xxx
Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem! Ona była żebraczką, a on był żebrakiem. Pokochali się nagle na rogu ulicy I nie było uboższej w mieście tajemnicy... Nastała noc majowa, gwiaździście wesoła, Siedli - ramię z ramieniem - na stopniach kościoła. Ona mu podawała z wyrazem skupienia To usta do pieszczoty, to chleb - do gryzienia. I tak, śniąc, przegryzali pod majowym niebem Na przemian chleb - pieszczotą, a pieszczotę - chlebem. I dwa głody sycili pod opoką wiosny: Jeden głód - żebraczy, a drugi - miłosny. Poeta, co ich widział, zgadł, jak żyć potrzeba? Ma dwa głody, lecz brak mu - dziewczyny i chleba. Bolesław Leśmian
zdebe