Opowiadania dla dzieci 3- 4- letnich.doc

(135 KB) Pobierz
Opowiadania dla dzieci 3-4 letnich

Opowiadania dla dzieci 3-4 letnich

 

 

 

Agatka idzie do przedszkola

Autor: Bożena Forma

 

Skończyły się wakacje. Agatka wczesnym rankiem przeciera oczy i szybko wstaje z łóżka. Dzisiaj po raz pierwszy pójdzie do przedszkola. Biegnie do łazienki. Myje dokładnie zęby, buzię i ręce. Szybko ubiera sukienkę. Bez grymasów wypija kubek mleka.

 

Po chwili razem z mamą dzielnie maszeruje do przedszkola.

 

A w przedszkolu? Same niespodzianki. Pełno dzieci, piękna sala. Agatka cieszy się, że została przedszkolakiem. 

 

 

Brat Rafała

Autor: Bożena Forma

 

Rafałek ma starszego brata Bartka. Rafałek jest bardzo miły i wszystko go interesuje. Chętnie przebywa tam gdzie jego brat. Tymczasem Bartek...

 

- Mamusiu, mamusiu, to moja książka. Rafał mi ją zabiera - krzyczy i groźnie spogląda na brata.

 

- Bartusiu - tłumaczy cierpliwie mama - on ją tylko ogląda. Zobacz jak ostrożnie, przecież nie chce jej zniszczyć.

 

Bartek jednak wyrywa bratu książkę i ustawia na najwyższej półce. Rafałowi chce się płakać. Podchodzi do stolika.

 

- O, piórnik, jaki piękny. W nim mazaki i taka duża gumka. - delikatnie dotyka jednego z mazaków.

 

- Tego już za wiele - denerwuje się Bartek. - Dlaczego otworzyłeś mój piórnik? To moje rzeczy - zabiera bratu piórnik w taki sposób, że Rafałek przewraca się na dywan.

 

- Mam dla was ciasto. W kuchni stoją dwa talerzyki. Na każdym kawałek ciasta i kolorowa serwetka. - zachęca chłopców mama.

 

- Chcę z żółtą serwetką, taką jak słoneczko - woła Rafałek.

 

- Ta serwetka będzie moja - Bartek zabiera ze stołu talerzyk.

 

- Dlaczego Bartek ciągle jest taki niedobry? Chyba jest na mnie zły i mnie nie lubi - rozmyśla Rafałek. Bierze kartkę, kredki i rysuje postać chłopca. - To będzie mój brat, ale trochę inny niż Bartek. - Ma uśmiechniętą buzię, a na kolorowej bluzce duże serduszko.

 

- Zobacz, to mój nowy brat - woła machając swoim rysunkiem. - On mnie kocha i jest moim przyjacielem.

 

Bartek przyjrzał się postaci na obrazku. Zastanowił się przez chwilę.

 

- Chodź, pobawimy się razem klockami. Wiesz, możesz też zajrzeć do mojego piórnika. Przepraszam, ja też cię kocham, jeszcze mocniej niż ten chłopiec na obrazku, bo przecież jesteś moim bratem.

 

 

 

Czego uczy nas nasza Pani

Autor: Bożena Forma

 

Dzieci siedzą na dywanie. Na środku leżą bluzy i swetry, wszystko rozrzucone i pomieszane.

 

- Dzisiaj nauczymy się składać nasze ubrania - Pani Marzenka kładzie przed sobą swój sweter.

 

- Każdy podejdzie na środek dywanu i wybierze swoje ubranie. Ładnie je rozłoży, tak samo jak ja to zrobiłam. Wszyscy bardzo się starają. Teraz zakładamy rękawy - dzieci spoglądają co robi pani i już ich bluzy tak samo mają założone rękawy.

 

- A teraz powoli składamy je na połowę.

 

- Hurra! Udało się, proszę pani zrobiłem to całkiem sam, prawda że ładnie? - woła Mateuszek.

 

- Ja także - mała Oliwia wesoło się uśmiecha spoglądając na swoją bluzę.

 

Wszystkie równiutko poskładane wędrują w wyznaczone miejsce.

 

- Teraz już zawsze będziemy mieli porząek - cieszą się dzieci.

 

- W domu też będziemy układać swoje rzeczy, to dopiero rodzice się ucieszą! 

 

 

Dlaczego pada śnieg

Autor: Bożena Forma

 

Spogląda Miś w okno, a na dworze wirują płatki śniegu lekko spadając na ziemię. Za Misiem staje mamusia.

 

- Pięknie prawda?

 

- Przecież z chmurek zawsze padał deszcz- dziwi się Miś.

 

Mamusia się uśmiecha:

 

- Kiedy na dworze jest ciepło pada deszcz. Teraz nastała zima. Popatrz, po niebie płyną chmury, w których znajdują się tysiące kropelek wody. W górze jest bardzo zimno dlatego małe kropelki zamieniają się w krzyształki lodowe. Są one bardzo, bardzo malutkie i delikatne. Kiedy połączą się ze sobą nie są już takie lekkie, żeby unosić się w powietrzu. Zamieniają się w płatki śniegu o różnych pięknych wzorach i spadają na ziemię. Mówimy wtedy, że pada śnieg.

 

- Chciałbym dotknąć takiej gwiazdki - wzdycha Miś.

 

- Zatem chodźmy na spacer - po chwili mamusia i Miś w czapkach, szalikach i butach z futerkiem maszerują do parku.

 

- Śniegowa gwiazdka, złapię ją - Miś wyciąga łapkę.

 

Niestety gwiazdka na łapce Misia od razu zamienia się w kropelkę wody.

 

- Ojej, zniknęła- dziwi się Miś.

 

- Widzisz Misiu - twoja łapka jest ciepła, dlatego zimny płatek śniegu ogrzał się i zamienił w wodę. Nie martw się, chdźmy do domu po sanki. Będziemy podziwiać śniegowe gwiazdki podczas zabawy.

 

Miś podaje mamusi łapkę i wesoło maszeruje. Teraz już wie, dlaczego zamiast deszczu pada śnieg.

 

 

Jak Miś jechał na wycieczkę

Autor: Bożena Forma

 

- Jadę na wycieczkę! Jadę na wycieczkę! - śpiewał miś Kuleczka maszerując wesoło.

 

Na dworcu czekali już na niego przyjaciele: pszczółka Basia i zajączek Lucek. Usadowili się blisko okna. Pociąg ruszył. Wesoło mijał czas podróży.

 

- Pokażę wam cudowne miejsce, jezioro i małą chatkę, w której spędzimy miło kilka dni - z przejęciem informował przyjaciół miś.

 

Dojechali do pierwszej stacji. Pszczółka spojrzała w okno.

 

- Jak tutaj pięknie, jaka pachnąca łąka. Bardzo was przepraszam, ale zostaję.

 

Zanim miś i zajączek zdążyli coś powiedzieć, pszczółka wysiadła z pociągu i pofrunęła na łąkę pełną kwiatów. Pociąg ruszył.

 

- Trudno - westchnął miś.

 

Już po chwili przyjaciele spoglądali w okno, za którym zmieniał się krajobraz. Dojechali do następnej stacji.

 

- Ile kapusty! - krzyknął zajączek. - Przepraszam cię misiu, ale zostaję - i zanim Kuleczka zdołał coś rzec zajączek wyskoczył z pociągu i zniknął w zagonach kapusty.

 

Smutno zrobiło się misiowi.- Trudno pojadę sam - westchnął i wtulił się w kąt przedziału.

 

Piękne było miejsce, w które zaprosił przyjaciół. Szumiały tam drzewa, a fale jeziora wesoło pluskały o brzeg. W domku świeciło się światełko. W głębokim fotelu siedział Kuleczka. Łzy płynęły mu po policzkach. Było już bardzo późno, kiedy nagle usłyszał ciche pukanie do drzwi. Kto to może być? O tej porze? - Trochę przerażony wstał z fotela.

 

- Kto tam?

 

Za drzwiami stali jego przyjaciele, zajączek Lucek i pszczółka Basia. Usmiech rozjaśnił smutną buzię misia.

 

- To wy, wejdźcie, zapraszam.

- Bardzo cię przepraszamy - zaczęła pszczółka.

- Właśnie, właśnie - dodał zajączek.

- Postąpiliśmy bardzo niegrzecznie. Umówiliśmy się na wspólną wycieczkę, a potem wszystko popsuliśmy. Bardzo przepraszamy. Nie gniewaj się na nas. Zrozumieliśmy nasz błąd.

- Dosyć tłumaczeń. Wchodźcie!

 

Długo jeszcze świeciło się światełko w chatce nad jeziorem, z której dochodziły wesołe głosy przyjaciół. Wycieczka się naprawdę udała i na długo pozostała w pamięci całej trójki.

 

 

 

Jak Tomek pomagał mamusi

Autor: Bożena Forma

 

Tomek wracał z przedszkola do domu. Prawie wcale się nie odzywał. W przedszkolu pani rozmawiała z dziećmi o tym, co to znaczy być samodzielnym. Tomek potrafił pięknie złożyć swoją bluzę. Już w czasie wakacji ćwiczył to z mamusią. W przedszkolu zawsze odkładał zabawki na swoje miejsce. Ale czy tak naprawdę w domu zawsze wszystko robi sam?

 

- Od dzisiaj będzie inaczej - postanowił.

 

Kiedy tylko wszedł do domu równo ustawił swoje buty w przedpokoju. Poskładał ubrania, umył starannie ręce i usiadł do stołu. Podczas jedzenia wcale nie poplamił bluzy. Potem układał książki na swojej półce i pomagał mamusi w pieczeniu ciasta. Wieczorem, kiedy leżał w łóżku do pokoju weszła mamusia. Usiadła na brzegu łóżka i delikatnie pogłaskała go po głowie.

 

- Bardzo mi dzisiaj pomogłeś. Nigdy nie myślałam, że tyle rzeczy potrafisz zrobić sam. Myślę, że zawsze mogę na ciebie liczyć.

 

Tomkowi zrobiło się bardzo miło.

 

- Kocham cię mamusiu. Naprawdę będę się starał.

 

 

Jesień w lesie

Autor: Bożena Forma

 

W płaszczu z kolorowych liści, do lasu przybyła Pani Jesień.

 

- Jaka piękna - szumiały drzewa.

 

Jesień uniosła w górę ręce, usmiechnęła się tajemniczo i już wszystkie drzewa mienią się w słońcu ubrane w liście żółte, czerwone, brązowe. Posypały się żołędzie.

 

- Będą miały co jeść dziki - cieszy się Pani Jesień. Pod jej stopami zieleni się mech i rosną wrzosy.

 

A tu biegną zwierzęta na spotkanie. Wysypała Jesień z kosza nasiona, orzechy, grzyby.

 

- pomogę wam w gromadzeniu zapasów na czas zimy.

 

Pomachała ptakom, które właśnie poderwały się do lotu. Potem zaczęła mocno dmuchać rozganiając gęste chmury.

 

- Niech zaświeci słońce, przyjemniej wam będzie. Wszak daleka czeka was droga.

 

Nastał wieczór. Zadowolona Jesień odeszła, pożegnały ją zwierzęta. Wiedzą już, że niebawem nastanie zima.

 

 

Kalendarz

Autor: Bożena Forma

 

- Tyle smakołyków - Adaś spojrzał na regał wypełniony słodyczami.

 

- Rzeczywiście - przytaknęła mamusia stając z Agatką obok niego.

 

- Wszystkie w świątecznych opakowaniach - zachwycał się chłopiec. Wzrok jego zatrzymał się na pudełkach z wizerunkiem Mikołaja.

 

- Ciekawe co jest w środku? - podszedł do regału.

 

- To kalendarz adwentowy - odpowiedziała mamusia biorąc go w ręce i uważnie mu się przyglądając.

 

- Kalendarz adwentowy - powtórzył chłopiec. - Co to takiego? Przecież kalendarz wisi w naszym domu na ścianie i wygląda zupełnie inaczej.

 

- Masz rację. Kalendarz adwentowy jest całkiem inny. Ma małe okienka, w których umieszczone są niespodzianki. Początek miesiąca grudnia oznacza początek adwentu. Adwent to czas oczekiwania na święta Bożego Narodzenia. W każdym kolejnym dniu zaglądamy do jednego okienka. Kiedy wszystkie okienka zostaną otwarte w domu ustawimy choinkę i będziemy śpiewać kolędy.

 

Mamusia wybrała dwa kalendarze. Jeden dla Adasia, drugi dla Agatki.

 

- Powiesimy je w waszym pokoju. Codziennie przed otwarciem okienek każde z was zrobi dobry uczynek.

 

- To bardzo trudne - zamyślił się Adaś.

 

- Wcale nie - wtrąciła się Agatka. - Poukładam lalki w kąciku.

 

- To może ja poskładam swoje ubrania - szybko dodał Adaś.

 

- A ja ukocham mamusię - zawołała Agatka i mocno przytuliła się do mamusi, której zrobiło się bardzo miło, że ma takie grzeczne dzieci. 

 

 

 

 

 

Lala Martynka

Autor: Bożena Forma

 

Lala Martynka siedziała smutna, łzy płynęły jej po policzkach. Wczoraj bawiła się nią mała Ania i rozerwała sukienkę. Potem Piotruś rozwiązał jej kokardy, warkocze się rozplotły, a włosy poplątały. Tym czasem za ścianą już grała muzyka. Miś w kamizelce wychodził właśnie z lalką Elą.

 

- Martynko, co się stało? Dlaczego nie idziesz na bal? - zapytał miś.

 

- Fryzury nie mam, suknia podarta, nie wiem co robić.

 

Nagle pojawiły się lalki Zosia i Hania.

 

- Nie płacz, zaraz coś wymyślimy.

 

Zosia pobiegła do swojej szafy. Już po chwili niosła piękną różową sukienkę.

 

- Przymierz, na pewno będzie pasowała.

 

Martynka otarła łzy.

 

- Naprawdę? Mogę ją założyć?

 

- Oczywiście i to szybko, bo i tak jesteśmy spóźnione.

 

Martynka pięknie wyglądała w sukni Zosi. Jeszcze tylko Hania upięła jej włosy w kok i już wszystko było gotowe.

 

- Dlaczego dzieci nas nie szanują? Przecież mogą się nami bawić. - zastanawiała się Martynka.

 

Miś smutno pokiwał głową. Jak się to nie zmieni to uciekniemy z przedszkola. Smutne myśli rozwiała muzyka. Weszli na salę. Miś i lale zatańczyli śmiejąc się wesoło. Migotały kolorowe lampiony, zabawa trwała aż do rana.

 

 

 

Leśny obchód

Autor: Bożena Forma

 

 

Marcin i Adaś od samego rana spoglądają przez szyby okna. Chociaż na dworze panuje sroga zima czeka ich wyprawa do lasu.

 

- Idzie, idzie pan leśniczy! - woła Marcin.

 

Postać mężczyzny zmierza w kierunku ich domu. Chłopcy zakładają ciepłe kurtki.

 

- Jeszcze termos z gorącą herbatą i kanapki - mamusia pakuje wszystko do plecaka.

 

- Dzień dobry - w drzwiach staje pan leśniczy. Spod oszronionych wąsów uśmiecha się przyjaźnie do całej rodziny.

 

- No chłopcy, tak jak obiecałem zabieram was na codzienny obchód.

 

Idą leśną drogą, wszędzie cicho i biało.

 

- Przecież tutaj nikogo nie ma - odzywa się Adaś.

 

- Ciicho - pan leśniczy daje znak ręką. - Popatrz tam - wskazuje małe kępki krzaków pokryte śniegiem. Najpierw pokazały się uszy, a po chwili widać zająca. Czujnie się rozgląda, powoli z trudem porusza się po śniegu.

 

- Co on tutaj robi? Zginie z głodu!

 

- On tutaj mieszka, las to jego dom i musi przetrwać w nim zimę. - tłumaczy leśniczy.

 

- Najlepiej tym zwierzętom, które zapadają w sen zimowy - odzywa się Marcin.

 

- Tak, to prawda - zatrzymują się na chwilę. - Na przykład borsuk w czasie jesieni wyszukuje sobie odpowiednie miejsce na zimowe legowisko. Kopie w bezpiecznym miejscu nory. Kiedy zbliża się zima zatyka szczelnie wejścia. Podobnie niedźwiedź. Jego legowisko to gawra, głęboka jama, otwór w skale, miejsce dobrze ukryte i zabezpieczone zdala od człowieka. Zwierzęta te mają pod gęstym futrem grubą warstwę tłuszczu, która stanowi zapas pokarmu dla organizmu.

 

Nagle słychać trzask. Na leśną dróżkę spada kawałek złamanej gałązki.

 

- Wiewiórka - spoglądają w górę. - Ona także zatyka dziuplę i zasypia. Budzi się jednak w czasie zimy, żeby coś zjeść - opowiada pan leśniczy.

 

- Widocznie w dziupli nie ma już zapasów. Jesienią szyszkami i orzechami wypełnia jeszcze kilka innych dziupli. Pewnie postanowiła odwiedzić jedną z nich.

 

Ruszają dalej. Śnieg przestaje prószyć.

 

- Patrzcie ile śladów. - cała trójka bacznie przyglada się znakom na śniegu.

 

- Rzeczywiście małe i duże, dokąd one prowadzą? -dziwią się chłopcy.

 

- Myślę, że do paśnika. - ruszają w głąb lasu.

 

- Paśnik? Co to takiego? - zastanawiają się idąc za swoim opiekunem.

 

Nagle w oddali widzą drewniany domek. Ma tylko daszek, pod którym znajduje się siano, kasztany i żołędzie. Pan leśniczy podaje chłopcom lornetkę.

 

- To właśnie jest paśnik. Zobaczcie ile kręci się koło niego zwierząt.

 

- Ojej, skąd ich tutaj tyle - chłopcy są zaskoczeni.

 

- Chyba są zadowolone, że mają pożywienie. A dla kogo te żołędzie? - dopytuje się Adaś.

 

- Dla dzika i jego rodziny. Pewnie przyjdzie niebawem. Musi być bardzo głodny. Ziemia zamarznięta, pokryta śniegiem, ciężko wykopać z niej korzonki.

 

- Lepiej odejdźmy, może być groźny - niepokoi się Marcin.

 

- Może przyjdzie tutaj lis albo wilk? - Adaś spogląda pytająco na opiekuna. Pan leśniczy klepie go po ramieniu. - W tym lesie mieszkają dwa wilki. Przychodzą tutaj wczesnym rankiem. Ale masz rację, należy być ostrożnym, szczególnie tam gdzie jest ich sporo. Zimą kiedy są głodne mogą być niebezpieczne.

 

- Pora wracać, dziwnie tutaj - odzywa się cicho Adaś.

 

- Nie słychać świergotu ptaków, gdzie się podziały?

 

- Część odleciała do ciepłych krajów, pozostałe żywią się nasionami i odwiedzają karmniki. Czują się bezpieczniej bliżej ludzi, bo łatwiej mogą zdobyć pożywienie.

 

Po powrocie chłopcy opowiadają o swoich wrażeniach rodzicom. Następnego dnia przygotowują ziarno i słoninę, nalewają wody do poidełek, po czym wszystko umieszczają w karmniku. Radość nie ma końca kiedy po kilku minutach do karmnika przylatyją różne ptaki i wesoło podskakując zajadają zimowe smakołyki.

 

 

Maciuś i jego maskotka

Autor: Bożena Forma

 

Maciuś kroczy za mamą. Mocno trzyma ją za rękę. W drugiej ściska woreczek. Uszyła go babcia. Jest zielony, a na środku widać wesołego zajączka. W woreczku są nowe kapcie i ulubiona zabawka - przytulanka.

 

- Jak się czuje nasz przedszkolak? - pyta mamusia.

 

Mocno bije Maciusia serduszko. Przecież to właśnie dzisiaj ma zostać pierwszy raz sam, bez mamy. Wyciąga z woreczka żółtego kaczorka i przytula mocno do siebie.

 

- Będziesz cały czas ze mną, masz mnie pilnować. Razem ne pewno będzie nam weselej.

 

 

Maciuś i ptaki

Autor: Bożena Forma

 

Maciuś wyszedł przed dom.

 

- Tyle śniegu nasypało - dziwił się stojąc na chodniku. W tej samej chwili pojawił się pan dozorca. Specjalną łopatą zaczął odgarniać śnieg.

 

- Teraz będzie można bezpiecznie przejść chodnikiem - zwrócił się do chłopca odrzucając grube warstwy śniegu.

 

Maciek spojrzał w kierunku ogrodu. W głębi stał karmnik. Wielka śniegowa czapa zsuwała się z zielonego dachu. W środku było pusto. Podszedł do pana dozorcy.

 

- Mam na imię Maciek i mieszkam w tym domu. Mam prośbę, czy mógłby mi pan pożyczyć swojej łopaty?

 

- A cóż taki mały człowiek będzie robił taką ogromną łopatą? - zaśmiał się dozorca.

 

- Widzi pan ten karmnik? Muszę coś z nim zrobić. Śnieg wszystko zasypał, ptaki są głodne nie wiadomo gdzie pofrunęły. Należy im pomóc.

 

- Chodźmy razem - dozorca przerwał swoją pracę. - Zaraz odśnieżymy alejkę i wyczyścimy karmnik.

 

Maciek pobiegł do domu. Po chwili niósł całą torebkę ziarenek, a w pojemniczku wodę. Kiedy już wszystko było gotowe razem z panem dozorcą ukrył się za krzakami. Niebawem zobaczyli pierwszych gości. Przybyły wróble, gile, sikorki. Pojawił się nawet zielony dzięcioł w czerwonym berecie. Wszystko zostało zjedzone.

 

- Wspaniale - cieszył się Maciuś. - Jutro znowu coś przyniosę.

 

- A ja będę dbał, żeby karmnika nie zasypał śnieg.

 

Dotrzymali słowa. Ptaki przez całą zimę stołowały się w karmniku Maciusia i pana dozorcy.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin