ROŹDZIAŁ III.docx

(14 KB) Pobierz

ROŹDZIAŁ III...

 

              Spokojny sen Kanzaki przerwały głośne krzyki. Gdy przywykła do panującej wszędzie ciemności, zauważyła że znalazła się w ciemnym, wilgotnym miejscu. Słyszała dwa męskie głosy, jednak nie wiedziała do kogo należą.

-Ty idioto, zawsze umiesz tak wylądować że potem niewiadomo gdzie się jest.- Wrzeszczał jeden z nich. Kanzaki ten głos wydawał się dziwnie znajomy, lecz nie wiedziała czyj jest.

-Nikt ci nie kazał podróżować ze mną.-Odpowiedział drugi.

-No dobra, nie kłóćmy się już. Zrobimy tak, ja wyjdę i spróbuje się zorientować którędy do Świątyni a ty sprawdź co z dziewczyną.

              Kanzaki usłyszała zbliżające sie kroki, przestraszona złapała leżący nieopodal kawałek kija i stanęła przy wejściu gotowa do ataku. Męska sylwetka podeszła do miejsca gdzie leżała przed chwilą, gdy jej nie dostrzegł zaczął się rozglądać, nie zdążył znaleźć rudowłosej dziewczyny, ponieważ Kanzaki po cichu zaszła go od tyłu i solidnie uderzyła kijem w tył głowy. Mężczyzna runą na ziemię, a dziewczyna pobiegła do wyjścia. Nie uciekła daleko ponieważ wpadła prosto w ramiona drugiego porywacza. Nie wiele myśląc kopnęła go w kroczę. Chciała biec dalej, ale nie mogła ponieważ chłopak trzymał ją za nadgarstek. Kanzaki odwróciła się gwałtownie i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu rozpoznała twarz klęczącego na ziemi, ze łzami w oczach i poczerwieniałą twarzą od bólu Rikiego. W tym samym momencie z jaskini wyłonił się drugi chłopak trzymając się za obolałą głowę. Był równie wysoki i przystojny jak Riku, ale nie dorównywał mu muskulaturą, miał bardziej sylwetkę lekkoatlety. Kanzaki stała tam i patrzyła się raz na jednego raz na drugiego chłopaka.

-Riku, kogo ty przyprowadziłeś? Nie widzisz że ta dziewczyna jest psychiczna? -Zapytał z oburzeniem zielono włosy chłopak.

-Hej nie jestem psychiczna.-Odparła szybko Kanzaki pomagając wstać Rikiemu.

-Kanzaki przedstawiam ci mojego przyjaciela Ayame .-Odparł jeszcze lekko się dusząc Riku.

-Miło mi.-Powiedziała przyjaźnie dziewczyna.

-A mnie nie.-Odparował Ayame.

-Gbur -Mruknęła sama do siebie Kanzaki, usłyszał to Riku -Nie przejmuj się nim, teraz jest zły. Nie codziennie obrywa się po głowie, w dodatku od dziewczyny.

Kanzaki lekko się oburzyła za to Riku uśmiechną się pod nosem. Podeszli do wciąż trzymającego się za głowę Ayame. Riku odezwał się pierwszy.

-Pójdziemy na zachód. Widać stąd Świątynie.

Ruszyli w kierunku pokazanym przez chłopaka. Riku wytłumaczył dziewczynie jak się tu znalazła. Po kilku godzinach męczącego marszu dotarli do wielkich wrót prowadzących do Świątyni, jednak nikt z nich nie otworzył wielkich drzwi.

-Czemu ich nie otwieracie? -Zapytała zdziwiona Kanzaki.

-Ayame zapomniał kluczy. Znowu.-Odpowiedział patrząc się na przyjaciela Riku.

-Przestań się czepiać! Sam też nie wziąłeś kluczy. -Odciął się Ayame.

-Nie ma rady idziemy na około.-Dodał Riku i cała trójka ruszyła przed siebie, aby okrążyć wielką górę. Gdy znaleźli się po drugiej stronie, Ayame i Riku zaczęli się kręcić bez sensu przy skalnej półce.

-Czemu się tak kręcicie? -Spytała Kanzaki.

-Zapomnieliśmy gdzie jest wejście. -Odparli chórkiem chłopcy.

-Jak to nie wiecie? -Oburzyła się dziewczyna. Lecz oni nie odpowiedzieli tylko znów zaczęli się kręcić. Nastało południe gdy zmęczeni padli na ziemię.

-Co to? -Spytała Kanzaki, wskazując palcem, wystający przedmiot z ziemi.

-Jesteś genialna dziewczyno! -Wrzasną Ayame.

-Co ja? Czemu? -Zdziwiła się Kanzaki.

-To dźwignia, dzięki niej będziemy mogli się dostać do Świątyni.-Odpowiedział szybko Riku, podchodząc o dźwigni i zamierzając się do pociągnięcia prętu. Jednak pręt nie ustąpił pod naporem masywnych ramion Rikiego, z pomocą przyszedł mu Ayame. Drewno zgrzytnęło i niechętnie ustąpiło. Dźwignia się przesunęła ukazując w ścianie niewielki otwór. Mężczyźni zmęczeni i zalani potem podeszli do małego otworu. Pierwszy przecisną się Riku.

-Jest w porządku. Wchodzie.-Dobiegł ich, jego głos z pod wielkiej góry.

-Dobra ty idź pierwsza.-Powiedział Ayame do Kanzaki.

-Nie, nie mogę. -Odparła poważnie dziewczyna.

-Jak to? -Spytał zdziwiony chłopak.

-Mam klaustrofobie.-Powiedziała z nutką wstydu Kanzaki.

-Co? -Powiedział Ayame.

-Boję się ciemnych, małych pomieszczeń.-Odparła dziewczyna coraz bardziej się rumieniąc.

-No nie tego jeszcze brakowało. Właź tam.-Polecił chłopak po czym wcisną protestującą Kanzaki w ciasny otwór. Dziewczyna poleciała w dół, tunelem wykutym w skale. Ciężko wylądowała na ziemi obijając boleśnie kość ogonową. Wstała i zaczęła się rozglądać, szukając Rikiego. Znajdowała się w jakiś przestronnych lochach pełnych kajdanów.

-Riku! Gdzie jesteś? -Krzyknęła Kanzaki, lecz nie dostała żadnej odpowiedzi. Nagle usłyszała za sobą czyjeś kroki. Natychmiast się odwróciła z myślą ze to jeden z chłopców. W ciemności nie zobaczyła nikogo tylko parę szkarłatnych oczu. Przestraszona cofnęła się dotykając plecami ściany. Postać zaczęła się powoli do niej zbliżać. Z mroku wyłonił się Riku, lecz nie taki, jakiego znała Kanzaki. Teraz był inny. Miał inny wyraz twarzy, bardziej dziki, inny styl poruszania się bardziej przypominał wielkiego, poruszającego się na dwóch nogach kota, a nie człowieka o masywnej budowie. Chłopak miał inny kolor oczu i to co najbardziej rzuciło się Kanzaki w oczy błyszczące od świec, delikatnie wystające kły z górnej wargi. Dziewczyna chciała krzyczeć, lecz nie mogła wydobyć z siebie choć by cichego pisknięcia. Stała sparaliżowana ze strachu, wpatrująca się w Rikiego który coraz bardziej sie do niej zbliżał. Nagle chłopak rzucił się na zdębiałą Kanzaki. Chwile się szamotali. Jednak Riku był silniejszy od niej i łatwością powalił ją na ziemię. Przygniótł ja do kamiennej posadzki zimnym ciałem i pochylił się ku jej szyi. Zamiast się dalej bronić ona spojrzała mu prosto w oczy. Po jej policzku spłynęła łza.

-Riku...- Wyszeptała. Przemieniony chłopak przestał się szarpać z Kanzaki, tak jakby odzyskiwał świadomość tego co robi.

-Przepraszam....- Cichutko powiedział i pochylił się jeszcze bardziej. W tej chwili na Rikiego rzucił się Ayame. Zaskoczony wampir nie zdążył zareagować. Został przykuty do jednej ze ścian. Zielono włosy chłopak szybko podbiegł go Kanzaki aby upewnić się czy nic jej nie jest.

-Wszystko w porządku?- Zapytał kucając przy niej. Ona przytaknęła głową w odpowiedzi i instynktownie kierowana wtuliła się w chłopaka. Ayame objął dziewczynie i uspokajająco pogładził po rudych włosach. Kanzaki zasnęła już bezpieczna w  ciepłych ramionach Ayame.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin