Czechow Antoni - Opowiadania Humorystyczne.pdf

(343 KB) Pobierz
9824622 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
9824622.001.png 9824622.002.png
A. Czechow
OPOWIADANIA HUMORYSTYCZNE
Copyright by Tower Press
Wydawnictwo „Tower Press ”
Gdańsk 2001
1
Przedmowa
– Czemu pieśni twoje tak krótkie? – zapytano ptaka. – Czy nie starczy ci oddechu?
– Mam bardzo wiele pieśni – odparł ptak – chciałbym je wszystkie przekazać światu.
Tę alegorię, znalezioną w notatniku Czechowa, pozwalam sobie przytoczyć na wstępie do
tych kilkunastu świeżo przetłumaczonych jego opowiadań.
Czechow należy nie tylko do wielkich, ale i do najbardziej kochanych pisarzy Rosji i
świata. Ze wszystkich jego utworów przebija bowiem głęboka i serdeczna miłość do
człowieka, gorący protest przeciwko krzywdzie i poniżeniu godności ludzkiej, lak
charakterystyczny dla epoki, w której żył. A był to okres rozpanoszenia się reakcji,
bezwzględnego dławienia wszelkich przejawów postępowej myśli: okres „czarnej solni",
pogromów Żydów. Wśród postępowej inteligencji rosyjskiej szerzył się głęboki pesymizm,
brak wiary w możliwość wywalczenia lepszej przyszłości. Ruch robotniczy zaczynał się
dopiero organizować i nie przedstawiał jeszcze w tym okresie decydującej siły politycznej,
zdolnej do pociągnięcia za sobą postępowej inteligencji, zdolnej do wskazania jej drogi walki.
Pojawienie się wielkiego humorysty, umiejącego śmieszyć i rozczulać do łez, to jakby
rześki powiew świeżego powietrza w dusznej więziennej celi. Czechów był przedstawicielem
tej lepszej części inteligencji końca wieku XIX, która rozumiała, że tak dalej żyć nie można.
Nie był on rewolucjonistą, nie wyprzedzał swej epoki jak współczesny mu wielki Sałtykow
Szczedrin. Na dramatyczne pytanie – „co robić" – Czechów nie umiał odpowiedzieć. Natura
jego miękka i podatna na sugestię ulegała nastrojom społeczeństwa, odzwierciedlała jego
załamanie po latach osiemdziesiątych i stopniowe wznoszenie się aż do rewolucji 1905 r.,
której Czechow już nie dożył.
Dzieło jego to olbrzymia mozaika z drobnych, najdrobniejszych kamyczków całego życia
rosyjskiego w latach panowania Aleksandra III, wymowny i przekonywający akt oskarżenia.
Piętnuje w nim ospałość, tępotę, służalczość aparatu państwowego, szarzyznę i martwotę
ówczesnego życia. W owe lata samo realistyczne postawienie problemów życia, pokazanie
bezgranicznej tępoty carskiego aparatu państwowego działało rewolucyjnie, cierpienie
małych i cichych bohaterów wzburzało i pobudzało do czynów. Los biednego sieroty Wani
oddanego do terminu do złego majstra czy 12–letniej Warki, która będąc służącą przy
dziecku, popada w obłęd z niewyspania – to obrazy budzące w czytelniku protest przeciwko
porządkowi społecznemu, w którym dzieci cierpią tak bardzo.
„Wielkie dzieło tworzycie małymi opowiadankami, wzbudzając w ludziach wstręt do tego
sennego, na wpół martwego życia – diabli by je wzięli!" – pisze do Czechowa Gorki w latach
dziewięćdziesiątych.
W twórczości Czechowa jedną z najpoważniejszych twórczości zajmują drobne
opowiadania.
– Przywykłem do opowiadań – mawiał Czechow – składających się tylko z początku i
końca.
W tym anegdotycznym powiedzeniu mamy najlepiej wyrażony stosunek pisarza do formy.
Rzeczywiście, w krótkich utworach mistrzostwo jego sztuki pisarskiej znalazło najdoskonalszy
2
wyraz. Mamy tu zarówno ostre utwory satyryczne, jak „Śmierć urzędnika", "Gruby i chudy",
przysłowiowego w Rosji „Kaprala Priszibiejewa", czy perełki rodzajowego humoru, jak
„Miętus" lub „Na placu moskiewskim Trubnaja", pełne niefrasobliwego humoru opowiadania
„Końskie nazwisko", „Bezbronna istota", na koniec czarujący obrazek z życia dzieci
„Chłopcy".
Twórczość Czechowa najlepiej scharakteryzował Gorki: „Ze śmiercią Czechowa odejdzie
jeden z najlepszych przyjaciół Rosji, przyjaciel mądry, sprawiedliwy, szczery, przyjaciel
kochający, współczujący we wszystkim". „I Rosja cała zadrży z żalu, i długo nie będzie go
mogła zapomnieć, długo będzie się uczyć rozumieć życie podług jego pism, rozjaśnionych
smutnym uśmiechem kochającego serca, według jego opowiadań przenikniętych głęboką
znajomością życia, bezinteresowną miłością i współczuciem do ludzi, nie litością, lecz
współczuciem mądrego i subtelnego człowieka, który rozumiał wszystko".
3
RADOŚĆ
Była godzina dwunasta w nocy.
Mitia Kułdarow, podniecony, z rozczochraną czupryną, wpadł do mieszkania swoich
rodziców i szybko przebiegł wszystkie pokoje. Rodzice już kładli się spać. Siostra leżała w
łóżku i kończyła ostatnia stronę powieści. Bracia gimnaziści spali.
– A ty skąd wracasz? – zdziwili się rodzice. – Co się z tobą dzieje?
– Och, nie pytajcie! Wcale się tego nie spodziewałem! Wcale się tego nie spodziewałem!
To... wprost nie do wiary!
Mitia głośno się zaśmiał i upadł na fotel, gdyż ze. szczęścia nie mógł utrzymać się na
nogach.
– To po prostu jest niewiarogodne! Nawet nie możecie sobie wyobrazić! Popatrzcie tylko!
Siostra wyskoczyła z łóżka i narzuciwszy na siebie kołdrę zbliżyła się do brata. Obudzili
się gimnaziści.
– Co ci jest? Poznać cię trudno!
– To z radości, mamo! Przecież cała Rosja mnie zna teraz! Cała! Dotychczas tylko wy
wiedzieliście, że istnieje na tym świecie registrator kolegialny Dymitr Kułdarow, a teraz zna
mnie cała Rosja! Mamusiu! O, Boże!
Mitia zerwał się z .fotela, przebiegł przez wszystkie pokoje i znowu usiadł.
– Ale co się stało? Mów! Opowiadaj wyraźnie!
– Żyjecie jak dzikie zwierzęta, gazet nie czytujecie, nie zwracacie żadnej uwagi na
najświeższe wiadomości, podczas gdy w nich jest tyle ciekawych rzeczy! Jeżeli coś się
wydarzy, natychmiast wszystko wiadomo, nic się nie ukryje! Jakiż ja jestem szczęśliwy! O
Boże! Przecież gazety drukują tylko o ludziach sławnych, a tu tymczasem o mnie napisali!
– Co ty mówisz? Gdzie?
Ojciec zbladł. Matka spojrzała na święty obraz i przeżegnała się. Gimnaziści zerwali się z
łóżek i tak jak stali, tylko w krótkich nocnych koszulkach, zbliżyli się do starszego brata.
– Tak jest! O mnie napisali! Teraz wie o mnie cała Rosja! Mamusiu, proszę schować ten
numer gazety na pamiątkę! Można będzie od czasu do czasu przeczytać. Patrzcie!
Mitia wyciągnął z kieszeni gazetę, podał ojcu i wskazał palcem ustęp zakreślony
niebieskim ołówkiem.
– Proszę przeczytać! Ojciec włożył okulary.
– Niechże ojciec czyta!
Matka spojrzała na obraz i przeżegnała się. Ojciec odchrząknął i zaczął czytać:
„29 grudnia, o jedenastej wieczorem, registrator kolegialny Dymitr Kułdarow..."
– Widzicie, widzicie? Dalej!
„...registrator kolegialny Dimitr Kułdarow, wychodząc z szynku przy ulicy Małej Bronnej i
będąc w stanie nietrzeźwym..."
– To ja z Sjemionem Pietrowiczem... Opisane ze wszystkimi szczegółami! Niechże ojciec
czyta dalej! Słuchajcie!...
„... i będąc w stanie nietrzeźwym pośliznął się i wpadł pod konia stojącej tu dorożki,
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin