Jayne Ann Krentz - Wielka namiętność.pdf

(964 KB) Pobierz
152212256 UNPDF
Jayne Ann
Krentz
Wielka
namiętnoś
ć
Tytuł oryginału GRAND PASSION
Prolog
Max Fortune siedział samotnie w piwnicy starego domu z
cegły i kontemplował swoją kolekcję. Było to jego częste
zajęcie. Bardzo wcześnie pojął, iż te obrazy i książki są
jedynymi rzeczami, które naprawdę należą do niego, jedynymi,
których nikt mu nie może zabrać.
Większość arcydzieł wiszących na ścianach bezpiecznego, o
kontrolowanej temperaturze i wilgotności powietrza skarbca
stworzyli współcześni artyści, którzy dopiero zaczynali osiągać
uznanie, na jakie zasługiwali. Kilka płócien okrzyknięto już
dziełami geniuszy, kilka innych czekało na odkrycie.
Max, mimo że znał obecną i przyszłą wartość swych
obrazów, nie traktował ich jako inwestycji. Dzikie, ponure i
technicznie doskonałe płótna odzwierciedlały coś ukrytego
wewnątrz niego, czego nie potrafił wyrazić słowami. Wiele z
nich przypominało koszmary senne, które miewał jako dziecko.
Nie wątpił, iż pewnego dnia każde z jego dzieł zostanie uznane
za arcydzieło. W dziedzinie sztuki jego instynkt nie mylił się
nigdy.
Na oszklonych regałach, oprócz dzieł zebranych doktora
Seussa i zniszczonych egzemplarzy z serii przygód dla
chłopców, znajdowały się rzadkie książki, które osiągnęłyby
zawrotne sumy na każdej aukcji. Max darzył cenne książki
prawie taką samą namiętnością jak obrazy.
Cenił zwłaszcza książki stare i rzadkie, książki z własną
historią, książki, które kiedyś dla kogoś coś znaczyły. Kiedy
trzymał w rękach starą książkę, doznawał nieuchwytnego
uczucia związku z ludźmi, którzy żyli przed nim. Miał wrażenie,
że dzieli niewielką część cudzej przeszłości, wyobrażał sobie, że
tak by się czuł, będąc członkiem jakiejś rodziny.
Max mieszkał sam w eleganckim starym domu na Queen
Ann Hill, w Seattle. Z okien domu rozciągał się fantastyczny
widok na miasto i na Elliott Bay, posiadłość zaś wyceniano
bardzo wysoko na rynku nieruchomości. Każda rzecz w środku,
2
poczynając od kalifornijskiego Cabernet Sauvignon, rocznik
1978, który właśnie popijał, aż po wykwintne wschodnie
kobierce na wyglansowanych posadzkach, była starannie
wybrana. Sam miał jednak świadomość, że pieniądze, jakie
wydał na urządzenie, nie zdołały zapewnić jednego – budynek
nie stał się domem.
Od szóstego roku życia nie miał domu. Był pewien, że już
go nie będzie miał, i przyjął ten fakt do wiadomości. Bardzo
wcześnie zrozumiał, że umiejętność przeżycia polega na tym,
aby nie pożądać rzeczy, których nie można mieć. Ta filozofia
życiowa przeważnie się sprawdzała, ponieważ niewiele było
takich rzeczy, których nie mógłby dostać.
Do licznych zdobyczy Maxa należała także niepospolita
reputacja. Różni ludzie różnie o nim mówili. Jedni powiadali, iż
jest człowiekiem niebezpiecznym. Inni, – że jest genialny i
bezwzględny, nieugięty w dążeniu do celu. Wszyscy zgodni byli
co do tego, że kiedy Max Fortune postanowi coś zrobić, zostanie
to zrobione.
Wiedział, że jego legendarna reputacja opiera się na jednym
prostym fakcie – nigdy niczego nie sknocił.
No, prawie nigdy.
3
Rozdział pierwszy
Odnalezienie kochanki Jasona Curzona zabrało Maxowi
Fortune'owi blisko miesiąc. Teraz, kiedy ją odszukał, nie
wiedział, co o niej sądzić. Cleopatra Robbins z całą pewnością
nie była taką kobietą, jakiej się spodziewał.
Stał przy buzującym kominku i przyglądał się chaosowi
panującemu w przytulnym westybulu Robbins' Nest Inn. Mimo
sugestywnego imienia pani Robbins nie przypominała
rozkosznej kobietki, która zajmuje się uwodzeniem bogatych
mężczyzn, starszych o kilkadziesiąt lat.
Wyglądała dokładnie tak, jak przystało zajętej
przyjmowaniem nowych gości właścicielce zajazdu.
Max rzucił okiem na serię niegustownych widoczków
morskich wiszących na ścianach. Uśmiechnął się drwiąco pod
nosem. Najwyraźniej Cleopatra Robbins nie tylko nie była
typową uwodzicielką; nie była również znawczynią sztuki. Ktoś,
kto ozdobił ściany mdłymi pejzażami, nie mógłby docenić
pięciu obrazów Amosa Luttrella zostawionych mu pod opieką.
I bardzo dobrze, że pani Robbins wolała morskie pejzaże,
ponieważ Max miał zamiar odebrać jej obrazy Luttrella. Były
jego własnością, odziedziczoną po Jasonie Curzonie i chciał je
odzyskać.
Był przygotowany na walkę, i przyjmował to ze spokojem.
Od szóstego roku życia musiał walczyć o wszystko, co chciał w
życiu osiągnąć. Czasami przegrywał, ale najczęściej wygrywał.
Oparł dłonie na bogato rzeźbionej głowie jastrzębia,
stanowiącej rączkę laski. Z wrodzoną siłą woli ignorował
nieustanny ból w nodze. Stara rana znów dawała mu się we
znaki, przywołując wspomnienia, w które nie miał zamiaru się
wgłębiać.
Skoncentrował uwagę na Cleopatrze Robbins, krzątającej się
za ladą recepcji.
Max przypomniał sobie, że Jason mówił o niej Cleo. TG
zdrobnienie pasowało do niej bardziej niż dramatyczna
4
Cleopatra.
Jason musiał, oczywiście, wybrać sobie nietypową
kochankę, ale on zawsze potrafił dojrzeć to, co było ukryte. Miał
doskonałe oko kolekcjonera, który bardziej ufał własnej intuicji
niż opiniom innych. Zachwycająca kolekcja obrazów, jaką
zostawił w darze swemu ulubionemu muzeum sztuki w Seattle,
potwierdzała jego doskonały gust. A pięć obrazów Amosa
Luttrella stanowiło ozdobę tej kolekcji.
Umierając Jason miał prawie dwieście obrazów. Natomiast
Cleopatra Robbins, o ile Max wiedział, była jego jedyną
kochanką.
Nieoczekiwanie Max odczuł coś głęboko niesłusznego,
kiedy wyobraził sobie kobietę zza lady w łóżku z Jasonem
Curzonem. Jason był dla niego postacią najbardziej zbliżoną do
osoby ojca. Mówił sobie, że powinien być zadowolony, iż stary
człowiek miał podczas ostatniego półtora roku życia
towarzystwo kobiety. Po śmierci żony spędził wiele samotnych
lat.
Z jakiegoś jednak powodu nie podobało mu się to, że
towarzyszką Jasona była Cleo Robbins.
Oceniał, że pani Robbins miała pod trzydziestkę, jakieś
dwadzieścia siedem, dwadzieścia osiem lat. Przyglądał się jej
gęstym, ciemnokasztanowym włosom upiętym w węzeł i
zastanawiał, jakby wyglądały luźno rozpuszczone na ramiona.
Węzeł nie miał jakiegoś szczególnie wyszukanego stylu, został
najwyraźniej zamotany i spięty w pośpiechu.
Cleo Robbins miała okulary w okrągłych złotych oprawkach.
Max uświadomił sobie, że w pewnym sensie odgrywały one tę
samą rolę, co wyszukany makijaż przyciemniający powieki
starożytnej Kleopatry –ukrywały prawdziwy wyraz dużych
zielonych oczu.
Dama, której poszukiwał od miesiąca, spoglądała na świat
zawodowo uprzejmym spojrzeniem właścicielki popularnego
zajazdu, ale Max wyczuwał w niej coś głębszego i
pociągającego.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin