FRYDERYK II
Szczerze mówiąc, nigdy nie uważałem życia i działalnościniemieckich cesarzy za zbytnio interesujące. W pamięci utkwiłmi tylko często oglądany obrazek, przedstawiający ostatniegoz nich - Wilhelma II Hohenzollerna. Widać na nim władcę,gdy konno, ze spojrzeniem i gestem zdradzającym manięwielkości, odbiera paradę swych żołnierzy - zanim wyśle ichna śmierć na polach bitew pierwszej wojny światowej.Cesarz o imieniu Fryderyk II - czy to nie "stary Fryc", tenod pałacu Sanssouci w Poczdamie? Ależ on nie był wcalecesarzem, tylko królem pruskim. Zresztą nie zgadza się teżwiek, nasz bohater panował pięćset lat wcześniej, w XIII stu-leciu. Na lekcjach historii słyszałem o jego dziadku Fryderyku I,zwanym Barbarossą, czyli Rudobrodym. Według legend, spo-czywa on w głębokim śnie na górze Kyffhauser w Turyngii,natomiast podręcznik szkolny mówi, iż utonął w rzece Salefpodczas wyprawy krzyżowej. Barbarossa też był cesarzem,pochodził z rodu Staufów. Ale mieliśmy przecież zająć sięwnukiem. Nie nazwano jego imieniem - w przeciwieństwiedo "Fryca" z Prus - żadnej oberży, nie postawiono mu żad-nego pomnika. Place Barbarossy znajdziemy w wielu niemiec-kich miastach, natomiast Fryderyk II nie pozostawił - jak sięwydaje - żadnych widocznych śladów. Może właśnie niezrobił nic takiego, o czym mogliby pamiętać potomni?Musiał jednak być potężnym władcą, skoro ozdobił swe
skronie koronami Niemiec, Królestwa Jerozolimskiego i bogatejSycylii. Zwolennicy zwali go "stupor mundi et immutator mi-
rabilis, "podziwienie świata i cudowny odnowiciel", dla wro-gów był diabelskim monstrum. Jak mamy wyrobić sobie sądo człowieku zmarłym przed prawie 800 laty, o cesarzu i królu,na temat którego historycy i pisarze opublikowali w ciągustuleci niezliczone księgi, nie formułując jednoznacznych ocen- raczej przecząc sobie nawzajem?Zamek pełen tajemnicZmęczony zgiełkiem panującym na zatłoczonych adria-tyckich plażach przypadkiem znalazłem się w odludnej, spa-lonej słońcem okolicy na południu Włoch. Wąska, krętadroga biegła wśród łagodnych pagórków i nie kończącychsię plantacji oliwek. Nagle na szczycie wzgórza wyrosłamasywna bryła zamku Fryderyka II - "Castel del Monte".Przed wejściem nauczycielka opowiadała szkolnej wycieczceo "Federico Secondo", królu Sycylii. Mówiła o rzeczachzadziwiających: władca ów miał podróżować przez kraj zeswym haremem, towarzyszyły mu zaś słonie, leopardy i inneegzotyczne zwierzęta.Opowieść wzbudziła moją ciekawość, jeszcze nigdy niesłyszałem czegoś podobnego o którymś z niemieckich cesarzy.Sam Castel del Monte też pełen jest zagadek i tajemnic.Wzniesiony na planie regularnego ośmiokąta, z wieżą na każ-dym z rogów - również ośmiokątną. Mury z wygładzonychciosów żółtego piaskowca kryją osiem sal w kształcie trapezówna dwóch kondygnacjach jednakowej wysokości oraz ośmio-kątny dziedziniec, ozdobiony niegdyś antycznymi figurami.Pisarz Horst Stern nazwał budowlę "orgią ósemek". Ośmiokątprzedstawia w geometrii formę pośrednią między czworo-kątem a kołem. Jako symbol religijny wyobraża połączenieziemskiej skończoności kwadratu z nieskończonością niebies-kiego kręgu. Stanowi on pomost pomiędzy Bogiem i człowie-kiem, życiem i śmiercią.Fryderyk podziwiał powstały podczas krucjaty w latach1228/ 1229 meczet na "świętej skale" w Jerozolimie i pytałarabskiego przewodnika o symboliczne znaczenie oktagonalnejkonstrukcji. Znał także oktagonalną bazylikę San Vitale orazbaptysteria w Rawennie, trzymał w dłoniach koronę Rzeszy- również w kształcie tej figury. Czy Castel del Monte powstałna skutek tych wszystkich doświadczeń, jako trwający wiecznietestament imperatora, który na ziemi chciał być zawsze "pier-wszym po Bogu"?Ściany zamku wyłożone są płytkami białego marmuru,piękne mozaiki ozdabiają podłogi. Pomyślano też o toale-tach, brak natomiast kuchni; w jaki sposób odżywiał sięwięc wybredny dwór? Z pewnością nie zadowalał się suro-wizną i zimnymi potrawami, zwłaszcza że Fryderyk znanybył z wystawnych uczt. Jeden z ówczesnych biesiadnikówdonosił z zachwytem: ..Spotkać tu można wszelkie rodzajeuciech, śpiewające chóry i purpurowe stroje gości stwarzająpogodny nastrój. Biesiady i zabawy trwają cały dzień, a gdysłońce chyli się ku zachodowi, blask pochodni zamienia nocw dzień". Piękne hurysy zabawiały zebranych - przy dźwię-kach cymbałów i kastanietów, balansując na wielkich kulach,toczyły się przez sale pałacu. Przekazy mówią, że nadwornyuczony i astrolog Michael Scotus miał rzekomo pewnegogorącego, letniego dnia na rozkaz cesarza sprowadzić cza-rami chmury burzowe, by dostarczyć ochłody rozbawione-mu towarzystwu.Castel del Monte nie był jednak najwyraźniej przeznaczonydo takich rozrywek. Może służył celom obronnym? Dlaczegowięc schody w wieżach są lewoskrętne, inaczej niż we wszys-tkich twierdzach owych czasów? Taki układ sprzyjał przecieżnapastnikowi, który mógł atakować mieczem trzymanym
w prawej ręce, utrudniał natomiast fechtunek obrońcy. Wąt- pliwe jest, aby doświadczeni budowniczowie Fryderyka popeł- nili przypadkowo prosty błąd. Po co w takim razie wzniesiono zamek?Nedim Vlora jest profesorem geografii na uniwersyteciew Bari. Pochodzi z albańskiej rodziny książęcej, jego rodziceuciekli do Włoch przed komunistami. Vlora wraz z zaprzyjaź-nionymi naukowcami od lat prowadzi badania zamku i sądzi,iż potrafi już wyjaśnić wiele spośród jego zagadek. Zdaniemprofesora, budowla nieprzypadkowo stoi dokładnie na liniiłączącej Jerozolimę z największą w owych czasach katedrąchrześcijańską Notre Dame w Chartres. Cesarz nie chciał bo-wiem wznieść zamku, lecz świątynię. Sam sporządził planykonstrukcyjne, bazujące na tajemnej wiedzy starożytnych Egip-cjan, którą zaczerpnął ze źródeł arabskich.Uczony dokonał pomiarów zamku i stwierdził pewne zbież-ności z wymiarami piramidy Cheopsa. Obwód budowli232,92 m) odpowiada dosyć dokładnie długości boku pod-stawy największej egipskiej piramidy, natomiast suma długościboków ośmiokątnego dziedzińca Castel del Monte wynosi111 staroegipskich łokci. Była to w czasach faraonów nad-zwyczaj ważna, magiczna liczba, Która symbolizowała - we-dług kapłanów - całą tradycyjną wiedzę, również tę o rów-nowadze kosmosu, będącą warunkiem dalszej egzystencjiwszechświata. Faraonów - wraz z mocami niebieskimi- uznawano za gwarantów owej kosmicznej równowagi, stądwynikał pogląd o konieczności ich panowania w Egipcie. Ne-dim Vlora twierdzi, że odnalazł inne jeszcze podobne formułyliczbowe ukryte w konstrukcji zamku. Podobno wskazują onenawet dokładne położenie nieodkrytych dotąd komór w pi-ramidzie Cheopsa. Nie dane mu było do tej pory przekonaćsię naocznie o słuszności swych teorii, gdyż rząd egipski od-mawia archeologowi amatorowi pozwolenia na prowadzeniewykopalisk. Profesorowi pozostają więc tylko spekulacje i prze-mierzanie z calówką wnętrz cesarskiego zamczyska.Związek konstrukcji budowli z prawidłami astronomii zo-stał natomiast naukowo udowodniony. Chodzi o długośćcienia, jaki rzucają ściany dziedzińca w chwili, gdy Słońcewchodzi w kolejne znaki zodiaku: Wagi, Skorpiona, Strzelca.Rozmiar cienia odpowiada wówczas określonym elementomarchitektonicznym: zajmuje pełną szerokość dziedzińca,opasuje wieże lub pada tam, gdzie - zdaniem fachowców- dawniej znajdowało się oktagonalne ogrodzenie. W leciecień zdradza położenie jeszcze jednego obiektu, który niezachował się do naszych czasów. Sięga bowiem wtedy dośrodka dziedzińca, gdzie umieszczony był prawdopodobniemarmurowy basen - także w kształcie ośmiokąta. Porów-nanie z pałacami arabskimi i perskimi potwierdza to przypu-szczenie - w żadnym z nich nie brak przynoszącej ochłodęfontanny. Zamek jest więc swego rodzaju gigantycznymzegarem słonecznym. Cesarz, zainteresowany matematyką,z pewnością znał reguły geometryczne, będące podstawątakiej Konstrukcji - opisał je już w starożytności rzymskiarchitekt Witruwiusz.Skomplikowane obliczenia są konieczne, by zrozumieć sensodchylenia osi wschód-zachód kasztelu, wyznaczonej przezgłówny portal. Różnica w stosunku do kierunku idealnegowynosi 2,5 stopnia. Kąt ten odpowiada dokładnie nachyleniuosi ziemskiej. Ta inklinacja wyznacza rytm pór roku, okresówzimna i ciepła, zasiewów i żniw na naszej planecie. Uwzględ-nienie praw natury przy budowie Castel del Monte mogłooznaczać, że Fryderyk II uważał się za pana wszelkich zjawisk,decydujących o losie jego poddanych - podobnie jak egipscyfaraonowie.Wirtualna wizyta u cesarzaZespół badaczy z uniwersytetu w Tybindze wykorzystał za-miłowanie władcy do mistyki liczb w celu stworzenia nowegoprogramu komputerowego. Przez wiele lat studenci informa-tyki pod kierunkiem swego profesora podążali śladami monar-chy, przygotowując poświęcone mu dzieło. Zgromadziliw komputerach miliony danych architektonicznych - w wy-niku tego powstał wirtualny Castel del Monte, po którymporuszamy się za pomocą komputerowej myszy.Istnieją obecnie różne metody generowania cyfrowych ob-razów. Najpopularniejszy jest tzw. raytracing, stosowanym.in. do produkcji reklam, ale także pełnometrażowych fil-mów, jak np. "Toy story". Jakkolwiek obrazy uzyskane zapomocą tej techniki robią duże wrażenie, razi w nich pewnanienaturalność. Wynika ona z punktowego przedstawianiaźródeł światła - granice cienia stają się przez to bardzo ostre.Raytracing nie potrafi poza tym uwzględnić oświetlenia po-średniego, niezwykle istotnego przy odwzorowywaniu wnętrz.Informatycy z Tybingi starali się więc połączyć różne znanemetody. Dla laika brzmi to nieskomplikowanie, ale takie przed-sięwzięcie oznacza często konieczność wieloletnich badańi prób. Efektem starań uczonych stał się program o nazwie"RadioLab". Dzięki zastosowaniu w nim różnorodnych algoryt-mów przyspieszających obliczenia, może on generować nad-zwyczaj realistyczne obrazy skomplikowanych architektonicz-nie pomieszczeń Castel del Monte. "RadioLab" przeszedłw naszym filmie chrzest bojowy, teraz czeka go światowakariera.Brama do wiecznościCastel del Monte daje wiele utrwalonych w kamieniu przy-kładów autogloryfikacji Fryderyka II. Wszędzie natknąć sięmożna na "złotą liczbę" 1,618, wyprowadzoną z proporcjiciała ludzkiego. 1:1,618 to idealny stosunek odległości międzysklepieniem czaszki a pępkiem do wysokości całego ciała lubteż długości palców do rozmiarów całej dłoni. Ta boska har-monia, zwana "złotym podziałem", miała wyrażać wolę mocyniebieskich także w przedmiotach stworzonych ludzką ręką.Sale zamczyska mają kształt trapezu. Mnożąc najkrótszy boktej figury przez 1,618, otrzymamy wymiar boku najdłuższego.Z Kolei iloczyn najkrótszego boku i pierwiastka kwadratowego"złotej liczby" (czyli 1,272) odpowiada szerokości sali. Takżeportal główny zbudowany jest według zasad "złotego podzia-łu". Można weń wpisać pięcioramienną gwiazdę, złożonąz przecinających się linii. Punkty przecięć dzielą te linie naodcinki, pozostające względem siebie w proporcjach 1:1,618,I :1,6182 lub 1:1,6183. Taka Konstrukcja stanowić więc miałabramę dla człowieka doskonałego - cesarz miał tu zapewnena myśli siebie.Nie wiadomo, czy Fryderyk kiedykolwiek przebywał w tymmiejscu. Współczesny mu kronikarz tak opisywał zachowaniemonarchy: "Z niezmordowanym zapałem kazał wznosić pałaceniezwykłych rozmiarów i rzadkiej piękności, jak gdyby miałżyć wiecznie. Wielu z nich nigdy nawet nie ujrzał. Polecałbudować warownie i baszty na wierzchołkach gór i w miastach,jakby Każdego dnia spodziewał się oblężenia. Wszystko toczynił, aby dać świadectwo swej potęgi, wzbudzić podziwi respekt. Chciał, by sława jego imienia głęboko zapadła w pa-mięć każdego człowieka, aby go nigdy nie zapomniano". Cas-tel del Monte był więc demonstracją siły, a może także we-zwaniem do przestrzegania praw niebios.Tyran SycyliiBrama w Kapui, obecnie w ruinie, służyła nie tylko celompraktycznym, lecz także propagandzie - miała obwieszczaćwolę cesarza. Wykuty na niej napis groził podróżnym, prze-kraczającym tu granicę międzyPaństwem Kościelnym a Króle-stwem Sycylii:"Na rozkaz Cezara dbamo jedność królestwa.Podstępnych - pogrążęw hańbie.Niech pewnym krokiemprzechodzi, kto żyje uczciwieLecz zdrajca niechaj lęka sięklątwyI śmierci w lochu."Wśród gruzów bramy, nisz-czonej w licznych wojnach, leżąmarmurowe figury, które niegdyś zdobiły fasadę: rzymskabogini lustitia, po jej bokach dwaj sędziowie. Powyżej wznosiłsię posąg cesarza, uważanego za gwaranta pokoju i sprawied-liwości. Fryderyk II ogłosił nowy kodeks dla Królestwa Sycylii,zwany "konstytucjami z Melfi". Miał on zagwarantować prawo-rządność i chronić poddanych przed samowolą feudałów, alejednocześnie potwierdzał nieomylność monarchy: "Dyskuto-wanie o wyrokach, postanowieniach i statutach cesarskichjest świętokradztwem".Władca był święcie przekonany, że głosiciele herezji skie-rowanych przeciw Kościołowi zagrażają również jemu, jakobożemu pomazańcowi. Odstępcy byli więc okrutnie karani:"Kacerza, napiętnowanego przez biskupa, należy postawićprzed sądem świeckim i skazać na śmierć w płomieniach lubna okaleczenie przez wyrwanie języka, aby już nigdy nie wy-szydzał Boga". Żydzi musieli zapuszczać brodę i umieszczaćna odzieży żółtą plamę, aby odróżniać się od chrześcijan.Małżeństwa z cudzoziemcami były zakazane, gdyż "mieszaniesię ludów sprowadza zepsucie obyczajów w państwie". Pro-stytutkom nie pozwalano mieszkać w obrębie murów miastai używać tych samych łaźni, które odwiedzały "przyzwoite"niewiasty, "bowiem jedna chora owca zaraża całe stado".Wędrownych komediantów i śpiewaków wyjmowano spodprawa, "jeśli ważyli się obelżywymi piosenkami zakłócić pokójcesarski". Z drugiej jednak strony, kodeks głosił, iż "nikt niemoże być niewinnie prześladowany dlategotylko, że jest Żydem czy Saracenem".W roku 1235 oskarżono w Niemczech kil-ku Żydów o popełnienie rytualnego morduna chrześcijańskim dziecku. Taki zarzut po-jawiał się co jakiś czas, narażając wszystkichwyznawców judaizmu na poważne niebez-pieczeństwo. Ponieważ Izraelitów uważanow Niemczech za bezpośrednich poddanychmonarchy, Fryderyk osobiście zainteresowałsię tą sprawą. Do zbadania oskarżeń powołałkomisję, złożoną z dostojników kościelnychi świeckich. Komisja nie potrafiła jednak wy-dać jednoznacznego wyroku, cesarz powie-rzył więc dochodzenie Żydom, którzy przyjęli wiarę chrześ-cijańską. Oni bowiem orientowali się w piśmiennictwie żydow-skim i udowodnili, że prawo mojżeszowe uznaje ofiary z ludziza przestępstwo budzące odrazę. Fryderyk zagroził wobectego karą wszystkim, którzy rozpowszechnialiby podobne osz-czerstwa. Trudno powiedzieć, czy motywem takiego postę-powania była tolerancja wobec innych wyznań, czy też całkiemprozaiczne względy finansowe. Wyrozumiałość nie należaław każdym razie do jego przymiotów. Sieć donosicieli infor-mujących o wszystkim władcę omotała państwo. "W twoimkrólestwie sycylijskim nikt nie śmie ruszyć ręką ani nogą beztwego rozkazu" - pisał ówczesny papież, z wyrzutem, alei z niekłamaną zazdrością.Pewna historyjka - raczej zmyślona - doskonale ilustrujewyobrażenie wnuka Barbarossy o istocie władzy monarszej:"Cesarz Fryderyk wyruszył niegdyś na polowanie z sokołami.Zabrał ze sobą znakomitego sokoła, którego nadzwyczaj sobiecenił. Posłał go w pościg za żurawiem, ten jednak wznosił sięcoraz wyżej i wyżej. Ptak łowczy podążał za nim, aż ujrzałw dole młodego orła, spadł na niego z impetem i tak długotrzymał w szponach, aż orzeł wyzionął ducha. Rozzłoszczonycesarz zawezwał kata i rozkazał ściąć sokołowi głowę, ponie-waż ten zabił swego pana. Orzeł bowiem stoi wyżej niż wszys-tkie inne ptaki i należy mu się respekt". Podobnie każdy za-mach na władcę karany był śmiercią. Jeden z kronikarzy takopisywał los grupy feudałów, którzy zawiązalispisek przeciw Fryderykowi: "Zamachowcówoślepiono najpierw, gdyż szatan zaślepił ich du-sze, wleczono ich za końmi po ziemi, którą za-mierzali splamić krwią niewinnego. Niektórychzaś wrzucono żywcem do morza, bo podawalistronnikom cesarza kielich goryczy; wieszanoich pod gołym niebem, jako że skazili powietrzeswym haniebnym zamiarem. Wreszcie strawiłich ogień, gdyż przyłapano ich, pragnących stłu-mić płomień wierności." Dodajmy jeszcze dotej listy okrucieństw zaszywanie nieszczęśnikóww workach razem z jadowitymi wężami.Bohater naszej opowieści nie należał więc do ~~~ ~ '.łagodnych, łaskę okazywał tylko wtedy, gdy wy-magało tego polityczne wyrachowanie. Im dłużej panował,tym bardziej stawał się zgorzkniały i coraz rzadziej wybaczał.Nawet obrazę majestatu Karał z nikczemną, wyrafinowanąbrutalnością, czego dowodzi poniższy dekret: "Postanawia-my, aby oskarżonych o przestępstwo obrazy naszego ma-jestatu poddawać długim i licznym torturom, a następnie wy-konać karę śmierci. ich cierpienia winny napawać lękieminnych". Zaskakująco pojednawczo zachował się monarchaw Bitonto. Miasto poddało się na krótki czas papieskim na-jemnikom, lecz on okazał mu ponownie swoją łaskę. Jakoakt ukorzenia się mieszkańcy ufundowali nowe, kunsztowneschody na ambonę w miejscowej katedrze. Zdobiły je wize-runki członków dynastii Staufów: obok Fryderyka, jego dziadBarbarossa, ojciec Henryk i syn Konrad. Poddani musieli ugiąćsię przed wolą cesarza, niezależni obywatele wolnych miastbyli mu solą w oku. Sprzeciw naruszał "święty porządek"i pociągał za sobą z reguły bezlitosną interwencję gvardiisaraceńskiej. Zachował się jeden z rozkazów, kierowanychdo jej komendanta: "Pełni zaufania dla waszej szczerej wier-ności, której doświadczyliśmy we wszelkich opresjach, wamwłaśnie powierzamy prowadzenie wojny przeciw miastu Ga-eta i jego mieszkańcom, jako zemstę na zdrajcach. Dlategorozkazujemy z całą surowością i pod rygorem utraty naszejłaski, abyście zaraz po przybyciu zniszczyli winnice i ogrody.Aby zdobyć tereny wroga, musicie dzień i noc bez przerwyczuwać przy katapultach i machinach oblężniczych. Pozajęciu miasta macie całą ludność z wyższych stanów wy-gnać nago i boso poza mury, wcześniej oślepiając i ob-cinając im nosy. Kobietom także obcinajcie nosy na znak
hańby, ale potem pozwólcie im odejść. Natomiast chłop-ców, których znajdziecie, winniście pozbawić męskościi pozostawić w mieście. Z murów, domów i wież Gaetyniechaj nie zostanie kamień na kamieniu, z wyjątkiem koś-ciołów i plebanii, które oszczędzicie. Gdy wieść o srogiejkarze rozejdzie się po świecie, wstrząśnie do głębi każdymzdrajcą."Takie postępowanie uznać można za przejaw niezwykłegookrucieństwa Fryderyka. Jednakże w owych czasach nie byłoono niczym wyjątkowym. Władcy Wschodu i Zachodu stoso-wali podobne metody dla umocnienia panowania i ochronywłasnego życia. Nawet papieże nie cofali się przed morders-twami i torturami. Wnuk Barbarossy był szczególnie konsek-wentny w urzeczywistnianiu swych planów. Jego ofiarą padłnawet jeden z synów - Henryk oraz długoletni kanclerz Petrusde Vinea. Skąd wzięła się u niego ta przemożna żądza władzy?Wzlot orłaZimny północny wiatr szarpie dużym namiotem, ustawio-nym na rynku w lesi, małym miasteczku środkowej Italii, 26grudnia roku 1194. Konstancja, córka normańskiego królaSycylii, Rogera II, udawała się właśnie do swego małżonka,cesarza Henryka VI, gdy bóle porodowe zmusiły ją do za-trzymania się w lesi. Rozwiązanie w okresie świąt to dobryomen, lecz niebo nad miastem pokryte jest chmurami. Bez-dzietna dotąd cesarzowa zaszła w ciążę dopiero w wieku 40lat - rzecz w owych czasach zadziwiająca. Natychmiast teżpojawiły się wątpliwości, złośliwi szeptali, że jako następcatronu ma być podsunięty syn pewnego rzeźnika. Aby położyćkres tym niebezpiecznym dla przyszłego dziedzica pogłoskom,Konstancja zaprosiła do asystowania przy porodzie kobietyz lesi - tak w każdym razie mówi legenda. Jako ostatecznydowód cesarzowa pokazała podobno tłumowi nagie, ocieka-jące mlekiem piersi karmicielki.Narodzinom przyszłego władcy towarzyszyły mroczne prze-powiednie. Były opat cystersów, Joachim z Fiore, powiedziałpodobno Henrykowi VI, że sprawcą ciąży jego małżonki byłdemon. Ponadto przewidywał - opierając się na pogłębionymstudium Biblii - rychły koniec świata, do którego miał sięprzyczynić mały królewicz. Takie objawienia nie należały w śred-niowieczu do rzadkości, powszechnie oczekiwano apokalipsy,dnia Sądu Ostatecznego. Tym razem proroctwa miały jednakwyraźne tło polityczne. Otóż Henryk VI dzięki zręcznym rządomznacznie rozszerzył granice wpływów - sięgały one od Bałtykui Morza Północnego aż do wybrzeży śródziemnomorskich. Byłbliski realizacji marzeń dynastii Staufów o wskrzeszeniu pod ichberłem imperium rzymskiego. Małżeństwo Henryka z Konstan-cją oznaczało groźną dla papieża możliwość połączenia cesar-stwa z Królestwem Sycylii, rozciągającym się na PółwyspieApenińskim niemal do granic Rzymu. Państwo Kościelne znalaz-łoby się w ten sposób w potężnych kleszczach. Papież musiał zawszelką cenę temu zapobiec, jeśli nie chciał ostatecznie prze-grać rywalizacji ze świeckimi władcami.Między Wschodem a ZachodemNiewiele później sytuacja diametralnie się zmieniła i dzie-...
NYGP