Czarna suknia - Black Robe [1991].txt

(20 KB) Pobierz
00:00:01:movie info: RMVB  640x352 25.0fps 360.9 MB|/SubEdit b.4072 (http://subedit.com.pl)/
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:20:tłumaczenie KENA74
00:00:25:CZARNA SUKNIA
00:02:05:QUEBEC, PÓŁNOCNA AMERYKA, 1634
00:02:16:Tremblé, spójrz na nich.
00:02:19:Gdzie je znalazłeś,|w Saint Marie?
00:02:22:W lesie.
00:02:25:To moja tajemnica, Tremblé.
00:02:27:Czym zapłaciłeś|indiańskim traperom, Mersiere?
00:02:30:Nożami, ojcze.|Przyborami kuchennymi.
00:02:33:Brandy, Mersiere.|Brandy.
00:02:44:I tutaj nie ma żadnej misji?
00:02:47:Czyż nie przyjechał tu ojciec Laforgue,|aby szukać męczeńskich jezuitów?
00:02:50:Przekroczyliśmy ten most|kiedy się tu pojawiliśmy.
00:02:53:Nie my. To ojciec Laforque|powinien go przekroczyć.
00:02:57:Podróżował daleko|z tym postanowieniem...
00:03:00:...nawet przy dobrej pogodzie?
00:03:02:Nie, uczył się języka Irokezów i Huronów.
00:03:07:Jest bardzo gorliwy i oddany.
00:03:09:Oczywiście.
00:03:12:Pan i ja braliśmy udział w tych|podróżach, monsieur Champlain.
00:03:15:Do jeziora Huronów,|do rzek Maine.
00:03:19:- A teraz...|- A teraz jesteśmy zbyt starzy.
00:03:22:Może młodsi ludzie |byliby bardziej adekwatni.
00:03:24:Może tak, może nie.
00:03:32:Tysiąc pięćset mil płynąc kanoe,
00:03:35:w tym kraju|i na początku zimy.
00:03:42:To prawie pewna smierć,|ojcze Bourque.
00:03:44:Śmierć nie zawsze jest wielkim|złem, monsieur Champlain.
00:03:52:Bóg powinien był uczynić mnie jezuitą.|Macie zawsze na wszystko odpowiedź.
00:04:08:Trzeba z nimi negocjować|dwanaście godzin dziennie...
00:04:11:...albo nie zasłuży się na szacunek.
00:04:12:Trzeba się uśmiechać,|nie okazywać złości.
00:04:16:Nosić na plecach zapasy|upolowanej zwierzyny, tak jak oni.
00:04:20:Podróż, tak jak nasze życie,|jest w rękach Boga.
00:04:31:Patrz na nich...
00:04:33:Anglicy i Holendrzy mieli|kolonistów, my mamy księży.
00:04:36:Kto chciałby przywieźć tutaj kobiety...
00:04:39:...i mieć półdzikie dzieci|biegające po lasach?
00:04:42:I głodujące zimą.
00:04:48:Dobry wieczór, ojcze.
00:04:49:Dobry wieczór.
00:04:54:Myślisz, że pokonają rzekę?
00:04:56:Nie obchodzi mnie to.|Czy to ja popłynę?
00:04:58:Zostawcie las dzikusom.
00:05:01:Przypomina pan sobie księdza,|który stamtąd wrócił?
00:05:04:Irokezi|go złapali.
00:05:07:Obcięli mu palce.                                                                .
00:05:10:Można zgubić coś bardziej pożytecznego.
00:06:37:Mówiłem ci.|Kapitan Zegar żyje. 
00:06:39:Mówi.
00:06:42:Co powiedział?
00:06:43:Mówi, że czas wyruszać.
00:07:12:Danielu, dlaczego chcesz|towarzyszyć ojcu Laforgue?
00:07:19:Dla najwyższej chwały Pana.
00:07:22:Naprawdę?
00:07:24:Powiedziano mi, że nudzisz się|w tej wiosce.
00:07:27:Trochę... Czasami.
00:07:30:Przyjechałem tutaj tylko po to,|by budować chaty.
00:07:34:Rozumiem cię.
00:07:36:Potrafisz czytać i pisać?
00:07:41:Tak, ojcze. Nauczył mnie stryj.|Był księdzem w Tours.
00:07:45:A mówisz językiem Algonquinów?
00:07:47:Tak, ojcze.
00:07:50:Mówi zdecydowanie lepiej niż ja.
00:07:53:Jeśli cię wyślemy, i jeśli...|kiedy wrócisz...
00:07:58:...mógłbyś pojechać do Francji,|by studiować kapłaństwo.
00:08:02:Chciałbyś, Danielu?
00:08:06:Tak, ojcze.
00:09:38:Dong, dong, dong!|Kapitan Zegar. Kapitan Zegar.
00:10:46:To są nasi ojcowie.
00:10:49:Są żołnierzami nieba.
00:10:52:Zostawili swoich przyjaciół,|swoją ojczyznę...
00:10:55:...aby wskazać drogę |do raju.
00:11:09:Chomino, daję pod twoją ochronę ojca Laforgua,
00:11:16:który udaje się na ziemię Huronów.
00:11:21:Amen.
00:11:23:Chroń go i słuchaj. Dobrze go prowadź.
00:12:19:Spójrz na niego, wystroił|się jak jakiś wódz dzikusów.
00:12:22:Nie my kolonizujemy Indian,|lecz oni nas.
00:12:26:Mnie nie.
00:12:27:Nie przekonuje mnie żaden |z tych leśnych dzikusów.
00:12:30:Za ponad rok|wrócę do Francji.
00:12:33:Ty?
00:12:34:A kim ty jesteś?
00:12:36:Jeśli nie zabije nas zima,|mogą zrobić to indianie.
00:12:39:A jeśli oni tego nie zrobią,|mogą zrobić to Anglicy.
00:12:41:Zachowajcie swą wiarę,|a śmierć pomoże wam znaleźć Boga.
00:16:33:Dzień dobry.
00:16:35:Kim jesteś?
00:16:37:Paul Laforgue.
00:16:39:Odprawisz ze mną mszę?
00:16:42:Jestem kapłanem z Nowej Francji.
00:16:45:Zrobiły mi to te dzikusy.
00:16:47:Indianie?
00:16:50:Ale dlaczego?
00:16:51:Nie są cywilizowani,
00:16:53:...jak Anglicy, lub Niemcy...
00:16:55:...zanim nie przyjęli wiary.
00:16:58:Za kilka tygodni tam wracam.
00:17:02:Wracasz do Nowej Francji?
00:17:03:Dzicy żyją|w strasznej ciemnocie.
00:17:07:Musimy ich nawrócić.
00:17:09:Jakie zadanie może być bardziej|chwalebne od tego?
00:17:12:Jakie zadanie może być|bardziej chwalebne?
00:18:07:Nazywasz się Annuka?|Ja mam na imię Daniel.
00:18:10:Nie powinieneś wymawiać mojego imienia.
00:18:14:Czy Czarna Suknia jest twoim ojcem?
00:18:15:Nie.
00:18:19:Więc dlaczego się go boisz?
00:18:21:Cały czas na mnie patrzysz,
00:18:24:a kiedy on się zbliża,
00:18:26:udajesz, że mnie nie widzisz.
00:18:29:Dlaczego...
00:18:32:Trudno to wyjaśnić...
00:18:34:Mój ojciec mówi, że to co wy,|Francuzi, robicie,
00:18:36:nie ma żadnego sensu.
00:19:20:Czarna Suknio, co robisz?
00:19:24:Czynię słowa.
00:19:26:Słowa?
00:19:28:Ale przecież nie mówisz.
00:19:31:Pokażę ci.
00:19:35:Powiedz coś do mnie.
00:19:37:Co?
00:19:38:Coś, czego bym nie wiedział.
00:19:44:Matka mojej kobiety zmarła|na śniegu ostatniej zimy.
00:20:22:Ostatniej zimy matka żony|Chominy zmarła na śniegu.
00:20:45:Mogę nauczyć cię|innych rzeczy.
00:21:03:To diabeł.
00:22:03:Ojcze...
00:22:05:nie chciałbym tego podważać,...
00:22:08:ale...nigdy nie masz wątpliwości?
00:22:11:W związku z czym?
00:22:15:Cóż, w związku z tymi ludźmi.
00:22:18:Nawrócimy ich.
00:22:20:Jeśli ich nie nawrócimy,|jak dostaną się do nieba?
00:22:24:Nie inteligencji brakuje|tym ludziom, ale...
00:22:29:On tylko mówi po algonquinsku.
00:22:35:Ciężko wiosłowaliśmy.
00:22:38:Champlain powiedział, że musimy|uśmiechać się do Czarnej Sukni.
00:22:42:Gdzie jest nasza nagroda?
00:22:44:Nagroda?
00:22:46:Masz indiański tytoń.
00:22:49:Ale on jest na wymianę|dla plemion znad rzeki.
00:22:56:Co to oznacza?
00:23:00:Kochasz tytoń|bardziej niż nas.
00:23:04:Co mam robić? Wiem, że
00:23:06:będą prosić i prosić,
00:23:08:dopóki nie dostaną wszystkiego|co przywieźliśmy ze sobą.
00:23:10:Ojcze, oni tego nie rozumieją.
00:23:14:Oni dzielą się wszystkim|bez pytania.
00:23:16:A powinni o tym pomyśleć.
00:23:18:Nic nie planują.|Myślą tylko o teraźniejszości.
00:23:21:Polowanie. Jedzenie.
00:23:28:Daj im tytoniu.
00:25:30:Mówią, że rozluźnia...
00:25:32:kiedy ktoś się do niego przyzwyczai.
00:25:48:To może zająć trochę czasu.
00:25:52:Czarna Suknio, czy w twoim raju|będziemy mieć tytoń?
00:25:57:Tam nie będziecie potrzebować tytoniu.|Niczego nie będziecie potrzebować.
00:26:03:Nawet kobiet?!
00:26:04:Nie, będziecie szczęśliwi|przebywając z Bogiem.
00:26:13:Nie wydają się zbyt szczęśliwi.
00:26:17:Będą musieli,|powiedziałem im prawdę.
00:26:37:Jesteś taka piękna.|Każdy młodzieniec jest w tobie zakochany...
00:26:40:Twoja matka była taka sama...
00:26:43:Zapomnij o tym brzydkim Francuzie.
00:26:51:Nie wydaje mi się,|że jest taki brzydki.
00:26:54:Wystarczająco brzydki. I głupi.
00:26:57:Nie potrafi się tobą zaopiekować.
00:27:24:Mademoiselle La Fontaine|jest tak czarująca.
00:27:27:I tak atrakcyjna.
00:27:31:Tak skromna.
00:27:35:I taka porządna rodzina.
00:30:01:Czy Czarna Suknia jest diabłem?
00:30:05:Musi nim być.|Czarne Suknie nigdy nie mają kobiety.
00:30:08:To obietnica, którą|złożyli swojemu Bogu.
00:30:13:Po co składali taką obietnicę?
00:30:17:Dziwne to, prawda?
00:31:58:Miałem sen.
00:32:00:O czym?
00:32:03:O wielu rzeczach.
00:32:05:Był tam kruk.
00:32:07:Zaatakował mnie.
00:32:10:I nie mogłem się ruszyć.
00:32:15:Kruk to Czarna Suknia.
00:32:32:Czarna Suknia?|Ale skąd to wiesz?
00:32:36:Po prostu wiem.
00:32:37:Rozmawiał ze swoją kobietą.|Widziałem ich.
00:32:41:Kazałem jej|uwędzić mięso
00:32:45:na podróż.
00:32:49:Co zrobimy?
00:32:50:Zostawimy Czarną Suknię.|I będziemy polować.
00:32:55:Tam, w dole, są łosie.
00:32:57:A ja mówię, że musimy zabić Czarną Suknię.
00:33:00:Ale on nie umarł w moim śnie.
00:33:05:Więc musimy to zrozumieć,|i zrobić jak sen każe...
00:33:10:Sen jest bardziej prawdziwy|niż śmierć albo walka.
00:33:16:Musimy znaleźć szamana.|On nam powie co robić.
00:34:29:Kim oni są?
00:34:31:Montagnaisowie.
00:34:49:Mają owłosione twarze jak psy.|Kim oni są?
00:34:53:To Francuzi.
00:34:55:Przybyliśmy, aby wam pomóc.
00:34:57:Przysłał nas nasz Bóg,|który jest Bogiem nas wszystkich.
00:35:03:Nie potrafi właściwie przemawiać.
00:35:06:Mają swój własny język.|Jest jak śpiew ptaków.
00:35:10:Czy są inteligentni?
00:35:12:Nie.
00:35:14:Ich wódz jest w Quebecu.
00:35:19:Jest taki mały.
00:35:21:Mówi im co mają robić powtarzając|"dong, dong, dong..."
00:35:27:Przypłynęli na wodzie|na wielkich drewnianych wyspach.
00:35:32:Skąd? I po co?
00:35:37:Jak myślisz, ojcze,|o czym rozmawiają?
00:35:39:Nie wiem.
00:35:42:O nas?
00:35:43:Gdzie jest Mestigoit?
00:37:10:Co robisz?|Kim jesteś?
00:37:13:Dlaczego pytasz o moje imię?
00:37:16:Nie wolno ci!
00:37:20:Przykro mi. Zapomniałem.
00:37:24:Zapomniałeś, bo|nie jesteś człowiekiem, ale diabłem!
00:37:30:Diabłem!
00:37:32:Nie.
00:37:34:Jestem Mestigoit.
00:37:36:Słyszałeś o mnie?
00:37:39:Nie.
00:37:42:Co to jest, to na co patrzysz?
00:37:46:Książka.
00:37:48:Książka?
00:37:50:Nie ma tu żadnego słowa|w twoim języku.
00:37:55:Diabły boją się hałasu.|Przeklinam cię, diable.
00:38:12:Odejdź stąd, diable!
00:38:32:Matko, co robisz?
00:38:35:Modlę się do świętej Joanny.
00:38:39:Może Bóg cię wybrał|jak ją ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin