Po co Polsce armia.pdf

(81 KB) Pobierz
Po co Polsce armia
Po co Polsce armia? – Przemysław Żurawski vel Grajewski
Aktualizacja: 2011-03-22 8:29 am
Podstawowym zadaniem każdej armii jest zwycięskie rozstrzyganie konfliktów zbrojnych, te zaś różnią
się co do charakteru, zakresu i intensywności. Sposób powoływania, liczebność, struktura, szkolenie,
uzbrojenie, wyekwipowanie i dyslokacja sił zbrojnych zależą od tego do czego mają one być używane –
co będzie ich głównym zadaniem. Rozpatrując sposób organizacji Wojska Polskiego musimy przede
wszystkim odpowiedzieć na to właśnie pytanie. Musi to być odpowiedź jednoznaczna, nie nosi ona
bowiem charakteru akademickiego, lecz winna być podstawą do decyzji. Decyzja zaś nie może być
„miękka” – nijaka, nakazująca rozwój wszelkich zdolności bojowych jednocześnie. Ograniczoność
środków materialnych jakie Rzeczpospolita może przeznaczyć na zbrojenia, zmusza bowiem do
rozstrzygnięć jednoznacznych. Błąd lub myślenie życzeniowe, prowadzące do „wielowektorowości”
rozwoju sił zbrojnych (armii interwencyjnej i obronnej jednocześnie), kosztować będzie życie Polaków2.
Profesjonalizacja armii europejskich (poza szczególnym wypadkiem armii brytyjskiej, uwarunkowanym
wyspiarskim charakterem Zjednoczonego Królestwa) rozpoczęła się dopiero w drugiej połowie lat 90.
XX w. Jej podstawową przyczyną nie był skok jakościowy sprzętu wojennego, uniemożliwiający
skuteczne wykorzystanie na współczesnym polu walki przeszkolonych rezerwistów, lecz ustanie groźby
sowieckiego najazdu na terytorium owych państw i jednoczesne pojawienie się wyzwań typu
ekspedycyjnego (wojna w Zatoce Perskiej i wojny jugosłowiańskie). Rezygnacja z poboru była zatem
skutkiem zmian uwarunkowań politycznych (a nie techniczno-wojskowych), w wyniku których uznano,
że podstawowym zadaniem sił zbrojnych będą misje ekspedycyjne. Ich wykonywanie przez państwa
demokratyczne przy wykorzystaniu armii opartych na powszechnym obowiązku służby wojskowej jest
politycznie niemożliwe, gdyż prowadziłoby do klęski wyborczej każdego rządu, który by się na to ważył.
Jednocześnie parametry wojskowe, technologiczne i cywilizacyjne potencjalnych przeciwników (kraje
arabskie, Afryka subsaharyjska, paramilitarne bojówki stron konfliktu jugosłowiańskiego) sprawiają, że
niewielkie, mobilne i nasycone nowoczesną techniką siły profesjonalne są jedynym możliwym (z uwagi
na wspomniane wewnętrzne uwarunkowania polityczne), a jednocześnie dostatecznie skutecznym
instrumentem interwencji w tego typu konflikty. Te państwa, które nie mają ambicji interweniowania
zbrojnego poza własnym obszarem w misjach o wysokiej intensywności bojowej i/lub silnie odczuwają
zagrożenie własnego terytorium (Szwecja, RFN, Finlandia, Izrael) pozostały przy armiach typowo
obronnych, a zatem poborowych.
Batalion zmechanizowany (600 żołnierzy) może panować ogniowo w obszarze wyznaczanym przez 9
km frontu i 7 km głębokości ugrupowania – tzn. 63 km². Pas obrony dywizji określany jest na 30-50 km
frontu, głębokość wynosi 15-30 km, przy założeniu zbudowania 2-4 pozycji obronnyc h 1 . 120-tysięczna
armia zawodowa (teoretycznie równowartość ośmiu dywizji – choć praktycznie przecież nie jest
możliwe, by całość jej stanów osobowych weszła w skład wojsk liniowych) mogłaby więc, użyta
obronnie, a nie interwencyjnie, pokryć obszar obejmujący maksymalnie do 12 000 km². Zważywszy, że
terytorium Rzeczypospolitej wynosi 312 679 km², że znajdują się na nim 892 miasta, w tym pięć dużych
aglomeracji liczących ponad 1 mln mieszkańców każda oraz, że długość granic z samą tylko Rosją i
Białorusią wynosi odpowiednio 210 km i 418 km, obrona Polski przy użyciu samej tylko armii
ochotniczej, choćby i najbardziej profesjonalnej, jest niemożliwa i to bez względu na to, czy będzie ona
liczyła 90, 120, czy 150 tys. żołnierzy.
Odpowiadając na tytułowe pytanie – po co Polsce potrzebna jest armia, musimy zatem wykonać
podobną pracę myślową jak nasi zachodnioeuropejscy sojusznicy, czyli zapytać o naturę ewentualnych
konfliktów, w których może być zmuszone wziąć udział Wojsko Polskie.
1
Jest to pytanie, na które można udzielić realistycznej odpowiedzi tylko na podstawie przesłanek
politycznych. Zadaniem WP nie będzie bowiem osiągnięcie gotowości do wygrania każdej wojny
(konfliktu zbrojnego), a jedynie do rozstrzygnięcia na korzyść Polski wojny (konfliktu), której zaistnienie
z udziałem państwa polskiego uznamy, ze względów politycznych za prawdopodobne – tzn. nie dające
się wykluczyć. Prognoza owego prawdopodobieństwa ma jednocześnie fundamentalne znaczenie dla
określenia przewidywanych misji Sił Zbrojnych RP w przyszłości. Przedmiotem decyzji jest zatem
odpowiedź na pytanie:
Czy podstawowym scenariuszem wojennym, z którym powinna się liczyć Polska, i do którego
pozytywnego rozstrzygnięcia powinna przygotowywać swoją armię jest najazd na terytorium
Rzeczypospolitej (dalej: Scenariusz A), czy też jest nim konflikt w odległych od granic Polski rejonach,
wymagający podjęcia misji typu ekspedycyjno-interwencyjnego (dalej: Scenariusz B).
Najistotniejszą cechą tak sformułowanego dylematu jest fakt, iż odpowiedzi w tej kwestii nie da się
udzielić raz na zawsze. Bezpieczeństwo państwa wymaga zatem stworzenia strukturalnego systemu
oceny sytuacji międzynarodowej i natury istniejących zagrożeń, który pozwalałby na podjęcie na czas
decyzji o ewentualnej zmianie przewidywanego charakteru misji Wojska Polskiego. Zasadne byłoby
oparcie się na instytucjonalnych wzorach brytyjskich z lat 1919-1933.
W systemie planowania obronnego Imperium Brytyjskiego obowiązywała wówczas tzw. Zasada
Dziesięciu Lat – Ten Years Rule. Każdego roku specjalne ciało polityczne złożone z Premiera, Ministra
Spraw Zagranicznych, Ministra Obrony, Ministra Skarbu, Szefa Sztabu Generalnego i Pierwszego Lorda
Admiralicji na specjalnym posiedzeniu odpowiadało na pytanie, czy w ciągu najbliższych 10 lat Wielka
Brytania stanie wobec zagrożenia wojennego ze strony równorzędnego przeciwnika (wielka wojna
obronna), czy też zadaniem jej sił zbrojnych będą jedynie operacje kolonialne typu policyjnego. W
zależności od odpowiedzi na to pytanie planowano inwestycje wojskowe oraz strukturę i kierunki
rozwoju sił zbrojnych. System ten uchylił zasadę 10 lat dopiero w 1933 r. – na sześć lat przed wojną, a
nie na 10, ale ogólnie spełnił swoje zadani e 2 . Podobna instytucja powinna działać także w Polsce i od
jej decyzji politycznych powinno zależeć planowanie misji WP bądź to w zakresie Scenariusza A, bądź
Scenariusza B. Należy przy tym zauważyć, iż w warunkach obecnej polskiej kultury politycznej, system
ten będzie mniej sprawny od brytyjskiego, a decyzja o powrocie do armii obronnej (opartej na poborze),
w razie przewidywania zagrożenia Scenariuszem A, będzie politycznie niezwykle trudna do podjęcia.
Polska nie jest w stanie przygotowywać swych sił zbrojnych do realizacji misji w ramach obu
scenariuszy (A i B) jednocześnie. Wypełnianie zadań związanych z Artykułem 5 Traktatu
Waszyngtońskiego (Północnoatlantyckiego), wynikających z konieczności przyjścia z pomocą
zaatakowanemu sojusznikowi, może przy tym odbywać się zarówno w warunkach Scenariusza A
(obrona zaatakowanych bezpośrednich sąsiadów Polski – obecnych lub przyszłych członków NATO, co
do charakteru działań nie odbiegałaby od wojny w obronie Rzeczypospolitej i łatwo mogłaby się w taką
przerodzić), jak i Scenariusza B (przyjście z pomocą zaatakowanemu państwu członkowskiemu Sojuszu
lub UE, położonemu w znacznej odległości od Polski, ewentualnie współudział w ekspedycyjnej operacji
antyterrorystycznej wymierzonej w bazy organizacji, która dokonała ataku na terytorium NATO/UE).
Wypełnianie zadań związanych z nowymi misjami NATO (out of area – non-Article 5 operations), jak i z
planowanymi zadaniami sił interwencyjnych UE (misje Petersberskie), bez wyjątku wiązałoby się
natomiast z koniecznością posiadania przez WP zdolności interwencyjnych (projection of power
capability) – Scenariusz B.
Tak jak Finlandia czy państwa bałtyckie nie przygotowują swoich sił zbrojnych do odparcia
teoretycznego najazdu nieokreślonego przeciwnika z nieokreślonego kierunku, tak i w wypadku
2
rozpatrywania zadań Wojska Polskiego wynikających ze Scenariusza A, jako źródło potencjalnego
zagrożenia musi być wskazana Federacja Rosyjska.
Zagrożenie wynikające ze Scenariusza A w praktyce powinno być uznane za możliwe do zrealizowania
wyłącznie w wyniku agresji Rosji na Polskę, któreś z państw bałtyckich, lub Ukrainę, względnie w
wypadku wznowienia konfliktu w Naddniestrzu (z otwartym udziałem Rosji) i wciągnięcia doń
sojuszniczej wobec Polski Rumunii. Wojna w obronie terytorium Rzeczypospolitej przed obcym
najazdem, lub konflikt związany z rosyjską agresją na któregokolwiek z jej sąsiadów, z politycznego
punktu widzenia powinien być zatem określony jako Plan Wschód.
Misja obrony terytorium Polski przed obcym najazdem w perspektywie najbliższych 10-ciu lat jest zatem
misją przygotowania sił zbrojnych do możliwości konfliktu ze znanym przeciwnikiem o znanych
parametrach politycznych, cywilizacyjnych i technicznych, które należy ustawicznie monitorować i
dostosowywać do nich plany ewentualnego rozwinięcia sił własnych. W zakresie nasycenia
nowoczesną technologią konwencjonalne siły rosyjskie nie należą do czołówki armii światowych. Obie
wojny czeczeńskie oraz konflikt gruziński także nie były demonstracją nowoczesnych metod
prowadzenia walki. Zdeterminowane czeczeńskie pospolite ruszenie potrafiło zadać w obu wojnach
poważne straty najeźdźcy, a w czasie pierwszej wojny skutecznie złamać rosyjską wolę kontynuowania
agresji. Szkolona i wyposażona do misji interwencyjnych Armia Gruzińska nie odnotowała natomiast
podobnych sukcesów.
Scenariusz A do 8 sierpnia 2008 r. wydawał się mało prawdopodobny. Skutkiem takiej oceny sytuacji
było uznanie, że podstawowym zadaniem Wojska Polskiego będzie udział w międzysojuszniczych
(NATO, UE, koalicje ad hoc) misjach ekspedycyjnych. Politycznym celem takiego wykorzystania sił
zbrojnych miała być budowa pozycji politycznej Polski w strukturach euroatlantyckich, lub dwustronnego
sojuszu RP ze Stanami Zjednoczonymi. W ślad za tym nastąpiło odejście od armii typu obronnego i
podjęcie wysiłku budowy sił interwencyjnych z naturalnym w tej sytuacji zamiarem docelowej
profesjonalizacji armii. Owo założenie wstępne potwierdziło się w praktyce jedynie częściowo. Polska
do 2007 r. była w trakcie budowania pożądanego sojuszu dwustronnego z USA, a udział WP w misjach
ekspedycyjnych u boku US Army był istotnym instrumentem realizacji tego zadania. Ochłodzenie
stosunków polsko-amerykańskich w interesującym nas tu aspekcie wojskowym (wycofanie polskiego
kontyngentu z Iraku oraz manifestowana niechęć rządu RP do instalacji elementów tarczy
antyrakietowej w Polsce i ostatecznie brak ratyfikacji przez Polskę stosownego porozumienia w tej
sprawie) w znacznej mierze wyhamowało ten proces. Polskie zaangażowanie wojskowe w łonie UE
(misje polskie w Kongo i Czadzie u boku Francji) nie przyniosło natomiast jak dotąd pożądanych
rezultatów. Paryż np. nie popiera polskiej polityki wschodniej (Membership Action Plan dla Gruzji i
Ukrainy został odrzucony min. wskutek sprzeciwu Francji). Kontynuowanie zaangażowania WP w
misjach unijnych jest zatem obecnie niecelowe. Polskie doświadczenia ekspedycyjne, choć cenne, mają
dziś jednak drugorzędne znaczenie. Najistotniejszą przesłanką decyzji co do pożądanego kształtu
polskiej armii jest natomiast rosyjska agresja na Gruzję, która powinna zmienić ocenę sytuacji
międzynarodowej, a co za tym idzie także i potencjalnych zagrożeń dla bezpieczeństwa
Rzeczypospolitej, a zatem i zadań dla jej Sił Zbrojnych.
Odpowiedzi wymagają pytania o ewentualne reakcje Polski w razie realizacji następujących scenariuszy
rozpętania się konfliktu u naszych granic:
Rosyjskiej aneksji Krymu i/lub wschodniej i południowo-wschodniej części Ukrainy w sytuacji:
a) Rozkładu państwa ukraińskiego (usunięcie – np. otrucie prezydenta, ostry konflikt wewnętrzny,
separatystyczna akcja rosyjskiej ludności Krymu wsparta zbrojnie przez Rosję z wykorzystaniem baz i
sił Floty Czarnomorskiej) i jego niezdolności fizycznej i/lub politycznej do stawienia zbrojnego oporu.
3
(Scenariusz „czechosłowacki – 1938”).
b) Wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej w wyniku błędnej oceny ze strony Rosji stanu państwa
ukraińskiego, które mimo prób destabilizacji okazałoby się zdolne do obrony swej integralności
(Scenariusz „polski – 1939”).
Scenariusz „polski-1939” postawiłby rząd RP wobec dylematu – czy w świetle faktu, że Ukraina nie jest
członkiem NATO i nie może liczyć na zbrojne poparcie ze strony Sojuszu, Polska w obliczu najpierw
presji, a potem ewentualnej agresji rosyjskiej, której w sposób uporządkowany przeciwstawiłaby się
Armia Ukraińska powinna pozostać bierna, czy też uznać, że Wojsko Ukraińskie jest lepszą gwarancją
bezpieczeństwa Rzeczypospolitej niż podpisy sojuszników pod traktatami. Czy zatem i jak w okresie
narastania ewentualnego kryzysu Wojsko Polskie mogłoby być wykorzystane do demonstrowania
solidarności Polski z Ukrainą z zamiarem powstrzymania agresji rosyjskiej poprzez odstraszanie
militarne oraz czy i jaką akcję wojskową powinna podjąć Polska, w razie, gdyby do owej agresji doszło,
a Ukraina stawiłaby jej zbrojny opór. Brak skutecznej reakcji Zachodu na ewentualną rosyjską agresję
na Ukrainę (mimo podjęcia przez Kijów walki) zaostrzałby ten dylemat, podważając wiarygodność
zachodniego systemu bezpieczeństwa w ogóle, a zatem także w odniesieniu do Polski.
Wkroczenie wojsk rosyjskich do któregoś z państw bałtyckich „w celu obrony prześladowanych
obywateli” – tzn. z wykorzystaniem licznej mniejszości rosyjskiej w Estonii i/lub na Łotwie. Zaatakowane
państwa zwracają się do NATO w tym do Polski o wykonanie zobowiązań sojuszniczych.
Załamanie się państwa mołdawskiego wskutek niemożności rozwiązania przez nie problemów
gospodarczych i społecznych i będące jego efektem narodziny potężnego ruchu zjednoczeniowego z
Rumunią (obywatelstwo rumuńskie jest jednoznaczne z obywatelstwem UE). Rosja chcąca zachować w
swojej strefie wpływów Mołdawię może doprowadzić do wznowienia walk w Naddniestrzu i wciągnięcia
w konflikt Bukaresztu, a zatem i NATO.
Bezpośrednie uderzenie z północy (obwód Kaliningradzki) i wschodu (Białoruś) na Polskę z zamiarem
przywrócenia dominacji rosyjskiej nad Europą Środkową.
Skala prawdopodobieństwa wystąpienia każdego z wymienionych powyżej scenariuszy jest różna i
będzie zmienna w czasie. Realizacja któregokolwiek ze scenariuszy 1-3 zwiększa prawdopodobieństwo
wystąpienia scenariusza nr 4. Może on jednak wystąpić także samodzielnie w sytuacji gdyby decydenci
w Moskwie uznali, że z jakiegoś powodu (wojna jądrowa USA i Izraela z Iranem, wojna USA-Chiny np. o
Tajwan, brak reakcji Waszyngtonu na rosyjskie lub chińskie ataki na sojuszników Stanów
Zjednoczonych w innych częściach świata) gwarancje USA dla Europy Środkowej, udzielone czy to w
ramach NATO, czy też ewentualnych układów dwustronnych, nie zostaną dotrzymane. Jak długo
amerykański „parasol ochronny” nad Europą Środkową pozostanie wiarygodny, tak długo
prawdopodobieństwo ataku rosyjskiego na państwo członkowskie NATO, w tym na Polskę, pozostanie
niewielkie. (Członkostwo RP w UE z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa w kontekście
ewentualnego zagrożenia rosyjskiego należy natomiast traktować jako nieistotne, bowiem UE jako
struktura zdolna do zbrojnego przeciwstawienia się Rosji nie istnieje). Tymczasem najbardziej
prawdopodobnym miejscem testowania przez Rosję wiarygodności gwarancji amerykańskich są Łotwa i
Estonia. Do ich obrony w tramach NATO Polska powinna zatem przywiązywać szczególną wagę.
Prawdopodobieństwo udziału Wojska Polskiego w wojnie obronnej w ramach NATO jest zatem
niewielkie i przygotowywanie Sił Zbrojnych RP na taką ewentualność celowe jest ze względów
politycznych (potwierdza wiarygodność Sojuszu), a nie militarnych (takiej wojny właśnie z uwagi na ową
wiarygodność, nie będzie). W razie gdyby wskutek błędnej oceny sytuacji przez Moskwę doszło jednak
do wybuchu wojny Rosji z NATO, rozstrzygającą siłą wojskową w tym starciu będzie armia USA. Siły,
struktura i zadania Wojska Polskiego będą zaś dla ostatecznego rezultatu wojny miały znaczenie
drugorzędne. Prawdziwym wyzwaniem pozostaje natomiast odpowiedź na pytanie, jak powinna
zachować się Polska w razie rosyjskiej akcji wojskowej przeciw Ukrainie, lub w sytuacji, gdyby rosyjskie
testowanie NATO w państwach bałtyckich doprowadziło do rozpadu Sojuszu wskutek prawdopodobnej
4
niechęci Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Grecji do wypełnienia swych zobowiązań, lub
wskutek odwrócenia się nowej administracji USA od problemów Europy Wschodniej, względnie pod
wpływem obu tych czynników naraz. Jakkolwiek dramatyczna byłaby zatem konkluzja i przez ów
dramatyzm trudna była do oficjalnego sformułowania brzmi ona następująco: Wojna w obronie
Rzeczypospolitej prowadzona w ramach NATO jest wysoce nieprawdopodobna, gdyż Rosja jej nie
rozpęta. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zadań obronnych przed jakimi może stanąć Wojsko
Polskie to konieczność wojny o niepodległość w razie załamania się wiarygodności NATO i USA jako
gwaranta bezpieczeństwa RP – wojny prowadzonej bądź to w oparciu o siły własne, bądź w sojuszu z
(w obronie) bezpośrednich sąsiadów Polski – państw bałtyckich i/lub Ukrainy. Alternatywą, w razie
zaistnienia takiego scenariusza, byłaby kapitulacja wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami materialnymi
i moralnymi. Jest rzeczą logiczną, iż Siły Zbrojne RP powinny być przygotowywane do reakcji w
wypadku zaistnienia scenariusza bardziej, a nie mniej prawdopodobnego.
Obecna sytuacja międzynarodowa nie upoważnia jeszcze do uznania opisanego zagrożenia za
wyzwanie bliskiej przyszłości, nie pozwala już jednak zupełnie go wykluczyć. Ewentualne symptomy
narastającego kryzysu (wznowienie wojny w Gruzji, narastanie napięcia na Krymie, lub konfliktu wokół
mniejszości rosyjskiej w państwach bałtyckich, silne zaangażowanie wojskowe USA w odległych
opisanych regionach) dadzą Polsce okres ostrzegania, w czasie którego będzie ona mogła podjąć
niezbędne przygotowania obronne. Będzie to jednak okres krótki – tzn. od wystąpienia pierwszych
symptomów napięcia do wybuchu miną tygodnie lub miesiące, a nie lata. Wstępne przygotowania
obronne należy zatem podjąć już teraz. Powinny one obejmować:
Stworzenie mechanizmu monitorowania rozwoju sytuacji międzynarodowej połączonego z planowaniem
rozwoju sił zbrojnych. W obecnej sytuacji odpowiedź na pytanie o to czy WP powinno być gotowe do
operacji w ramach Scenariusza A (obronnego) czy też B (ekspedycyjnego) brzmi: wariant A;
Redukcję zaangażowania Wojska Polskiego w misjach ekspedycyjnych innych niż natowskie lub
prowadzone u boku USA (tzn. wycofanie się z misji ONZ i UE); z wyłączeniem misji w bezpośrednim
geopolitycznym otoczeniu Polski, gdyby takie były prowadzone (np. Naddniestrze).
Opracowanie planów reakcji wojskowej Polski na wypadek realizacji opisanych powyżej scenariuszy.
(Możliwa jest decyzja o braku reakcji w wypadku scenariuszy 1-3, ale musi ona być rozważona i
przygotowana wcześniej, a nie podejmowana ad hoc dopiero w czasie kryzysu). Ryzyko klęski
wojskowej RP powodowane tak zaangażowaniem się, jak i biernością jest bardzo wysokie. Może nas
bowiem czekać wojna przeciw mocarstwu u boku słabych sojuszników, lub bierne oczekiwanie swojej
kolejki i doczekanie się wyboru pomiędzy wojną w osamotnieniu a kapitulacją.
Nasycenie Wojska Polskiego sprzętem niezbędnym do zwalczania środków bojowych dominujących w
Armii Rosyjskiej (czołgów, BW P 3 , samolotów, śmigłowców), ograniczenie zaś zakupów podnoszących
zdolności ekspedycyjne (samoloty transportowe, wozy patrolowe, itd.).
Redukcję zbrojeń morskich do niezbędnego minimum – tzn. jednostek celno-policyjnych i trawlerów.
Wojna obronna rozstrzygnięta zostanie bowiem na lądzie. Nie należy zatem powielać błędów
inwestycyjnych II RP, tym bardziej, że rozwój lotnictwa zdezaktualizował międzywojenne przesłanki
utrzymywania Marynarki Wojennej na wypadek wojny z ZSRR. Niewielki obszar Bałtyku umożliwia
zwalczanie okrętów nieprzyjaciela przy użyciu samolotów i pocisków rakietowych startujących z lądu.
Zbrojenia morskie są zaś bardzo drogie.
Upowszechnienie szkolenia wojskowego obywateli i uświadomienie opinii publicznej jego niezbędności.
To ostatnie zadanie jest szczególnie trudne. Większość obywateli RP zdolnych do służby wojskowej nie
uznaje potrzeby jej odbywania. Odwołanie złożonych publicznie obietnic rezygnacji z poboru nie
zyskałoby akceptacji społecznej. Ewentualna zgoda polskiej opinii publicznej na taki krok mogłaby
nastąpić dopiero w warunkach oczywistego zagrożenia – czyli za późno. Potrzeby są przy tym dokładną
odwrotnością gotowości społecznej do ponoszenia ciężarów niezbędnych do ich zaspokojenia. Jest
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin