Katarzyna Siwek Cara Bosca Katarzyna Siwek debiutuje w Esensji niespokojnym opowiadaniem "Cara Bosca". Autorka charakteryzuje siebie w kilku s�owach: niespe�na 18-nastolatka, mieszkanka Warszawy, notoryczny le� i ateista. Rozczytuje si� w Nabokovie i Burgeesie. Pisze kr�tsze formy, jak ta prezentowana, traktuj�c to jako wprawk� przed czym� wi�kszym, co ma nadzieje, �e kiedy� nadejdzie. - Dzisiejsze zaj�cia zako�czyli�my msz� �wi�t� w przyszkolnej kaplicy. Niech nikt nie zapomni podstemplowa� mszalnej karty obowi�zkowego uczestnictwa. Jednak zanim rozejdziecie si� do swoich dom�w, chc� wam przypomnie�, �e jutro urodziny prymasa, wi�c prosz� przygotowa� co� specjalnego na egzekucj� w bloku F. I niech nikt nie zapomni za�o�y� krzy�yka. Dzi� jego brak zosta� tolerowany po raz ostatni. Szcz�� Bo�e! Megafon warkn�� i umilk�. Ja te� mia�am ochot� warkn��, ale moja wrodzona przyzwoito�� nie pozwoli�a na to. Przyzwoito��? To raczej ten ma�y body-obserwer, kt�ry przez ca�y pobyt w szkole przyja�nie brz�cza� za moimi plecami, w razie z�amania kt�regokolwiek przykazania, czy chocia� najmniejszego sarkni�cia, gotowy wystrzeli� bardzo nieprzyjazny impuls elektryczny. Nie ma wi�kszej przyjemno�ci, ni� nieustannie gor�cy czerwony punkcik lasera na twojej szyi. Czysta rozkosz. Teraz b.o. zgas� i zawis� bez�adnie w malutkiej wn�ce, tu� obok mojej szafki, nieustannie skanowanej przez ma�ego, zbiorowego rentgena tu� pod sufitem. Jako �e ju� od wczesnych lat mego niemowl�ctwa przejawia�am uzale�nienie od kofeiny, podesz�am do automatu z Col�. Dyskretne kopniaki i uderzenia pi�ci� nie pomog�y. Maszyna po�kn�a moje sto euros�w i nie chcia�a odda�. Dopiero p�niej zauwa�y�am malutk� karteczk�, przytwierdzon� w miejscu kompletnie nie istotnym dla wzroku nastolatka, na samym froncie. ,,Zezwolenie na spo�ywanie kofeiny, silnie odurzaj�cej substancji stymuluj�cej, zosta�o cofni�te uchwa�� Episkopatu z dnia 12 lutego 2083 anno domini." Za chwil� sta�am w kolejce do wyj�cia �ciskaj�c w d�oni kart� mszaln�. Dziesi�� godzin szko�y za mn�, teraz zosta�y cztery na regeneracj� i sze�� na sen. Sen? Ja nie mam zamiaru spa�, ja mam du�o wi�cej ciekawych zaj�� i spraw do za�atwienia. Niech si� jeb... Impuls wystrzeli� zbyt szybko. Moja g�owa gwa�townie szarpn�a si� do ty�u. Ch�opak za mn� co� tam szepn��, po bo�emu karc�c mnie za potr�cenie. Ledwo mog�am podnie�� r�k�, by rozmasowa� skurcz szyi. Nie zauwa�y�am tego cholerstwa przy �cianie. Siedzi to, psia jucha, w k�cie i tylko mu czytnik poziomu ciep�oty lata, mierz�c nasze ci�nienie i czytaj�c nasze my�li, kur... G�owa zn�w szarpie mi si� do ty�u. Nie wolno my�le� brzydkich wyraz�w. Pod �adnym pozorem nie wolno my�le� brzydkich wyraz�w. To ci�ki grzech tak blu�ni�... Dyskretne spojrzenie. Odwr�ci� si�? Ja ju� tego nerwowo nie wytrzymuj�, tego pieskiego nadzoru, tego zjeb... Nie zdziwi�abym si�, gdyby ten osobnik, kt�ry przystawi� mi paralizator do szyi, sfrun�� z samego nieba. Bezg�o�ny, szybki. Nie pozosta�o mi nic innego, jak pos�usznie oddali� si� z pracownikiem administracji szkolnej, w kierunku przeciwnym ni� wyj�cie. Z jednej strony ciesz� si�, bo nowa wo�na przy wykrywaczu metali co� strasznie lubi macanki i na samo wyj�cie zlecia�oby mi jakie� p� godziny. Z drugiej jednak strony... nie lubi� pokoju nauczycielskiego. Nikt go nie lubi. Pancerne drzwi otworzy�y si� bezszelestnie i stra�nik wepchn�� mnie do �rodka, prosto na ma�e, srebrne krzese�ko. - Prosz� tutaj poczeka�. Dzisiejszy nauczyciel na dy�urze monitoruj�cym zaraz do ciebie przyjdzie. - pracownik rzuci� przez rami� i znik�. W pokoju by�o cicho. Nie by�o okien, tylko wielkie, bitowe plakaty przedstawiaj�ce siedem cud�w �wiata, czyli Siedem Ko�cio��w Opatrzno�ci Bo�ej, zmieniaj�ce si� co kilka sekund. Nie wiem czy dla wymy�lnej, lecz dyskretnej tortury psychicznej, czy z perwersyjnego nauczycielskiego zami�owania do r�zeg brzytewnych, ich poka�na kolekcja wisia�a pomi�dzy jednym Ko�cio�em Opatrzno�ci, a drugim. Patrz�c na nasro�ony kolcami model nr 501, o do�� bolesnym wygl�dzie, poczu�am lekki zawr�t g�owy. Dwa, bezczelnie wisz�ce przed moj� twarz� czytniki ciep�oty b�ysn�y mi po oczach sygnalizuj�c, �e kto� idzie. Byleby to nie by� ksi�dz, byleby to nie by� ksi�dz. To by� ksi�dz. Mia�am pecha. Oni wysy�aj� do konfesjona�u ju� za z�amanie czternastego, �e ju� o drugim nie wspomn�. Ja w�a�nie z�ama�am drugie przykazanie. Ale si� nie boj�. - Wiemy, �e si� nie boisz. - stan�� przede mn� w rozkroku i rzuci� na ziemi� ��t� teczk�. W r�ce trzyma� d�ug�, czarn� sk�rzobitk�. Niemal czu�am jej uderzenia na sobie, taka by�a sk�rzana i b�yszcz�ca. - Dwa lata w obozie resocjalizuj�cym robi� swoje, prawda...- zerkn�� na teczk� - Jakie nie�adnie semickie nazwisko, Stiller�wna... - Nic na mnie nie macie, ojcze. Macie tylko to, co powiedzia�y wam czytniki ciep�oty. - Dla ciebie, wasza wielebno��, Stiller�wna. No to jak... - zacz�� kr��y� wok� mnie ruchem jednostajnym orbitalnym, tak jak dwa czytniki nad moj� g�ow�, kt�re nie spuszcza�y czerwonych laserk�w z moich siatk�wek - Jak to by�o z tym przeklinaniem, co? - S�dz�, �e zasz�a pomy�ka, wasza wielebno��. Za mn� sta� ucze� Pirunek, mo�e on... - Oj, Stiller�wna, �adnie to tak? - podpar� moj� brod� sk�rzobitk� - Pirunek to bogobojny i mi�y ch�opiec. Jest wzorowym uczniem, laureatem olimpiady nauk katolickich i zdobywa medale w zawodach t�pienia innowierc�w. A ty... Ja mam na ciebie oko Stiller�wna. Ja wiem, czym ty si� zajmowa�a� przed resocjalizacj�. M�wi�em, �e Klasztor Nazaretanek i �luby milczenia dobrze by ci zrobi�y, ale oni twierdzili, �e to zbyt drastyczne, �e jeste� jeszcze zbyt m�oda. Uparli si�, mimo �e ja mia�em racj�. Wiedzia�em, �e te ok�ady, elektrowstrz�sy i terapia wirtualna niewiele dadz�. M�wi�em, �e jak kto� jest szata�skim nasieniem, to ju� si� nie zmieni, do ko�ca �ycia zostanie grzesznikiem. I mia�em racj�. Widzisz, ja mam swoje metody Stiller�wna. I ty si� tym metodom podporz�dkujesz. By�am ju� gotowa na to, �e sk�rzobitka wyl�duje na mojej twarzy, wi�c odruchowo zamkn�am oczy. Cios nie pad�. Ksi�dz roze�mia� si�. - B�j si�, b�j, szata�ski pomiocie. A potknij si�, kl�kaj�c przed tabernakulum, a skrzyw si� prze�ykaj�c naj�wi�tsz� komuni�, a wyl�dujesz w bloku F, na spowiedzi. I widz� ci� od jutra codziennie na k�ku r�a�cowym. Gdy otworzy�am oczy, jego ju� nie by�o. Pojawi� si� za to pracownik szkolnej administracji, jak zwykle nie wiadomo sk�d, nie wiadomo kiedy. Schwyci� mnie za kark i dos�ownie wyni�s� za drzwi od strony boiska. L�dowanie by�o ci�kie, zaakcentowane po�egnalnym impulsem od jednego z czytnik�w. Pogoda by�a przeci�tna jak na luty, jakie� 21oC w pe�nym s�o�cu. Grupka w strojach gimnastycznych w ramach zaj�� WF-u biega�a wok� trawnika, ochoczo odmawiaj�c r�aniec. Z kieszeni szkolnego kombinezonu wypad�a karta obowi�zkowego uczestnictwa mszalnego z brakuj�c� dziurk� na dzisiejszej dacie. Jutro b�dzie wrzask wychowawczyni, a mo�e nawet wstrz�solinijka lub r�zga brzytewna o ma�ym stopniu kaleczenia. Ale to nic. Rozejrza�am si� uwa�nie, czy �adne czytniki lub body-obserwery nie czyhaj� na prywatno�� moich my�li i oddali�am si� w swoj� stron�, kln�c na ca�e gard�o. Dwie godziny, po wstrzykni�ciu st�onej kofeiny, sta�am przed wirtualnym drzwiami Salad Baru, loguj�c si� przy pomocy fa�szywych, gumowych nak�adek na opuszki moich palc�w. Gdy zas�ona ods�oni�a si� mia�am tylko kilka sekund by w�lizgn�� si� na ciemny korytarz. Tam znajdowa�y si� w�a�ciwe drzwi, i to bynajmniej nie do Salad Baru, jedynego rodzaju instytucji publicznej, otwartej po wieczornej mass-mszy, czyli oko�o 18. Tym razem trzeba by�o u�y� delikatnego rozpylacza enzym�w trawiennych, bowiem ten czytnik bada� sk�ad �liny. Drzwi otworzy�y si�, szybki ruch i ju� znajdowa�am si� w kr�gu t�czowego �wiat�a i chmurze t�czowych zapach�w. Wielki napis Xelatonya mruga� i wirowa�, razem z t�umem, hipnotycznym, bajecznym w�em z nastoletnich segment�w. Wszyscy wygl�dali tak samo, to znaczy idealnie i bardzo pi�knie. Dwa przykazania obowi�zywa�y nawet tutaj. �adnych krzy�y, du�o barw. Wszystko idealnie. Ukradkiem podci�gn�am poprute, malinowe rajstopy, poprawi�am t�czow� peruk�. Moje pi��dziesi�t trzy bransoletki strasznie ha�asowa�y przy ka�dym ruchu praw� r�k�, wiedzia�am, �e zwr�ci to na mnie czyj�� uwag�. Kilka sekund i sta� przede mn� ch�opiec, bardzo �adny i szarmancki. Z miejsca zami�t� pod�og� swoich cylindrem w kolorze lila r�. Kr�tka wymiana obowi�zkowo wulgarnych s��wek i ju� by�am prowadzona do stolika przy kt�rym czeka� na mnie Alex, m�j przyjaciel, z kt�rym um�wi�am si� na ma�e Pill Sesion. W klubie zabawa kr�ci�a si� na ca�ego, w�r�d przekle�stw, obscenicznych zachowa� i �agodnej, �yczliwej wymiany cios�w. Na �rodku parkietu, w wielkim t�czowym, wiruj�cym kole, odbywa� si� happening. Wielka bia�a rze�ba papie�a, z jego charakterystycznie zaczesanymi na bok w�osami i male�kim w�sikiem, by�a obrzucana ze wszystkich stron plakat�wkami lub pojemnikami farby w sprayu. Wszystkiemu, z wysoko�ci antresoli przygl�da� si� gigantycznych rozmiar�w plakat najpopularniejszej gwiazdy seriali latynoameryka�skich, o wdzi�cznym imieniu Cara Bosca i r�wnie wdzi�cznym, silikonowym ciele. Zaraz za nimi, na wielkich stolikach odbywa� si� handel tak zwanymi przedmiotami zakazanymi. Pornografia? Nie, ona bowiem nie by�a zakazana, mimo �e stare przepisy o pokazywaniu czego� tam nadal obowi�zywa�y. Papierosy? Nie. To te� nie by�o zakazane, wi�c nie by�o �adnej frajdy ze zdobywania ich cichaczem i palenia w ukryciu. Papierosy by�y nudne. By�y tam �rodki antykoncepcyjne, najmodniejsze w tym sezonie t�czowe prezerwatywy. Na czasie by�o tak� nosi� przypi�t� do spodniej podszewki szkolnego kombinezonu, inaczej ich u�ywa� nie mo�na by�o z powod�w, o kt�rych nie wypada nawet my�le�, a co dopiero m�wi�. Episkopat r�k� lekarzy i chirurg�w ju� si� ...
wiedzmula1