnego dla was biegu wydarzeń.
„Niekorzystnego biegu wydarzeń”
A tak. Nie płacze lamenty i błagania tylko skupiona praca nad sobą, doświadczanie, właściwe wybory, nawiązywanie relacji pomiędzy nami – z każdym indywidualnie i bez pośredników, to jest droga do przemiany waszego losu.
Tak właściwie twierdzi każda religia, że powiem nieco niegrzecznie.
To dobra i szczera uwaga. Każda religia tworzy pośredników i żyje z pośrednictwa a ponie...
pthe