Komplementarna rola charyzmatów w strukturze Kościoła
Osobny problem stanowi kwestia koegzystencji charyzmatu i urzędu w Kościele. Dyskusja nad tym, czy organizacja Kościoła była i winna być charyzmatyczna, czy też instytucjonalna, nie została jeszcze zakończona, jednak na bazie tego, co już zostało powiedziane o charyzmatach i opierając się o naukę Soboru Watykańskiego II, postaramy się teraz sprawę tę przybliżyć.
W I Liście do Koryntian 12, 28. 29-30 św. Paweł ustanawia wyraźną hierarchię pomiędzy darami i osobami, które je posiadają. Na początku są wymienieni apostołowie, potem prorocy, a na trzecim miejscu – nauczyciele. Po tych trzech szczególnych funkcjach autor wymienia charyzmaty, takie jak: uzdrawianie, udzielanie pomocy, rządzenie i przemawianie językami. Pierwszy z charyzmatów, dla św. Pawła, jest darem Bożym, nadprzyrodzonym uzdolnieniem i poleceniem. Czysto urzędowe posługiwania są dla Pawła zarówno charyzmatyczne, jak i instytucjonalne. L. J. Suenens twierdzi nawet, że wszystkie charyzmaty uznawano za urzędy, a gdyby odebrać Kościołowi wymiar charyzmatyczny, to Kościół przestałby istnieć. Można się zgodzić z opinią, że wszelkie urzędy w Kościele mają charakter charyzmatyczny, lecz trudno uznać za prawdziwe drugie z przedstawionych twierdzeń, przyjąć można natomiast stanowisko P. J. Cordesa, który uważa, że nie wolno mieszać darmo danych charyzmatów z posługą duchownych w Kościele. Obie te rzeczywistości są – według niego – niezamienne, nawet wtedy, gdy się uzupełniają, a już w ogóle niedozwolonym byłoby stawianie ich w pozycji konfliktu wobec siebie.
Przyjrzyjmy się jeszcze pozycji Pawła w gminie korynckiej i rozwiązaniom, które narzuca tamtejszym chrześcijanom wobec rozłamów i zamieszania, jakie tam powstało. Wydaje on zarządzenia w związku ze sprawowaniem Wieczerzy Pańskiej i korzystaniem z charyzmatów. Nie chcąc, by życie tej wspólnoty było pełne zamieszania i nieporządku, pisze: „Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju” (1 Kor 14, 33), a także: „Wszystko niech się odbywa godnie i w należytym porządku” (w. 40). Posługa przełożonego gminy nastawiona była na dwie sprawy. Po pierwsze: przełożony gminy winien dbać o wzajemny porządek darów Ducha we wspólnocie, po drugie: winien dbać o utrzymywanie kontaktu z innymi gminami, mając na uwadze całość Kościoła.
Tak sprawę charyzmatów i urzędów widział św. Paweł ale na przestrzeni historii Kościoła zauważamy bardzo liczne wypaczenia jego myśli. Jedne z nich polegają na przeakcentowaniu roli charyzmatów w Kościele i równoczesnym niedowartościowaniu struktury hierarchicznej, inne natomiast akcentują wyłącznie rolę hierarchii i urzędów, zapominając o tym, że Duch Święty jest też dawcą darów charyzmatycznych.
Najbardziej brzemiennym w skutki było wystąpienie Montana (II w.), którego celem było stworzenie wspólnoty o charakterze pneumatycznym, pozbawionej jakichkolwiek urzędów, w której przejawiałyby się charyzmaty, a zwłaszcza te nadzwyczajne. Twórca ruchu odrzucił więc hierarchię kościelną, uznając ją za element hamujący działanie Ducha Świętego. W takiej sytuacji Kościół musiał podjąć radykalne kroki, które miały zapobiec niebezpieczeństwom, jakie wynikały z takiego stanowiska, obrońcy elementu urzędowego popadli jednak w drugą skrajność, gdyż wyrazili pogląd, że Kościół może, a nawet musi się obyć bez charyzmatów, które były właściwością tylko pierwszych wspólnot. Pomimo to w późniejszych dziejach Kościoła zauważamy bardzo dynamiczne ruchy, które nadawały mu nowe kierunki i przyczyniały się do jego wewnętrznej odnowy. Przykładem takiego jest choćby franciszkanizm, któremu początek dał wielki charyzmatyk średniowiecza – św. Franciszek z Asyżu. Temu wielkiemu reformatorowi udało się pogodzić postępowanie według natchnień Ducha Świętego i całkowite posłuszeństwo hierarchii Kościoła; co więcej, otaczał on wielkim szacunkiem i miłością nie tylko papieży i biskupów, ale wszystkich księży. Obok niego można wymienić innych zakonodawców czy odnowicieli, których przykład życia prowadzi do wniosku, że Kościół nie może się obyć bez tych specyficznych darów, ale muszą one współistnieć z jego hierarchią. Problem koegzystencji charyzmatów i urzędów w Kościele nie zostaje właściwie oficjalnie rozwiązany aż do Soboru Watykańskiego II. Wprawdzie przedtem podejmowane były nieśmiałe wypowiedzi na ten temat, ale odpowiednie postanowienia, to dzieło Soboru Watykańskiego II. W cytowanej już wielokrotnie Konstytucji Dogmatycznej o Kościele, czytamy: „[Duch Święty] prowadząc Kościół do wszelkiej prawdy (por. J 16, 13) i jednocząc we wspólnocie i w posłudze, uposaża go w rozmaite dary hierarchiczne i charyzmatyczne, i przy ich pomocy nim kieruje oraz owocami swoimi go przyozdabia (por. Ef 4, 11-12; 1 Kor 12, 4; Ga 5, 22)” (KK 4) – Kościołem kieruje Duch Święty, który jest źródłem wspólnoty i wszelkich posług. Udziela on swoich darów i to tak charyzmatycznych, jak i hierarchicznych, a ich istotą jest służba jedności wspólnoty. Sobór stwierdza wyraźnie, że te dwa elementy, które konstytuują Kościół pochodzą, od Ducha Świętego i stanowią narzędzia, którymi kieruje On tą wspólnotą, a także przyozdabia swoimi owocami. Konstytucja ta podkreśla także obowiązek, jaki spoczywa na przełożonych w Kościele, a mianowicie – zadanie rozpoznawania charyzmatów i stwierdzania ich autentyczności. Mają oni prawo do kierowania rozwojem tych darów, do osądzania ich prawdziwości i utrzymywania ich przejawów w należytych granicach, Kościół instytucjonalny nie może jednak wypełniać wszystkiego, co potrzebne jest mu do życia i rozwoju – na polu wiary potrzebni są również charyzmatycy. Ważne jest też to, że hierarchia Kościoła posiada w sobie autorytet, jakiego nie posiada żaden urząd świecki, a charyzmat jest swego rodzaju elementem „demokratycznym”. Dodajmy jeszcze, za H. Mühlenem, że urząd powinien być swego rodzaju charyzmatem dla innych charyzmatów.
Jakie zatem korzyści wynikają z istnienia w Kościele struktury hierarchicznej, a jakie z charyzmatycznej? W przypadku pierwszej kategorii należy stwierdzić, że jest ona czynnikiem budującym we wspólnocie ład, po drugie – zapewnia trwałość kościelnej społeczności, a także (po trzecie) posiada „niezawodną możliwość dotarcia do zbawczej łaski i objawionej prawdy”. Ten wymiar Kościoła charakteryzuje się widzialnością, stabilnością, odpornością i nadrzędnością. Wszystkie te cechy są konieczne do kontynuacji zbawczego dzieła Chrystusa w Kościele. Dopełnia je wymiar charyzmatyczny, dzięki któremu dokonuje się szczególnie intensywne działanie Ducha Świętego. Celem tego działania "od dołu" są konkretne osoby, a cechuje go niesamowita różnorodność, jakościowe bogactwo dopasowane do naturalnego wyposażenia ludzkiej osoby i rozwijające je często poza granice ludzkich możliwości. Całe to bogactwo dawane jest konkretnej osobie do dzielenia się nim z innymi we wspólnocie, gdyż charyzmat ma służyć zbawieniu innych. A. Skowronek uważa, że Chrystus, będąc dawcą charyzmatów i dając w nich samego siebie, z odbiorców czyni dar dla innych. Nazywa to „autentyczną deprywatyzacją egzystencji chrześcijańskiej”. Oznacza to, że chrześcijanie nie mogą żyć tylko dla siebie, ale swą egzystencję powinni uczynić „pro-egzystencją” dla innych. Podobnego zdania jest R. Rogowski, który pisze, że charyzmat jest „darem ze swojej istoty ukierunkowanym do preegzystencji: istnienia i działania dla kogoś drugiego – dla Kościoła”.
Z. J. Kijas pisze o wertykalnej i horyzontalnej perspektywie w Kościele. Pierwsza, to wymiar chrystologiczny i urzędowy, druga natomiast, to wymiar pneumatologiczny i charyzmatyczny. Wszystkie te aspekty mają charakter komplemantarny – Kościół nie może się obyć bez któregoś z nich; nie może bez nich żyć i rozwijać się w całej swojej bogatej dynamice: „Nie wolno mu [Kościołowi] więc zrezygnować z charyzmatu na rzecz urzędu ani też promować jednostronnie charyzmat ze stratą na rzecz urzędu. Zarówno jeden, jak i drugi wymiar życia Kościoła jest ważny i konieczny dla jego prawidłowego funkcjonowania. Każdy z nich zachowuje swoją specyfikę, swój niezależny charakter, swoje wewnętrzne bogactwo i zarazem swoją jedyność, która nie pozwala podporządkować się całkowicie drugiemu, broniąc się przed negatywnym zubożeniem. Istniejące między nimi napięcie jest więc, można powiedzieć, wskazane, potrzebne i twórcze”.
Elementy te decydują nie tylko o zadaniach w Kościele, ale także o sposobach działania, inna jest bowiem rytmika działania charyzmatycznego, a inna działania hierarchicznego – nie może więc być mowy o wchłonięciu jednego pierwiastka przez drugi czy o rywalizacji między nimi, oba bowiem są przeznaczone do tego, by służyć sprawie zbawienia. S. Nagy pisze: „Obydwa są sobie wzajemnie potrzebne: jeden – żeby zapewnić niezawodnie w każdej chwili i każdemu człowiekowi dostęp do zbawczego misterium Wcielonego Boga, drugi – żeby skutecznie przeprowadzić zbawcze wniknięcie tego misterium w żywą tkankę ludzkiej egzystencji”. Nie można też zakładać separacji tych komponentów. Gdzie jest obecny jeden z nich, drugi – choć się nie pojawia – również może się okazać potrzebny. Dla wierzącego człowieka Kościół, z woli Chrystusa, jest zorganizowaną instytucjonalnie wspólnotą wierzących. Historia jej zrodzenia wskazuje wyraźnie, że nie istnieje w niej rozbrat między organizacją a Duchem Świętym, błędem byłoby zatem mówienie o widzialnym zinstytucjonalizowanym i niewidzialnym charyzmatycznym. Nie można też przeciwstawiać Kościoła wiernego Ewangelii i posłusznego nakazom Ducha Świętego Kościołowi zinstytucjonalizowanemu. Duch i charyzmaty należą do natury Kościoła i tworzą go, a nie są dodane do już istniejącego Ciała Chrystusa. Duch i Jego charyzmaty należą także do natury życia chrześcijańskiego w jego społecznym i osobowym wymiarze.
Charyzmat jest rzeczywistością „międzyurzędową”, która może się realizować na wszystkich płaszczyznach życia kościelnego. Urząd bez charyzmatu byłby bardzo ubogi, natomiast charyzmat bez urzędu mógłby doprowadzić do rozmaitych nieporządków w Kościele. Zapewnienie właściwej proporcji między nimi może nastąpić tylko i wyłącznie na płaszczyźnie prawdziwej miłości, jest ona bowiem czynnikiem regulującym funkcjonowanie charyzmatów i w ogóle całego życia Kościoła. To ona sprawia, że dary te ożywiają instytucje kościelne i jest ona też uwierzytelnieniem ich autentyczności. Jeśli charyzmaty są prawdziwe, to budują wspólnotę miłości, jaką jest Kościół. O ile urząd kościelny może być bezduszny i prawidłowo funkcjonować bez miłości, to nie możemy tego samego powiedzieć o charyzmacie. Do posługiwania nim we wspólnocie miłość jest nieodzowna. R. Laurentin pisze: „Złotą zasadą wszelkich rozwiązań jest wzajemna miłość, miłość boska – to promieniowanie Ducha Świętego – która wprowadza harmonię w różnice, zbieżność rozbieżności, pojednanie podziałów, jedność różnorodności, podsuwając rozeznanie, które pozwoliło Pawłowi zaprowadzić porządek i hierarchię wśród charyzmatów”. Miłość gwarantuje wewnętrzną otwartość Kościoła na indywidualne bogactwo jego członków i respektuje obecność urzędu. Kościół nie lekceważy wkładu żadnej z osób należących do Ciała Chrystusa, ale podejmuje wysiłek pozytywnego odczytania ich bogactwa i specyficznego miejsca w Chrystusowym Ciele.
Rozdzielenie w Kościele nierozerwalnych elementów charyzmatycznego i instytucjonalnego mogłoby doprowadzić do poważnych zagrożeń. Charyzmaty są zaczynem żywotności i wolności, a także mogą przeciwdziałać skostnieniu, formalizmowi, przeciętności, biurokracji i rutynie, które zagrażają elementom tworzącym strukturę Kościoła. Z drugiej strony niosą one za sobą także niebezpieczeństwa: wzburzenia, illuminizmu, przesadnego oczekiwania nadzwyczajnych zjawisk, którym może się przeciwstawiać struktura hierarchiczna Kościoła – idealnym rozwiązaniem byłoby zatem wzajemne przenikanie się tych dwóch elementów.
Ciekawe zdanie na ten temat wypowiedział J. V. M. Pollet. Oto, jak on ujmuje współistnienie obydwu wymiarów życia Kościoła: „…charyzmat i hierarchia dalekie są od tego, by się sobie przeciwstawiać i sobie zawadzać, uzupełniają się wzajemnie i opierają jedno na drugim jako dwa niezbędne czynniki życia Kościoła, z których pierwszy nadaje impuls, drugi zaś – kierunek. Bez charyzmatów Kościół stałby się wkrótce jakimś duchowym urzędem, spełniającym zawsze te same akty i zastosowującym te same przepisy…”. Zjawisko symbiozy, jaka winna istnieć pomiędzy charyzmatem a instytucją, zostało równie dobrze ujęte przez prawosławnego teologa I. Lattaggié: „Bez Ducha Świętego Bóg jest daleki, Chrystus pozostaje w przeszłości, Ewangelia jest martwą literą, Kościół zwykłą organizacją, Władza – tylko panowaniem, Posłannictwo – pogardą, Kult – próbą cofnięcia się wstecz, uczynki chrześcijańskie niewolniczym uzależnieniem.” Odrzucenie charyzmatycznego wymiaru Kościoła równałoby się z odrzuceniem części działania Ducha Świętego, gdyż charyzmaty są skutkiem i widzialnym znakiem Jego działania, charyzmat i urząd jawią się przeto jako dwa komplementarne aspekty autentycznego życia mistycznego Ciała Chrystusa – Kościoła.
O.Wiktor Tokarski OFM - "Charyzmaty"
(Z tekstu usunęliśmy przypisy, aby był bardziej czytelny. Pełną wersję wraz z przypisami można znaleźć w książce o. Wiktora - link powyżej).
4
Lilianka