Qfant 12 (listopad 2011).pdf

(15665 KB) Pobierz
730580195 UNPDF
730580195.012.png
730580195.013.png
WSTĘPNIAK
Nie poddawajcie się!
opowiadaniach w czasopismach, czy to druko-
wanych, czy e-zinach. To, że wciąż piszecie mimo
niepowodzeń, to oznaka wielkiej siły wewnętrznej.
Zresztą Wasza siła jest siłą literatury, która ciągle
przechodzi zmiany. Jesteście młodymi wilkami pi-
sarstwa.
Mógłbym teraz polecić jakiś tekst z tego numeru
„Qfantu“, jednak nie zrobię tego z jednego prostego
powodu: wszystkie zasługują na uwagę, podobnie
jest z ilustracjami. Niewykluczone, że macie właśnie
okazję czytać pierwsze teksty następcy Lema czy
Sapkowskiego lub nawet osoby, która ich sukces
przebije tysiąckrotnie.
Dzisiaj oddaję Wam, młodzi twórcy, pokłon
za Waszą wytrwałość i wyobraźnię, która każdego
dnia mnie zaskakuje. Nie spoczywajcie jednak na
laurach i podążajcie wytrwale do celu, który sobie
wyznaczyliście. Na moich półkach z książkami jest
jeszcze sporo wolnego miejsca zarezerwowanego
dla Was.
Im częściej patrzę w lustro, tym
częściej widzę, jak naturalny kolor
włosów powoli przegrywa walkę
z siwizną, a na twarzy przybywa
zmarszczek. Czas nieubłaganie
pędzi do przodu. Dosłownie
przed chwilą „Qfant“ miał swo-
je trzecie urodziny, niedawno ukazał się dziesiąty,
jubileuszowy numer, a trzecia edycja Horyzontów
Wyobraźni dobiega powoli końca. Ja również
miałem swój jubileusz, w październiku minęło
pięć lat, od kiedy napisałem swój pierwszy tekst i
umieściłem go w sieci. Pamiętam to jak dziś ‒ moje
pierwsze opowiadanie na forum Weryikatorium.
Równie dobrze pamiętam teksty wielu z Was,
które miałem przyjemność czytać właśnie tam.
I choć niektórzy czują niesmak, jak pomyślą
o tym, co wtedy pisałem o opowiadaniach, to muszę
Wam powiedzieć jedno: jestem z Was dumny! Nie
poddaliście się i piszecie dalej, zdobywając coraz
większe doświadczenie. Nawet nie wiecie, jak się
cieszę, gdy widzę znajome nazwiska i nicki przy
Redaktor Naczelny
Piotr Dresler
SPIS TREŚCI
PUBLICYSTYKA
POLECANKI
Kinga Jakubowska Cywilizacja śmierci
5
Jacek Dehnel Saturn. Czarne obrazy z życia
mężczyzn z rodziny Goya (Natalia Bilska)
108
Ewa Szumowicz Przeciw ufoludkom
9
Dariusz Barczewski Młodzi na front
14
Jack Ketchum Jedyne dziecko (Katarzyna Tatomir)
110
Wywiad Katarzyna Rogińska
20
David Weber Misja Honor (Magdalena Mińko)
111
GALERIA
Steven Hall Pożeracz myśli (Katarzyna Tatomir)
113
Andrzej Tuchorski Rezydent wieży. Księga I
(Jacek Orlicz)
Konstanty Wolny
26
30
114
Konkurs urodzinowy na oblicze „Qfantu“ - wyniki
Kate Morton Milczący zamek (Jagoda Wochlik)
116
OPOWIADANIA
L. J. Smith, K. Williamson, J. Plec Początek
(Maryla Kowalska)
Szymon Moliński Baba Jaga patrzy
33
47
66
117
Marcin Bekiesz Człowiek z innego świata
Karen Chance Dotyk ciemności
(Beata Tomaszewska)
Marcin Wełnicki Kodesh Hakodashim
118
Robert Oszczyk Pani z dalekiego brzegu
84
Dennis Lehane Ciemności, weź mnie za rękę
(Maryla Kowalska)
INNE
120
QFun
104
Natalia Molenda Anarion (Katarzyna Zalecka)
121
Wstępniak
3
730580195.014.png 730580195.015.png 730580195.001.png 730580195.002.png 730580195.003.png 730580195.004.png 730580195.005.png 730580195.006.png
Najlepsza powieść Marcina Wolskiego,
polskiego mistrza literatury
o nieskrępowanej wyobraźni
DOKTOR STYKS
Znany wszystkim nadredaktor Wolski ze współczesnego
Stańczyka zmienił się w polskiego Forsytha. Jeśli ktoś
jeszcze nie zna jego historycznych thrillerów, musi ten
brak jak najszybciej nadrobić.
www.zysk.com.pl
Rafał A. Ziemkiewicz
Marcin Wolski
730580195.007.png
Kinga Jakubowska
Cywilizacja śmierci
Dla niektórych pisanie książek sprowa-
dza się do przelewania na papier (choć pew-
nie teraz w większości na ekran) kiełkujących
w umyśle pomysłów na ciekawą historię, co
stanowi pewną odskocznię od monotonnej
rzeczywistości. Inni traktują to jak swego ro-
dzaju pracę – ilość wystukanych słów na klawia-
turze przekłada się (zakładając, że autor jest wy-
bitny) na powiększający się stan konta. Są i tacy,
którzy poprzez słowa chcą zapewnić swoim czy-
telnikom coś więcej niż tylko dobrą rozrywkę
czy dreszczyk emocji. Chcą sprowokować do
myślenia, do eksploracji zagadnień często trud-
nych, kontrowersyjnych, ale przede wszystkim
ważnych. Pisanie staje się dla nich misją, a słowa
orężem w walce ze złem tego świata.
Kilka lat temu, całkiem przypadkiem (choć
kto wie?), traiła w moje ręce książka nieznane-
go mi dotąd autora, Deana Koontza, pt. „Ostat-
nie drzwi przed niebem”. Nie zastanawiając się
długo, ochoczo zabrałam się do lektury. Będąc
gdzieś w połowie, zmuszona byłam porzucić
czytanie na rzecz nauki do egzaminów – i tak,
książka była przykrywana kolejnymi stertami
kserówek, które rosły w zatrważającym tempie
niczym grzyby po deszczu. Nie mogłam jednak
zapomnieć o powieści Koontza. Przyznam, że
nieraz zdarzyło mi się umierać z ciekawości, nie
mogąc doczekać się zakończenia jakiejś histo-
rii, lecz tym razem było jakoś inaczej. Miałam
dziwne wrażenie, jakby książka przyzywała
mnie do siebie...
„Ostatnie…” opowiadają historię dziewięcio-
letniej Leilani Klonk, która sama siebie
określa mianem „mutanta”. Dziewczynka ma
zdeformowaną lewą rękę i nogę, na której dodat-
kowo spoczywa metalowa klamra. Jej matka rz-
adko ma kontakt z rzeczywistością – zazwyczaj
jest tak naćpana, że nie wie, co się wokół dzieje.
Jest jeszcze i ojczym, pochodzący z wpływowej
i bogatej rodziny, niegdyś jeden z najbardziej
cenionych bioetyków. „Doktor śmierć” (tak
nazywa go Leilani) trudni się „pomaganiem”
ludziom chorym, starym w zakończeniu ich
życia. Szczegółów owych praktyk nie szczędzi
swojej pasierbicy, której „zniknięcie” również
planuje z należytą starannością. Leilani, mimo
swej ułomności oraz nienormalnej rodziny, jest
piekielnie inteligentną, zadziorną, wrażliwą
i pełną wdzięku osóbką, która musi walczyć
o swoje życie.
Dean Koontz podjął w swojej powieści te-
mat, który – jak twierdzi – stanowi ogrom-
ne zagrożenie w dzisiejszym świecie. Mowa
o bioetyce utylitarnej. Czym jest, jakimi zasa-
dami kierują się jej zwolennicy oraz jakie
niebezpieczeństwo ze sobą niesie? Zagadnienia
te chciałabym przybliżyć w niniejszym artykule.
Żeby mówić o bioetyce utylitarnej, należy
poznać jej podwaliny, czyli cofnąć się aż do
XVIII wieku, kiedy narodziła się idea utylita-
ryzmu. Czas więc na trochę historii (postaram
się przebrnąć przez nią szybko i bezboleśnie).
Jednym z pierwszych wyrazicieli tego kierunku
etyki był Francis Hutcheson, choć tak naprawdę
zalążki możemy odnaleźć już w ilozoii Davida
Hume’a. Najbardziej klasyczną postać utylita-
ryzmu stworzyli Jeremy Bentham i James Mill 1 .
A więc dobrze, znamy już przedstawicieli,
czas na sięgnięcie w głąb istoty utylitaryzmu. Na-
jogólniej rzecz biorąc, pod tym pojęciem kryje
się doktryna etyczna, w której podstawowym
Cywilizacja śmierci
5
730580195.008.png 730580195.009.png 730580195.010.png 730580195.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin