Szoa-Żydzi w Danii pod okupacją niemiecką.pdf

(191 KB) Pobierz
Żydzi w Danii pod okupacją niemiecką
Żydzi w Danii pod okupacją niemiecką
Ze względu na stosunkowo niewielką liczbę Żydów w Danii, ich silne zasymilowanie z
pozostałą częścią społeczeństwa, a także z powodu traktowania Danii przez Hitlera jako
protektorat, a nie teren okupowany, aż do 1943 roku zasadniczo nie istniał w Danii
problem z odmiennym traktowaniem ludności żydowskiej.
Z jednej strony władze w Berlinie, w osobach von Grundherra, kierownika Referatu
Skandynawskiego w Wydziale Politycznym MSZ i Rademachera z Wydziału Niemcy,
były w stałym kontakcie z posłem niemieckim w Kopenhadze, co pozwalało na
systematyczne kontrolowanie spraw dotyczących Żydów. Z drugiej zaś strony rząd
duński na posiedzeniu gabinetu 22 grudnia 1941 roku wyraźnie postanowił o odrzuceniu
wszelkich żądań ze strony Niemiec względem podejmowania jakichkolwiek akcji przeciw
Żydom. Także postawa monarchy duńskiego, Chrystiana X, nie budziła żadnych
wątpliwości w tej kwestii. Po podpaleniu przez nieznanych sprawców kopenhaskiej
synagogi w grudniu 1941 roku, król wysłał do rabina Marcusa Melchiora list z wyrazami
szczerej sympatii i współczucia z powodu zniszczenia synagogi.
Nie oznacza to jednak, iż strona niemiecka nie próbowała wpływać na władze w
Kopenhadze, czy dyskryminować duńskich obywateli pochodzenia żydowskiego. Już w
1940 roku żydowskie firmy w Danii zostały odcięte od dostaw węgla drzewnego i oleju z
Niemiec, gdyż władze w Berlinie zakazały im importu tych surowców. Natomiast w 1942
roku poseł niemiecki von Renthe-Fink zażądał od władz duńskich usunięcia z posad
dwóch kierowników departamentów, ponieważ byli oni pochodzenia żydowskiego.
Jednoznaczna i stanowcza odpowiedź strony duńskiej: "nie", była zdaje się spodziewana
przez stronę niemiecką. Władze w Berlinie zdawały sobie sprawę, że dopóki chcą
zachować pozory przestrzegania porozumienia z 9 kwietnia 1940 roku, nie są w stanie
wymusić na Duńczykach podjęcia działań przeciwko ich obywatelom. Dowodzi tego m.
in. raport z 15 kwietnia 1940 roku, skierowany do von Ribbentropa, w którym von
Renthe-Fink stwierdził: "Należy zwrócić większą uwagę na warunki polityki wewnętrznej,
by móc podjąć akcję przeciwko Żydom, emigrantom i kołom lewicowym, tworząc
wcześniej specjalny aparat policyjny dla tych celów. Jeśli posuniemy się w tych
czynnościach dalej, niż jest to absolutnie konieczne, doprowadzi to do powstania
paraliżującego efektu i poważnych zakłóceń w życiu politycznym i ekonomicznym". Tak
więc strona niemiecka poruszając w tym pierwszym okresie kwestię Żydów, chciała
jedynie zademonstrować, iż nie zamierza pozostawić jej bez nadzoru ze strony Berlina.
Jeśli zaś chodzi o postawę samych Żydów, to od początku agresji Niemiec na Danię
gmina starała się koordynować swą politykę z działaniami rządu duńskiego. Obydwie
strony próbowały unikać podejmowania kroków, które mogłyby sprowokować stronę
niemiecką, a nawet choćby postawić rząd duński w krępującej sytuacji. Dlatego też
żydowskie organizacje odrzucały wszelkie możliwości nielegalnych działań czy planów
ucieczki, bojąc się zwrócenia przeciw sobie społeczeństwa duńskiego.
1
Pierwszym sygnałem większego zainteresowania Berlina kwestią Żydów duńskich były
wypowiedzi przedstawicieli niemieckich po przystąpieniu Danii do paktu
antykominternowskiego w listopadzie 1941 roku. Wówczas to Göring wyraźnie zaznaczył
w rozmowie ze Scaveniusem, że teraz Dania nie będzie mogła już uniknąć poruszenia
"kwestii Żydów". Co prawda Scavenius odparł, iż nie ma żadnej kwestii, jeśli chodzi o
Żydów, ale oświadczenie prasowe Berlina wyraźnie stwierdzało, że "od tego momentu
Dania przyłączyła się do walki z komunizmem", a tym samym ze - stworzonym przez
hitlerowską propagandę - "światowym spiskiem żydowsko-bolszewickim". Należy jednak
zaznaczyć, iż aż do sierpnia 1943 roku ludność żydowska pozostawała na marginesie
rozmów duńsko-niemieckich. Kwestia ta, mimo olbrzymiej roli jaką odgrywała w ideologii
Hitlera, była tutaj rzadko poruszana.
Jesienią 1942 roku von Renthe-Fink został zastąpiony przez Wernera Besta, co
rozpoczęło kolejny etap polityki wobec Żydów. Best, jako poseł i pełnomocnik Rzeszy,
szybko przygotował projekt działań wymierzonych przeciw Żydom. Mieli oni być
systematycznie usuwani z życia publicznego, gospodarczego (prowadzenie sklepów,
przedsiębiorstw), ponadto wprowadzona miała być klauzula zakazująca firmom
niemieckim prowadzenia interesów ze sklepami duńskimi, w których udziały posiadali
Żydzi. Best zakładał także aresztowania pojedynczych Żydów z powodów kryminalnych i
politycznych. Projekt ów został zatwierdzony przez von Ribbentropa, ale nie wszedł w
życie ze względu na spodziewany protest rządu duńskiego. Best naciskał także na
rozwiązanie problemu żydowskich uchodźców w Danii, którzy w dużej mierze byli
emigrantami z Niemiec. W tych okolicznościach zastanawiającym jest fakt, że gdy Berlin
zapowiedział wprowadzenie dla Żydów w Danii obowiązku noszenia żółtej gwiazdy, Best
wysłał 28 stycznia 1943 roku raport do von Ribbentropa, w którym odradzał to
posunięcie. Pisał m. in. "wprowadzenie żółtej gwiazdy wywołałoby protest dziesiątków
tysięcy germańskich Duńczyków". Nie wiadomo czy był to jedyny i rzeczywisty powód
takiej postawy Besta.
Lato 1943 roku, jak już zostało to wspomniane w rozdziale pierwszym, obfitowało w Danii
w gwałtowne zajścia, które zaowocowały przejęciem władzy przez Wehrmacht i gestapo.
31 sierpnia Svenningsen został poinformowany przez zastępcę przewodniczącego
organizacji gminy żydowskiej Lachmanna, iż Niemcy skonfiskowali karty członków gmin,
które zawierały m. in. nazwisko i adres danej osoby. Svenningsen udał się z tą sprawą
do Besta, który jednak stwierdził, że nic mu nie wiadomo o takiej akcji. Dopiero 17
września strona niemiecka potwierdziła zajęcie tych kart, tłumacząc to jako akcję
poszukiwania antyniemieckich elementów, a nie początek rozwiązania kwestii
żydowskiej. Nie uspokoiło to jednak przedstawicieli gminy; C. B. Henriques,
przewodniczący gminy żydowskiej i jego zastępca Lachmann w rozmowie ze
Svenningsenem wyjaśnili swe wątpliwości. W odpowiedzi usłyszeli, iż władze duńskie
wniosły już w tej sprawie protest, a także ostrzeżenie przed planowaniem ucieczki do
Szwecji, która w takiej chwili mogłaby być postrzegana przez stronę niemiecka jako
prowokacja.
2
Wówczas nikt ze strony duńskiej nie wiedział, że jakakolwiek prowokacja nie jest
Niemcom potrzebna, gdyż już rozpoczęły się przygotowania do ostatecznego
rozwiązania kwestii obecności Żydów w Danii. 8 września 1943 roku został nadany
telegram numer 1032, którego nadawcą był Best, odbiorcą zaś von Ribbentrop:
W konsekwencji wdrożenia w Danii nowego kursu uważam, iż musimy także dążyć do
rozwiązania kwestii żydowskiej. Koniecznym będzie podjęcie niezbędnych środków,
nawet podczas obecnego stanu wojennego .
Możliwe, że Bestowi zależało na przeprowadzeniu akcji przeciw Żydom podczas stanu
wojennego, by odpowiedzialność za jej skutki spadła na von Hanneckena, który na okres
stanu wojennego przejął władzę w Danii. Berlin był zadowolony z tej propozycji, co
znalazło odbicie 9 września w awansie Besta do rangi pełnomocnika z wszystkimi
uprawnieniami. Nie było to jednak to, czego spodziewał się Best. Dążył on usilnie do
zdobycia całkowitej kontroli nad administracją w Danii, być może myślał nawet o objęciu
funkcji komisarza Rzeszy. Okazało się jednak, że decydenci w Berlinie wolą nie odcinać
sobie powrotu do polityki negocjacji, jaką prowadzili z władzami duńskimi przed
sierpniem 1943 roku i nie powierzyli pełni władzy w ręce Besta. Najprawdopodobniej
właśnie to rozczarowanie było powodem poinformowania 11 września przez Besta o
telegramie z 8 września swojego współpracownika Georga Ferdinanda Duckwitza, który
od 1939 roku pracował w niemieckiej ambasadzie w Kopenhadze jako doradca ds.
żeglugi.
Georg Ferdinand Duckwitz
Dwa dni po tej rozmowie, 13 września Duckwitz udał się do Berlina w desperackiej
próbie powstrzymania procesu decyzyjnego w kwestii duńskich Żydów. Jego wysiłki były
jednak bezowocne i 18 września doszedł do Besta telegram z Berlina: "Führer
zadecydował o podjęciu akcji deportacji Żydów".
Przygotowanie akcji aresztowania i deportacji Żydów von Ribbentrop zlecił Bestowi.
Samą akcją kierować mieli Günther Pancke i nowy dowódca SS i Sipo w Kopenhadze
(funkcję tę pełnił od 20 września 1943 roku), SS-Obersturmbannführer Rudolf Mildner, a
nadzór nad nią objął SS-Sturmbannführer Rolf Günther, zastępca Adolfa Eichmanna,
który przybył w tym celu z Berlina. Pierwotnie do przeprowadzenia akcji Best chciał
wykorzystać policję duńską, ale siły te odmówiły współpracy. Drugi pomysł dotyczył
3
10894362.001.png
Wehrmachtu stacjonującego w Danii; stojący na jego czele von Hannecken miał wydać
rozporządzenie, by wszyscy Żydzi stawili się w obozach pracy, co zastąpiłoby chodzenie
od drzwi do drzwi i poszukiwanie konkretnych osób. Von Hannecken odmówił jednak,
sprzeciwiając się równocześnie podjęciu akcji przeciw Żydom podczas stanu wojennego,
gdyż źle by to wpłynęło na obraz Wehrmachtu. W praktyce von Hannecken nie chciał
ponosić odpowiedzialności za akcję, która miała mieć miejsce w chwili, gdy on
sprawował władzę w Danii. Dopiero na rozkaz Jodla, powołujący się na rację stanu, von
Hannecken obiecał dostarczyć 50 żołnierzy, którzy pełniąc służbę w porcie mieli
uniemożliwić Żydom ucieczkę drogą morską, a także zapewnić przy tej akcji spokój. 28
września Best przekazał do Berlina wiadomość, iż akcja została zaplanowana na noc z 1
na 2 października.
Tymczasem Duckwitz nie zaprzestawał swych działań po nieudanej interwencji w
Berlinie. 25 września spotkał się w Sztokholmie z premierem Szwecji Perem Albinem
Hanssonem i poinformował go o zbliżającej się akcji. Wkrótce potem rząd szwedzki
zwrócił się do władz w Berlinie z ofertą internowania wszystkich Żydów z Danii na terenie
Szwecji, ale propozycja ta została odrzucona. W tej sytuacji Duckwitz postanowił
przekazać posiadane informacje bezpośrednio Duńczykom. 28 września spotkał się z
przedstawicielami duńskich socjalistów: szefem partii Hansem Hedtoft-Hansenem i H. C.
Hansenem. Hedtoft-Hansen, zdając sobie w pełni sprawę z powagi sytuacji, tego
samego dnia spotkał się w Charlottenlund z C. B. Henriquesem i opowiedział mu o
planowanej przeciwko Żydom akcji i że ma ona mieć miejsce w nocy z 1 na 2
października. Reakcja Henriquesa była zwięzła: "Pan kłamie". Henriques nie mógł
uwierzyć w przekazane mu informacje, zwłaszcza w obliczu wielu wcześniejszych
zapewnień Svenningsena, iż Niemcy nie szykują się do żadnej akcji. Hedtoft-Hansen w
końcu zdołał jednak przekonać przewodniczącego gminy o prawdziwości swych słów,
jednocześnie oferując wszelką możliwą pomoc. Następnego ranka, 29 września,
podczas porannego nabożeństwa w głównej synagodze, członkowie gminy zostali
ostrzeżeni przez zbliżającym się niebezpieczeństwem. Wiadomość ta dotarła również do
Svenningsena, który od razu udał się do Besta, by ją potwierdzić. Ponieważ Best
odrzekł, że takie plany nie istnieją, Svenningsen poprosił go o zdementowanie tych
pogłosek. Best odmówił, usprawiedliwiając się koniecznością konsultacji z Berlinem. Jak
się okazało 1 października, także sam Berlin unikał odpowiedzi, gdy szwedzki poseł w
stolicy Rzeszy, Richter, udał się do niemieckiego MSZ z pytaniem o potwierdzenie
pogłosek. Richter na odpowiedź czekał dobę, a i tak była ona negatywna.
Nocą z 1 na 2 października, zgodnie z wcześniejszymi ostrzeżeniami, większość Żydów
nocowała poza własnymi domami - u znajomych Duńczyków, niektórzy nawet w
szpitalach. Niemcy przeprowadzili zaplanowaną akcję przy pomocy sił ściągniętych z
Rzeszy - 1500 policjantów i 300 funkcjonariuszy z policji bezpieczeństwa - które chodziły
od drzwi do drzwi i wyszukiwały osoby na podstawie wcześniej sporządzonych list.
Policja nie miała podczas tej akcji prawa włamywać się do żydowskich domów, co
4
zaowocowało w szczególny sposób - kto nie otworzył niemieckiej policji drzwi, uniknął
aresztowania.
Falkoner Allé, Kopenhaga. Zdjęcie wykonane z ukrycia podczas akcji aresztowania dwóch Żydów, z
których jeden został postrzelony
Tej pierwszej nocy aresztowano w Kopenhadze 202 Żydów, a poza stolicą - 82. Była to
klęska strony niemieckiej, która została skomentowana przez jej przedstawiciela, von
Heimburga, w sposób lakoniczny i cyniczny: "Korzyść z akcji była zerowa, jako że Żydzi
już się wyprowadzili ze swych mieszkań i przenieśli gdzie indziej". Wraz ze 150
komunistami, internowanymi wcześniej w obozie Horserod, a teraz skierowani do
obozów w Stutthofie i Ravensbrück, aresztowani Żydzi zostali wysłani jeszcze 2
października z portu w Kopenhadze do obozu - getta w Terezinie. Z tego transportu
udało się uciec trzem Żydom, którzy wyskoczyli przez okno samochodu jeszcze na
terenie Danii. W następnych tygodniach gestapo aresztowało kolejnych 190 Żydów,
którzy także zostali wysłani do Terezina.
Ogółem zostało aresztowanych i wywiezionych do Terezina 477 osób, co stanowiło 6-7%
ludności żydowskiej w Danii. Żydzi ci - i był to jedyny przypadek, jeśli chodzi o Danię -
byli zmuszeni do noszenia na ubraniu żółtej gwiazdy. Best podkreślał (wypowiedź z 2
października), że deportacje do Terezina były spowodowane faktem, iż Żydzi wspierali
duński ruch konspiracyjny. Reakcja strony duńskiej była natychmiastowa: zażądano
bliższych informacji o Żydach-sabotażystach. Dopiero 18 października Best przyznał, iż
nie zna ani jednego takiego przypadku, ponieważ Żydzi od początku okupacji
zachowywali się powściągliwie. Nie była to jednak jedyna okazja, przy której Best
próbował przekonać Duńczyków, iż pozbycie się Żydów było korzystne przede wszystkim
dla pozostałej części społeczeństwa duńskiego. Jeszcze w październiku odwołano stan
wojenny i zwolniono internowanych wcześniej wojskowych, tłumacząc iż usunięcie
Żydów usunęło zagrożenie i tym samym można powrócić do normalizacji sytuacji w
kraju.
Na nic zdały się protesty Chrystiana X, społeczeństwa i polityków duńskich - akcji
przeciw Żydom nie przerwano. Nie powiodła się również misja Richtera, który zwrócił się
5
10894362.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin