Aleksander Macedoński.doc

(162 KB) Pobierz
BURZA NAD AZJĄ

BURZA NAD AZJĄ. ALEKSANDER WIELKI ZDOBYWA ŚWIAT
 

Bojownik o zjednoczenie
 

Gdyby w starożytności istniała prasa codzienna, w lecie
roku 324 p.n.e. nagłówki gazet donosiłyby: "Rozruchy w Opis
- Aleksander po przejmującej oracji opanował sytuację -13
prowodyrów straconych".
Co się stało? Kampania dobiegła końca, zdobyto większość
obszarów znanego ludziom świata. Król odsyła macedońskich
weteranów do ojczyzny, ale żołnierze, którzy tak długo walczyli
pod jego rozkazami, czują się odsunięci, bunt wisi w powiet-
rzu. Aleksander zwołuje wojska na wiec. jego przemowa do
zebranych robi wielkie wrażenie, lecz gdy rozlegają się szyder-
cze okrzyki, on rzuca się w tłum, chwytając jednego z krzy-
kaczy. Trzynastu przywódców rewolty Każe natychmiast stra-
cić. Następnego dnia wódz w demonstracyjny sposób zwraca
się do Persów w swej armii i kończy wystąpienie słowami:
"Wszyscy, którzy żyją pod panowaniem tego samego króla,
mieć winni te same prawa". Aleksander Macedończyk nadaje
więc pokonanym Persom rangę swych zaufanych.
Dopiero teraz zrezygnowani macedońscy żołnierze ustępują.
Odbywa się wielka uczta dla 9000 biesiadników. Greccy kap-
łani i perscy magowie składają ofiary, sam Aleksander odprawia
modły, prosząc o "pomyślność, zgodę i jedność w państwie
Macedończyków i Persów".
Te dramatyczne wydarzenia uwidaczniają wszystkie pozyty-
wne, jak i negatywne cechy charakteru Aleksandra. Był mist-
rzem propagandy, jego mowy wzruszały wojowników do łez.
Wierzył w utopię wielkiego porozumienia ludów, jedności
Wschodu i Zachodu - ideę aktualną do dziś. Sformułował
na długo przed ICH urzeczywistnieniem - zasady praworzą-
dności.
Z drugiej strony - powodował nim gniew, nie cierpiał sprze-
ciwu. Mówiąc o pokoju, kazał uśmiercić przywódców rewolty.
Był jednocześnie sprawiedliwym królem i okrutnym katem,
wyznawcą idei pacyfistycznych i krwawym zdobywcą. Ufał
potędze słowa tak samo, jak sile broni. Uosabiał władzę ze
wszystkimi jej słabościami i mocnymi stronami; w jego postaci
jednoczyły się starożytne Kultury i przeciwieństwa między
Wschodem a Zachodem.
Kim był Aleksander Macedoński, zwany Wielkim, którego
losy i dokonania od ponad 2000 lat zajmują historyków? Czy
rzeczywiście był rozjemcą, mediatorem między narodami, czy
tylko bezlitosnym wodzem, z mieczem splamionym krwią
setek tysięcy ofiar? Rozdarty wewnętrznymi sprzecznościami,
może był jednym i drugim - dlatego do dziś jest niejedno-
znacznie oceniany.
W obecnych czasach, w obliczu licznych informacji o kon-
fliktach zbrojnych na naszej planecie, bardziej interesujące od
wielkich bitew i taktycznych zdolności jest to, jak można było
- posługując się dostępnymi wówczas, skromnymi środkami
- dokonać podbojów na taką skalę? Przygotowując nasz
film', podzieliliśmy wyprawę śladami Aleksandra na etapy
- ale i to nie uchroniło nas przed trudnościami związanymi
z pokonywaniem olbrzymich odległości. O ileż bardziej prob-
lemy te musiały dawać się we znaki naszemu bohaterowi
i jego armii! Nasuwa się więc pytanie, jak rozwiązano problem
transportu, zaopatrzenia, taboru. Niewiele informacji znajdzie-
my na ten temat w podręcznikach historii. Kampanie, prowa-
dzone przez Aleksandra w ciągu 13 lat jego panowania, zmie-
niły świat. To on właśnie zrewolucjonizował technikę wojenną
i stworzył nową strukturę armii. Najnowsze badania potwier-
dzają nawet istnienie służb wywiadowczych.
Liczne prace poświęcone królowi mówią o zupełnie przeciw-
stawnych cechach charakteru, jakimi się odznaczał: roman-
tyczna namiętność i opanowanie, spontaniczność i rozwaga,
fantazja i wyrachowanie, porywczość i poczucie sprawied-
liwości. Nadludzka siła woli, żądza podbojów splatająca się
z niewiarą w siebie, prowadzącą do myśli samobójczych - to
symptomy labilności psychicznej, być może nawet choroby.
Narodziny boga
Naszą podróż w czasie rozpo-
czniemy od Grecji, dokładnie
od Macedonii. W Pelli, stolicy
ówczesnego państwa, oddalonej
ok. 40 km od Salonik, panował
Filip II. 20 lipca roku 356 p.n.e. to
wyjątkowo szczęśliwy dzień dla
króla: jego wódz Parmenion wy-
grywa decydującą bitwę przeciw
Ilirom, jego wierzchowiec zwycię-
za w igrzyskach olimpijskich, a kró-
lowa Olimpias rodzi mu potomka.
Nadano mu imię Aleksander.
Macedonia czuła się związana z Grecją, Grecy pogardzali jed-
nak swymi sąsiadami, uważając ICH za barbarzyńców - częścio-
wo ze względu na siermiężny, prostacki dialekt, przede wszystkim
jednak na zacofanie rolniczych obszarów Macedonii. W Grecji
rozwinęła się demokracja, w państwach-miastach (polis) jak Ate-
ny, Sparta czy Teby, rządy sprawowali obywatele. Troszczyli się
oni nie tylko o wzrost dobrobytu, ale popierali również rozwój
sztuki i filozofii. Ludem macedońskim, trudniącym się głównie
rolnictwem i pasterstwem, władała natomiast arystokracja, utwier-
dzając swą dominację przez wojny i przekupstwo.
Filip II nie był pod tym względem wyjątkiem, aczkolwiek
- chłodno kalkulując - potrafił użyć zarówno siły militarnej,
jak i środków dyplomatycznych. Zręcznie wykorzystywał ciągłe
waśnie pomiędzy greckimi miastami, dążąc do zwierzchności
nad nimi. Po decydującej bitwie pod Cheroneją (338 r. p.n.e.)
został uznany za naczelnego wodza (hegemona) Greków2
- tytuł ten przejął po nim Aleksander.
Uczeń Arystotelesa
Niewiele wiemy o dzieciństwie przyszłego bohatera spod
Issos. Pierwszy raz wystąpił publicznie, gdy miał ok. 10 lat:
śpiewał i grał na harfie podczas wizyty ateńskiego poselstwa.
Demostenes, przez całe życie wróg
Macedończyków, drwił, iż tego głupa-
wego maminsynka Grecja nie musi się
obawiać...
Filip kształtował wychowanie syna
w duchu greckim. Największy wpływ
na przyszłego króla wywarł Arystoteles
(384-322 r. p.n.e.) uznawany do dziś
za jednego z najwybitniejszych filozo-
fów. Był on przez 20 lat związany
z Akademią Platońską, natomiast po
śmierci Platona popadł w Atenach
w niełaskę. W roku 343 p.n.e. został
zaproszony do Macedonii jako wycho-
wawca Aleksandra i w niewielkiej miej-
scowości Mieza, w pobliżu Pelli3, za-
poznał podopiecznego z .,Iliadą"
Homera. Podczas długich spacerów opowiadał mu o oblężeniu
Troi. W owych czasach mity te uważano za rzeczywistość.
Młody książę wzorował się na legendarnych bohaterach (np.
na Achillesie). Heraklesa zaliczał nawet do swych przodków.
Przez całe życie przechowywał w złotej szkatułce, ukrytej pod
poduszką, egzemplarz epopei - dowodzi to, jakie znaczenie
miała dla niego lektura "Iliady".
Arystoteles uchodzi za prekursora nauk empirycznych,
opartych na doświadczeniu. Stworzył podstawy zoologii,
botaniki i mineralogii, szczególnie zajmowała go geografia
i historia. Pod tym względem uczeń podążał śladami mist-
rza: wyprawom wojennym towarzyszyli zawsze uczeni, zbie=
rający i porządkujący nowinki naukowe, a także opisujący
liczne odkrycia. Sam Aleksander w obszernych listach infor-
mował Arystotelesa o zdobytych doświadczeniach. Chociaż
ich drogi rozeszły się później, wielki wódz zachował szacu-
nek dla swego nauczyciela. Wspominając dzieciństwo, pisał:
"Ojciec dał mi życie, ale Arystoteles pokazał mi, jak je kształ-
tować".
Gdy książę ukończył 16 lat, Filip II uznał, iż czas przerwać
naukę. Mianował syna swym namiestnikiem, a wkrótce po-
tem wysłał go na wojnę. Młodzieniec odniósł wtedy pierwsze
sukcesy militarne, występując przeciw zbuntowanym Maj-
dom; wykazał także dużą zręczność jako dyplomata.
Pewien epizod z dzieciństwa Aleksandra dobrze charakte-
ryzuje stosunki między ojcem i synem. Filipowi zaoferowano
kupno wspaniałego tesalskiego rumaka, tak narowistego, że
zrzucał nawet najlepszych jeźdźców. Gdy król chciał już zwró-
cić ogiera, młody Aleksander zawołał: "Pozwól mi go dosiąść,
ja go okiełznam". Chwycił konia za uzdę i pomknął naprzód.
Zauważył bowiem wcześniej, że wierzchowiec płoszy się na
widok własnego cienia. Filip zawołał na to: "Mój synu, musisz
znaleźć sobie inne królestwo. Macedonia nie będzie dla ciebie
dość duża." Koń o imieniu Bucefał4 towarzyszył od tej pory
niezwykłemu wojownikowi niemal do końca życia.
Królobójstwo
W osiemnastej wiośnie życia nadeszła dla Aleksandra pora
wielkiej próby. Związek Helleński pod wodzą Aten spróbował
raz jeszcze uwolnić się od macedońskiej dominacji. 2 sierpnia
338 r. p.n.e. doszło do rozstrzygającego starcia - pod Che-
roneją armia Filipa II stanęła naprzeciw sprzymierzonych od-
działów greckich. Macedończycy zastosowali tzw. skośny szyk
bojowy: zamiast atakować na całej linii, jedno skrzydło za-
chowuje się defensywnie, podczas gdy drugie usiłuje przeła-
mać flankę nieprzyjaciela, aby zajść go od tyłu. Młody książę
objął dowództwo formacji ofensywnych, walczył w pierwszych
szeregach i w znacznym stopniu przyczynił się do zwycięstwa.
Po ostatecznym wyjaśnieniu sytuacji w Grecji Filip II zajął się
przygotowaniami do wojny z Persją. Państwo to, rozciągające
się od Azji Mniejszej po Indie, obejmowało także Egipt i obsza-
ry Lewantu, Persja była od stuleci śmiertelnym wrogiem Gre-
ków. W długiej historii zbrojnych konfliktów zdarzyło się nawet
(w 480 r. p.n.e.), że Persowie pod wodzą Kserksesa spalili
świątynie Akropolu. Zmuszali ponadto kolonie greckie w Azji
Mniejszej do płacenia trybutu.
Władca Macedonii mógłby właściwie nie zwracać uwagi
na grecko-perskie antagonizmy. Liczył jednak, że przewo-
dząc krucjacie przeciw Persji zostanie wreszcie uznany za
Greka "z krwi i kości". Poza tym
skarbiec był pusty, a tego rodzaju
wyprawa dawała szansę na zdoby-
cze wojenne. Z ogromnym rozma-
chem przekonywał więc do swoich
planów, przedstawianych jako
"wojna wyzwoleńcza".
Zanim Filip II przystąpił do reali-
zacji ambitnego projektu, wydarzy-
ła się katastrofa. W lecie roku 336
p.n.e. przyrodnia siostra Aleksan-
dra, Kleopatra, miała poślubić w starej macedońskiej stolicy
Ajgaj króla Aleksandra z Epiru, brata Olimpias. Dzięki temu
w rodzinie zapanowałaby wreszcie zgoda. Uroczystości trwały
kilka dni, wino lało się strumieniami. Najważniejszym wyda-
rzeniem miało być ustawienie w amfiteatrze posągów bóstw,
wśród których znajdował się również wizerunek Filipa II. Król
Macedonii równa się z bogami - Grecy odebrali to jako nie-
bywałe wręcz zarozumialstwo, jakąś ideę tyrana. Filip II, chcąc
udowodnić, że tyranem nie jest, wkroczył samotnie, bez to-
warzystwa straży, do wypełnionego po brzegi amfiteatru. Tłum
wiwatował. Nagle jeden z członków straży przybocznej, Pau-
zaniasz, rzucił się na niego i wbił mu w plecy aż po rękojeść
krótki, celtycki miecz o szerokiej klindze. Śmiertelnie zraniony
KRól upadł na ziemię. Za uciekającym mordercą natychmiast
ruszył pościg: pojmano go i zabito. Motywy czynu Pauzaniasza
pozostały niejasne.
KRążyły pogłoski, jakoby młodzieniec ów chciał się zemścić. Był
bowiem kochankiem Filipa (stosunki homoseksualne były wów-
czas dość powszechne), lecz został odtrącony, a następnie
zgwałcony przez dworaków. Bardziej prawdopodobne jest jednak
podejrzenie, iż Pauzaniasz działał na zlecenie, jako wynajęty
skrytobójca. Kto mógł być inicjatorem zbrodni - może Olimpias?
Bądź co bądź, postawiła okazały nagrobek nie zabitemu małżon-
kowi, lecz jego mordercy. Ta publiczna, pośmiertna gloryfikacja
Pauzaniasza pozwala przypuszczać, że królowa wiedziała o pla-
nowanym zabójstwie. Aleksandra, któremu przypisywano kazirod-
cze stosunki z matką, również podejrzewano o współudział. Jak
by nie było, w wieku dwudziestu lat zajął on miejsce ojca na tronie.
Objęcie władzy
Krwawy ślad znaczy drogę młodego księcia do najwyższego
stanowiska w państwie - zgodnie zresztą z macedońską
tradycją. Pierwszą jego ofiarą stał się Amyntas, którego niegdyś
zastąpił na tronie Filip - jako regent. Umrzeć musiał także inny
potencjalny rywal - Karanos, przyrodni brat Aleksandra. Prze-
ciwników tego ostatniego skazano i stracono pod zarzutem
udziału w zamordowaniu Filipa II. Ta seria zabójstw przewyż-
szyła wszystko, czego dotychczas doświadczyła Macedonia.
W zakresie polityki zagranicznej nowy władca kontynuował
plany ojca. Zachował pozycję hegemona w Grecji i rozwinął ideę
wyprawy przeciwko Persji. Przypisywał jej jednak o wiele więk-
sze znaczenie niż to czynił Filip. W przeciwieństwie do niego
pragnął bowiem rzeczywiście wyzwolić obszary należące
- według mitologii - do greckiego kręgu kulturowego. Przed
wyruszeniem do Azji musiał zabezpieczyć granice własnego
państwa. Pomaszerował więc na północ, przeciwko zbuntowa-
nym Trakom, pobił ICH w tzw. pierwszej bitwie aleksandryjskiej
na przełęczy Szipka i dotarł do Dunaju. Czekały tam wysłane
zawczasu okręty i armia mogła przeprawić się przez rzekę, którą
ówcześni Grecy sytuowali gdzieś na "końcu świata".
Charakterystyczne dla Aleksandra, co zauważymy jeszcze
wielokrotnie, jest dążenie do przekraczania nowych granic.
Potrafił on zmobilizować swe wojska do marszu w nieznane,
uwolnić arystokratycznych wasali - ale przede wszystkim
prostych żołnierzy - od lęku przed tym, co czeka ICH w obcym
świecie, pełnym bóstw i demonów. Młody wódz mógł przy
tym polegać na swoich oficerach, bezgranicznie mu oddanych,
ci z kolei mieli wpływ na swoich podwładnych.
Sukcesy Aleksandra opierały się m.in. na tym, że sam nie
cofał się przed żadnym niebezpieczeństwem, pojawiając się
zawsze w centrum wydarzeń. Niemałe wrażenie musiało też
wywierać jego rzekomo boskie pochodzenie, na które powo-
ływał się w decydujących momentach. Któż by bowiem śmiał
odmówić posłuszeństwa potomkowi Zeusa!
W drodze powrotnej znad Dunaju król ponownie rzucił na
kolana zbuntowane plemiona, następnie odnowił przymierze
w ramach Związku Korynckiego, przejmując
tym samym uprawnienia uzyskane niegdyś
przez Filipa. W Koryncie miało miejsce głośne
spotkanie z filozofem Diogenesem. Aleksan-
der odwiedził wybitnego cynika, mieszkają-
cego - jak wiadomo - w beczce i wyraża-
jącego tym pogardę dla dóbr doczesnych.
Władca zaproponował, że spełni dowolne ży-
czenie Diogenesa, ten zaś odpowiedział:
"Odsuń się, zasłaniasz mi słońce". Późniejszy
pogromca Persów rzekł na to nie mniej zna-
cząco: "Gdybym nie był Aleksandrem, chciałbym być Dioge-
nesem". Rozpowszechnianie podobnych historii miało duże
znaczenie dla słynnego Macedończyka. Potężny król, okazując
szacunek sławnemu filozofowi, dowodząc refleksu i inteligencji
w błyskotliwej wymianie zdań, poprawił swój wizerunek władcy
równie umiejętnie, jak współcześni politycy, którzy otaczają
się artystami, naukowcami lub gawędzą na ulicy z "prostymi
ludźmi".
Podczas wyprawy przeciwko Trakom niektóre miasta-pań-
stwa dostrzegły szansę zrzucenia obcego panowania. Naj-
pierw Ilirowie, potem głównie Tebańczycy próbowali wzniecić
powstanie. Na wieść, jakoby Aleksander poległ w Ilirii, miesz-
kańcy Teb pozbyli się garnizonu macedońskiego, a następnie
- wspierani pieniędzmi przez króla perskiego i uzbrojeniem
przez nie zdecydowane na walkę Ateny - ogłosili niepodleg-
łość. Heroldowie obwieścili całej Helladzie: kto chce razem
z władcą Persji i Tebańczykami obalić tyrana, niech przyłączy
się do nas. Teraz dopiero, po długim wahaniu, Macedończyk
dał rozkaz do szturmu. Teby, dumne miasto, miejsce naro-
dzin Heraklesa i Dionizosa, ojczyzna Antygony i Edypa, uległy
doszczętnemu zniszczeniu. Sześć tysięcy obywateli padło
w boju, trzydzieści tysięcy zostało sprzedanych w niewolę
- zresztą za zgodą greckich oddziałów w składzie zwycięs-
kiej armii. Oszczędzono tylko dom poety Pindara i jego
potomków.
Gniewny władca z bezprzykładną surowością zrównał z zie-
mią miasto, z którym czuł się związany poprzez literaturę,
a ponadto ojczyznę swego mitycznego przodka Heraklesa.
Okrucieństwo to wyjaśnić może tylko zamiar udzielenia Gre-
kom odstraszającego ostrzeżenia. Teby nie były zresztą jedy-
nym miastem, które padło ofiarą jego gniewu.
Na podbój AzJi
Po ujarzmieniu Grecji nastała odpowiednia pora na jedną
z najbardziej awanturniczych, niesamowitych wypraw wojen-
nych w dziejach świata. Zabezpieczenie organizacyjne i logis-
tyczne tego przedsięwzięcia budzi do dziś podziw. Na prze-
łomie roku 335/334 p.n.e. powstała armia, mająca wyruszyć
na podbój Azji. Tworzyło ją ok. 30 000 piechurów i 5000
jeźdźców. Mniej więcej połowa z nich pochodziła z Macedonii,
pozostali to sprzymierzeńcy i najemnicy - Aleksander, jako
naczelny wódz grecki, mógł się wszakże domagać kontyngen-
tów z poszczególnych miast. Piechota dzieliła się na pezetaj-
rów i hypaspistów. Tych pierwszych chronił pancerz, nosili
tarczę, miecz i długą na cztery metry włócznię; wykorzystywani
byli w armii do celów defensywnych. Hypaspiści natomiast,
uzbrojeni w KRótką włócznię, wyróżniali się dużą ruchliwością,
dzięki czemu mogli skutecznie prowadzić atak. Trzonem wojsk
była jednakże jazda, tzw. hetajrowie - "towarzysze króla".
Wywodzili się oni z arystokracji macedońskiej i podlegali bez-
pośrednio rozkazom króla. Obok hetajrów konnicę tworzyło
też 1100 słynnych jeźdźców tesalskich. Szeregi armii zasilali
ponadto kreteńscy łucznicy oraz ciężko- i lekkozbrojne od-
działy z podbitych terytoriów. 160 tryrem - greckich okrętów
wojennych - osłaniało wyprawę od strony morza i spełniało
jednocześnie zadania transportowe.
Wojownicy stanowili tylko część tej ogromnej, pozostającej
w ciągłym ruchu masy ludzkiej. Wojsku towarzyszył ogromny
tabor. Maszerujące kolumny były bowiem jednocześnie jakby
ruchomą stolicą. W orszaku znaleźli się historycy, planiści, urzę-
dnicy administracji, "kancelaria państwowa", jak również inży-
nierowie i mierniczy. Zadaniem tych ostatnich było m.in. noto-
wanie odległości przebytych podczas każdego etapu pochodu.
Kronikarz Kallistenes, krewny Arystotelesa, miał upamiętnić
dla potomności czyny inicjatora i wodza tej kampanii. Posługu-
jąc się dzisiejszą terminologią, nazwalibyśmy go "rzecznikiem
prasowym". W otoczeniu Macedończyka znaleźli się kapłani
i wróżbici. Jedni składali ofiary, drudzy przepowiadali przyszłość.
Mistrz propagandy
Mimo doskonałej organizacji i planowania Aleksander przy-
wiązywał dużą wagę do proroctw swoich wróżbitów. Wyrocz-
nie odgrywały zresztą w całym starożytnym świecie poważną
rolę. Dostarczały pytającemu zagadkowych sentencji, które
interpretować można było na wiele sposobów, lecz nikt nie
kwestionował ICH sensu. Już ojciec wielkiego zdobywcy prosił
o radę wyrocznię delficką - w związku z planowaną wojną
przeciw Persom. Pytia odpowiedziała mu: "Spójrz, byk jest
przystrojony wieńcem. Nadchodzi koniec. Gotów jest ten,
który go ofiarowuje". Filip uznał, iż to właśnie KRól perski jest
owym "przystrojonym bykiem" i szykował się do "złożenia
ofiary", czyli podboju Persji. W rzeczywistości jemu samemu
przypadła rola ofiarnego zwierzęcia: niewiele później przeszył
go miecz Pauzaniasza.
Następca Filipa II potrafił wykorzystać wyrocznie do włas-
nych celów. On także przed wymarszem odwiedził Delfy,
Pytia jednak odmówiła odpowiedzi, tłumacząc się nieobec-
nością Apollina - ze względu na zimową porę. Macedończyk
wciągnął kapłankę do wnętrza świątyni, żądając przepowiedni,
na co wykrztusiła: "O synu, uważasz się za nieprzezwyciężo-
nego". Trzeba było tylko odpowiedniej interpretacji, by prze-
konać wojsko o zbliżającym się zwycięstwie. "Nieprzezwycię-
żony" przerobiono na "niezwyciężony" i taką odpowiedź Pytii
rozpowszechniono. Mimo braku prasy wiadomość z pewnoś-
cią rozniosła się po całej Grecji, a nawet dotarła do Persów.
Zarówno wtedy, jak i dzisiaj propaganda była warunkiem zwy-
cięstwa, właściwy image - kluczem do sukcesu.
Wiosną roku 334 p.n.e. fanfary obwieściły wymarsz. W nie-
długim czasie olbrzymia armia osiągnęła wybrzeże w okolicy
Sestos, gdzie oczekiwała już flota, aby przetransportować ją
przez cieśninę Hellespont (Dardanele). Podczas przeprawy
Aleksander kazał składać ofiary bóstwom. Na czele armady
płynął okręt króla, ten zaś jeszcze z morza
cisnął na azjatycki ląd oszczep. Nawiązał
tym gestem do zwyczaju, według którego
wbicie włóczni w ziemię cudzego teryto-
rium oznaczało zamiar podboju. Natych-
miast po wylądowaniu odwiedził natomiast
miejsce, w Którym rzekomo miała stać Tro-
ja. Uczcił tam swego ulubionego bohatera
- Achillesa, zgodnie z tradycją obiegając
nago jego grób, oraz wymienił własną zbro-
ję na tę przypisywaną herosowi, a przecho-
wywaną w miejscowej świątyni. Kolejnym
symbolicznym gestem sygnalizował tak
przeciwnikowi, jak i własnym oddziałom, iż
uważa się za kontynuatora czynów zdobywców Troi. Oznacza-
ło to obowiązek dokończenia dzieła Achillesa, czyli podbój Azji.
Wojska macedońskie zajęły po kolei greckie kolonie w Azji
Mniejszej, założone na wybrzeżu dzisiejszej Turcji, nie napo-
tykając przy tym prawie żadnego oporu ze strony perskich
gubernatorów. Persja była olbrzymim imperium, rządzonym
przez króla - od 336 r. p.n.e. był nim Dariusz III z dynastii
Achemenidów. Kraj dzielił się na prowincje, tzw. satrapie,
których administracją i obroną zajmowali się poszczególni
satrapowie. Brakowało silnej władzy centralnej, a tym samym
bitnej armii, zdolnej powstrzymać inwazję.
Siły perskie, które w maju 334 r. p.n.e. nad rzeką Granik
- na południe od dzisiejszego miasta Bursa - zagrodziły
drogę najeźdźcom, były wprawdzie liczne, ale źle zorganizo-
wane. Dzięki zmyleniu przeciwnika Aleksandrowi udało się
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin