Episode 1 2 - Mr Monk and the Candidate.txt

(49 KB) Pobierz
00:00:46:Piekarnik...
00:00:47:Tutaj...|W kuchni.
00:00:49:Nie... Miałem na myli|mój piekarnik.
00:00:51:- Chyba go nie wyłšczyłem.|- W porzšdku.
00:00:55:Sprawdziłam, jak|wychodzilimy.
00:00:57:Jeste pewna?|Zakręciła kurek?
00:00:59:Tak.
00:01:00:- Ten mały.|- Zakręciłam wszystkie.
00:01:03:Piekarnik jest|wyłšczony, Adrian.
00:01:05:Przepraszam pana, ale uważamy, że to|włamanie, które przeistoczyło się w bójkę.
00:01:08:Weszła, zaskoczyła go...
00:01:10:- Spanikował, wzišł noż.|- Nie, nie...
00:01:13:Nie, nie.
00:01:16:- To nie było włamanie.|- Nie?
00:01:18:Chciał, żeby wyglšdało na włamanie,|ale ten facet był wyrachowany.
00:01:24:Miał na sobie pantofle, żeby|nie zostawić odcisków butów.
00:01:27:Nie jest to typowe dla|zwyczajnego sšsiada-ćpuna.
00:01:32:Adrian...
00:01:34:Adrian!
00:01:43:Był tu, czekał...
00:01:45:Na co?
00:01:47:No, na niš...
00:01:49:Był tu conajmniej|godzinę, palił...
00:01:53:Dym czuć jeszcze|na firankach.
00:01:57:Papierosy mentolowe...|Salemy...
00:02:00:Może Newporty...
00:02:02:- Może to ona paliła?|- Nie.
00:02:04:Była wyznania kalwińskiego,|a oni nie palš.
00:02:07:Uważajš swoje ciało za...|więty kielich...
00:02:11:Przepraszam, ale nie mogę skoncentrować,|bo chyba czuję ulatniajšcy się gaz.
00:02:15:Czy napewno usłyszała, że go|zakręciła, a nie tylko poczuła?
00:02:24:Wracajšc...
00:02:26:Po tym, jak zabił|paniš...
00:02:28:Nicole Vasques,|lat 25.
00:02:30:Włanie, paniš Vasques,|nie wyszedł...
00:02:33:- Szukał czego.|- Czego?
00:02:37:Nie wiem.
00:02:40:Sprawdzał co na|jej komputerze.
00:02:43:- Mógł wykasować plik.|- Co jeszcze?
00:02:45:Tak, jest|wysoki, ma...
00:02:47:188, może 190 cm wzrostu.|A co z...
00:02:49:- Co z palnikiem?|- Nic mu nie jest.
00:02:53:Bo czasami ganie, pamiętasz jak|ostatnio o mało nie wybuchł?
00:02:56:Chcesz, żebym jechała do mieszkania,|żeby sprawdzić piekarnik?
00:02:59:- To chcesz mi kazać zrobić?|- Nie, nie, nie...
00:03:01:A zrobiłaby?|Mogłaby?
00:03:05:Byłoby wietnie.
00:03:07:Przepraszam panów|na chwilę.
00:03:10:- Co to za jedna?|- Jego pielęgniarka.
00:03:13:Zapomnij o tym cholernym|piekarniku, ok?
00:03:15:Jeste teraz w pracy,|jeste doradcš.
00:03:18:- Ale czuję...|- Musisz się przymknšć.
00:03:21:Wydział uważa, że jeste stuknięty.|Nigdy nie przywrócš cię do służby.
00:03:25:I obydwoje będziemy|bezrobotni.
00:03:28:Czy rozumiesz,|jakie to ważne?
00:03:33:A teraz...
00:03:35:We się w garć...
00:03:38:Skoncentruj się i bšd|olniewajšcy.
00:03:43:Jeste olniewajšcy.
00:03:45:Przepraszam pana...|Zapewne ma pan rację, ale...
00:03:47:Skšd pan to|wszystko wie?
00:03:49:- O komputerze?|- To doć oczywiste.
00:03:52:Nie ma żadnych odcisków|palców, nawet ofiary.
00:03:54:Czemu? Bo korzystał|z niej i wytarł jš.
00:03:57:Racja... Mówił pan,|że jest wysoki?
00:04:00:Ofiara jest niska.|Ma może 160 cm?
00:04:04:A proszę spojrzeć na krzesło,|jest obniżone prawie na maksimum.
00:04:08:Jestemy tu cały ranek,|a nikt tego nie zauważył.
00:04:11:Może mógłby pan zostać chwilę,|koroner zaraz tu będzie.
00:04:13:Nie, nie mogę. Przepraszam,|muszę jechać.
00:04:15:Jestem całkiem pewnie,|że czuję ulatniajšcy się gaz.
00:04:17:Panowie... Wiecie, gdzie nas|znaleć. Po prostu zadzwońcie.
00:04:23:Więc to był słynny|Adrian Monk?
00:04:25:Tak, żyjšca|legenda.
00:04:28:Jeli można to|nazwać życiem.
00:04:32:DETEKTYW|MONK
00:04:38:W ROLACH GŁÓWNYCH
00:04:47:31, 32, 33, 34, 35, 36,|37, 38, 39... 40.
00:04:53:Doktorze... Czuję|się wietnie.
00:04:55:Doktorze Kroger...
00:04:57:Czuję się wietnie,|doktorze.
00:05:00:Nie można przejmować|się drobiazgami.
00:05:03:Po prostu|płyń z pršdem.
00:05:09:Jestem nowonarodzony.
00:05:11:A to wszystko|dzięki panu.
00:05:15:Czuję, że wracam|do życia.
00:05:20:Wszystko zawdzięczam|panu, doktorze.
00:05:25:Posłuchałem|pańskiej rady...
00:05:28:Płynę z pršdem...
00:05:41:Więc...
00:05:43:Płyniemy z pršdem...
00:05:47:Dobrze.|To dobrze.
00:05:50:Czy udzielał pan|konsultacji?
00:05:53:Tak, w Santa Clara.
00:05:55:Mam tam znajomego, który jest|zastępcš porucznika i...
00:06:00:Wezwał mnie...
00:06:03:Jak pan się|z tym czuje?
00:06:05:Z tym wezwaniem?
00:06:08:Wspaniale.
00:06:10:To jak powrót do|starych czasów...
00:06:17:Z powrotem wród|żyjšcych.
00:06:21:Czy uważasz, że jeste gotów|do pracy na pełen etat?
00:06:24:Nie chodzi mi|o dawanie konsultacji.
00:06:27:- Mam na myli służbę w policji.|- Zdecydowanie tak.
00:06:30:Bez cienia|wštpliwoci.
00:06:32:Ale czy pan uważa, że jestem|gotów, to jest pytanie.
00:06:37:Wszystko w porzšdku?
00:06:39:Tak, wietnie.
00:06:41:Cały czas patrzy pan na poduszkę,|jeli chce jš pan poprawić...
00:06:46:Nie, nie.|Po prostu mylałem...
00:06:49:Wszystko w porzšdku.
00:06:50:Jak pan sypia?|Męczš pan jeszcze te sny?
00:06:54:Trudy i ja bylimy|małżeństwem 7 lat.
00:06:59:To byłoby dziwne,|gdyby...
00:07:02:Przestała mi się w ogóle nić.|Pan mnie testuje, prawda?
00:07:05:Zostawił pan tš poduszkę|tak specjalnie.
00:07:07:Naprawdę?
00:07:11:Ok.
00:07:15:Wracajšc...
00:07:20:Czułem się...
00:07:22:Pan wybaczy.
00:07:28:I jeszcze to...
00:07:34:Ok.
00:07:37:To nic takiego.
00:07:44:Na czym to|skończylimy?
00:08:39:Chyba przyszedł|czas na zmiany...
00:08:42:Mam rację czy|nie mam racji?
00:08:45:Kapela nie zaczyna grać,|dopóki nie pofrunš balony, ok?
00:08:48:San Francisco stoi przed|prostš decyzjš...
00:08:50:Czekaj na mój znak.|Dzięki.
00:08:51:Czy będziemy dreptać w miejscu,|czy pójdziemy z postępem?
00:08:56:Tak jest,|zgadza się.
00:08:58:Jak nam idzie?
00:09:00:Dostaję szczękocisku, Gavin, kiedy|mogę przestać się umiechać?
00:09:03:Obawiam się, że musisz się|do tego przyzwyczaić, Mirando.
00:09:06:Powiedziałem ci, gdy przyjšłem|tš posadę, że to dopiero poczštek.
00:09:10:Jestem waszym Mojżeszem, który|przeprowadzi was do Ziemii Obiecanej.
00:09:15:- Jak mawiał mój ojciec...|- Byłam już w Sacramento, Gavin.
00:09:19:- Nie można go nazwać Ziemiš Obiecanš.|- Zapomnij Sacramento. Mówię o Białym Domu.
00:09:23:I nie zapomnijcie, że wybiejšc mnie,|dostajecie dwóch burmistrzów w cenie jednego.
00:09:29:Mojš żonę, Mirandę!
00:09:36:To nie jest czcza gadanina,|zamierzam naprawdę działać!
00:09:39:Jestecie ze mnš?
00:09:56:Jest tam!
00:09:59:- Tam!|- Potrzeba karetki!
00:10:06:Dobrze. Oddzwonię.|Oddzwonię!
00:10:09:St.Claire wydał kolejne|owiadczenie.
00:10:11:- Obwinia nas?|- Jeszcze nie.
00:10:13:Rutynowa gadka, że go nikt nie|uciszy, ani nie zastraszy.
00:10:16:Będzie nas wkrótce obwiniał.|Wszyscy tak robiš, wczeniej czy póniej.
00:10:20:Musimy wystosować|własne owiadczenie.
00:10:22:Jest już prasa?|Kto jest?
00:10:23:- Dziewczyna z Kanału 3.|- Ta ładna?
00:10:25:Nie, ta druga.
00:10:27:W porzšdku.
00:10:29:- Kogo chce mieć pan przed kamerš?|- Siebie. Zajmę się tym osobicie.
00:10:33:Sšdzę, że to uspokoi ludzi,|gdy samemu wystšpię.
00:10:35:- Tak jest.|- Wiadomo co o snajperze?
00:10:37:- Powiedz, że tak.|- Spece sš na miejscu, ale na razie nic.
00:10:41:Idzie zastępca|burmistrza.
00:10:44:Sheldon Burger, kto cię|spucił ze smyczy?
00:10:46:Włanie wracam|ze szpitala.
00:10:48:Ochroniarz|nie przeżył.
00:10:50:Burmistrz wraca|z Sacramento.
00:10:53:Nie muszę mówić kapitanie, że|stšpamy po cienkim lodzie.
00:10:55:- Tak, rozumiem.|- Jeli nie zamkniemy tej sprawy,
00:10:57:- ludzie pomylš, że nie staramy się.|- Nie jestem idiotš, Sheldon!
00:11:00:Przydzieliłem wszystkich|wolnych ludzi do tej sprawy.
00:11:02:Nieprawda.
00:11:03:Burmistrz chce, żeby sprowadził|swojego dobrego znajomego.
00:11:08:Monka?
00:11:11:- Autobus! Autobus!|- Nie mogę uwierzyć,
00:11:13:że burmistrz osobicie|poprosił o ciebie.
00:11:15:Z prawej jest|autobus!
00:11:17:Wspaniale. Mówię ci, dzięki|temu wrócisz do służby.
00:11:21:Mam już zlecenie,|pamiętasz?
00:11:23:Dziewczyna z Santa Clara.|Zwężenie drogi!
00:11:26:- Chcesz prowadzić?|- Na którym jeste pasie?!
00:11:28:Chcesz poprowadzić?!
00:11:29:A ja usišdę, będę wrzeszczeć|i pokazywać palcami.
00:11:31:I będę doprowadzać cię do pasji!|Bo to włanie ze mnš robisz, Adrian!
00:11:34:Przepraszam.
00:11:39:Czerwone! Czerwone!|Co z tobš?!
00:11:46:A oto nadchodzi defektyw,|czyli nasz detektyw.
00:11:51:- Witaj, Monk.|- Kapitanie...
00:11:55:- Sharona. - Poruczniku.|- Witam. - Witam.
00:12:00:Dobrze wyglšdasz.
00:12:02:Doktor Kroger mówi, że|zaczšłe wychodzić z domu.
00:12:05:Naprawdę wietnie|mu idzie.
00:12:07:Ledwo mogę za|nim nadšżyć. Dzięki.
00:12:09:Wymienicie.
00:12:11:Kandydat czeka na|nas na górze.
00:12:13:Chcę, żeby wszystko|było jasne. Jeste tu,
00:12:15:bo burmistrz sšdzi, że|jeste cudotwórcš,
00:12:17:ale jeste teraz cywilem, Monk.|Masz wyłšcznie status obserwatora.
00:12:21:Gdy tam wejdziemy, ja będę mówił,|a ty milczał, rozumiesz?
00:12:26:Słuchaj, Monk.
00:12:27:Kiedy odebrałem ci|odznakę 3 lata temu,
00:12:29:powiedziałem, że chciałbym cię widzieć|znów na służbie i nie kłamałem.
00:12:34:Ale, jak widać,|nie jeste gotów.
00:12:36:- Służbista z pana.|- Bo jestem na służbie, Monk.
00:12:40:Ale ty tego nie rozumiałe,|kiedy byłem twoim szefem.
00:12:43:Po prostu nie wchod mi w drogę|i wszystko będzie dobrze.
00:12:45:Tak, proszę|pana.
00:12:47:Jestem pewien, że dogada|się pan z Karen.
00:12:52:Co powiedziałe?
00:12:54:Pan i pańska żona.
00:12:56:Pokłócilicie się.
00:12:58:O czym ty mówisz?|Nie pokłócilimy się.
00:13:01:- W 100 procentach.|- Tak, proszę pana.
00:13:03:Mój błšd.
00:13:05:Zdarza się nawet|najlepszym.
00:13:09:Hej, Monk.|Podejd no.
00:13:15:Skšd wiedziałe?
00:13:17:Nie ogolił się pan dokładnie.|Karen by to zauważyła.
00:13:20:Zawsze wišże panu podwójnie|krawat, a dzi jest pojedyńczy,
00:13:23:więc musiał sam|go pan wišzać.
00:13:27:No i kubek|z Ramada Inn.
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin