Alianci a Powstanie Warszawskie.pdf

(290 KB) Pobierz
131441791 UNPDF
Alianci a Powstanie Warszawskie
Spotkanie Roosevelt-Mikołajczyk. Mikołajczyk w Moskwie
Lipiec w Londynie był bardzo gorącym miesiącem. Dosłownie i w
przenośni. Szczególna sytuacja polskiego Rządu Emigracyjnego
spędzała sen z powiek nie tylko dyplomatom Rzeczypospolitej, ale i
aliantom zachodnim. Zarówno Brytyjczycy, jak i Amerykanie zdawali
sobie sprawę, iż Polska bezpowrotnie utraciła tereny położone na
wschód od linii Curzona, ponieważ tam lokowali się już Sowieci i
podległa im administracja. Kwestią do rozwiązania pozostał problem
ustalenia nowych władz w powojennym kraju. Jako że to Armii
Czerwonej przypadło w udziale wyzwolenie ziem polskich, Związek
Radziecki miał największy wpływ na kształtowanie powojennej
rzeczywistości w Rzeczypospolitej. Sprawy wymykały się spod
131441791.003.png 131441791.004.png
kontroli Rządu Emigracyjnego oraz jego krajowej reprezentacji,
która od początku roku zaciekle rywalizowała o prymat z Krajową
Radą Narodową, utworzoną z ramienia komunistów. Tymczasem
delegacja przywódców organizacji uzurpującej sobie prawo do
reprezentowania narodu polskiego, przybyła w maju do Moskwy, gdzie
podejmował ją Stalin. Polacy zdecydowanie opowiedzieli się za
sojuszem ze Związkiem Radzieckim oraz odrzucili jakiekolwiek
zwierzchnictwo Rządu Emigracyjnego. Starali się pokazać siebie jako
niezależny ośrodek władzy, który cieszy się szerokim poparciem mas
ludności, co zresztą bezpośrednio stwierdzili w rozmowie z
sowieckim dyktatorem. Edward Osóbka-Morawski, przewodniczący
delegacji, oświadczył 19 maja: "Przybyliśmy, aby nawiązać stosunki z
rządami sojuszniczymi". 28 maja Związek Patriotów Polskich udzielił
pełnego poparcia Krajowej Radzie Narodowej. Wszystko byłoby w
porządku, gdyby nie fakt, iż obie organizacje sterowane były przez
Moskwę, choć może w przypadku KRN były to manipulacje na
mniejszą skalę. Gdy 6 lipca do Moskwy przybyła kolejna delegacja,
tym razem dowództwa Armii Ludowej z gen. Michałem Rolą-
Żymierskim na czele, było jasne, iż stworzony został potężny front
mający oparcie w Moskwie, którego głównym celem było
zdetronizowanie Rządu Emigracyjnego. Rzeczywiście, 22 lipca
utworzony został Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, który
Kreml zainstalował w wyzwolonym niedawno przez Armię Czerwoną
Lublinie. Tego samego dnia moskiewskie radio poinformowało świat o
131441791.005.png
powstaniu nowego ośrodka polskiej władzy. Co więcej, PKWN
natychmiast podjął się rozmów z Sowietami, zakończonych
podpisaniem porozumienia w dniach 26-27 lipca, które ostatecznie
przekreślało politykę prowadzoną przez Mikołajczyka i jego
poprzednika. Jednym z głównych ustaleń dokumentu była weryfikacja
graniczna z pozostawieniem linii Curzona jako linii oddzielającej
ziemie polskie od radzieckich. Zaniepokojony rozwojem wydarzeń w
kraju Mikołajczyk coraz usilniej zabiegał o interwencję Churchilla i
Roosevelta. Premier brytyjski jeszcze 20 lipca zwrócił się z listowną
prośbą do Stalina: "Gdyby Mikołajczyk poprosił o zezwolenie na
wizytę u Pana, to mam nadzieję, że wyrazi Pan zgodę". W trzy dni
później sowiecki dyktator replikował: "Polski Komitet Wyzwolenia
Narodowego zamierza przystąpić do tworzenia administracji na
polskim terytorium i mam nadzieję, że to zrealizuje". Dalej mówił, iż
jest zdecydowany przyjąć Mikołajczyka w Moskwie, choć zastrzegał,
iż dla członków PKWN widzi miejsce w przyszłym rządzie
Rzeczypospolitej. W tym czasie PKWN rozwijał prężną działalność,
co skłoniło Rząd Emigracyjny do zwrócenia uwagi sojuszników na
nielegalność takich posunięć. 24 lipca minister Romer przekazał
Brytyjczykom memoriał sporządzony przez Radę Ministrów, który w
pełni wyrażał obawy gabinetu Mikołajczyka. Alianci nie traktowali
jednak serio zastrzeżeń Polaków. Churchill wolał, aby sprawa
rozwiązała się sama dzięki wyjazdowi Mikołajczyka do Moskwy.
Nazajutrz poinformował Stalina, iż 26 lipca w nocy premier Rządu
131441791.006.png
Emigracyjnego wyjedzie z Londynu. Gdy Mikołajczyk wyleciał do
Moskwy, Churchill pisał jeszcze: "Jestem pewien, że pan Mikołajczyk
bardzo pragnie pomóc sprawie zjednoczenia wszystkich Polaków na
podstawie tych wytycznych, co do których, jak sadzę, Pan, ja i
Prezydent byliśmy zgodni. Sądzę, że Polacy przyjaźnie usposobieni do
Rosji, powinni zjednoczyć się z Polakami przyjaźnie usposobionymi
wobec Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, tak aby stworzyć
silną, wolną i niepodległą Polskę [...] Byłoby bardzo pożałowania godne,
a nawet byłoby nieszczęściem, gdyby zachodnie demokracje uznały
jeden organ władzy Polaków, a Wy uznalibyście inny". Churchill
wyrażał zatem możliwość utworzenia wspólnego rządu opartego na
przedstawicielstwie obu stronnictw. Brał także pod uwagę możliwość
powstania dwuwładzy na ziemiach polskich, co oczywiście rozbijałoby
odbudowywane państwo od środka. Wydawało się, iż przyjęte
zostanie rozwiązanie podziału miejsc rządowych pół na pół, co byłoby
najrealniejszym połączeniem dwóch ośrodków władzy. 26 lipca
Mikołajczyk był już w drodze do Moskwy. W tym samym czasie wysłał
do Warszawy depeszę adresowaną do delegata Jankowskiego,
upoważniając go do podjęcia decyzji o wybuchu powstania w
okupowanym kraju. Jeszcze tego samego dnia Polskie Podziemie
odpowiedziało premierowi depeszą o bardzo optymistycznej wymowie.
Zakładano, iż poczynione przygotowania są wystarczające do
opanowania Warszawy, przed którą stały już siły Armii Czerwonej.
Mikołajczyk, lecąc do Moskwy, z pewnością podejrzewał, iż
131441791.001.png
zwycięskie powstanie byłoby mocnym atutem w rozmowach ze
Stalinem. Nie wiedział tylko, jak naprawdę wyglądać będą kwestie
militarne w kraju. W Kairze, gdzie odbyło się międzylądowanie
samolotu z Mikołajczykiem na pokładzie, premier spotkał się z
Tomaszem Arciszewskim i Józefem Retingerem, z którymi
przedyskutował zbliżającą się wizytę w Moskwie. Także tam dotarła
do niego wiadomość o podpisaniu układów między Polskim Komitetem
Wyzwolenia Narodowego a rządem radzieckim, co mocno zniechęciło
szefa Rządu Emigracyjnego do kontynuowania misji. Chciał nawet
wycofać się i wrócić do Londynu, jednakże poganiali go przywódcy
państw anglosaskich. Ostatecznie odleciał do Moskwy. 30 lipca znalazł
się w stolicy Związku Sowieckiego. Plan, z jakim tutaj przyjechał, był
dość skomplikowany. Starał się uzyskać możliwie jak największe
ustępstwa terytorialne ze strony Sowietów, ze szczególnym
uwzględnieniem kwestii "zatrzymania wielkich centrów kultury
narodowej", innymi słowy - Wilna i Lwowa. Dodatkowo Mikołajczyk
liczył na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Sowietami i
zdyskredytowanie PKWN-u, który dla Rządu Emigracyjnego był
niczym innym, jak uzurpatorską organizacją utworzoną z ramienia
Kremla. W Moskwie polska delegacja spotkała się m.in. z
ambasadorem brytyjskim sir Archibaldem Clark-Kerrem, który
doradzał przyjęcie postulatów Stalina, a wśród nich reorganizacji
rządu i zaakceptowania linii Curzona jako wschodniej granicy
Rzeczypospolitej. Ambasador amerykański Averell Harriman był
131441791.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin