Rostworowski Andrzej - Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe.txt

(947 KB) Pobierz
ANDRZEJ ROSTWOROWSKI
Ziemia, kt�rej ju� nie zobaczysz
Wspomnienia kresowe
Opracowanie i przypisy Stanis�aw Jan Rostworowski
Pos�owie Andrzej Garlicki
CZYTELNIK
WARSZAWA 2001
Opracowanie graficzne
Lijklema Design                                     ";                    :
Karolina i Hans Lijklema             �        '   *
Indeks nazwisk sporz�dzi� Stanis�aw Jan Rostworowski
Zdj�cia pochodz� ze zbior�w:
Janusza Przewtockiego, Stanis�awa Jana Rostworowsltiego,
Witolda Rostworowskiego, Anny Szeptyckiej,
Jana de Yirion, Jura Wa�kowicza
Redaktor Barbara Chlabicz
Redaktor techniczny Hanna Or�owska
Ksi��ka dotowana
przez Urz�d do Spraw Kombatant�w i Os�b Represjonowanych
� Copyright by Sp�dzielnia Wydawnicza �Czytelnik", Warszawa 2001 ISBN 83-07-02858-2
Przedmowa
To, �e ju� dzi� przyst�puj� do spisywania moich wspomnie�, powodowane jest przede wszystkim tym, �e wkraczaj�c w si�dmy krzy�yk, raz po raz przy�apuj� si� na tym, �e wiele szczeg��w, nazwisk, nazw miejscowo�ci ulecia�o z pami�ci i trudno jest, a czasami niemo�liwe, je sobie przypomnie�.
Sam z zami�owaniem rozczytuj� si� w dzie�ach pami�tnikarskich, widz�, jak w�a�nie szczeg�y i nazwy o�ywiaj� i urozmaicaj� opisy.
�y�em w prze�omowej epoce, za mego �ywota mia�y miejsce cztery du�e wojny, przeplatane mniejszymi: japo�ska, wielka wojna, wojna polsko-bolszewicka i II wojna �wiatowa. W dzieci�stwie jeszcze �wie�e by�y echa wojny Bur�w' z przygodami kapitana �amig�owy i pierwszymi wyczynami skaut�w; potem inne teatry dzia�a�: wojny ba�ka�skie, japo�sko-chi�skie, Maroko, hiszpa�ska wojna domowa, Indochiny, Korea, Algier. Sam niczego wielkiego nie dokona�em, natomiast by�em �wiadkiem lub uczestnikiem wielu ciekawych i wa�kich wydarze�.
Widzia�em, zna�em i rozmawia�em z wielu wybitnymi osobisto�ciami: kardyna�ami i biskupami, genera�ami, politykami i dzia�aczami, ministrami, wojewodami, uczonymi i profesorami, literatami, poetami i dziennikarzami, plastykami, malarzami i rze�biarzami, in�ynierami i architektami.
Prze�y�em zmiany zasadnicze: przej�cie ze spokojnego
�wiata kapitalistycznego, na pocz�tku stulecia nadwyr�o-nego i os�abionego przez I wojn� �wiatow� - do chwiejnego, nieustalonego, szarpanego wstrz�sami i nieoczekiwanymi zmianami, pe�nego absurd�w �wiata socjalistyczno--komunistycznego.
Nie pisz� dzie�a historycznego. S� to wspomnienia o tym, co widzia�em, cz�sto tylko s�ysza�em, podane tak, jak wiadomo�ci dochodzi�y do mojej �wiadomo�ci, niekiedy b��dnie, czasami zagmatwane, a prawda, zreszt� nie zawsze, wy�ama�a si� nieraz du�o p�niej. Ale w takim fa�szywym �wietle widzia�o wypadki setki i tysi�ce ludzi - to by�a ich rzeczywisto��, serwowana przez propagand�: pras�, radio i kino, nieraz bardzo r�na i odmieniona, cz�sto umy�lnie spaczona i zak�amana, kt�r� spo�ecze�stwo bra�o jednak lub bra� musia�o za dobr� monet�. Kiedy� magistra vitae- historia - wydob�dzie prawd� na �wiat�o dzienne, niestety ju� nie dla nas i bez nas.
Z za�o�onego planu widz�, �e samo spisywanie wspomnie�, bez korekty, zajmie mi pewnie co najmniej cztery lata. Gdy rozejrz� si� wko�o, widz�, ilu wsp�czesnych mi, a nawet du�o m�odszych, ludzi ju� nas opu�ci�o. Ja sam po tylu przej�ciach i wstrz�sach nie czuj� si� najlepiej i nie jestem pewien, czy zdo�am doprowadzi� te zapiski do zamierzonego ko�ca. To jest w�a�nie r�wnie� jeden z powod�w, �e bior� ju� teraz za pi�ro.
Krak�w, dn. l O XI1961 roku.
Przypisy
1 Wojny toczone na prze�omie XIX i XX w. w Afryce Po�udniowej pomi�dzy Brytyjczykami a potomkami osadnik�w holenderskich o panowanie nad tamtejszymi ziemiami.
ROZDZIALI
Dzieci�stwo
Urodzi�em si� w Wilnie dnia 30 maja 1899 roku, w hotelu Georges, kt�ry w�wczas by� w�asno�ci� mego ojca i tam na I pi�trze mieszkali moi rodzice. Ojciec m�j, Tadeusz1, syn Romana2 i Marii z Gloger�w3, urodzony w 1860 roku w Ko-walewszczy�nie na Podlasiu, by� architektem i prowadzi� w Wilnie do sp�ki z technikiem budowlanym Kazimierzem Zimmermanem biuro budowlane4. Matka moja Zofia z Oskierk�w5, urodzona w roku 1873 w Wielkim Mo�ejkowie, powiat Lida, by�a c�rk� Aleksandra Oskierki6, cz�onka Rz�du Narodowego z 1863 roku na Wile�szczy�nie i Teodozji z Grabowskich7. Dziadkowie moi Rostworowscy w czasie moich urodzin, po zlikwidowaniu Kowalewszczyzny, mieszkali ju� w Krakowie8, a dziadkowie Oskierkowie po powrocie z zes�ania na Syberi� (kopalnia w Usolu) mieszkali w Warszawie i w Na��czowie. Niebawem mieli otrzyma� zezwolenie na powr�t do Wilna, gdzie zamieszkali we w�asnym domu (po Grabowskich) przy ul. Wile�skiej 33.
Ojciec m�j mia� liczne rodze�stwo, kt�re wymieniam kolejno: Jadwiga9 - panna, Stefan10 �onaty z Lubienieck�, Stanis�aw11 �onaty z Lubienieck� (siostr� poprzedniej), Micha�12 o�eniony z baron�wn� Christin, Zofia13 zam�na We-ssel, Leonia14 zam�na Wierusz-Kowalska i Karol15 o�eniony z Fudakowsk�.
Matka moja mia�a tylko siostry, kt�rych imiona by�y takie: Kasylda - panna, umar�a m�odo, Jadwiga16 zam�na Horwattowa i Maria17 zam�na Mineykowa.
W par� lat po urodzeniu wyjecha�em z Wilna do maj�tku Narowi� b�d�cego w�asno�ci� wuja Horwatta18 i zasadniczo tam si� wychowa�em. Ojciec m�j przebywa� stale w Wilnie, gdzie by� wzi�tym architektem. Uko�czy� w roku 1882 ze z�otym medalem19 Akademi� Sztuk Pi�knych w Petersburgu i po kilkuletnim pobycie za granic� - Pary�, Monachium, Rzym - w 1890 roku osiad� na sta�e w Wilnie.
Matka moja opiekowa�a si� chor� na p�uca sw� siostr� Jadwig� Horwattow� (ciocia Gusia) i wyje�d�a�a z ni� cz�sto za granic� do Abacji, Merano, na Riwier�, a tak�e do rozpoczynaj�cego karier� uzdrowiskow� Zakopanego.
Dzieci, to znaczy ja i nast�pnie m�odsza ode mnie o cztery lata siostra Maria-R�a20 oraz starsi ode mnie Horwat-towie: Daniel21 (Dolo) o osiem lat i Aleksandra22 (Ola) o cztery lata, pozostawa�y w Narowli pod opiek� licznych nauczycielek, wychowawczy�, bon i nauczycieli.
Narowi�! - We wspomnieniach wydaje si� najpi�kniejszym i najmilszym miejscem na kuli ziemskiej. Po�o�ona nad prawym brzegiem Prypeci, o 40 kilometr�w od Mozy-rza, a jakie 150 kilometr�w od Kijowa. Istny raj dla dzieci, zwa�ywszy, �e wuj Edzio (Edward Horwatt) strasznie lubi� dzieci i na wiele rzeczy pozwala�, a na jeszcze wi�cej patrza� przez palce.
Pi�kny empirowy pa�ac o dwudziestu kilku pokojach, pi�trowy, stal na wysokim brzegu, o jakie� sto metr�w od rzeki, tak i� z werandy i balkon�w roztacza� si� wspania�y widok na p�yn�c� majestatycznie szerokim �ukiem Prype� i le��ce, jak okiem si�gn��, po drugiej stronie ��ugi", czyli zalewne wspaniale ��ki, poros�e rzadkimi d�bami i pe�ne mniejszych i wi�kszych jeziorek, bogatych w lilie wodne, ryby, a przede wszystkim dzikie kaczki. Na wiosn�, gdy Prype� rozla�a, szeroko�� jej si�ga�a pi�� do sze�ciu kilometr�w. Z wody tylko gdzieniegdzie stercza�y korony d�b�w. Po ust�pieniu w�d i gdy s�o�ce przygrzalo, ca�o�� zabiela�a si� nagle od niezliczonych ilo�ci kwitn�cych konwalii! ��ugi" nieznacznie przechodzi�y w �ha�o", tzn. cz�� b�otnist�, ale nie zalewan�.
Wok� pa�acu by� park, zapewne mia� dwadzie�cia albo i wi�cej hektar�w. W znacznej cz�ci wspaniale utrzymany, ozdobiony klombami, pe�en czaruj�cych zak�tk�w, szpaler�w grabowych, grup drzew, przechodzi� z jednej strony w ogrody owocowo-warzywne, z drugiej, poprzez oran�erie i inspekta - w folwark i gospodarstwo rolne. Czworobok ob�r i stajen okala� majdan o szeroko�ci prawie kilometra, na kt�rego �rodku by� dom rz�dcy wraz z kancelari�, otoczony z trzech stron sadem i warzywnikiem. Sta�a tu te� wysoka, murowana gorzelnia, niedaleko kt�rej wyrasta�a tajemnicza, cz�sto dymi�ca baszta: w�dzarnia, miejsce naszych wypraw i punkt zbi�rek. Z czasem w jej s�siedztwie powsta�o nowe rosarium, bo stary ogr�d r� przy pa�acu by� za ma�y, by pomie�ci� pojawiaj�ce si� wci�� nowe odmiany.
Od strony rzeki by�a tzw. weranda, przybrana dwoma cementowymi sfinksami, wielko�ci najwi�kszego byka. Z przeciwnej strony by� ganek, czyli podjazd, kt�rego zn�w strzeg�y dwa br�zowe lwy ponadnaturalnej wielko�ci. Na wprost ganku w odleg�o�ci oko�o sze�ciuset metr�w wyrasta�a pi�kna stylowa brama wjazdowa23, a przy niej domek. Mieszka� w nim str�, wspania�y ch�op poleski z ogromn� kwadratow� brod�, zwany Lewon. Brama by�a stale zamkni�ta i gdy zauwa�ono manipulacje Lewona przy jej otwieraniu, by� czas zaalarmowa� wszystkich, �e kto� nadje�d�a, zw�aszcza �e droga z bramy do ganku nie sz�a prosto, lecz do�� wygi�tym �ukiem, omijaj�c stajnie cugowe. Go�ciniec nie brukowany szed� r�wnolegle do bramy. Na wprost niej ci�gn�a si� na dwa kilometry aleja topolowa jako droga gospodarcza do poszczeg�lnych poletek. Wzd�u� niej rozci�ga� si� zwykle chmielnik.
Najbli�sza stacja kolejowa - Kalenkowicze - by�a za Mo-zyrzem 12 kilometr�w, czyli w odleg�o�ci 62 kilometr�w. O konie trzeba by�o telegrafowa� zawczasu. Na szcz�cie poczta i telegraf by�y na miejscu (o 3 kilometry) w miasteczku Narowi�. Zreszt� istnia�y ju� w�wczas telefony, co przy tamtejszych odleg�o�ciach by�o wielce pomocne. I dziwna
rzecz, o ile ch�opi kradli s�upy wiorstowe, kt�re co par� lat cierpliwie uzupe�niano, to nie s�ysza�em o kradzie�y s�up�w telefonicznych i drut�w, cho� te musia�y by� bardzo �akom� rzecz�. Widocznie odpowiedzialno�� za kradzie� by�a surowa.
Cz�sto korzystano z komunikacji statkiem po Prypeci i Dnieprze. Statki chodzi�y regularnie, co dzie� du�y w obie strony na Mozyrz i Kij�w, i co dzie� ma�y, lokalny, do Mozyrza i z powrotem. Statki by�y czyste i porz�dnie utrzymane, odznacza�y si� doskona�� kuchni�, a w�a�ciwie �wietnie prowadzonym bufetem.
Do opieki nad dzie�mi zaanga�owane by�y: jedna nauczycielka Polka, ucz�ca wszystkich przedmiot�w (by�a ni� d�ugie lata panna Teresa), jedna nauczycielka Francuzka, pani Dufour, a potem przez szereg lat mademoiselle Louise Chigniac. Osobna karta nale�y si� pannie Luizie, kt�ra b�d� co b�d� przez kilka lat opiekowa�a si� nami, g��wnie mn� i R�. Pochodzi�a z mieszcza�skiej rodziny, mia�a uko�czon� szko�� �redni�. Dla mnie na zawsze pozostanie tajemnic�, w jaki spos�b ta panna, w�w...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin