JASEŁKA.doc

(153 KB) Pobierz
JASEŁKA

JASEŁKA

 

AKT I

 

Osoby: Lucyfer, Wieść.

 

              (Lucyfer przechadza się po scenie, na środku stoi tron).

 

LUCYFER

O, jak pięknie, jak wspaniale rządzić na tym pięknym świecie i spoglądać jak gorąco hołd mi składa ludzkie plemię. Mym królestwem otchłań piekła, pełna bólu i tęsknoty. – Moim prawem - gniew i zemsta, celem – dusze zatraconych. Jeśli ktoś mi wejdzie w drogę, nie chciałbym być w jego skórze. Wnet przekona się, co znaczy ze mną żyć i mi służyć. Jam najwyższy …

             

              (Lucyfer nie kończy, gdyż ukazuje się jasność, z trwogą mówi dalej).

 

              LUCYFER

Ale co to, co się dzieje? Czy pode mną tron się chwieje?!

 

              (Siada szybko na tronie i kurczowo się go trzyma. Wchodzi Wieść).

 

              LUCYFER

Któż ty jesteś? Czego chcesz?

 

              WIEŚĆ

Jestem wieścią wszechświata, opowiadam nowinę. Bóg się rodzi w Betlejem, z świętej Matki – Dziewicy. Pomknę teraz na ziemię, wszystko zbudzę nowiną, wszystko złączę do chóru, aby brzmiało radośnie: GLORIA IN EXELSIS DEO! (Wychodzi).

 

              LUCYFER

Tylko ja się nie złączę! Nie zaśpiewam: GLORIA …! Bóg się rodzi – obietnica się wypełnia, którą Stwórca wyrzekł w raju. Lecz, czy Stwórca może przyjąć postać sługi? Pan przychodzi wraz z miłością, którą chce zapalić świat. Na to nigdy nie pozwolę! I zatrwożę wszystkich ludzi tak, że nikt nie powie: Hosanna, Bogu, co z nieba przychodzi.

 

AKT II

 

Osoby: Jasiek, Maciek, Wojtek, Szymek, Józek, Bartosz, Kuba, Lucyfer, Michał.

 

(Jasna noc. Pole. W środku sceny ognisko, pień lub kamień. Po podniesieniu kurtyny, słychać za sceną kolędę. Powoli wchodzi Jasiek).

 

              JASIEK

Jakże dzisiejsza nocka przemiła, wszędzie cichutko, wsystko zasnęło, tylko gwiazdecki w górze mrugają. Zaśpiewam wam i zagram na mojej fujarce. W cichutkiej nocy głos jej na pewno do was doleci. (Cichutko gra).

 

              (Wchodzi Maciek i reszta pasterzy).

 

              MACIEK - Kto tu gra?

 

              WOJTEK – A juści nasz świdrygał – Jasiek!

 

              SZYMEK – Jak widzę – toś nutami, jak tym descem nasiąkł!

 

              JASIEK – Cóz robić, kiedy Pan Bóg ze mnie zrobił wesołka.

 

MACIEK

A wies ze ty, gdzie teraz chudoba się pasie? Zobacys – wkrótce będzies w wielkim ambarasie! Ty nigdy nie pilnujes jak należy bydła!

 

              JASIEK

Bodaj ze ci jadacka za te gdyry zbzydła! Myślis, że jak juz grom, ni mom w sercu łowiec?

 

              SZYMEK

Dobze juz, dobze, dajcie chłopy spokój. Nie cas teraz na swary i kłótnie. O, patzcie, ktoś zbliża się ku nam dobitnie!

 

              LUCYRER

Łaskawi ludzie, jestem w podróży. Noc już zapadła, a jam zmęczony. Śmiem o gościnę prosić was grzecznie.

 

              WOJTEK

Skoroście panie drogą umęceni, to pójdźcie racej tam, do zagrody. W zagrodzie damy dobre posłanie i pokrzepienie, jakie dla gościa podać się godzi. Tu scere pole.

 

              LUCYFER

Dzięki ci szczerze pasterzu złoty. Zapewne dobrze przy was odpocznę.

 

              ZEK

Jezeli wolno, to chciałbym spytać, dokąd dążycie tak późną porą?

 

              LUCYFERJestem wygnańcem …

 

PASTERZE – On jest wygnańcem …? (Zaciekawieni zbliżają się do niego).

 

              LUCYFER

Już miałem zasiąść na złotym tronie, tylko zdradziecko na mnie napadli, tron mi wydarli, wygnali z kraju …

 

              SZYMEK

Usiądźcie prosę, boście dostojni. My zaś pasterze prości, ubodzy, ale nie zdrajcy.

 

              LUCYFER

O, gdybym takich jak ty pasterzu, skupił przy sobie tysiąc tysięcy …

 

              JASIEK

Toście na pewno nas nawiedzili gwoli werbunku, by tron odzyskać?

 

              LUCYFER

Wszystkich z radością na żołd swój wezmę, dam ile chcecie, bo u mnie dużo dolarów w złocie. (Z kieszeni wyjmuje garść złotych dolarów i bawi się nimi).

 

PASTERZE – Rety, o rety! Złote dolary!              (Podchodzą do niego i przypatrują się dolarom).

 

WOJTEK

Wybaccie panie naszej prostocie, że z wami mówim jakobyście jakbyście nami trzodę pasali.

 

              LUCYFER

Bardzo rad jestem z waszej prostoty, śmiałej a szczerej. Jeżeli będziecie radzi mnie gościć przez kilka dni, za dnia zobaczę wasze owieczki. Może co kupię … złotem zapłacę!

 

WOJTEK – Radzi wam będziem. Cy coś spzedamy …

 

SZYMEK – Dobze by było! Złotem zapłaci. Wzystko mu spsedać.

 

              WOJTEK

Dostojny panie, o nasej tsodzie Bartos rozstsyga. Lec on w zagrodzie. W dzień się ułozył.

 

              (pianie koguta).

 

WOJTEK – Hejze chłopy, w skocne pary, niech się dusa rozweseli!

 

LUCYFER – Nuże grajki, grać wesoło! A od ucha!

 

              (Taniec. Lucyfer zachęca do tańca).

 

LUCYFER – Macie grajki za zmęczenie! (Daje dolary). Dalej grajcie!

 

SZYMEK – Ano, chłopy, wola Pana, by tańcować az do rana. (Taniec – pianie koguta).

 

              MACIEK

Dość tego na dzisiaj! Kury pieją! Na spocynek wsystkim pora. Janek dzisiaj w nocy cuwa.

 

(Pasterze układają się do snu. Janek wychodzi. Wojtek podchodzi do Lucyfera).

 

WOJTEK – Jeśli łaska, to sukmanę wam rozścielem.

 

LUCYFER – O, nie trzeba. (Wychodząc). Ja gdzieś z boku spocznę sobie.

 

(Pasterze zasypiają. Po chwili wchodzi Lucyfer i sprawdza czy pasterze śpią).

 

              LUCYFER

Już pisnęli. (Usuwa się od nich). Ha przeklęci! Śpijcie! Śpijcie! Byście okiem nie ujrzeli, ani uchem nie słyszeli, ani sercem nie odczuli, jak na ziemię Słowo Boga przyjdzie z Matki – Dziewicy! Nie na darmo ich wodziłem w skocznym tańca korowodzie. Teraz będą spać kamieniem i tak prześpią noc dzisiejszą, w której Bóg na świat przychodzi. Potem targi o bydlątka, a przy targach wszystkich chwycę. Już widziałem w oczach błysk, gdym im złoto pokazywał. A znów człowiek przy chciwości duszę sprzeda, boga sprzeda.

              (W głębi sceny zjawia się Michał z mieczem).

 

MICHAŁ – Lucyfer!

 

LUCYFER (trwożnie) Ktoś mnie woła po imieniu …

 

MICHAŁ – Lucyfer!

 

LUCYFER – Głos mi znany, choć nie z ziemi. (Zwraca się do Michała):

                          Któż ty jesteś, co na mieczu ręką wsparty patrzysz groźnie?

 

MICHAŁ

Zapomniałeś, kto się z tobą w walce zmierzył oko w oko, gdyś w niebiosach dumnie powstał przeciw Stwórcy?

 

LUCYFER - Pamiętam dobrze, panie jasnolicy, jednak przed tobą czoła nie pochylę.

 

              MICHAŁ

Kłamstwem uwiodłeś rodziców ludzkości, kłamstwem uwiodłeś jego pokolenie – lecz Sowo Boże, zrodzone na ziemi, odkupi ludzi własną krwią na krzyżu, uczyni dziećmi swego Ojca w niebie. A ci pasterze, co tu śpią spokojnie, pierwsi przybędą z pokłonem do Pana.

 

              LUCYFER

O mój panie jasnolicy, nigdy na to nie pozwolę, żeby mieli Chrystusowi złożyć hołd!

 

              MICHAŁ

Ponad tobą Pan jest w niebie, który wsławi Syna swego, da Mu imię ponad wszelkie imię. Z woli Jego tu przychodzę, by pasterzy zaprowadzić do Chrystusa w Betlejemie. W imię Pana najwyższego odejdź stąd!

 

LUCYFER – W imię Stwórcy odejść każe … (wychodzi).

 

              MICHAŁ

(Wyciąga rękę nad pasterzami). Bądźcie pasterze błogosławieni, że w swoich sercach nie znacie zdrady. Zbliża się chwili święta, radosna, że Zbawcę swego w żłobie ujrzycie.

 

(Michał wychodzi za scenę. Słychać fujarkę wchodzącego Jaśka).

 

JASIEK

Jesce ja nie bacę, zeby moje ocy, oglądały kiedy takie ślicne nocki jak dzisiejsa nocka. Nie wiem co się dzieje, jasne gwiazdy świecą – o północku dnieje …

 

(Od gwiazdy Bożego Narodzenia rozlewa się po niebie złocista łuna. Na obłokach ukazują się aniołowie).

 

JASIEK

(Przerażony) Ola Boga! Słońce świeci! Jakieś wojsko z nieba leci! Zdaje mi się, że śpiewają. Ogniem ziemię zapalają.

Gwałtu! Gwałtu pastuszkowie. Słyszcie, słyszcie, co wam powiem: ogień się błyska, a droga śliska. Uciekać!

Strachy! Strachy nad strachami! Jasność bije promieniami! O, tam dokoła! Już koniec świata. Źle z nami!

 

ANIOŁEK

Nie bój się, nie bój Jaśku pastuszku. Jakeś ty, takom ja u Boga służką. Zwiastuję wesołe lata, że się wam Zbawiciel świata w Betlejem narodził, tak sławnym mieście, więc Jego czym prędzej przywitać bieżcie!

 

(Jasiek na pół przytomny dopada pasterzy i najbliższego z nich budzi).

 

JASIEK – Wojciechu!

 

WOJTEK – (Zaspany) A cego?

 

JASIEK – Wstawaj!

 

WOJTEK – Co złego?

 

JASIEK – Nie złeć to, ino wdzięcne głosy …

 

WOJTEK – (Przewraca się na drugi bok) To wyskoc!

 

JASIEK – O, wierz mi – w ogniu całe niebiosy!

 

WOJTEK – Ogrzej się!

 

JASIEK – Żart na stronę!

 

WOJTEK – Czy prawda?

 

JASIEK – Widzis łonę?

 

WOJTEK

(Zrywa się) A to co?! Daj mi sukmanę to w skok wstanę … Niech oko zobacy co to znacy. O niescęśliwa ta godzina! Smutnać to będzie jakaś nowina.

 

JASIEK

(Daje sukmanę) Na! Ino wstań chyzo – nie bredź wiele, wnet będzies miał nie smutek, lec wesele!

 

WOJTEK – (Rozgląda się powoli) A kędys tał łuna, co tak o niej bredzis?

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin