JAN SOKOŁOWSKI
PTAKI DRAPIEŻNE
WARSZAWA 1956 PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
Redaktor odpowiedzialny MARIAN KIEŁBASKA
Redaktor techniczny TADEUSZ WOJDOWSKI
Książka zatwierdzona pismem Ministerstwa Oświaty
nr Oc-15b/25/56 z 5 maja 1956 r. jako pożądana
w bibliotekach szkolnych (od ki. VI)
Wydanie pierwszeNakład 10 000 + 180 egzemplarzy Arkuszy druku 4; wyd. 3,21Papier dr. sat. 61 X 86 cm, 70 g., ki. V z fab. pap. w MyszkowieOddano do składania 16 VII 56r. Podpisano do druku 26 XI 1956 r.Druk ukończono w grudniu 1956 r. Zamówienie nr 9812/A-810Cena zł 1,95 E-7-491!
ZAKŁADY GRAFICZNE PZWS W BYDGOSZCZY.
ZNACZENIE PTAKÓW DRAPIEŻNYCH
Gospodyni wiejska wyhodowała stadko pięknych, białych kurcząt. Kiłka razy dziennie przygotowywała im pokarm, podawała świeżą wodę do picia i od rana do wieczora nie szczędziła starań, aby na niczym im nie zbywało. Toteż rozkoszne pisklęta, pokryte delikatnym puszkiem, rozwijały się szybko i ku wielkiej radości ich opiekunki wyrosły na małe kurki. W sierpniu były już tak samodzielne, że biegały bez kwoki po całym podwórku i wychodziły przez otwartą furtkę na sąsiednią łąkę, a nawet do małego lasku rosnącego opodal domu.
Pewnego wieczora stwierdziła gospodyni z niepokojem, że do kurnika wróciło z piętnastu kurcząt tylko czternaście, a gdy poszła szukać zgubionego ptaka, znalazła na skraju lasu jedynie rozsypane białe pióra. Serce jej ścisnęło się żalem. Nie miała wątpliwości: to jastrząb porwał kurczę, które zbyt oddaliło się od domu.
Następnego dnia wieczorem kurczęta, jak również stare kury, były dziwnie niespokojne i wylęknione, a do kurnika znów nie wróciło jedno kurczę. Na trzeci dzień po południu wśród całego drobiu domowego, a więc kur, kaczek i gołębi, wszczęło się nagłe zamieszanie i ptaki w popłochu rozpierzchły się na wszystkie strony. Gospodyni słysząc hałas wybiegła z pokoju na próg domu, lecz było już za późno. Zobaczyła jedynie sylwetkę dużego, szarego ptaka, który trzymając w szponach kurczę przeleciał ponad płotem i zniknął bez śladu.
Od tej pory taka tragedia powtarzała się codziennie. Nic nie pomogło uważanie i pilnowanie. Gdy ktoś z domowników był na podwórku, panował spokój i jastrzębia nie było, skoro jednak na chwilę zapomniano o niebezpieczeństwie, zjawiał się najniespodziewaniej i porywał nową zdobycz. I tak stopniowo zabrał wszystkie kurczęta z wyjątkiem jednego, które z przerażenia przez cały dzień nie wy-
3
chodziło z kurnika. Cały trud gospodyni i nadzieja, że dochowa się pięknych, młodych kur, spełzły na niczym.
Podobne wypadki zdarzają się często, zwłaszcza jeżeli hodowla drobiu znajduje się na skraju wsi lub bliżej lasu. Sprawcą jest zawsze jastrząb. Dziesiątkuje on kury, kaczki i gołębie, a w wolnej przyrodzie — kuropatwy i bażanty.
Czy wobec tak przykrych doświadczeń możemy się dziwić, że hodowcy drobiu i zwierzyny łownej bardzo nie lubią jastrzębia i chcieliby się go pozbyć?
Nie lubimy drapieżników nie tylko ze względu na straty materialne, lecz również dlatego, że współczujemy zwierzętom, które padają ich ofiarą.
Na kwitnącej jabłoni śpiewa zięba, a piórka jej lśnią w słońcu pięknymi, różowymi i niebieskawymi barwami. Upodobała sobie jabłoń, gdyż na niej ukazało się w tym roku mnóstwo szkodliwych gąsienic. Ptaszek nie tylko sam je zjada, lecz zanosi również pisklętom, które siedzą w misternie uwitym gniazdku, przytulonym do pnia drzewa. Zatem zięba nie tylko rozwesela wiosnę, ale ochrania również drzewa owocowe przed zniszczeniem, grożącym ze strony szkodliwych owadów. Lecz właśnie w chwili, w której zięba zaintonowała głośną zwrotkę śpiewu, jak błyskawica wpadł krogulec i biedny ptaszek skończył życie przebity jego szponami. Biedne również pisklęta w gniazdku, gdyż od tej pory tylko jedno z rodziców będzie przynosiło im pożywienie, a jeżeli krogulec porwie również matkę, czeka je śmierć głodowa.
Tego rodzaju obserwacje już od wieków wywoływały gniew człowieka na ptaki drapieżne. Strzelano je, truto i łapano w sidła, niszczono im gniazda i wybierano pisklęta, uważając tępienie drapieżników wręcz za obowiązek człowieka. Sądzono, że im mniej pozostanie na świecie ptaków drapieżnych, tym więcej będzie śpiewających i tym łatwiejsza stanie się hodowla ptaków łownych i domowych.
Skutek takiego postępowania był jednak — o dziwo — zupełnie inny, niż się spodziewano. Wprawdzie udało się człowiekowi zmniejszyć liczbę drapieżników, a w niektórych okolicach nawet wytępić je doszczętnie, jednakże oczekiwany wzrost liczebny ptaków śpiewających, jak również tzw. ptactwa łownego, nie nastąpił. Liczba
4
ich nie tylko się nie zwiększyła, lecz na ogół znacznie zmalała. Pojawiły się natomiast plagi i klęski, których dawniej nie znano. Tak np. drobne gryzonie, jak myszy i norniki, niszczące nasze plony na polach, w stodołach i spichlerzach, zaczęły się mnożyć w zastraszający sposób, a szkody, jakie te drobne zwierzęta stale wyrządzają, oblicza się rocznie na setki milionów złotych. Wśród zwierzyny łownej, jak zajęcy, dzikich królików i kuropatw, zaczęły się pojawiać choroby zakaźne. Wzrosła natomiast liczba mniej miłych i nie zawsze pożądanych przedstawicieli gatunków, jak wron, srok i wróbli. Wrony i sroki nie należą wprawdzie do ptaków drapieżnych w sensie systematyki zoologicznej, tym niemniej wybieraniem jaj i piskląt z gniazd różnych ptaków przyczyniają się w większym stopniu do zubożenia naszej przyrody niż właściwe drapieżniki.
Sprawa tępienia ptaków drapieżnych nie jest zatem tak prosta, jak niegdyś sobie wyobrażano, kiedy rolę tych ptaków w przyrodzie znano jedynie z powierzchownej obserwacji. Drapieżniki wytworzyła natura w przeciągu wielu tysięcy lat i już sam fakt ich istnienia nasuwa myśl, że spełniać one muszą w przyrodzie jakieś szczególne zadanie.
Gdy mówi się o szkodach wyrządzanych przez ptaki drapieżne w hodowli drobiu domowego lub w ptactwie dzikim, myśli się prawie zawsze o jastrzębiu. Zapominamy często, że nazwa „jastrząb" służy do określenia tylko jednego gatunku i że oprócz niego żyje w Polsce jeszcze kilkanaście innych ptaków drapieżnych, wprawdzie nieco podobnych, lecz różniących się wybitnie pod względem trybu życia i sposobu zdobywania pożywienia. Dla człowieka nie znającego dobrze ptaków drapieżnych wszystkie są po prostu pospolitymi „jastrzębiami", zasługującymi na tępienie. Zazwyczaj każdego ptaka o zakrzywionym dziobie, ostrych pazurach i szarym upierzeniu uważa się za szkodliwego drapieżnika. Z tego powodu prześladował człowiek przez długie lata nie tylko jastrzębia, lecz, niestety, również bardzo pożytecznego myszołowa i sokoła pustułkę, trzmielojada, albo ptaki dzisiaj już tak rzadkie i zasługujące na ochronę, jak sokoły wędrowne, kanie i orły. Według przysłowia:,,kowal zawinił, a cygana powieszono" szkody, jakie niekiedy wyrządza jastrząb, płaci życiem niewinny myszołów lub sokół. Na prześladowanie przez myśliwych narażony jest szczególnie ociężały i mało płochliwy myszołów, podczas gdy szybki, ostrożny i skrycie żyjący jastrząb nie tak łatwo daje
5
się upolować. Niejednokrotnie sam stwierdziłem, że jako jastrzębia strzelano kukułkę, ponieważ barwą upierzenia i sposobem lotu przypomina ona nieco niektóre mniejsze ptaki drapieżne. Masowe tępienie tzw. jastrzębi przynosi zatem w praktyce, mimo dobrych intencji, więcej szkód niż pożytku.
Do odróżnienia w przyrodzie pożytecznych ptaków drapieżnych, zasługujących na ochronę, od tych, które ewentualnie można strzelać, potrzebna jest dokładna ich znajomość. Niestety, bardzo mało jest takich ludzi, którzy znają chociażby najpospolitsze drapieżniki. Przyznać trzeba, że rozpoznawanie drapieżników nie jest łatwe, tym bardziej że rzadko zdarza się sposobność do obserwowania ich z niewielkiej odległości. Najczęściej widzimy ptaka drapieżnego w locie i z daleka, jako ciemną sylwetkę na tle jasnego nieba. Są jednak cechy, po których odróżnić można wszystkie gatunki nawet ze znacznej odległości. Polowanie na ptaki drapieżne powinno być zatem dozwolone jedynie tym myśliwym, którzy umieją od pierwszego spojrzenia odróżnić jastrzębia, krogulca i błotniaka stawowego od wszystkich innych gatunków, podlegających ochronie.
Jak już wspomniano, istnieją wśród ptaków drapieżnych sprzymierzeńcy rolnika w walce z plagą myszy i norników (norniki nazywa lud po prostu myszami polnymi). Są to przede wszystkim myszołów i pustułka.
Myszołów jest w tym wyjątkowo szczęśliwym położeniu, że już sama nazwa podkreśla jego pożyteczność. W okresach, kiedy drobne gryzonie rozmnażają się nadmiernie, myszołów żywi się nimi prawie wyłącznie. Tylko wówczas gdy myszy brak, przechodzi na inne pożywienie. Tak np. w miesiącach wiosennych poluje często na krety, szczególnie gdy wśród kretów zaczynają szerzyć się zakaźne choroby i osłabione osobniki wychodzą z ziemi na powierzchnię. Jeżeli w pewnym okresie nie ma nawet kretów, myszołów zmuszony jest chwytać jaszczurki, padalce, a w ostateczności wybiera z gniazd młode skowronki i trznadle. Zdarza się to jednak stosunkowo rzadko, tak że wobec wielkich usług, jakie wyświadcza tępieniem myszy, można mu darować tych kilka ptaszków, którymi ratuje się od śmierci głodowej. Raz po raz oskarża się myszołowa o tępienie kuropatw lub zajęcy dlatego, że zdarzało się, iż strzelano go w chwili, gdy posilał się martwym zającem lub kuropatwą. Należy jednak przypuszczać, że znalazł on tę zdobycz już martwą albo postrzeloną i ledwie żywą.
6
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że żaden ptak drapieżny nie wyrządza nam przysług z powodu poczucia moralności i obowiązku względem człowieka. Jeżeli myszołów istotnie tępi myszy, to jedynie dlatego, że jest zbyt słaby i ociężały, aby mógł zabić zwierzynę większą, jak np. zająca lub kuropatwę. Jeżeli zatem nadarzy się sposobność i myszołów napotka osłabionego zajączka, pożywi się nim tak samo chętnie jak myszami. Taki stan rzeczy nie umniejsza jednak pożyteczności tego ptaka.
W podobny sposób żywi się również nasz najpospolitszy ptak drapieżny — sokół pustułka. I on poluje na myszy i norniki, a jedynie w biedzie chwyta również drobne gady, płazy i pisklęta ptaków.
Myszołów i sokół pustułka zasługują zatem na bezwzględną ochronę.
Również kania czarna i kania ruda, znacznie większe i wspanialsze ptaki drapieżne, są ptakami pożytecznymi lub co najmniej obojętnymi dla gospodarki człowieka. Żywią się martwymi zwierzętami, które znajdują przeważnie na brzegach jezior i rzek, rzadziej na terenie suchym. Oczyszczają one zatem wody z martwych ryb oraz przypadkiem utopionych i przez fale wyrzuconych na brzeg myszy, kretów i innych drobnych kręgowców. Wyjątkowo udaje im się również pochwycenie jakiegoś pisklęcia lub małego zajączka.
W niektórych okolicach Polski występuje jeszcze dość pospolicie trzmielojad, ptak bardzo podobny do myszołowa zwyczajnego, lecz o mniejszych pazurach i słabszym dziobie. Żywi się on wyłącznie owadami, zwłaszcza larwami trzmieli, os i szerszeni. Ponieważ ożywia krajobraz swoim pięknym lotem, a pod względem przyrodniczym jest gatunkiem bardzo ciekawym, zasługuje również na zu-pełną ochronę.
Inne drapieżniki jak sokół wędrowny, raróg i orzeł przedni, są obecnie już tak rzadkie, że mimo to, iż żywią się ptakami i mniejszymi ssakami, nigdzie poważnych szkód nie wyrządzają. Ze względu na to, że są ptakami okazałymi, a niestety bliskimi wymarcia, tylko ścisła ochrona może je uratować od zupełnej zagłady.
Już z tego krótkiego przeglądu najważniejszych gatunków i sposobu ich odżywiania się wynika jasno, jak szkodliwe w skutkach może być traktowanie wszystkich drapieżników jako tzw. jastrzębi. Nasze drapieżniki — to przeważnie ptaki bardzo pożyteczne lub pod względem gospodarczym obojętne. Wszystkie tworzą piękną i ciekawą
7
ozdobę krajobrazu, toteż z samych względów estetycznych zasługują na ochronę. Nie możemy ich wytępić chociażby dlatego, że przecież nie chcemy otoczyć się pustynią.
Sposób, w jaki ptaki drapieżne oddziałują na inne gatunki zwierząt, z którymi tworzą zespoły życiowe, nie jest jeszcze dostatecznie poznany. Dla nauki są one zatem ciekawym przedmiotem badań. Jest to również jeden z powodów, dla których powinniśmy drapieżniki zachować jako bardzo ważny składnik rodzimej fauny. W uznaniu tych wszystkich względów, a przede wszystkim znaczenia, jakie mają ptaki drapieżne dla gospodarki człowieka, piękna przyrody oraz badań naukowych, są obecnie wszystkie pod ochroną. Rozporządzeniem Ministra Leśnictwa z dnia 4 listopada 1952 r. w sprawie wprowadzenia gatunkowej ochrony zwierząt, zabrania się tępienia wielu gatunków, między innymi również ptaków drapieżnych. Kto zabija ptaki wymienione w tym rozporządzeniu, przetrzymuje je w niewoli, wybiera im jaja i niszczy gniazda, podlega określonym karom. Z rzędu ptaków drapieżnych jedynie 3 gatunki: jastrząb, krogulec i błotniak stawowy nie są objęte spisem zwierząt chronionych. Uznano bowiem, że tylko one mogą w pewnych okolicznościach wyrządzać człowiekowi szkody.
Niestety, zezwolenie strzelania jastrzębi, krogulców i błotnia-ków jest zawsze poważnym niebezpieczeństwem dla gatunków chronionych, gdyż o pomyłkę nie trudno i wiele myszołowów, pustułek i sokołów ginie nadal jako rzekome jastrzębie lub krogulce.
Nie należy jednak sądzić, że drapieżniki, których tępienie jest dozwolone, stale wyrządzają szkody i że te szkody są jednakowo dotkliwe. Spośród ptaków drapieżnych żyjących w Polsce jedynie jastrząb może w pewnych warunkach zniszczyć większą liczbę drobiu domowego lub ptactwa łownego. Szkody te wyrównuje jednak w znacznej mierze tępienie ptaków krukowatych, zwłaszcza wron, srok i sójek, a poza tym myszy, szczurów i dzikich królików.
Żadne zwierzę nie jest bezwzględnie szkodliwe ani bezwzględnie pożyteczne, a wpływ, jaki wywiera na swoje otoczenie, może być bardzo różnorodny. Oto prosty przykład: drobnym ptakom śpiewającym wybrała jajka psotna sroka, a gniazdo ich zniszczyła i rozerwała na strzępy. Nazajutrz srokę zdusił jastrząb, oskubał ją, mięso zjadł, a pióra rozsypał dokoła. Niebawem poszkodowane ptaszki zabrały się do budowy nowego gniazda i pozbierały rozsy-
8
pane piórka sroki, aby wysłać nimi kolebkę dla przyszłego pokolenia. Jakże dziwny splot okoliczności: największy wróg ptaków — jastrząb dostarczył materiału na gniazdo bezbronnym ptaszkom, uwalniając je równocześnie od najbardziej przykrego gnębiciela — sroki. Pióra sroki posłużyły za pierzynkę, na której wyhodowały się małe ptaszęta.
Znacznie mniejszy od jastrzębia krogulec poluje przeważnie na drobne ptaki śpiewające, od małego mysikrólika do dość dużego kosa. Jedynie z żalu nad drobnymi, pożytecznymi ptaszkami znienawidzono tego drapieżnika. Na jego obronę należy przytoczyć szczegół, że chwyta on przede wszystkim ptaki najpospolitsze, jak trznadle, dzwońce, mazurki i wróble, które gnieżdżą się 2 — 3 razy w lecie i rozmnażają bardzo szybko. Zatem rzekome szkody, jakie wyrządza krogulec, są niewidoczne i natura wyrównuje je bardzo łatwo . Natomiast tępieniem wróbli wyświadcza ten drapieżnik znaczne usługi, gdyż wróble potrafią nie tylko zniszczyć zasiewy i plony w ogrodzie i na polu, lecz są gnębicielami wielu ptaków słabszych. Wypędzają one z gniazd jaskółki, muchołówki i pliszki, a hałaśliwym usposobieniem dokuczają również sikorom i ziębom. Bardzo często wykradają ziarno kurom i gołębiom domowym. Krogulec jest obecnie jedynym hamulcem, wstrzymującym nadmierne rozmnażanie się wróbli i z tego względu zasługuje on właściwie więcej na ochronę niż na prześladowanie.
Trzeci z rzędu drapieżnik, którego wolno tępić przez cały rok, to błotniak stawowy. Błotniak obserwowany z większej odległości przypomina myszołowa, gdyż jest mniej więcej tej samej wielkości i w podobny sposób unosi się w powietrzu. Ze obserwowanym ptakiem jest błotniak stawowy, a nie myszołów, poznajemy najłatwiej po środowisku. Podczas gdy myszołów lata najchętniej nad polami, błotniak stawowy trzyma się w pobliżu wód i bagien. Okrąża on brzegi jezior i stawów, zwłaszcza tam, gdzie trzcina tworzy szeroki, gęsty pas. Wczesną wiosną i w lecie żywi się błotniak głównie żabami, natomiast w porze lęgowej porywa ptakom jaja lub też poluje na małe pisklęta. Ponieważ co kilka minut patroluje na tym samym miejscu, nęka kaczki, łyski, nury i inne ptactwo wodne oraz dziesiątkuje ich pisklęta. Szkody, jakie zatem może wyrządzić, są zupełnie innego rodzaju niż szkody spowodowane przez jastrzębia lub krogulca i dotyczą jedynie ptactwa wodnego.
9
Widzimy zatem, że nawet trzy gatunki drapieżników, które na ogół zalicza się do ptaków szkodliwych, nie zawsze i nie wszędzie naprawdę wyrządzają szkody. Przeważnie i one żywią się zwierzętami, które dla człowieka nie mają większego znaczenia, lub też wręcz oddają przysługi tępieniem gatunków niepożądanych. Jeżeli zatem największe „szkodniki" tylko w pewnych warunkach są naprawdę szkodliwe, to cóż dopiero gatunki ustawowo chronione, jak sokoły, pustułki, kanie, myszołowy i orły?
Wszystkie drapieżniki spełniają w przyrodzie specjalne zadanie: usuwają zwierzęta martwe lub chore. Wiele z nich, jak sępy, orły lub kanie, żywi się najchętniej padliną, a zatem oczyszcza teren i przeciwdziała rozsiewaniu się chorobotwórczych zarazków. Natomiast gatunki, które polują na zdobycz żywą, chwytają najczęściej osobniki osłabione, mniej zręczne i mniej spostrzegawcze. Ponieważ pochwycenie i obezwładnienie zdobyczy wymaga niekiedy znacznego wysiłku, najchętniej upatruje drapieżnik wśród stada takie osobniki, których schwytanie nie nastręcza większych trudności.
Do jakiego stopnia ptaki drapieżne są spostrzegawcze i jak szybko potrafią ocenić, który z osobników jest najsłabszy, przekonano się na polowaniu z wytresowanymi sokołami i jastrzębiami. Gdy wypuszczono gołębia, który poprzednio był w klatce, tresowany jastrząb zawsze rzucał się właśnie na niego, a pomijał inne osobniki znajdujące się w stadzie. Nie ulega wątpliwości, że wypuszczony gołąb nie poruszał się tak szybko i zwinnie jak jego towarzysze, gdyż był osłabiony pobytem w klatce lub zdenerwowany niezwykłą sytuacją.
Drapieżniki umieją zatem rozpoznać zwierzynę chorą lub słabą i na nią wpierw rozpoczynają atak. W ten sposób przeciwdziałają zawczasu rozszerzaniu się chorób i chronią zwierzynę od degeneracji. Temu twierdzeniu tylko pozornie przeczy fakt, że przecież jastrząb chwyta również zupełnie zdrowe kury i gołębie domowe. Musimy sobie uprzytomnić, że nawet najlepiej hodowany drób domowy jest bez porównania bardziej ociężały niż ptactwo dzikie. Kura lub gołąb domowy to w porównaniu z jastrzębiem ptak mało ruchliwy, dający się złapać z łatwością. Dodatni wpływ, jaki wywierają drapieżniki na gatunki, którymi się żywią, nie odnosi się zatem do zwierząt domowych, a jedynie do dzikich, żyjących w warunkach naturalnych.
10
Aby ocenić w sposób właściwy działalność drapieżników, musimy pozbyć się pewnych uprzedzeń i tkliwej czułostkowości. Niestety, już sama nazwa ,,drapieżnik" wzbudza niemiłe uczucia.Nastraja nas ona niemile nawet względem zupełnie niewinnych sępów, myszołowów lub trzmielojadów. Wielka szkoda, że gatunkom tym nie nadano nazwy bardziej łagodnej. Poza tym mimowoli stajemy po stronie zdobyczy, która traci życie, gdy tymczasem istota zadająca śmierć nie wzbudza naszej sympatii. Gdyby nie widok ptaszka, konającego w szponach krogulca, moglibyśmy znacznie łatwiej pogodzić się z istnieniem ptaków drapieżnych.
Potępianie tej grupy ptaków dlatego, że odbierają życie innym istotom, nie jest sprawiedliwe ani logiczne. Nikt nie potępia jaskółek lub słowików za to, że zjadają owady, chociaż owady są również istotami żywymi i niewątpliwie śmierć jest dla nich momentem tak samo nieprzyjemnym, jak dla każdego innego zwierzęcia. Jastrząb chwyta dziennie jednego ptaka średniej wielkości, natomiast jaskółka lub słowik, aby się nasycić, muszą połknąć setki żywych much i komarów. Zapominamy, że ryby, jaszczurki, ptaki śpiewające, kaczki, kury, czaple i bociany zabijają znacznie więcej zwierząt niż najsroż-sze drapieżniki. Różnica polega jedynie na tym, że tępią one gatunki małe i w sposób mniej widoczny, drapieżniki zaś usuwają zwierzęta większe i w sposób wymagający od nich większego wysiłku. Sądząc według praw natury, groźny drapieżnik nie jest gorszy od miłej jaskółki. Istnienie wszelkich zwierząt na świecie oparte jest na tym, że jedne żywią się roślinami, a inne przeważnie lub wyłącznie zwierzętami. Z tym prawem musimy się pogodzić i byłoby nierozsądnie, gdybyśmy jedne zwierzęta chwalili, a drugie potępiali.
Organizm drapieżnika jest w najdrobniejszych szczegółach przystosowany do pewnego sposobu zdobywania pożywienia. Jego zachowanie się jest podyktowane budową ciała. Nie możemy zatem wymagać, aby drapieżniki zachowywały się tak, jak zwierzęta roślinożerne lub gatunki żywiące się owadami.
KSZTAŁTY I BUDOWA CIAŁA PTAKÓW DRAPIEŻNYCH
Ptaki zaliczane przez systematykę zoologiczną do rzędu Drapieżców odróżniają się wyraźnie od innych form dość silnym i zakrzywionym dziobem oraz stosunkowo dużymi, zakrzywionymi i'ostro zakończonymi pazurami. Grupa ta w rozwoju ewolucyjnym oddzieliła się bardzo wcześnie od reszty ptaków i niewątpliwie spokrewniona jest z rzędem ptaków Wiosłonogich czyli Pełnopłetwych, do których należą kormorany i pelikany. Pewne podobieństwo w budowie wewnętrznej łączy drapieżniki również z bocianami i czaplami. Ponieważ drapieżniki żywią się przeważnie dość dużymi zwierzętami, upodobniły się z czasem do sów. Dawniej łączono je nawet z sowami, nazywając drapieżnikami dziennymi, sowy zaś drapieżnikami nocnymi. Jak wykazały dokładniejsze badania, obydwie grupy ptaków nie są spokrewnione, a stały się podobne jedynie na skutek rozwoju zbieżnego.
Wśród wszystkich ptaków samce są większe od samic. Jedynie drapieżcę i niektóre sowy tworzą pod tym względem wyjątek, gdyż właśnie samice są w tych dwóch rzędach ptaków znacznie większe od samców. U niektórych gatunków, jak np. krogulca, różnica jest tak znaczna, że samiec ma zaledwie 2/3 długości samicy.
Zastanawiano się, jaki jest sens biologiczny takiego odwrócenia. Najtrafniejsze wydaje się następujące tłumaczenie: gdyby samiec 'i samica były równej wielkości, polowałyby na te same gatunki zwierząt i para ptaków wzajemnie robiłaby sobie konkurencję. Skoro jednak samiec jest mniejszy, poluje na mniejszą zdobycz niż duża samica i w ten sposób ptaki nie przeszkadzają sobie w polowaniu, a tym...
tus7