INKWIZYCJA.doc

(165 KB) Pobierz
Polowanie na ludzi

Polowanie na ludzi
"Żyjemy w trudnych czasach, w których równie niebezpiecznie
jest mówić, jak milczeć ".
Hiszpański filozof Juan Luis Vives, w liście do Erazma z Rotter-
damu, początek XVI wieku.
Atak przeszłości
Mały chłopiec nagle blednie. Szeroko otwartymi oczami patrzy na
swych rodziców, a potem szybko wybiega z izby tortur, w której
dorośli za pomocą niezręcznych uwag bronią się przed tym, co dla
dziecka stało się nieznośne: przed uświadomieniem sobie niewypo-
wiedzianego cierpienia, które czterysta bądź pięćset lat temu do-
tknęło niewinnych ludzi.
W meklemburskiej wsi Penzlin stoi budynek urzędowy, w którym
więziono, przesłuchiwano i torturowano kobiety uważane za czarow-
nice. Dziś turyści schodzą po wąskich schodach do znajdujących się
w piwnicy izb tortur. W korytarzu widzimy małe, zamknięte kratą nisze,
kute w grubych murach. Tu, na niewielkiej powierzchni, przetrzymy-
wano kobiety czekające na przesłuchanie. W piwnicy eksponowano
narzędzia grozy: cęgi do wyrywania mięśni i szczypce, zębate obręcze
do ściskania kostek u nóg, krzesło z ostrymi kolcami, podgrzewane od

spodu, ławę do rozciągania, strappado - przyrządy do wieszania...
Przewodniczka, biegła znawczyni tego regionu, pokazuje poszcze-

gólne przedmioty i tłumaczy sposób ich działania. Dorośli uśmiechają
się z zakłopotaniem, dowcipkują i próbują uciec przed wrażeniem
koszmaru. Tylko mały chłopiec poddaje się emocjom, jakie wywołały
w nim przerażające relikty przeszłości, i reaguje jak zdrowy człowiek:
)nie wytrzymuje tego widoku.
Morderstwo dzieci w jaskini La Guardia
W roku 1490 handlarz wełną, Benito Garcia, nocował w Asturii.
Podróżował w interesach. Gospoda była przepełniona - wielu piel-
grzymów było w drodze do Santiago di Compostella. Garcia musiał
dzielić pokój z innymi mężczyznami. Kiedy spał, tamci szukali w jego
plecaku pieniędzy. Znaleźli hostię. Według innych przekazów, hostia
została odkryta, ponieważ świeciła jasnym światłem. Mężczyźni na-
tychmiast obezwładnili Benito Garcię i zaciągnęli go do sędziego.
Tego ochrzczonego Żyda oskarżono o to, że ukradł hostię, powrócił
do swej starej wiary i używał ciała Chrystusa do obrzydliwych rytu-
ałów. Proces Garcii został niemal w całości udokumentowany w ak-
tach Inkwizycji, więc możemy nie tylko zrekonstruować jego przebieg,
lecz również prześledzić ogólne praktyki tej instytucji.
W Hiszpanii od dawna mówiło się o bezczeszczeniu hostii i rytual-
nych mordach dokonywanych na małych dzieciach. Teraz wszyscy
uwierzyli w to, że złapano jednego z tych zbrodniarzy. Ponieważ
Garcia zapewniał o swej niewinności, poddano go chłoście, zatkano
mu usta chustką, jak kneblem, a do gardła wlewano przez lejek
wodę. Bojąc się uduszenia, Garcia załamuje się i "przyznaje" wreszcie
do tego, że powrócił do wiary żydowskiej, gdyż przed pięciu laty
został zmuszony przez Żyda Juana de Ocanę do zjedzenia w piątek
mięsa i powrotu do prawa mojżeszowego. Innymi uczestnikami tego
zajścia mieli być bracia Yuce i Mose oraz ich osiemdziesięcioletni
ojciec Ca Franco. Obwinieni przez Garcię - oprócz Mose, który
zmarł zanim przyszli kaci - zostają uwięzieni. Yuce i Ca Franco
zamknięto razem z Garcią w więzieniu w Segovii. Tam dwudziesto-
letni Yuce zapadł tak ciężko na zdrowiu, iż bliski był śmierci. Błagał
o kontakt z żydowskim lekarzem i rabinem. To była szansa dla pro-
wadzącego śledztwo: oświadczył więc, że spełni prośbę umierają-
cego. Faktycznie jednak lekarzowi towarzyszył dominikanin, który
udawał rabina. W malignie spowodowanej gorączką Yuce wyznał, że
zna okoliczności zabójstwa dziecka. Przed trzema laty kupował psze-
nicę u pewnego młynarza w La Guardia. Czterech braci z jego rodziny
zwierzyło mu się w tajemnicy, że uprowadzili chrześcijańskiego chłop-
ca i ukrzyżowali go w Wielki Piątek. Sędzia natychmiast rozpoznał
znaczenie tej wypowiedzi i poinformował o niej Inkwizycję. Wielki
Inkwizytor Tomes de Torquemada uznał ten wypadek za wydarzenie
o niezwykle istotnym znaczeniu: wreszcie mógł udowodnić, że krą-
żące pogłoski są prawdziwe i ponowić żądanie wypędzenia Żydów
z Hiszpanii.
Yuce wyzdrowiał i natychmiast odwołał swe zeznania. Wobec tego
"odstawiono" go na ponad trzy miesiące do więzienia, bez żadnej
informacji na temat postępów śledztwa w jego procesie; pozbawiono
go również kontaktu z ludźmi. Gdy wreszcie wpadł w obłęd i ponow-
nie spokorniał, wznowiono przesłuchania. Oskarżano go o to, że
sam brał udział w ukrzyżowaniu dziecka. Yuce zażądał obrońcy, który

przyznał, że zarzuty są zbyt mgliste, by mogły uzasadnić oskarżenie.
poza tym, Yuce był Żydem - więc nie mógł być heretykiem pod-
, legającym sądom Inkwizycji. Oskarżony pozostawał jednak w wię-

zieniu. Po wielu tygodniach odkrył, że cela Benito Garcii znajduje się
dokładnie pod jego celą. Prowadzili ze sobą rozmowy dzięki rysie
w suficie. Pod drzwiami siedzieli jednak strażnicy i spisywali każde

słowo. Ochrzczony Żyd Benito pytał swego żydowskiego współwięź-
nia, czy nie ma przy sobie noża lub igły. Chciał usunąć ślady ob-
rzezania. Yuce jest przerażony: Benito umrze, gdy odważy się zrobić
.coś takiego. Ten jednak odpowiedział, że woli to niż płonąć żywcem
na stosie. Według oskarżycieli, ów dialog był równoznaczny z przy-
znaniem się do winy. Rozmowa dwóch więźniów na temat hostii
oraz wymiana uwag o tym, co o niej słyszeli, stanowi dla sędziów
nowy dowód ich współodpowiedzialności, a nawet współdziałania.
Podobnie, gdy dotyczyła serca chrześcijańskiego dziecka. Przesłu-
chania zostały wznowione, ciągle jednak następowały w nich długie
.przerwy. W końcu całkowicie "zmiękczony" Yuce zdecydował, że
powie wszystko co wie, pod warunkiem, że nic nie stanie się ani
jemu, ani jego staremu ojcu. Yuce zeznawał to, co chcieli usłyszeć

sędziowie. Według jego wypowiedzi, rodzi-
na młynarzy uprowadziła dziecko, torturo-
wała je, na głowę nałożyła mu koronę cier-
niową i ukrzyżowała. On i jego ojciec tylko
przyglądali się bezczynnie temu, co się
działo. Widzieli, że z piersi dziecka wycięto
serce; zaniesiono je do pewnego czarow-
nika z Zamora, by wyprodukował z niego
truciznę, którą nasączano hostie mające
służyć do zabicia jak największej ilości
chrześcijan, a także Wielkiego Inkwizytora.
Tu się zamknęło błędne koło: chociaż
oskarżeni zaprzeczyli swym zeznaniom,
stwierdzono, że mord rytualny miał rzeczy-
wiście miejsce. Wszystkich skazano na
śmierć. Zostali straceni 16 listopada 1491
roku w Avili. Trzech ochrzczonych Żydów,
tak zwanych conversos, wyraziło skruchę
i stwierdziło, że znów są członkami Kościoła
- w dowód łaski zostali uduszeni przed podpaleniem stosu. Po-
stanowiono jednak, że Żydzi - Yuce i jego stary ojciec - powinni
umierać powoli: przywiązanym do stosu, wyrywano rozgrzanymi do
czerwoności obcęgami ręce i nogi. A potem przez długi czas utrzy-
mywano niewielki ogień, by się długo piekli i odchodzili z tego świata
w najgorszych męczarniach.
Wielki Inkwizytor osiągnął swój cel: udowodniono, że został popeł-
niony mord rytualny. Teraz należało jeszcze tylko nagłośnić "wnioski"
wyciągnięte z procesu. Tym samym, inaczej niż w innych przypad-
kach, proces przed trybunałem stał się procesem pokazowym. Żydzi
zostali w nim przedstawieni jako zakała społeczeństwa i poważne
zagrożenie, dlatego też powinno się ich albo wyplenić, albo wypędzić.
W 1492 roku wydano odpowiednie dekrety królewskie. Ta czystka
mogła być początkiem Holocaustu.
Ówcześni historycy wymyślają legendę: czteroletni chłopczyk, który
został uprowadzony przez wrogów chrześcijaństwa, znosił cierpienia
tortur jak święty i krzyknął dopiero wówczas, gdy liczba wymierzonych
mu ciosów pejczem przekroczyła ilość razów, jakie otrzymał Chrystus
przed swym ukrzyżowaniem. Nałożono mu też koronę cierniową na
głowę, a gdy nożem wycinano z jego piersi serce, spokojnym głosem
wyjaśnił zbrodniarzom, którzy nie potrafili poradzić sobie z tym za-
daniem, jak mają to uczynić. Po swej śmierci mały męczennik został
zabrany od razu do nieba i dlatego nigdy nie odnaleziono jego ciała.

Brat Tomas
Torquemada, wieś koło Valladolid. Tu w 1420 roku urodził się
człowiek, którego nazwisko do tej pory jest symbolem hiszpańskiej
Inkwizycji: Tomas de Torquemada.
W rozżarzonym słońcu południa ulice sprawiają wrażenie, jakby
zanikło wszelkie życie. Wokół ruin kościoła zaległa cmentarna cisza.
Starsza kobieta, z włosami ufarbowanymi na czerwono, krząta się
pomiędzy grobami. "Czy słyszała pani o Wielkim Inkwizytorze nazwis-
kiem Torquemada?" - "Oczywiście". - "Czy urodził się w tej miejsco-
wości?" - "Tak". - "W którym domu?" - "Tego już dziś nikt nie wie.
Ale tam jest dom, w którym mieszkał Don Jose Zorillay Moral". - "Kto
to jest Zorilla y Moral?" - "Też słynny człowiek z naszej wsi. To poeta".
- "Czy Tomas de Torquemada był zły, czy dobry?" - "Był dobry. To był
święty".
Kim był naprawdę Torquemada? Co o nim wiemy? Skąd wzięła się
jego "Inkwizycja"? Czy był gorliwym fanatykiem? Pobożnym zbrodnia-
rzem? Lodowato zimnym oprawcą zza biurka? Potworem? Więźniem
własnej ideologii? A może dobroczyńcą Kościoła i państwa, który
oszczędził królestwu hiszpańskiemu w XVI wieku wojen religijnych,
jakie spustoszyły Europę?
Wielki Inkwizytor Tomas de Torquemada, symbol hiszpańskiej In-
kwizycji, przedstawia się skromnie: "Tomas de Torquemada, mnich
zakonu braci modlitewnych, przełożony klasztoru Świętego Krzyża
w Segovii, spowiednik króla i królowej, naszych władców, i Wielki
Inkwizytor we wszystkich posiadłościach królewskich i ich dobrach,
powołany i obdarzony pełnomocnictwami przez świętą stolicę apos-
tolską przeciwko heretyckim zniszczeniom". Tytuł ten niemal nie
pozwala podejrzewać tragedii spowodowanych przez instytucję Tor-
quemady, która była jedną z bardziej zagadkowych organizacji w his-
torii Średniowiecza'.
Brat Tomas pochodził z rodziny, której król Alfons XI nadał tytuł
szlachecki. Jego wuj, kardynał Juan de Torquemada, był zwolen-
nikiem teorii o nieomylności papieża. Dziadek, Alvar Fernandez de
Torquemada, miał - jak twierdzi wielu historyków - poślubić
Żydówkę. Spora ilość badaczy widziała w tym fakcie powód fanaty-
cznej nienawiści do Żydów, z jaką Inkwizytor walczył przeciwko
"zanieczyszczeniu" chrześcijaństwa. Tomas już we wczesnym dzie-
ciństwie wykazywał niezwykłe uzdolnienia do nauki, tak że jego
droga życiowa w naturalny sposób prowadziła do stanu duchow-
nego. Był pilny i dokładny, surowy i skromny, dbał o dogmaty
wiary, nie zależało mu ani na pieniądzach, ani na powodzeniu
osobistym. Funkcjonował jako idealne wyobrażenie wstrzemięź-
liwego mnicha, pozbawionego emocjonalnego stosunku do ludz-
kich słabości. Pod przenikliwą inteligencją ukrywał niezdolność do
współodczuwania. Wobec siebie był równie twardy. Pościł, nie jadł
mięsa, znosił głód oraz zimno, a mnisi habit nosił na gołym ciele.
Nie chciał zostać arcybiskupem Sevilli. Dochodów uzyskanych
w procesach inkwizycyjnych i majątków tych, którzy zostali wypę-
dzeni ze swych posiadłości, nie wykorzystywał dla siebie, lecz
przeznaczał je na sfinansowanie fundacji klasztoru w avila. Był
realistą, choć wierzył w przesądy: towarzyszył mu zawsze orszak
stanowiący jego straż przyboczną, złożony z 250 uzbrojonych ludzi
i 50 rycerzy, a równocześnie nie rozstawał się z rogiem jednorożca,
talizmanem, który chronić go miał od śmierci przez otrucie. Pomi-
mo że był całkowicie oddany Kościołowi, zajmował się także struk-
turami politycznymi i organizacyjnymi państwa.
Jako spowiednik królowej i króla znał problemy korony i do strategii
Politycznej wprowadzał własne ideały teokratyczne. Nieprzekupny
i niezdolny do kompromisów, sprawował swój urząd, nie wahając
się stawiać nawet biskupów przed sądem Inkwizycji. Papież Innocenty
VIII uparł się jednak, by w tym wypadku stosować rzymskie usta-
wodawstwo prawne. W związku z tym Torquemada wysłał do Rzymu
zapieczętowane akta dwóch biskupów pochodzenia żydowskiego,
którzy zostali oskarżeni o herezję. Dwadzieścia osiem punktów "in-
strukcji" dla inkwizytorów, za pomocą których Torquemada regulował
sposób prowadzenia procesów, jest świadectwem jego bezwzględnej
gorliwości: Inkwizycja została obwołana tajnym sądem i podniesiona
do rangi pierwszej i ostatniej instancji. Inkwizytorów nie obowiązywał
świecki porządek prawny. Mogli przetrzymywać oskarżonych w wię-
zieniu przez czas nieograniczony, nie mieli obowiązku przedstawiania
im zarzutów, wolno im było także stosować tortury, aby zmusić
heretyków do przyznania się do winy i wymienienia wspólników.
Mogli nie tylko przekazywać oskarżonych władzy świeckiej, aby wy-
konała wyrok przez spalenie na stosie, ale mieli również prawo eks-
komuniki. Mimo że w świetle najnowszych badań odrzucono teorię,
iż władzę Torquemady utożsamiano z władzą samej Inkwizycji, jego
nazwisko stało się synonimem zaciekłego okrucieństwa.
Instytucja Inkwizycji zakorzeniona jest głęboko w średniowiecz-
nym wyobrażeniu świata, które oscyluje pomiędzy wiarą i strachem
przed demonami, oczekiwaniem zbawienia i lękiem przed piekłem,
tęsknotą za rajem a ziemskim dążeniem do osiągnięcia władzy.
Prześladowania ludzi, którzy myślą inaczej niż ogół, zaczynają się
już w IV wieku, kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową.
Wpływ chrześcijaństwa zaznaczył się najsilniej w dziedzinie usta-
wodawstwa państwowego. Mnożą się prawa inspirowane przez mo-
ralność chrześcijańską. W praktyce oznaczało to, że odstępstwa
od zasad głoszonych przez Kościół karane były na równi z wykro-
czeniami przeciw obowiązującemu prawu. W Średniowieczu - ina-
czej niż w czasach współczesnych - rozdzielenie Kościoła od pań-
stwa było nie do pomyślenia; wróg Kościoła był równocześnie
wrogiem państwa.
Rozbudowane dogmaty sformułowane przez Kościół oraz jedno-
znacznie określone ustawodawstwo państwowe, pozwalają w okresie
Średniowiecza łatwiej niż poprzednio zdefiniować przekonania nie-
zgodne z obowiązującą normą. Organizacja instytucji państwa i Koś-
cioła staje się coraz bardziej perfekcyjna, dzięki czemu mogą one
szybciej i skuteczniej reagować na zagrożenia zarówno zewnętrzne,
jak i wewnętrzne. Kiedy w XII i XIII wieku na południu Francji, w bo-
gatej Prowansji, ojczyźnie trubadurów, kolebce poezji dworskiej,
gwałtowny rozwój herezji (katarów2 i waldensów3) przyniósł zała-
manie się dotychczasowych form działalności Kościoła - w walkę
zaangażowały się wszystkie ówczesne autorytety kościelne: papieże,
sobory, uniwersytety. W 1179 roku Sobór Laterański III nawołuje do
wyprawy przeciwko heretykom. Kto sięgnie po broń, otrzyma dwa
lata odpustu; kto zaś w walce poniesie śmierć, dostąpi wiecznego
zbawienia.
Początkowo heretyków i reformatorów próbowano ewangelizować.
Jednak kiedy katarowie w 1167 roku powołali na soborze w Tuluzie
własnych biskupów i stworzyli swoją organizację kościelną, sięgnięto
po bardziej drastyczne środki. W walce z katarami rozwinęła się
ostatecznie Inkwizycja, a krucjaty, które wysyłał przeciw nim papież
Innocenty III, zrujnowały doszczętnie świetną kulturę prowansalską.
Jest to dopiero początek zakrojonej na wielką skalę akcji prowadzonej
w imię wiary. Jakby nagle przerwana została jakaś tama, średnio-
wieczny Kościół wpada w błędne koło prześladowań heretyków,
polowań na czarownice, tortur i stosów. Charakterystyczna jest agre-
sywna metaforyka ówczesnego języka: "szkodniki i robactwo muszą
zostać wytępione, chwasty wyniszczone". Wszelkie metody zastra-
szania i terroru w stosunku do innowierców są na porządku dziennym
w życiu Kościoła.
Duch czasów
Jednym z ludzi, których papież wysłał na południe Francji do walki
z heretykami, był Domingo de Guzman, czyli kanonizowany w 1234
roku święty Dominik. Zakon Braci Kaznodziejów (Ordo Fratrum Prae-
dicatorum), zwany popularnie dominikańskim, powstał na terenach,
na których w początku XIII w. doszło do najostrzejszej konfrontacji
Kościoła katolickiego z rozsadzającymi go ruchami heretyckimi, a mia-
nowicie w południowo-wschodniej Francji. Pierwotnie jego celem
było przeciwstawianie się ruchowi albigensów. Choć jako zakon żeb-
rzący dominikanie przestrzegali ubóstwa indywidualnego, stali się
wkrótce jednym z najbogatszych zakonów. Brali wybitny udział w pro-
cesach, prześladowaniach i egzekucjach Inkwizycji.
W ufundowanym przez Tomasa de Torquemadę kościele pod we-
zwaniem św. Tomasza w Avili nad głównym ołtarzem wisi obraz
pędzla Pedro Berruquete, przedstawiający sceny z życia świętego
Tomasza z Akwinu, patrona klasztoru. Podobnie jak święty Dominik,
był on jednym z Ojców Kościoła i zarazem "twórców" Inkwizycji
- św. Dominik zaangażowany był w praktyczne zwalczanie inno-
wierców, święty Tomasz działał raczej jako teoretyk. Argumentował,
że herezja jest ciężkim grzechem, cięższym niż fałszowanie pieniędzy
- jeśli więc fałszerze karani są śmiercią, o ileż bardziej na śmierć
zasługuje heretyk.
Kiedy zastanawiamy się nad prześladowaniami innowierców i sta-
ramy się zrozumieć to, czego w gruncie rzeczy zrozumieć nie sposób,
powinniśmy uświadomić sobie, że Średniowiecze rysuje się jako
świat kontrastów, często trudnych do pojęcia dla współczesnego
człowieka. Dominowała koncepcja kościoła jako społeczności chrześ-
cijańskiej; określała ona także charakter stosunków kościelno-poli-
tycznych. Każda herezja była jednocześnie wykroczeniem natury
politycznej. Zadaniem państwa i Kościoła było niszczenie wszystkich
jego wrogów4. Zwalczanie heretyków postrzegane jest jako walka
z zagrożeniem chrześcijańskiej wspólnoty. Dlatego też wielu z tych,
którzy prześladowali innowierców, i wielu inkwizytorów miało tak
samo czyste sumienie, jak ludzie, którzy w naszym stuleciu popełniali
zbrodnie ludobójstwa i terroru. Powstanie Inkwizycji za pontyfikatu
papieża Grzegorza IX (1231/32) jest więc konsekwencją panującego
wyobrażenia świata. Organizacja ta, obok Kościoła i państwa, skutecz-
nie potrafiła dbać o swoje interesy. De facto najważniejszymi sędziami
nie byli już biskupi czy miejscowe sądy, lecz inkwizytorzy ustanowieni
przez papieża dla poszczególnych krajów i diecezji - ich oskarżeń
obawiali się nawet królowie, cesarzowie i papieże. Kiedy arcybiskup
Toledo, Bartolome de Carranza naraził się Inkwizycji z powodu pew-
nej publikacji, legat papieski zameldował w 1565 roku w Rzymie:
"Ze strachu przed Inkwizycją nikt nie odważy się przemawiać na
korzyść Carranzy. Żaden Hiszpan nie podejmie ryzyka zwolnienia
arcybiskupa, nawet wówczas, gdy uważać go będzie za całkowicie
niewinnego. Taki postępek oznaczałby opór przeciwko Inkwizycji. Ta
ostatnia ze względu na swój niepodważalny autorytet nigdy nie przy-
zna się do tego, że niesprawiedliwie uwięziła Carranzę. Tutejsi naj-
gorliwsi obrońcy sprawiedliwości uważają, że lepiej jest skazać na
śmierć niewinnego człowieka, niż dopuścić do tego, by powstała
plama na honorze Świętej Inkwizycji".
Strach przed demonami, jaki zdominował myślenie ludzi Średnio-
wiecza, objawiał się nawet w encyklice jednego z papieży - znaj-
dziemy tam opis diabelskiego sabatu, który później zakorzenił się
w wierzeniach ludowych jako sabat czarownic. W bulli papieża
Grzegorza IX o herezji czytamy: "Kiedy przyjmowany jest (do sekty
heretyckiej) nowicjusz (...), pojawia się przed nim rodzaj żaby, którą
niektórzy nazywają nawet ropuchą. Wielu składa haniebny pocałunek
na jej tyłku i wciąga język oraz ślinę tego zwierzęcia do swych ust.
Zwierzę pojawia się w dość dużej postaci, czasem ma wielkość gęsi
lub kaczki, a czasem jest tak duże jak piec. Kiedy nowicjusz idzie
dalej, pojawia się przed nim człowiek niezwykle blady, z czarnymi
oczami, i tak wynędzniały i wychudły, że zda się całe ciało zniknęło
i tylko skóra wisi na kościach. Nowicjusz całuje także jego i czuje,
że jest on zimny jak lód. Po tym pocałunku z jego serca znika bez
śladu wszelkie wspomnienie wiary katolickiej. Następnie zasiadają
do uczty. Gdy po niej znów się podnoszą, wkracza tyłem (...) czarny
kot wielkości psa, z podwiniętym ogonem. Tego kota całuje w tyłek
najpierw nowicjusz, potem mistrz, a potem po kolei wszyscy inni,
...). Następnie zostają wygaszone światła i przystępuje się do
obrzydliwej orgii, bez względu na pokrewieństwo jej uczestników.
Jeśli okaże się, że jest więcej mężczyzn niż kobiet, to mężczyźni
zaspokajają swe haniebne żądze z mężczyznami. Również kobiety
zamieniają pomiędzy sobą naturalny stosunek płciowy w nienatural-
ny. Gdy dokona się ta niegodziwość, zostają znów zapalone światła
(...), z ciemności wychodzi mężczyzna z torsem błyszczącym i świe-
cącym bardziej niż słońce, poniżej bioder jest on zaś szorstki jak
kocur".
Ta irracjonalna wiara w demony otrzymała wkrótce systematyczne
i organizacyjne ramy. Innocenty IV w ogłoszonej 15 maja 1252 roku
bulli "ad exstirpanda " uznał tępienie heretyków za obowiązek pań-
stwa; od osób panujących żądano, by traktowali innowierców i cza-
rowników równie surowo, oraz by ich oficjalnie potępiono. Każdy,
kto zdemaskował heretyka, miał prawo przejąć jego majątek. Wy-
starczyło, by inkwizytor okazał panującemu swoją nominację; nie
obowiązywał go świecki porządek prawny, miał też prawo do wy-
dawania wszelkich rozporządzeń, które doprowadzą do schwytania
niewiernego. Pewne wyobrażenie o postępowaniu inkwizytora może
dać nam fragment wystąpienia, jakie wygłaszał on po dotarciu na
miejsce: "Powołując się na autorytet apostolski, który poprzez swój
urząd ustanowił mnie odpowiedzialnym za ten obszar, siłą świętego
posłuszeństwa, które jesteście mi winni, zapowiadam po raz pierw-
szy, drugi i trzeci sądom i laikom, bez względu na to, z jakiej są
warstwy społecznej, żądanie, by w ciągu sześciu dni wskazali mi
wszystkich ludzi, o których wiedzą lub o których słyszeli, że hołdują
wierze heretyckiej lub są o to podejrzani i których sposób życia różni
się od powszechnego. Częściowo ze słyszenia, częściowo z własnego
doświadczenia wiem, że istnieją 'zapowietrzone' osoby, które zostały
zatrute jadem starego węża, które nastawione są wrogo do Kościoła
i wiary, i które jak lisy czają się z podwiniętym ogonem w winnicy
Pana i obrażają swym niegodnym językiem Boga bogów. Wnętrzności
przewracają się we mnie, gdy myślę o tym, że trucizna ta zaraziła
już serca tak wielu".
Od Adama i Ewy
Kiedy prześladowania innowierców osiągają po raz pierwszy swój
punkt kulminacyjny, podstawowe struktury Inkwizycji są w pełni roz-
winięte. Została już sformułowana zasada, z jaką spotykamy się
później: "Lepiej, by zmarło stu niewinnych, niż gdyby jeden winny
uniknął kary". Denuncjacja jest jednym z filarów porządku proceso-
wego: oczekuje się, że o herezje oskarżać będzie sąsiad sąsiada,
dziecko rodziców, żona męża, a mąż żonę. "Skrupulatne badania",
jak określano tortury, były uznanym i legalnym środkiem, który sto-
sowano, by potwierdzić słuszność podejrzeń lub wydobyć oskarżenia,
zeznania i przyznanie się do winy. Skazanym za herezję można było
zostać nawet po śmierci. Wówczas zwłoki wyciągano z grobu i pa-
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin