Podręcznik Nacjonalisty cz. 1.pdf

(80 KB) Pobierz
Podręcznik Nacjonalisty cz. 1
Jednodniówka Narodowa - jednodniowka.com
Strona 1
rtykuły > prof. Wiktor Poliszczuk > Podręcznik nacjonalizmu ukraińskiego cz.1
Wstęp do recenzji
“Podręcznik nacjonalisty ukraińskiego”
Taki tytuł powinna mieć ksiąŜka Romana Wysockiego, wydana pod tytułem Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów 1929-1939. W ksiąŜce tej
jej Autor utoŜsamił zbrodniczą, terrorystyczną, faszystowskiego typu Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), z narodem ukraińskim, z
ludnością ukraińską Wołynia i Halicji. Tam, gdzie chodzi o Ukraińską Wojskową Organizację (UWO) lub o OUN, Autor pisze: „dąŜenia
Ukraińców”, zamiast „dąŜenia ukraińskich nacjonalistów”. Autor gloryfikuje OUN , pisząc, Ŝe miała ona „potęŜną bazę w ludności ukraińskiej”
itd., itp.
Dla Romana Wysockiego nie mają znaczenia wartości obiektywne oparte na dowodach archiwalnych, prace o faszystowskim charakterze OUN,
dla niego autorytetami są ukraińscy nacjonalistyczni pseudohistorycy, tacy, jak Petro Mirczuk i Stepan Łenkawśkyj, jak Zynowij Knysz. Roman
Wysocki nie chce widzieć róŜnicy między funkcjonującymi w Europie nacjonalizmami, bo to mu pomaga w wybielaniu OUN, bo skoro był
nacjonalizm polski, czeski, białoruski i był (jest nadal) ukraiński, to o czym mówić? Wysocki nie chce przyjmować do wiadomości faktu, Ŝe
między „nacjonalizmami” istnieją zasadnicze róŜnice, a najwaŜniejsze, Ŝe nacjonalizm ukraiński, reprezentowany przez OUN, był, od jego
narodzin i jest do dziś, nacjonalizmem typu faszystowskiego. Przy tym Wysocki wyraźnie zaprzecza istnienie wspólności nacjonalizmu
ukraińskiego z włoskim faszyzmem, niemieckim nazizmem, chorwackim ustaszami itp.
Celem uniknięcia prawdziwej charakterystyki OUN, Autor z rozmysłem pomniejsza znaczenie ideologii nacjonalizmu ukraińskiego, usiłuje
przedstawić D. Doncowa jako polonofila, z rozmysłem nie porusza programów politycznych OUN. W mającej być historyczną pracy, Autor
pomija waŜne dla ustaleń zaszłości prawo międzynarodowe i prawo państwa polskiego.
W ksiąŜce R. Wysockiego moŜna znaleźć informacje mogące stanowić instrukcje – jak powoływać do Ŝycia nielegalne, terrorystyczne
organizacje, jak tworzyć ich komórki, jak dobierać członków organizacji, jak i gdzie tworzyć podziemną nielegalną literaturę, jak ją kolportować
w kraju. W ksiąŜce podane są informacje o „bohaterach” narodowych, którzy w rzeczy samej byli terrorystami dopuszczającymi się zbrodni
morderstw, rabunków z bronią w ręku, szpiegostwa na rzecz wrogich Polsce państw, są w ksiąŜce informacje o tym, jak czcić tych „bohaterów”.
R. Wysocki wyraźnie usprawiedliwia stosowanie w walce politycznej terroru, co u początku XXI. wieku musi wzbudzać nie tylko kategortyczne
sprzeciw, ale teŜ zakaz.
Roman Wysocki miał prawo napisać taką ksiąŜkę, z treści której wyraźnie wynika sympatia Autora do UWO-OUN, do nacjonalizmu
ukraińskiego, którego struktury dopuściły się zbrodni ludobójstwa na ludności polskiej i ukraińskiej. Co prawda, ksiąŜka R. Wysockiego nie
obejmuje okresu tego ludobójstwa, ale on o nim nie moŜe nie wiedzieć.
Roman Wysocki miał, wątpliwe pod względem moralnym, a takŜe prawnym (pochwała faszyzmu zgodnie z prawem polskim i pastw
europejskich jest karana) prawo taką ksiąŜkę napisać, ale ... ta ksiąŜka stanowiła pracę doktorską Autora na Uniewersystecie Marii Curie-
Skłodowskiej w Lublinie. Autor napisał tę ksiąŜkę pod kierunkiem prof. dr. hab. Tadeusza Radzika, recenzentami tej ksiąŜki byli profesor
Uniwersytetu Warszawskiego prof. dr hab. Andrzej Chojnowski oraz profesor Instytutu Historii UMCS Emil Horoch. KsiąŜka Romana
Wysockiego była przedmiotem obrony jego pracy doktorskiej, na jej podstawie w 1999 roku Wydział Nauk Społecznych UMCS nadał
Romanowi Wysockiemu stopień naukowy doktora. KsiąŜka ukazała się w Wydawnictwie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Przez cztery lata, do czasu (luksusowego) opublikowania ksiąŜki, nikt nie zaniepokoił się panującym na UMCS stanem rzeczy, w którym
dokonuje się rehabiltacji, a nawet gloryfikacji zbrodniczego ruchu ideologiczno-politycznego w postaci Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Nikt spośród kilkudziesięciu pracowników naukowych UMCS biorących udział w procesie doktoryzacji Romana Wysockiego, nie zauwaŜył
braków metodologicznych i merytorycznych w pracy R. Wysockiego, nikt nie zauwaŜył jej wyraźnej tendencyjności, oczywistej nianukowości.
Dopiero po opublikowaniui ksiąŜki, nie będący historykami ani politologami, przyjaciele z Krakowa, zwrócili się do mnie o napisanie recenzji
na tę ksiąŜkę, sugerując, Ŝe moŜe ona (recenzja) być opublikowana w jednym z czasopism historycznych. Lektura ksiąŜki Romana Wysockiego
potwierdziła moje obawy co do tego, Ŝe zajmująca się stosunkami polsko-ukraińskimi doby najnowszej nauka polska jest na zastraszająco niskim
poziomie. Przyczyny tego stanu rzeczy upatruję we wpływaniu polityki na tę dziedziną nauki polskiej. Wpływ ten odbywa się za pośrednictwem
dziwolągu w strukturze naukowej, jakim jest Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, a więc organu faktycznie nie naukowego,
lecz państwowego, w którym zatrudniono historyków wyraźnie do badań naukowych nie przygotowanych, na przykład Grzegorza Motykę,
Tomasza Stryjka, dla których, jak i dla R. Wysockiego, autorytetami są ukraińscy nacjonalistyczni, szczególnie tej radykalnej, banderowskiej
proweniencji, autorzy. Ich wpływ na zajmującą się stosunkami polsko-ukraińskimi naukę polską jest widoczny gołym okiem. Inną przyczyną
tego niewesołego stanu rzeczy jest niepodejmowanie przez polskich historyków samodzielnych badań archiwów ukraińskich, co,
prawdopodobnie, jest skutkiem nieznajomości języka ukraińskiego i jego halickiego dialektu.
Obiektywnie rzecz biorąc, pojawienie się ksiąŜki Romana Wysockiego powinno było wywołać gwałtowną reakcję nie tylko ze strony polskich
historyków, ale teŜ, a moŜe przede wszystkim, ze strony potomków wymordowanej na Wołyniu i w Halicji ludności polskiej, ze strony tych,
którzy przeŜyli i byli świadkami tragedii. Nic takiego nie nastąpiło, nadeszła tylko adresowana do mnie sugestia napisania recenzji, z
jednoczesnym zastrzeŜeniem, Ŝe musi ona unikać ostrych sformułowań, ostrych osądów, Ŝe nie moŜe ona wykraczać poza ogólnie przyjęte
standardy recenzji pracy naukowej. Rozumiem szlechetne intencje moich Przyjaciół, naukowców z prawdziwego zdarzenia. Recenzję, bardzo
wywaŜoną, napisałem, ale nie mogłem napisać ani krótkiej, zwyczajowo na kilkunastu stronach, ani nie mogłem obejść w niej mego stosunku do
Autora, Promotora i Recenzentów recenzowanej ksiąŜki, nie mogłem uniknąć w niej oceny polegającej na tym, iŜ praca R. Wysockiego w
gruncie rzeczy stanowi podręcznik dla nacjonalisty ukraińskiego banderowskiej proweniencji. Mam podstawy do podejrzeń, iŜ ta ksiąŜka jest
pracą zbiorową formalnie autoryzowaną przez Romana Wysockiego.
Po napisaniu recenzji jej tekst wraz z krótkim listem przesłałem do Osoby, która decydowała o ewentualnym jej opublikowaniu:
opera:6
2006-05-20 21:00:25
 
Jednodniówka Narodowa - jednodniowka.com
Strona 2
Szanowny Panie Profesorze, nasz wspólny znajomy z Krakowa zasugerował mi napisanie recencji na ksiąŜkę Romana Wysockiego Organizacja
Ukraińskich Nacjonalistów 1929-1939. Przesyłam tę recenzję Panu i pytam, czy mam ją przesłać Wydawnictwu. Zdaję sobie sprawę z ostrości
recenzji i jej rozmiarów, ale tego nie moŜna było uniknąć, problem jest zbyt powaŜny, aby podchodzić do niego w białych rękawiczkach. Niech
się raz rozstrzygnie: albo polska nauka idzie na pasku polityki i będziemy mieć to co recenzuję, albo nauka historii stanie na grunt prawdy
historycznej. W recenzji poruszyłem niektóre tylko problemy, fałsz recenzowanej ksiąŜki wymagałby recenzji w formie ksiąŜki. Waga problemu
nie zezwala na krótsze potraktowanie zarzutów. Dla zrozumienia mego stanowiska przesyłam opracowany na sesję naukową w Krakowie referat.
JeŜeli Wydawnictwo nie opublikuje recenzji w takiej formie, jaką ją przesyłam, to chcę wiedzieć o tym, wtedy podejmę kroki w kierunku
wydania jej w formie broszury. Pozostaję z szacunkiem – Wiktor Poliszczuk.
Otrzymałem następującą odpowiedź:
Szanowny Panie,
Bardzo dziękuję za nadesłany tak szybko tekst recenzji. Przeczytałem ją z uwagą i sądzę, Ŝe byłoby dobrze, gdyby Czytelnicy Wydawnictwa
mogli zapoznać się z esencją Pańskiej argumentacji, podwaŜającej wywody Wysockiego. Ale właśnie – z esencją, skrótem, streszczeniem. Pan
przysłał recenzję na 60 znormalizowanych stron. Największa recenzja, jaką moŜemy przyjąć, nie moŜe przekraczać 15-20 stron maksimum.
Gdyby był Pan uprzejmy dokonać streszczenia, to z chęcią wydrukujemy je w najbliŜszym wydaniu. JeŜeli wolno mi cokolwiek zaproponować,
to wydaje mi się, Ŝe moŜna by tekst przy skracaniu „wychłodzić” emocjonalnie, to znaczy zostawić same argumenty naukowe, zrezygnować z
epitetów. Ale oczywiście Pan będzie wiedział najlepiej gdzie szukać miejsca dla skrótów. Pozdrawiam i kłaniam się .................
Skróciłem tekst, ale nie „wychłodziłem” go, nie chciałem aby formalności w postaci niepełnej informacji o wydaniu ksiąŜki stało się zadość.
Recenzja ostatecznie nie została opublikowana. Moje, będące wynikiem ponad dwudziestoletnich badań, ustalenia co do ukraińskiego ruchu
nacjonalistycznego, badań opartych o kwerendę ukraińskich i rosyjskich archiwów, pozostają w sprzeczności z wynikami badań historyków
polskich. Publikacja recenzji na kiąŜkę Romana Wysockiego stanowi wyzwanie pod adresem nauki polskiej. Jej najpowaŜniejsi, skupieni w
PAN, przedstawiciele, powinni rozstrzygnąć kto ma rację: ja, czy autorzy pokroju Romana Wysockiego, Grzegorza Motyki, Tomasza Stryjka,
nie mówiąc juŜ o takich historykach, jak Roman Drozd, Eugeniusz Misiło czy Igor Hałagida, którzy, jak jeden mąŜ, utoŜsamiają interesy
zbrodniczej OUN z interesami i postawami narodu ukraińskiego, którzy bezzasadnie kwalifikują struktury OUN jako ruch niepodległościowy
narodu ukraińskiego.
Niedoskonałość nauki polskiej w omawianym zakresie nie jest rzeczą najtragiczniejszą, tragedią jest jawna niechęć dąŜenia do ustalenia prawdy
historycznej, na co wskazałem na UJ w 2003 roku w wygłoszonym tam referacie. Historycy polscy nie dysponują dokumentami archiwalnymi z
archiwów ukraińskich, ja dysponuję około 10.000 stron takich dokumentów – uchwałami OUN, rozkazami, sprawozdaniami z akcji antypolskich
UPA i innymi, mam dostęp do ponad 140.000 stron dokumentów z archiwum Wojsk Wewnętrzych NKWD Okręgu Ukraińskiego za 1944 rok
(Biblioteka Uniwersytetu Torontońskiego), dysponuję bibliografią, w oparciu o którą, nie wychodząc z domu, moŜna napisać kilkadziesiąt prac
magisterskich, kilkanaście doktorskich i kilka habilitacyjnych. W latach 2002-2003 opublikowałem 548 dokumentów archiwalnych w języku
oryginału z tłumaczeniem na polski. Ani IPN, ani jakakolwiek inna instytucja naukowa w Polsce, nie zainteresowała się tym materiałem, nikt
nie wszedł ze mną w kontakt celem ewentualnej współpracy. Oto jest problem – całowity brak zainteresowania ujawnieniem pełnej prawdy
historycznej o istocie nacjonalizmu ukraińskiego.
Polemika naukowa naleŜy do metod dochodzenia do prawdy. Opublikowałem dwa tomy kompleksowego opracowania zagadnienia: Źródła
zbrodni OUN i UPA oraz Dowody zbrodni OUN i UPA. Nikt spośród polskich historyków nie podjął się zaprzeczenia moich, opartych o
dokumenty archiwalne, ustaleń i ocen, nikt nie podjął ze mną polemiki, co przyjmuję jako brak podstaw do kwestionowania moich tez
naukowych. Kwestionuję dotychczas panujące w nauce polskiej poglądy na stosunki polsko-ukraińskie doby najnowszej, podwaŜam je przy
pomocy opartych na dokumentach argumentów. Większość historyków polskich jak gdyby nie zauwaŜa moich prac, a niektórzy z nich, jak na
przykład Grzegorz Motyka, Ryszard Torzecki, Roman Drozd, w swej bezsilności wobec mojej logiki - uciekają się do niskich, niemoralnych
pomówień mnie o to, Ŝe byłem prokuratorem wojskowym, a nawet agentem KGB. Nie tracę nadziei, Ŝe historia nauki polskiej w przyszłości
osądzi ich według zasług.
Nadto wskazuję na bardzo niepopularną przyczynę panującego w Polsce stanu rzeczy, przeprowadzona przeze mnie analiza w tym zakresie
doprowadziła do następującego wniosku: Stany Zjednoczone na fali prowadzonej od 1946 roku „zimnej wojny” przeciwko Związkowi
Sowieckiemu, wykorzystywały nacjonalistów ukraińskich, którzy po wojnie przedostali się na Zachód, wielu spośród nich Stany Zjednoczone i
Wielka Brytania zaangaŜowały do swoich słuŜb specjalnych. Po upadku Związku Sowieckiego celem strategicznym Stanów Zjednoczonych co
do Ukrainy jest jej odizolowanie od Rosji, w tym zakresie ze strony ukraińskiej jedynie nacjonaliści ukraińscy mogą być i są pomocnymi w
realizaji tej strategii, bowiem na Ukrainie nie ma innych, wyraźnie antyrosyjskich, sił. W tym zakresie nacjonaliści ukraińscy stali się
naturalnymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych. Ujawnienie pełnej prawdy historycznej o zbrodniczości nacjonalizmu kraińskiego
pozbawiłoby Stany Zjednoczone tego sojusznika, a poza tym – sojusznika nie wypada obarczać zarzutem dokonania w latach 1943-1944
ludobójstwa na ludności polskiej (co najmniej 120.000 bezbronnych ofiar) oraz w latach 1941-1950 na cywilnej ludności ukraińskiej (co
najmniej 80.000 ofiar – od starca do niemowlęcia).
Polska jest wiernym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, władze Polski, w duŜej mierze z winy nauki, błędnie przyjmują, Ŝe struktury
polityczne i zbrojne nacjonalizmu ukraińskiego stanowiły ruch niepodległościowy narodu ukraińskiego. Ulegająca wpływom politycznym nauka
polska nie potrafi lub nie chce sformułować przeciwstawnych temu poglądowi wniosków i opinii.
Oto dlaczego o zbrodni katyńskiej mówi się i pisze bardzo duŜo, IPN wszczął śledztwo w sprawie wymordowania przez NKWD ponad 25.000
obywateli polskich (wśród których zamordowany został teŜ mój Ojciec), chociaŜ ujawniony został dokument w postaci uchwały Biura
Politycznego WKP(b) z 5 marca 1940 roku, podpisanej przez Stalina, Mołotowa, Kaganowicza, Kalinina, Woroszyłowa i innych, nakazującej
opera:6
2006-05-20 21:00:25
 
Jednodniówka Narodowa - jednodniowka.com
Strona 3
rozstrzelanie ich bez przedstawienia zarzutów, bez śledztwa, bez udziału sądu. Natomiast IPN nie wszczął śledztwa w sprawie ludobójstwa na
ludności polskiej, dokonanego przez struktury OUN. Prowadzone śledztwa w sprawach o konkretne zabójstwa na ludności polskiej nie
równowaŜą potrzeby śledztwa wobec inicjatorów i organizatorów tego ludobójstwa.
W odpowiednim miejscu tego opracowania jest mój adres, chciałbym otrzymać od Czytelników opinie o moim stanowisku wobec ksiąŜki
Romana Wysockiego – zarówno od historyków, jak i od nie trudniących się nauką ludzi. Chciałbym wiedzieć, czy i kto podziela moje
stanowisko wobec tego, Ŝe recenzowana przeze mnie ksiąŜka R. Wysockiego w rzeczy samej jest podręcznikiem nacjonalisty ukraińskiego.
PowyŜsze oraz recenzję napisałem dwa lata temu, dotychczas nie znalazłem chętnego do wydania tego opracowania.
Toronto, luty 2006 rok
Recenzja ksiąŜki Romana Wysockiego
Roman Wysocki: Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce w latach 1929-1939, Lublin, 2003, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-
Skłodowskiej.
Extremis malis extrema remedia
NiŜej podpisany przyjmuje, Ŝe nie ma potrzeby przeprowadzania dowodu na to, iŜ ruch oparty o zbrodniczą ideologię i o zbrodnicze programy
polityczne naleŜy obowiązkowo kwalifikować jako ruch zbrodniczy. Takim ruchem był integralny nacjonalizm ukraiński wraz z jego formą
organizacyjną w postaci powstałej w 1929 roku Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Recenzja pracy Romana Wysockiego w opracowaniu niŜej podpisanego zmierzać będzie do wykazania, Ŝe jest ona pozbawiona cech pracy
naukowej, i to mimo, iŜ stanowiła ona rozprawę, na podstawie której Autorowi nadano stopień naukowy doktora, mimo, Ŝe promotorem tej pracy
był prof. hr bab. Tadeusz Ruszik, Ŝe tę ksiąŜkę recenzowali jako naukową prof. dr hab. Andrzej Chojnowski i prof. dr hab. Emil Horoch.. Nie
moŜe stanowić pracy naukowej ksiąŜka, która traktuje o organizacji zbrodniczej w konwencji, zakamuflowanej co prawda, ale jednak jej
apologii, a w szeregu wypadków w konwencji stosowania terminologii właściwej dla ukrycia zbrodniczego charakteru organizacji, co jest
następstwem stosowania w wysokim stopniu osiagnięć socjotechniki. Nie moŜe być kwalifikowana jako naukowa praca, która zaszłości
historyczne traktuje z pominięciem prawa międzynarodowego i prawodawstwa państwa, na obszarze którego miały one miejsce, jak teŜ z
pominięciem, mającej waŜne znaczenie dla omawianego przedmiotu, geopolityki, przez co jest pozbawiona cech historyczności; która
świadomie pomija elementy najistotniejsze omawianego przedmiotu i ich analizę; która oparta jest o selektywnie dobraną bibliografię; która
tendencyjnie pomija niepasującą do konwencji ksiąŜki literaturę. Obiektywny badacz nie moŜe obchodzić milczeniem twierdzeń autorów inaczej
niŜ on przedstawiających problemy, a tak właśnie czyni autor recenzowanej pracy. Obiektywny autor powinien inne, niŜ jego twierdzenia,
obalać, stosując logikę faktów i ich interpretację, a tak Autor recenzowanej ksiąŜki nie czyni. Przykładem na ostatni zarzut jest przemilczanie
przez Autora ujawnionego przez niŜej podpisanego, bardzo istotnego dla kwalifikacji omawianego ruchu faktu, Ŝe OUN w okresie
międzywojennym była członkiem międzynarodówki faszystowskiej. Tymczasem Autor całkowicie bezpodstawnie zaprzecza faszystowki
charakter OUN. Obiektywny badacz nie moŜe nie zająć stanowiska wobec organizacji terrorystycznej, która jest przedmiotem pracy, a która
dopuszczała się zbrodni zabójstw, zbrodni przeciwko Państwu, która dopuściła się zbrodni ludobójstwa. W takim wypadku nie moŜna
ograniczać się cezurą czasową, czego, zresztą, w odniesieniu do innych, niŜ zbrodniczość omawianej organizacji, problemów, Autor nie czyni.
Samo przedstawianie faktów nie jest nauką historii, moŜe ono stanowić zbiór kronik. Obiektywny autor nie moŜe unikać ocen opisywanch
faktów i zdarzeń. Nie jest, na przykład, fragmentem pracy histotycznej autora, który napisze, Ŝe we wrześniu 1939 roku Niemcy zajęły Polskę i
rozpoczęły pięcioletnią okupację tego kraju, fragmentem historycznym stanie się on wtedy, gdy historyk, bez emocji, zgodnie z zasadą sine ira et
studio, wskaŜe, Ŝe to działanie Niemiec stanowiło agresję, pogwałcenie norm prawa międzynarodowego i było wstępem do realizacji polityki
Drang nach Osten, gdy opisze formę okupacji kraju, w tym tworzenie na terenie pozostającego w status quo ante bellum Państwa Polskiego
obozów koncentracyjnych, gdy opisze eksterminację, będącą następstwem rasistowskiej ideologii i polityki III. Rzeszy, ludności Ŝydowskiej.
Takiej zasady wobec opisywanej przez Autora OUN on nie stosuje, a więc pozbawia swoją ksiąŜkę cech naukowości, w szeczególności cech
historyczności.
Konwencja proponowanej recenzji jest uwarunkowana konwencją recenzowanej ksiąŜki. Wobec tego, Ŝe recenzowana ksiąŜka zawiera
powtórzenia całych tematów (np. podrozdział Dmytro Doncow i ideologia czynnego nacjonalizmu oraz Kształtowanie się ideologii OUN) -
recenzja poddaje krytyce twierdzenia Autora w miarę, jak one formułowane są w publikacji, a nadto odrębnie omówi istotne, pominięte w
ksiąŜce całkowiecie lub potraktowane jako mało waŜne, problemy.
JuŜ we Wstępie Autor, mając na myśli zrodzony po I. wojnie światowej ukraiński ruch nacjonalistyczny, pisze, Ŝe dąŜenia Ukraińców (podkr.
W.P.) nie miały charakteru ‘rewanŜu’ za utraconą w wyniku wojny pozycję (s. 9). Jakich Ukraińców Autor ma na myśli - komunistów
ukraińskich w Halicji, na Wołyniu, albo tych mieszkających na Ukrainie na wschód od Zbrucza? JuŜ samo to uogólnienie nacjonalistów
ukraińskich z Ukraińcami w ogóle, wskazuje na stosowanie przez Autora retoryki z arsenału propagandy nacjonalizmu ukraińskiego, takie
nienaukowe utoŜsamianie praktykowane jest w całej ksiąŜce, nie odpowiada ono podstawowym kryteriom pracy naukowej, taka bowiem ma
obowiązek stosowania ścisłej terminologii.
Wstęp w pracy Autora jest obszerny, zawiera 29 stron, w nim Autor ukazuje OUN jako taką, która podstawę swego istnienia w II. RP znajdowała
w potencjale populacji ludności ukraińskiej, która stanowiła potęŜną bazę dla OUN (s. 10). Rzeczywistość przeczy temu twierdzeniu: bazą OUN
była tylko Halicja, z terenu której pochodzili główni animatorzy tworzenia ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, ale było ich niewielu, to byli
ci spośród oficerów Ukraińskiej Halickiej Armii (UHA), którzy przegrali wojnę z Polską i, wbrew twierdzeniu Autora, dąŜyli do rewanŜu.
Andrij Biłynśkyj napisał o nich przekonywująco, Ŝe powołanie do Ŝycia UWO, a potem OUN, było ucieczką przed odpowiedzialnością za
przegraną wojnę, i to nie tak przed obcymi, jak przed własnym narodem. Po zakończeniu II. wojny światowej, po powstaniu za Zbruczem
sowieckiej Ukrainy, ludność ukraińska Halicji, z bardzo małymi wyjątkami, odetchnęła, rada była, Ŝe nie utrzymała się Socjalistyczna Halicka
opera:6
2006-05-20 21:00:25
 
Jednodniówka Narodowa - jednodniowka.com
Strona 4
Republika. Ludność Halicji zaczęła ŜyćŜyciem pokojowym, nadal koligaciła się z ludnością polską i wcale nie stanowiła dla OUN potęŜnej
bazy. Autor jednak nie dokonał badań nad stanem społeczno-psychologicznym ukraińskiej ludności Halicji odpowiedniego okresu, pominął on
pracę A. Biłynśkiego,[1] bowiem ona nie pasowała do przyjętej przez Autora koncepcji wybielania OUN.
Broniąc w sposób dorozumiany OUN przed zarzutem zbrodniczości, Autor mówi, Ŝe OUN nie była jedynym reprezentantem ani szeroko
rozumianego nurtu narodowego, ani wąsko pojmowanej jego części – nurtu nacjonalistycznego (s. 10), bo przez to przynajmniej częścią
zbrodniczych poczynań tego nurtu moŜna obciąŜyć ukraiński Ŝywioł nacjonalistyczny, organizacyjnie nie będący podporządkowany UWO-
OUN. Tymczasem znajomość istoty OUN jako formy zorganizowanej ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, metod jego działania w
szczególności, pozwala wykluczyć reprezentowanie ukraińskiego nurtu nacjonalistycznego przez inne, niŜ OUN, formacje.
TeŜ we Wstępie Autor mówi, Ŝe w historiografii polskiej istnieje znacząca liczba prac omawiających problematykę związaną z działalnością
OUN w sposób daleki od obiektywności i rzetelności ... do takich pozycji zaliczyć naleŜy prace ... W. Poliszczuka ... tego rodzaju sposób
ujmowania historii związany jest nie tylko z literaturą peerelowską ... (s. 19). Autor pracy naukowej nie moŜe uciekać się do politycznych
motywacji, a tym bardziej do inwektyw, powinien natomiast podjąć merytoryczną polemikę oponentami, czego R. Wysocki nie czyni. Autor,
zamiast podjąć się wskazania na niedorzeczność. bądŜ inne wady, między innymi prac niŜej podpisanego, rzuca: one są związane z literaturą
perelowską! Podpisany niŜej przypomina więc Autorowi, Ŝe w czasie PRL napisał on i „opublikował” w formie kilkunastu, sporządzonych przez
kalkę kopii, następujące opracowania: Prawa człowieka w teorii i praktyce ZSRR; Prawa narodów w teorii i praktyce ZSRR oraz Zarys anatomii
bolszewizmu. Na temat nacjonalizmu ukraińskiego niŜej podpisany w PRL niczego nie napisał. Poza tym – Autor wśród prac niŜej podpisanego
nie wymienia Dowodów zbrodni OUN i UPA, stanowiącej dysertację habilitacyjną (Toronto, 2002), a recenzowana ksiąŜka ukazała się w 2003
roku. W pracy naukowej nie wolno pomijać niewygodnych pozycji bibliografii przedmiotu.
Autor mówi, Ŝe jego główna uwaga spoczywa na pojęciu nacjonalizm uŜywanym powszechnie (s. 26), a więc przyznaje on, Ŝe nie dokonał
naukowej klasyfikacji nacjonalizmów, które są przecieŜ, jak i socjalizmy, bardzo róŜne. Autor, jak widać, za wszelką cenę pragnie uniknąć
zakwalifikowania powstałego po I. wojnie światowej nacjonalizmu ukraińskiego jako nacjonalizmu integralnego, to znaczy typu
faszystowskiego, on nawet przejawia skłoności do utoŜsamiania pojęć „nacjonalistyczny” i „narodowy”, mało co róŜniąc się w tym względzie od
tendencji ukraińskiej propagandy nacjonalistycznej, która utoŜsamia (integralny) „nacjonalizm” z „patriotyzmem”.
TeŜ ze Wstępu do ksiąŜki jasno wynika, Ŝe Autor zdecydował się zaliczać OUN do wyłącznie ruchu niepodległościowego (s. 27), a więc
godnego obrony, a nawet poparcia i pozytywnej oceny jego przeszłości. W tym celu mówi on, Ŝe w latach trzydziestych ideologia OUN miała
jeszcze charakter teoretyczny i pod wieloma względami pozostawała ciagle niesprecyzowana. (s. 27). Autor, jak to będzie wynikało z dalszych
jego sformułowań, zaprzecza faktowi, Ŝe ideologią OUN była doktryna D. Doncowa, bo takie zaprzeczenie jest mu potrzebne do wybielenia
tejŜe OUN. Z wykorzystanej przez Autora bibliografii widać, Ŝe miał on wielu pomocników w jej dobieraniu, ale teŜ dokonywał jej selekcji.
Gdyby Autor zechciał skorzystać ze wspomnień o pobycie w więzieniu we Wronkach nacjonalisty ukraińskiego, księdza greckokatolickiego, po
wojnie doktora teologii chrześcijańskiej, Jurija Fedoriwa pt. Wronky, to by musiał przyznać, Ŝe wprost przeciwnie – ideologia nacjonalizmu
ukraińskiego według Dmytra Doncowa w połowie lat 1930-ch w kołach nacjonalistów ukraińskich odgrywała rolę decydującą, była ona
traktowana jako esktremalnie obowiązujacy etos, zgodnie z którym od nacjonalisty ukraińskiego wymagało się wyrzeczenia się wszystkiego:
ojca i matki, Boga i sumienia, prawa i etyki, miłości bliźniego oraz osobistych uczuć ludzkich. W imię jednego: zdobędziesz ... albo zginiesz.[2]
W rozdziale pt. Formowanie się ukraińskiego nurtu nacjonalistycznego. Od Ukraińskiej Organizacji Wojskowej do Organizacji Ukraińskich
Nacjonalistów Autor mówi o procesie radykalizacji społeczeństwa zachodnioukraińskiego (s. 31) po I. wojnie światowej, co nie odpowiada
rzeczywistości, brak jest na to dowodów. UWO powstała nie w następstwie „radykalizacji” społeczeństwa, UWO powstała na skutek postawy
garstki haliczan, którzy przegrali wojnę z Polską. Wspomniany A. Biłynśkyj mówi, Ŝe oni, ta garstka ludzi, zamiast wyciągnąć wnioski z
przegranej, poszła w kierunku rewanŜu, mając nadzieję na obalenie ustalonego po I. wojnie światowej ładu w Europie, inaczej mówiąc, w
kierunku rewizji granic Europy. W tym sensie interes tej garstki haliczan był toŜsamy z interesem Republiki Weimarskiej, stąd znane działania
UWO na terenie Niemiec i w interesie Niemiec.
Autor pisze, Ŝe według załoŜycieli UWO jej powstanie wynikało z potrzeby powołania organizacji kontynuującej tradycje armii ukraińskiej i
zdolnej do przeprowadzenia akcji sabotaŜowych, podtrzymania nieprzychylnych wobec nowych nieukraińskich władz państwowych nastrojów i
budowania przekonania o potrzebie walki. W swej oreintacji politycznej UWO miała trzymać się z dala od sojuszy z Polską i Rosją. Miała
równieŜ nie słuŜyć interesom innych państw, choć uświadomiano sobie konieczność poszukiwania sujuszników (s. 45).
Jedno zdanie, a tyle w nim przewrotności, ono warte jest odrębnej analizy w kierunku udowodnienia jego tendencyjności, tutaj jednak trzeba
ograniczyć się do skrótów. Autor usadowił UWO jak gdyby w próŜni politycznej, jak gdyby w kontynuowaniu wojny halicko-polskiej, a
tymczasem I. wojna światowa zakończyła się w 1918 roku, wojna z ZURL zakończyła się w 1919 roku, powstało Państwo Polskie, które na
obszarze Halicji wykonywało administrację do 15 marca 1923 roku, a po tej dacie Halicja została włączona do tego państwa jako część jego
terytorium, armia ZURL, która poniosła klęskę, przestała istnieć, na wschód od Zbrucza zwycięŜył bolszewizm, ludność ukraińska Halicji i
Wołynia w swej większości rada była pozostawać w ramach państwa polskiego, aby tylko nie podlegać reŜimowi bolszewickiemu. Na ten czas
ukształtowało się prawo międzynarodowe, zgodnie z którym Wołyń i Halicja stały się częścią Państwa Polskiego, mieszkańcy tych obszarów z
mocy prawa stali się obywatelami polskimi, w tym państwie wprowadzone zostało prawo państwowe, administracyjne, cywilne, karne,
przepisów którego wszyscy obywatele mieli obowiązek przstrzegać.
Tymczasem Autor prezentuje UWO jako kontynuację tradycji armii ukraińskiej, zamiast wyraźnie powiedzieć, Ŝe UWO z faktu swego urodzenia
była organizacją terrorystyczną, zakładającą permanentne naruszanie prawa międzynarodowego i prawa państwa polskiego. Takiego charakteru
nie miała ani armia URL, ani armia ZURL - UHA. Powstanie i działania UWO pozostawały poza prawem, były, wobec stosowanego przez nią
terroru, zbrodnicze, tymczasem armia ukraińska, zarówno w postaci UHA, jak i armia URL, były formacjami legalnymi, nie mogącymi stanowić
podstawy do porównywania ich z UWO.
Autor w sposób zawualowany pisze o podtrzymywaniu nieprzychylnych wobec nowych nieukraińskich władz państwowych nastrojów, to znaczy
wobec władz Polski, co powinien powiedzieć bez tzw. „owijania w bawełnę”.
opera:6
2006-05-20 21:00:25
 
Jednodniówka Narodowa - jednodniowka.com
Strona 5
Twierdzenie Autora, Ŝe UWO miała trzymać się z dala od sojuszy z Polską i Rosją jest pozbawione logiki, ale robi wraŜenie równorzędności
podmiotów - UWO oraz Polski i Rosji. Polska, jak i Rosja Sowiecka, były podmiotem prawa międzynarodowego, zaś UWO była organizacją
terrorystyczną, podkreślenie czego waŜne jest dziś, w dobie szerzacego się terroryzmu w skali światowej.
Autor w sposób enigmatyczny pisze o konieczności poszukiwania sojuszników przez UWO. O jakich „sojusznikach” moŜe być mowa, gdy
UWO była organizacją terrorystyczną? Mogła wchodzić w grę jedynie współpraca z inną organizacją terrorystyczną, ale nie z państwami. Mimo
twierdzeń w literaturze przedmiotu o sojuszu UWO i OUN z Niemcami, taki sojusz nigdy nie miał miejsca, bowiem podmioty nie były równe
ani w sensie prawa, ani w sensie logiki, ani w sensie faktów: UWO, a potem OUN, były jedynie instrumentalnie wykorzystywane przez Niemcy
w toku realizaji ich celów, UWO-OUN słuŜyły Niemcom, licząc na ich popracie lub pomoc. Rodzaj współpracy istniał jedynie na wspomnianej
wyŜej płaszczyźnie ideologiczno-politycznej: europejskie ruchy faszystowskie skupione były w jednej organizacji – międzynarodówce
faszystowskiej, ale to były ruchy ideologiczno-polityczne, a nie państwa.
Autor w całym tekście dopuszcza się utoŜsamiania pojęć „nacjonaliści ukraińscy” i „Ukraińcy”, przez co interes OUN bezzasadnie utoŜsamia z
interesem narodu ukraińskiego lub przynajmniej ludności ukraińskiej Halicji.
Prezentowane przez Autora w ksiąŜce fakty-wydarzenia w postaci podpaleń, terroru, sabotaŜu, „ekspropriacji” (wielokrotnie w tekście), bez ich
kwalifikacji jako przestępstw przeciwko ustalonemu porządkowi prawa międzynarodowego i prawa polskiego, nie odpowiadają wymogom pracy
naukowej.
JuŜ była mowa o tym (trzeba to za kaŜdym razem akcentować jako wyraźnie tendencyjne), Ŝe Autor w sposób niedopuszczalny w pracy naukowej
utoŜsamia nacjonalistów ukraińskich z Ukraińcami w ogóle, pisze on bowiem, Ŝe ujawnienie w 1922 r. przez Mychajła Dzikowśkiego,
aresztowanego w sprawie zabójstwa Twerdochliba, członków UWO, umoŜliwiło policji polskiej osłabienie struktur ukraińskiego podziemia (s.
46). Co to znaczy – „ukraińskiego podziemia”? Dlaczego Autor nie nazywa rzeczy po imieniu - „podziemia UWO”? Przymiotnika „ukraiński”
nie naleŜy stosować wobec UWO, chociaŜ jej członkowie byli Ukraińcami, i chociaŜ w nazwie tej terrorystycznej organizacji jest przymiotnik
„Ukraińska”. Ukraińcami byli teŜ członkowie KPWH-KPZU, Ukraińcem na sowieckiej Ukrainie był Jurko Kociubynśkyj, Jurko Tiutiunnyk, na
emigracji Symon Petlura. W pracy naukowej rzeczy trzeba nazywać po imieniu, a nie rozszerzać odium UWO-OUN na cały naród ukraiński lub
chociaŜby tylko na ludność ukraińską Halicji. Poza tym, w prezentowaniu wydarzeń przez Autora wyczuwa się zrównanie podmiotów: policja
polska – członkowie UWO. Gdy się wczyta wnikliwie w tekst, to moŜa wyczuć: była paskudna polska policja w przeciwieństwie do
prześladowanych członków UWO, potem OUN.
Wpomniane juŜ, prezentowane przez Autora w ksiąŜce fakty-wydarzenia, współbrzmią z podobnymi opisami w wydanej na Zachodzie ksiąŜce
banderowskiego pseudohistoryka Petra Mirczuka, współredagowanej z „prowidnykiem” OUN Bandery Stepanem Łenkawśkym. W
recenzowanej ksiąŜce jest nawet o wiele więcej, niŜ u P. Mirczuka, faktów podawanych w tej samej, co u Mirczuka, konwencji: bez ich
kwalifikacji jako przestępstw przeciwko ustalonemu porządkowi prawa międzynarodowego i prawa polskiego. Opis faktu polegającego na
zamordowaniu ze znęcaniem się człowieka moŜe być przyjmowany w zaleŜności od adresata, do którego kierowany jest opis. Współsprawca
mordu moŜe odczytać go: ale mu dołoŜył!, ale członek rodziny zamordowanego lub moralnie ukształtowany obywatel powie: co za okrutny i
ohydny mord! MoŜna sobie zasadnie wyobrazić, Ŝe naprawdę duŜa ilość opisanych przez Autora faktów – bez ich oceny, bez zakwalifikowania –
moŜe być przez zwolenników ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego odczytana jako pochwała poczynań UWO (potem OUN) wobec władz
polskich, wobec mordowanych Polaków i mordowanych Ukraińców. MoŜe być odczytana: dobrze im tak! Identycznie, jak u Petra Mirczuka.
PowyŜsze rozumowanie niŜej podpisanego jest podbudowane opinią działacza Związku Ukraińców w Polsce, jawnego sympatyka (moŜe nawet
byłego uczestnika) OUN-UPA, Petra Tymy, z jego artykułu w warszawskim Naszym Słowie (nr 4, 25 I 2004 r.), w którym, między innymi,
napisał on: Roman Wysocki udowadnia, Ŝe OUN nie była, jak to lubią twierdzić polskie środowiska kresowe (a nawet, co gorsza, historycy) ...
jak pokazuje autor, D. Doncow był autorytetem tylko dla części członków (UWO-OUN – W.P.) ... R. Wysocki nie bał się teŜ odrzucić dosyć
upowszechnionego mitu o stałej współpracy OUN z Niemcami i niemieckim wywiadem wojskowym ... Gdyby w Polsce istniała ukraińska
nagroda historyczna, to Roman Wysocki godny jest tego, aby ją otrzymać. Przypomnijmy, Ŝe napisał to zwolennik OUN Bandery. I on teŜ
utoŜsamia: „ukraińska nagroda”, zamiast „ounowska” lub „banderowska” nagroda.
Autor, chociaŜ znał opracowanie kierownika Wydziału Wywiadu UWO, Osypa Dumyna[3] (s. 50), nie przedstawił działania tego wywiadu w
sposób chociaŜby w przybliŜeniu obiektywny, wręcz przeciwnie: usiłuje on zaprzeczyć uprawianiu przez UWO wywiadu na rzecz Niemiec i
innych państw, a przecieŜ z tego dokumentu (bo raport Dumyna naleŜy traktować jako dokument) jednoznacznie wynika, Ŝe komórka
wywiadowcza UWO faktycznie była komórką niemiecką, istniejącą pod administracją niemiecką i na fundusze Niemiec. Gdyby doszło do
publicznej dyskusji nad recenzowaną ksiąŜką, to naleŜałoby Autora zapytać: dlaczego zataja on ujawnione przez Osypa Dumyna fakty? W
czyim interesie to robi? Bo napewno nie w interesie nauki.
Podobny charakter ma opis sprawy Olgi Basarab (s. 51, 52): Autor, chociaŜ wskazuje na fakt ujawnienia u niej podczas rewizji materiałów
wywiadowczych na rzecz Niemiec, to jednakŜe nie omieszkał usprawiedliwiać uprawiania wywiadu przez członków UWO tym, Ŝe współpraca
ze słuŜbami wywiadowczymi innych państw słuŜyła uzyskiwaniu funduszy na działalność organizacji, a wobec powieszenia się Olgi Basarab w
areszcie powołuje się on na protesty opinii międzynarodowej. Autor konsekwentnie powinien w swej ksiąŜce poinformować, Ŝe w OUN do dnia
dzisiejszego obchodzone jest „święto bohaterek” (Swiato Herojiń), a jego główną postacią jest właśnie Olga Basarab. Przy tej okazji: Autor po
raz kolejny pisze, Ŝe śmierć Olgi Basarab strona ukraińska odebrała .... znów „strona ukraińska”, zamiast ukraińska nacjonalistyczna lub UWO.
Autor heroizuje Jewhena Konowalca, pisząc, Ŝe młodzieŜ ukraińska ... postrzegała UWO i jej komendanta w kryteriach bohatera romantycznego,
Konowalec jawił się jej jako postać owiana nimbem mityczności (s. 53). Znów: co to znaczy „młodzieŜ ukraińska”, gdy faktycznie mogło
chodzić o znikomy odsetek młodzieŜy halickiej. Nie wiadomo, jak kwalifikować tego rodzaju słownictwo, czy jest to brak naukowego wyczucia
proporcji, czy świadome, a moŜe tylko nieświadome powtarzanie za propagandą nacjonalizmu ukraińskiego, w której regułą jest utoŜsamianie
nacjonalizmu ukraińskiego z narodem ukraińskim. Niedadekwatność słownictwa Autora co do faktów potwiedza niewielka, bo sięgająca
opera:6
2006-05-20 21:00:25
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin