ROŹDZIAŁ VI...
Tooya, samotnie idąc przez las wspominał słowa brata ,,Zawsze możesz przejść na naszą stronę".
-Czemu mnie nie zabiłeś?- Powiedział wpatrując się w gwiazdy.- Nie jest za późno.- Powtarzał.
Jego podkute buty wydawały głuchy odgłos gdy wchodził do sali tronowej, gdzie siedziała para cesarska. Tooya ukłonił się nisko.
-Panie, nie udało mi się uprowadzić dziewczyny.- Powiedział.
-Cóż najwidoczniej nie starałeś się.- Powiedział spokojny, lecz zdecydowany męski głos.
-Ależ panie, nie mieliśmy szans. Był z nią mój brat Ayame, zdrajca Riku i królewska córka Mime.
-Boisz się ich?- Spytała zimnym, ale słodkim głosem podnosząc jedną brew cesarzowa.
-Nie, moja pani. Tylko nie miałem jak odbić dziewczyny.
-Więc idź, obserwuj ich, ale nie atakuj.- Rozkazał cesarz.
-Jak sobie życzysz.- Ukłonił się nisko, i ruszył w stronę wyjścia.
- Zaczekaj. Gdzie są moi ludzie.- Spytał stojący obok pary królewskiej strażnik.
-Polegli.- Odpowiedział nie odwracając się Tooya.
-Już niedługo mój drogi Haze.- Stwierdziła Natsu, głaszcząc ogromną panterę po potężnym łbie.- Dziewczyna będzie nam służyła.- Stwierdziła i zaśmiała się.
-A wtedy Finemandia będzie nasza.- Odparł cesarz.
-Ta…- Szepnęła tajemniczo w zamyśleniu cesarzowa.
Po pustej komnacie rozległ się głośny rumor. Z cienia wyłoniła się Avri.
-Kto tu postawił to krzesło?- Powiedziała.
-Nie moja wina, że jesteś ślepa.- Odezwała się cesarzowa do siostry.
-Nie jestem ślepa Natsu. Mam szósty zmysł- Oburzyła się Avri.
-Oczywiście, ale krzesła nie wyczułaś.
###
W tym samym czasie Kanzaki z przyjaciółmi przedzierała się przez las.
-Ojoj. Co to jest?!- Wrzasnęła dziewczyna.
-To tylko pnącza Czerwonego rzepaku.- Odpowiedziała Mime.
-Weź to ode mnie. To się do mnie lepi.
-Oj przestań.- Zirytował się Riku.- Jutro już będziemy w Świątyni.
-Obyś miał racje.- Odpowiedziała Kanzaki. Idąc zaczepiła koszulką o wystającą gałąź rozdzierając materiał.
-No tego już za wiele. Dalej nie idę!- Wrzasnęła po czym usiadła na kamieniu. Zdenerwowany całą sytuacją Ayame, niewiele myśląc podszedł do obrażonej dziewczyny, podniósł ją i przewiesił przez szyję.
-Zwariowałeś postaw mnie!- Krzyknęła Kanzaki.
-Nie.- Odparł chłopak.
-Niesiesz mnie jak kawał mięsa.
-Nie narzekaj.- Dziewczyna zaczęła sie kręcić, chwyciła Ayame za głowę, przez przypadek ściągając mu podtrzymującą włosy chustkę na oczy. Chłopiec stracił równowagę. W ostatniej chwili Kanzaki sprytnie chwyciła się gałęzi, nim Ayame runą na ziemię.
-Normalnie królowa chaosu.- Powiedział Riku, Mime zawtórowała mu głośnym dźwięcznym śmiechem.
-Kiedyś mnie zabijesz dziewczyno.- Powiedział Ayame.- Mam szczęście że wylądowałem na tej miękkiej roślince.
Gdy się podnosił, roślina na której wylądował wyciągnęła długą mackę.
-Co to jest?!- Krzykną gdy pnącze wykręciło mu rękę.
-Nie ruszaj się.- Powiedział Riku. Niestety było już za późno, Ayame próbował wyszarpnąć rękę. Roślina zacisnęła uścisk na przegubie chłopaka, łamiąc mu rękę. Krzykną z bólu gdy pęd coraz bardziej się zaciskał. Mime i Riku nie mogli mu pomóc, roślina odgrodziła im drogę. Ayame upadł na kolana, po twarzy spływały mu krople potu. Z kącika jego ust popłynęła krew gdy długa macka okręcała się wokół jego ciała. Kanzaki nie mogąc patrzeć na cierpienie przyjaciela krzyknęła.
-Riku, daj mi swój miecz!- Chłopak szybkim ruchem wyjął miecz i rzucił w stronę dziewczyny. Kanzaki zręcznie zeskoczyła z gałęzi, precyzyjnym ruchem odcięła wijącą się gałąź. Roślina szybko wycofała swe macki uwalniając prawie nieprzytomnego Ayame. Wzięła rękę chłopaka i nastawiła kości.
-Tylko ja mogę Cię krzywdzić.- Cichutko szepnęła , po czym zajęła się opatrywaniem ręki. Po chwili dotarli na miejsce Riku i Mime. Spojrzeli najpierw na Ayame potem na Kanzaki. Wampir pomógł wstać przyjacielowi.
-Jak ty to zrobiłaś? Jak pokonałaś sama tą roślinę?- Spytał zdyszany Riku.
-Ja nie wiem. To było instynktownie.- Odparła po czym podjęli przerwaną podróż.
-Niema sensu iść dalej nic nie widać. Musimy tu przenocować.- Stwierdził Riku wchodząc na polankę.- Przenocujemy tutaj.
-Tutaj?- Spytała Kanzaki.
-A nie podoba Ci się tu?- Zapytał wampir.
-Jesteśmy w środku jakiejś puszczy. Nie widzę czubka własnego nosa.
-I chcesz iść dalej? -Zapytała dziewczyny Mime. Kanzaki nie wiedząc co powiedzieć zgodziła się na nocowanie.
-Hej pobudka. Pora ruszać.- Obudził ją głos elfki. Kanzaki przetarła oczy, powoli się podniosła. Dziewczynę zachwycił widok. Stała tusz przy delikatnym drzewie o srebrnych kwiatach.
-Och.- Szepnęła.- Jakie ono jest piękne.
-Prawda. W całej Finemandii jest tylko takie jedno.- Powiedziała Mime.
-Hej, dziewczyny ruszcie się. Nie ma czasu.- Popędził je Riku. Kanzaki przywitała się z chłopcami, i ruszyła pewnym siebie krokiem. Dalsza podróż minęła bez żadnych niespodzianek.
-Błagam, tylko zachowuj się przyzwoicie. Tam będą wszystkie najważniejsze osobistości z całego kraju.- Prosił Kanzaki Ayame.
-Niesamowite. Żeby dla takiego niezdarnego rudzielca wszyscy się zbierali.- Zaśmiał się Riku.
-Spokojnie. Będzie dobrze.- Odpowiedziała Kanzaki. Idąc po schodach do głównych wrót, dziewczyna zaczepiła nogą o próg i wpadła na drzwi, które otworzyły się z wielkim hukiem.
-No cześć.- Powiedziała speszona, spoglądając ukradkiem na Ayame.
-Będzie dobrze.- Powiedział z żenadą w głosie chłopak, łapiąc się za głowę.
-Witaj Księżniczko Mime.- Powiedziała kobieta z burzą błękitnych włosów.- Witaj Kanzaki.- Dodała z lekkim uśmiechem na twarzy, witając także chłopców.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale mieliśmy po drodze liczne kłopoty.- powiedział Riku patrząc na Kanzaki.
-Nie szkodzi.- Odpowiedziała.- Warto było czekać, ale Ayame co ci się stało w rękę?
-A to. To był jeden z kłopotów.
-Porozmawiamy później, a teraz chodźcie wszyscy na was czekają.- Wyrocznia poprowadziła ich do wielkiej sali, gdzie zasiedli wszyscy goście. Kanzaki była zachwycona. Przyglądała się różnym dziwnym stworom, jednak najwięcej uwagi poświęcała elfom. Wszyscy byli piękni i młodzi. Jej wzrok natrafił na elfa, innego niż wszyscy, ten był w podeszłym wieku, miał jasno niebieskie włosy i brodę, a także zielone, zmęczone oczy.
-Mime.- Krzyknął.- Nareszcie jesteś.
-Witaj ojcze.- Powiedziała przytulając się do mężczyzny.- Tato chciałabym Ci przedstawić Kanzaki.
-Dzień dobry.- Przywitała się.
-Powiedz jak Ci się podoba nasz świat?- Poprosił niebiesko włosy.
-Oooo.... Lepiej być nie mogło.- Powiedziała ze złością w głosie dziewczyna.
-Kanzaki mówisz to do Króla.- Powiedział szeptem, stojący za jej plecami Ayame.
-Tak i mówię to do... Że co proszę?- Powiedziała zaskoczona Kanzaki.- Ups.. Kolejna wpadka.
finemandia