w żółtych płomieniach liści -Agnieszka Osiecka - Jagwiga.doc

(22 KB) Pobierz
w żółtych płomieniach liści

W żółtych płomieniach liści...

 

15 października - Jadwigi

 

 

W żółtych płomieniach liści...

brzoza dopala się ślicznie.

Grudzień mi stuka za grudniem,

styczeń mi stuka za styczniem.

 

Gdzieniegdzie jeszcze życie pełza

przy ziemi blisko jak przy matce,

maślaki stare toną we łzach

na mrozu łasce i niełasce.

 

Gęsi już wszystkie po wyroku,

nie doczekały się kolędy.

Z uciętą głową, ze łzą w oku

zwiędną jak kwiaty, które zwiędły.

 

Dziś jeszcze gęsi kroczą szumnie

w ostatnim sennym kontredansie,

jak tłuste księżne, które dumnie

witały przewrót, kiedy stał się.

 

              I ja witałam nieraz kogoś,

              za chmurą, za górą, za drogą -

              i ja witałam nieraz...

 

Ognisko palą na polanie.

W nim liszka przez pomyłkę gore.

A razem z liszką drogi Panie

me serce biedne, ciężko chore.

 

Lecz nie rozczulaj się nad sercem,

na cóż mi kwiaty, pomarańcze...

Ja jeszcze z wiosną się rozkręcę.

Ja jeszcze z wiosną się roztańczę.

 

I ty witałeś nieraz kogoś,

za chmurą, za górą, za drogą,

i ty witałeś nieraz...

 

Wśród ptaków wielkie poruszenie.

Ci odlatują. Ci zostają.

Na łące stoją jak na scenie.

Czy też przeżyją? Czy dotrwają?

 

I ja żegnałam nieraz kogoś

i powracałam już nie taka,

choć na mej ręce lśniła srogo

obrączka srebrna, jak u ptaka.

 

              I ty żegnałeś nieraz kogoś,

              za górą, za chmurą, za drogą,

              i ty żegnałeś nieraz...

 

 

                                 Agnieszka Osiecka

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin