Historia łowcy 27.rtf

(10 KB) Pobierz

Rozdział 27

 

 

Kiedy Draco udało się w końcu dopełznąć do kanapy, z ciężkim westchnieniem osunął się na siedzenie obok Łowcy. Zignorował cichy, dźwięczny śmiech mężczyzny, patrząc w zastanowieniu na stojący na niewielkiej ławie deser.

 

Wyglądał prześlicznie, starannie zrobiony i ozdobiony, na niewielkich deserowych talerzykach. Zwłaszcza, że było w tym widać rękę Harry’ego.

 

Pośrodku niewielkiego jeziorka sosu czekoladowego spoczywała wysepka z waniliowej pianki, ozdobionej u góry maleńkim czekoladowym kwiatuszkiem i dwoma listkami mięty, pokrytymi cukrem. Całość sprawiała niezwykłe estetyczne wrażenie, samym wyglądem kusząc do spróbowania.

 

Pod czujnym spojrzeniem Pottera, Draco wziął ostrożnie widelczyk,odkrawając część deseru i odkrył schowaną wewnątrz kolejną niespodziankę.Wnętrze deseru wypełniały drobno pocięte, świeże, soczyste truskawki w słodkiej śmietanie.

 

Blondyn uśmiechnął się mimowolnie, nagle dostrzegając, czym tak naprawdę był deser. Spojrzał w błyszczące oczy kochanka, biorąc pierwszy kęs.

 

 

 

CzekoladaPrzysmak przyrządzony z nasion kakaowca działa jak silny afrodyzjak. Swoją miłosną moc zawdzięcza prawdopodobnie teobrominie,która działa podobnie jak kofeina. Zwiększa wydzielanie neuroprzekaźników -serotoniny, adrenaliny i noradrenaliny - usuwa zmęczenie i poprawia nastrój.

 

WaniliaJuż Aztecy uznawali ją za wyjątkowy składnik, mający właściwości afrodyzjaku, czyli substancji wzmagającej libido i silnie oddziałującej na sferę uczuciowo-seksualną.

 

MiętaArabowie wierzyli, że mięta dobrze wpływa na męskość, a współcześnie zapisuje się ją w przypadkach impotencji i spadku libido.

 

Truskawkisą bardzo bogate w witaminę C, która wpływa pozytywnie na siły witalne i na polepszenie sprawności seksualnej. Poza tym kształt, kolor i konsystencja produktu sprawia, że truskawki nieodzownie kojarzą się z miłością.

 

Wino - wypite w niewielkiej ilości ma działanie rozluźniające i odprężające, co ośmiela zbliżenie. W wielu kulturach,począwszy od starożytności, wino traktowane było jako afrodyzjak. W starożytnej Mezopotamii towarzyszyło orgiastycznym kulturom bogini Isztar. W Egipcie pili je w ogrodach miłości zakochani, znane było też „wino Kleopatry” z dodatkiem opium i roślin psiankowatych. W Grecji było silnie związane z erotycznym kultem Dionizosa.

 

 

 

Pięć  afrodyzjaków, splecionych razem w najdoskonalszym deserze, jaki Draco kiedykolwiek jadł. Nawet wyśmienita kuchnia przyjęć i wystawnych kolacji z jego dzieciństwa w Malfoy Manor nigdy nie podała czegoś, co choć mogłoby być do tego porównane.

 

Draco rozkoszował się cudownym smakiem, jednocześnie obserwując spod opuszczonych powiek jedzącego bruneta. Zastanawiał się, jak to możliwe, że nigdy dotąd nie dostrzegł, ile erotyzmu jest w sposobie w jaki Harry je i pije.

 

Przyglądał się miękkim ustom, obejmującym srebrną łyżeczkę i różowemu koniuszkowi języka, zlizującemu odrobinkę czekolady pozostałą na górnej wardze.Poruszył się niespokojnie, patrząc na poruszające się pod opaloną skórą jabłko Adama, kiedy siedzący obok mężczyzna przełykał. Poczuł, jak robi mu się gorąco,więc odpiął górne guziki koszuli.

 

Ten deser był znacznie bardziej niewinny, a jednocześnie podniecający,niż cokolwiek co robili do tej pory. Blondyn wręcz nie mógł się doczekać, kiedy dobiegnie końca…

 

 

 

_.-*-._

 

 

 

Draco odstawił pusty talerzyk na ławę i wsunął się lekko na kolana Harry’ego, wtulając się w jego pierś. Ten wieczór jest wręcz idealny, pomyślał,obsypując krawędź szczeki bruneta drobnymi pocałunkami. Poczuł jak silne ramiona oplatają go, przytulając jeszcze mocniej.

 

- Czy już ci podziękowałem, za dzisiaj? – wymruczał, pocierając nosem o jego policzek. Łowca popatrzył mu uważnie w oczy.

 

- Liczyłeś na to, że nie będziemy wiedzieć albo pamiętać o twoich urodzinach! – zarzucił mu mężczyzna surowo, pomimo rozbawionego błysku w zielonych oczach.

 

- Nie prawda! – zaprzeczył Draco gwałtownie, czując jednocześnie zdradliwy rumieniec, wypływający na jego policzki.

 

- Kłamać to my, ale nie nas, kotku! – zaśmiał się Harry, nagłym szarpnięciem powalając blondyna na kanapę i układając się wygodnie na nim. –Nie potrafisz kłamać, a ja doskonale widziałem twoje zachowane… Łącznie z tą uroczą demonstracją zazdrości na koniec.

 

Jeszcze chwilę temu Malfoy mógłby przysiąc, że jego policzki już nie mogą być bardziej czerwone. Mylił się. Bardzo się mylił. Teraz cała jego twarz paliła żywym ogniem, a on nawet nie miał jak się schować, leżąc pod mężczyzną.

 

Jednak Potter nawet na niego nie patrzył, kładąc głowę na jego piersi z zadowolonym westchnieniem. Draco był zdecydowany skorzystać z okazji i nie kontynuować tematu swojego zachowania przy wejściu do szkoły. Poluzował nieco wstążkę związującą włosy bruneta, wsuwając palce pomiędzy ich jedwabiste pasma i masując delikatnie skórę głowy. Przez chwilę wsłuchiwał się po prostu w głębokie, zadowolone pomruki, zanim postanowił kontynuować.

 

- Nie spodziewałem się czegoś takiego… moje dotychczasowe urodziny… -wymamrotał, odruchowo uciekając spojrzeniem w bok.

 

- Kiedyś też urodziny nie kojarzyły mi się z niczym dobrym. – Łowca poruszył się delikatnie, unosząc głowę i spoglądając na niego. - Ale odkryłem,że nigdy nie jest za późno, żeby to zmienić. – Delikatnie ujął dłonią jego podbródek, składając na jego ustach lekki, czuły pocałunek. – Wszystkiego najlepszego Draco – wyszeptał wprost w jego uchylone wargi.

 

Przez chwilę niepotrzebne im były żadne słowa, wystarczał czuły dotyk i wzajemna bliskość. Jednak blondyn czuł potrzebę by wyrazić do końca swoje myśli.

 

- Ten fortepian… - zaczął, ale Harry jak zwykle nie pozwolił mu dokończyć.

 

- Mam nadzieję, że spełnia twoje standardy… - uśmiechnął się szeroko,widząc oburzony wzrok blondyna. – Naprawdę nieuprzejmie jest kwestionować swoje urodzinowe prezenty, panie Malfoy, mogłoby to zostać uznane za wysoce nietaktowne – wypowiedział poważnym, pouczającym tonem, na koniec wybuchając gwałtownym śmiechem, przypominającym nieco wilcze szczekanie, na widok pełnego niedowierzania i dziecinnej urazy wzroku Draco.

 

Blondyn próbował prychnąć i jednocześnie zadrzeć do góry brodę,okazując swoje oburzenie, ale tym samym dał brunetowi doskonały dostęp do swojej szyi, co Harry natychmiast skrupulatnie wykorzystał. Dąsanie się podczas wydawania pełnych podniecenia jęknięć, czując ciepłe, wilgotne wargi sunące po swojej szyi, niestety przekraczało nawet możliwości Malfoya.

 

- A poza tym, pomijając wszystkie inne powody, było warto chociażby dla możliwości wzięcia udziału w naszym wspólnym koncercie… - powiedział, owiewając przy okazji ciepłym oddechem pozostawione przez siebie na alabastrowej skórze wilgotne ślady. Draco zadrżał, z trudem powstrzymując kolejne jęknięcie, a jego biodra poruszyły się lekko, ocierając się o ciepłe ciało Łowcy.

 

- A ta piosenka… - bardzo się starał, żeby jego głos brzmiał na całkowicie opanowany. Niestety, mimo wysiłków zabrzmiał jak jęczenie.

 

- Ta piosenka – powiedział poważnie Harry, patrząc mu prosto w oczy –zawsze kojarzyła mi się z tym miejscem. Z tym, że jako dziecko marzyłem, aby wyrwać się z domu wujostwa i nagle pojawili się ludzie, proponujący mi naukę tutaj. Ofiarowali mi moją własną krainę po drugiej stronie tęczy – spojrzał na Draco uważnie i nagle powagę w jego oczach zastąpił złośliwy błysk. – Wyraża też całą filozofię Dumbledore'a! – zaśmiał się widząc zdezorientowany wzrok Draco. – Albus był jedynym dorosłym czarodziejem, który mógł uważać, że jakiekolwiek problemy mogą rozwiązać się dzięki cytrynowym dropsom!

 

Malfoy zaśmiał się niespodziewanym podsumowaniem byłego dyrektora, ale jego śmiech szybko przeszedł w jęknięcie, kiedy Potter ponownie zajął się jego szyją, zsuwając się powoli ku lekko rozpiętej koszuli i ocierając o niego biodrami.

 

- Och… Harry.. ach… myślę, że… powinniśmy… iść… och… do sypialni…

Zgłoś jeśli naruszono regulamin