Daniłowski Gustaw _ FRAGMENTY. SYLWETKA SPOŁECZEŃSTWA POLSKIEGO PO 1863 R.pdf

(9784 KB) Pobierz
172059795 UNPDF
FRAGMENTY
172059795.002.png
GUSTAW DANIŁOWSKI
TEGOŻ AUTORA:
Z MINIONYCH DNI. Fragmenty powieściowe. Nakład
Gebethnera i Wolffa. Kraków, 1902. Cena Rb. 1-80.
POEZJE I. Nakład Stefana Dembego. Warszawa, 1902.
Cena Rb. 120,
DWA GŁOSY. Nowele. Nakład Gebethnera i Wolffa.
Warszawa, 1903. Cena Rb. 1-50.
NEGO. Nowele. Wydanie 2-gie. Nakład Gebethnera
i Wolffa. Warszawa 1904. Cena Rb. 1-—.
FRAGMENT Z PAMIĘTNIKA. Nowele. Nakład S. Orgel­
branda Synów. Warszawa, 1906. Cena Rb. 1-20.
NA WYSPIE. Poemat. Wydanie 3-cie. Nakład J. Li­
sowskiej. Warszawa, 1907. Cena Rb. —-75.
WRAŻENIA WIĘZIENNE. Nakład księgarni Polskiej
B. Połonieckiego. Lwów, 1908. Cena Kor. 2 - 50.
JASKÓŁKA. Powieść. 2 tomy. Wydanie 2-gie. Spółka
nakładowa »Książka«. Kraków, 1905. Cena K. 5-50.
POEZJE. Nakład księgarni Polskiej 13. Połonieckiego.
Lwów, 1910. Cena Rb. 1-—.
W MIŁOŚCI I BOJU. Nowele. Wydanie 2-gie. Spółka
nakładowa »Książka«. Kraków. 1910. Cena Rb. 1-20.
MARJA MAGDALENA. Powieść. Wydanie nowe uzu-
pełnitne. Z rysunkiem Marji Magdaleny i portre­
tem autora. Nakładem Kasy przezorności i ""po-
mocy warszawskich pomocników księgarskich.
Kraków 1914. Cena Rb. 2-50. 1
EPILOG. — Zelma. — Rien ne va plus. — Policzek. —
Luźne kartki. — Barykada (z Leona Frapić). Na­
kładem Kasy przezorności i pomocy warszaw­
skich pomocników księgarskich. Warszawa 1914.
Cena Rb. 1-60.
FRAGMENTY
SYLWETKA SPOŁECZEŃSTWA PO R. 1863.
BUDOWNICY I ŻOŁNIERZE. — DZIWNE
OBAWY. — Z WIELKIEJ KSIĘGI. — Z PSY­
CHOLOGII KONSERWATYZMU.- AKTUALNA
SPRAWA.—ZNAMIENNE SYGNAŁY.—ENUN-
CYACYE NASZEGO PRZYJACIELA. — DOK-
TRYNEROM. — ZAKOŃCZENIE
KRAKÓW — 1914
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI
D G. GEBETHNERA I SPÓŁKI •
172059795.003.png
Przedruki, nieuprawnione przez autora, wzbro­
nione. Wszelkie prawa autorskie co do tłumaczeń
i przeróbek zastrzeżone.
Copyright by Gustaw Daniłowski, nineteen hundred fourteen
SYLWETKA SPOŁECZEŃSTWA
PO ROKU 63-IM.
KRAKOW — DRUK W. L. ANCZYCA I SPOLKI.
'RAGMENTł
172059795.004.png
Pragnąc skreślić ideowo-polityczną sylwetkę
naszego społeczeństwa od doby powstaniowej aż
do dzisiejszych czasów, by uwydatnić, jak silnym
przemianom uległo jego oblicze, uważam za sto­
sowne przypomnieć w ogólnych zarysach wygląd
pośmiertnych masek dziadów i ojców naszych.
Dziadowie ci to pokolenie 1831 roku, ojco­
wie — 1863.
Jeżeli porównamy straty, poniesione w tych
katastrofach dziejowych, to przekonamy się, że
kiedy w listopadzie szła gruba gra o złoto, to
w styczniu już tylko o ostatnie groszaki.
W pogromie listopadowej rewolucyi bowiem
zginęła armia polska, przepadł sejm, autonomia
kraju.
W przegranej 1863 straciliśmy szczupłe szczątki
swobód, nikły samorząd, rozmaite drobne ustęp­
stwa uzyskane nb. skutkiem wrzenia w kraju,
reformy, które może nie tak gwałtownie jak
po zdławieniu powstania, ale stopniowo, w myśl
stałej zasady rządu rusyfikacyi kresów, zostałyby
nam odjęte mocą ukazów, tajnych i jawnych
1*
172059795.005.png
— 4
5 —
cyrkularzy ministrów, lub słynnych wyjaśnień se­
natu, czego wymownym dowodem są losy lojal­
nej, nigdy nie buntującej się Finlandyi.
A jednak po klęsce 1831 roku nie widzimy
tej strasznej depresyi moralnej, jaka nastąpiła po
wygaśnięciu powstania.
Duch narodu nie upada, przeciwnie, w osobie
swych lepszych przedstawicieli wyolbrzymia się
do nieznanych uprzednio granic. Bo rok 1831 zo­
sta! potraktowany przez społeczeństwo tylko jako
wielka przegrana bitwa, która bynajmniej nie
rozstrzyga o ostatecznym wyniku stuletniej walki
o wolność i niepodległość.
Po niepomyślnym wybuchu buntowniczy wulkan
nie zasklepia się, ale goreje wewnętrznie, by przy
pierwszej sposobności zapłonąć ogniem na nowo.
Potężnym kraterem, skąd lecą płomienne żagwie
nietylko na pola rodzime, ale i w obce kraje,
staje się niezwykle liczna emigracya, obejmująca
kwiat narodu. Ona to, niby rycerz wyszły z roz-
rąbanego ciała ojczyzny, wysuwa się na czoło
burzącej się podówczas Europy i, niby anioł
mściciel podeptanych praw własnych, zjawia się
wszędzie, gdzie załopocze sztandar wolności, czy
w Niemczech, czy na równinach węgierskich,
czy też w dalekiej, opłyniętej błękitnem morzem
wyspie Sycylii.
Skrzydlaty orzeł polski szlachecki, mocno po­
strzelony, ale nie strącony jeszcze w wysokim
polocie, zrywa się raz wraz i we własnej ojczyźnie,
by targać jej pęta.
Niebawem po wyjściu ostatniego żołnierza
z Królestwa jesteśmy świadkami zbrojnej wy­
prawy Zaliwskiego i Zawiszy do Kongresówki,
odpowiednich prób Wołowicza na Litwie. W pięć
lat później przerażony pogromca, Mikołaj 1, od­
krywa szeroko rozgałęziony spisek Konarskiego
i jednocześnie wstrząsa nim szalony zamiar jego
więźniów, zesłańców syberyjskich, oderwania Za-
uralskich prowincyi od reszty państwa.
Stryczkowe egzekucye, szatańskie tortury, pę­
dzanie przez pałki żołdactwa, morze krwi nie
jest w stanie zalać tego ognia: w r. 1844 knuje
nowe sprzysiężenie ks. Ściegienny, a w 1846 i 8
pożar w rozdartych dzielnicach Polski wybucha
na nowo.
Moralnem podłożem tych iście heroicznych
czynów była tytaniczna praca na emigracyi mó­
zgów i serc, podżeganych obosiecznym mieczem
tęsknoty i cierpienia.
W zetknięciu się z wolnomyślnymi prądami za­
chodu odbywa się na emigracyi gwałtowna re-
wolucya w poglądach i wyobrażeniach.
Dwudziestoletni okres po roku 1831 staje się
epokową erą w rozwoju myśli polskiej, erą nie­
ocenioną, nietylko niedocenioną, ale, co gorsza,
w biegu lat zapomnianą, złotą kartą, walającą się
w bibliotecznym pyle. Są to lata nietylko naj-
cudniejszych wzlotów poezyi naszej, ale pra-
172059795.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin