Dlaczego Polska utraciła niepodległość w 1795 roku.doc

(38 KB) Pobierz
Dlaczego Polska utraciła niepodległość

Dlaczego Polska utraciła niepodległość
w 1795 roku?


Gdy Polska wstępowała do Unii Europejskiej zewsząd dochodziły różne komentarze. Jeden z nich utkwił mi w pamięci. Oto on: „Przez wiele lat nie było nas w Europie. Pokuszę się o stwierdzenie, że dopiero dzisiaj tak naprawdę do niej wracamy.” Ta wypowiedź skłania do zastanowienia się nad obecnością Polski w Europie i nad jej niepodległością. Dlaczego tak naprawdę straciliśmy niepodległość w 1795 roku?

 

Upadek państwa polskiego to długotrwały proces, którego początki znajdują się nie w wieku XVIII, ale wiele, wiele wcześniej. Otóż gdy w Polsce zaczęto wydawać pierwsze przywileje szlacheckie, król, chcąc przekonać szlachtę do swojego zdania, często musiał iść na kompromis i ugodę, co równało się temu, że ustępował szlachcie w sprawach ekonomii i polityki państwa. Jednym z przykładów jest wyłączne prawo do posiadania ziemi i zwolnienie z cła. Konstytucja Nihil Novi mówiła o tym, że król nie może wprowadzić żadnego nowego przepisu bez zgody szlachty. Takie ustalenia bardzo mocno nadszarpywały władzę i autorytet królewski oraz uszczuplały skarb państwa. Pozwalały one państwom ościennym na coraz mocniejszą ingerencję w sprawy Polski, co przy rosnącej anarchii nie było trudne. Na początku można było odwrócić ten straszny proces upadku, zacząć rządzić silniejszą ręką. W innych krajach podobne zachowanie obywateli krwawo tłumiono. Gdyby tak stało się i w Polsce, gdyby nie dopuszczono do takiej samowoli szlachty - król miałby dużo większy wpływ na rządy, a skarbiec byłby pełniejszy. Można by było np. utrzymać większą ilość wojska.

 

W wieku XVIII Polska nie stoi jeszcze na skraju przepaści. Jest jeszcze na tyle potężna, by nie dawać sąsiadom mocno ingerować w swoje interesy. Kultura sarmacka mocno się rozwija, jest powszechna i przez to nie dopuszcza na tereny Polski nowoczesnych europejskich stylów, trendów. Szlachta sarmacka pławiła się w dostatku, zabawach, pijatykach. Nie zwracała najmniejszej uwagi na ciągle pogarszającą się sytuację kraju, a to przecież właśnie szlachta sprawowała rządy i jej zadaniem było czuwanie nad losami ojczyzny. Była to wczesna demokracja. Słowo bardzo dobrze się kojarzy, jednak wtedy wyglądało to wszystko inaczej: obywatelami byli tylko szlachcice, a więc jedynie 20% wszystkich mieszkających w Polsce. Demokracja okazała się zbyt nowoczesnym systemem. W innych krajach Europy potęgę budowano nie na zasadzie władzy ludu, ale rządami żelaznej ręki monarchy absolutnego.

 

Rzeczami, które zaważyły bardzo mocno na szali losów kraju, były wyniszczające wojny (z Kozakami, Szwedami, Turkami, Tatarami). Dyplomatyczne rozwiązanie owych konfliktów być może odmieniłoby los Polski, ocaliło granice, pozostawiło jej majątek wewnątrz, oszczędziło tysiące niewinnych istnień ludzkich...

 

Inaczej niż w pozostałych państwach Europy obierano w Polsce króla. Ostatnim monarchą dziedzicznym był w naszym kraju Zygmunt August. Po jego śmierci wybierano królów w systemie elekcyjnym. Nie był to zły system, w wyniku takich głosowań Polską władali tacy wspaniali królowie jak Jan III Sobieski, Stefan Batory. Jednak było także wielu władców, którzy nie udźwignęli odpowiedzialności, którzy przybliżyli tylko kraj do upadku. Kontrowersyjne były też wymagania szlachty, gdy chodziło o kandydatów. Często wybierany był ten najbogatszy, najbardziej wpływowy, a nie kompetentny czy doświadczony. Przykładem może być król Michał Korybut Wiśniowiecki, o którym historycy mówią, że obrany został na tron tylko dzięki żołnierskiej sławie ojca Jeremiego Wiśniowieckiego. Trudno też z drugiej strony sądzić, że władcy dziedziczni zawsze byli idealnymi królami. Polskę można było także uratować zmieniając system elekcyjny na dziedziczny. Jednak jak mówi przysłowie „Mądry Polak po szkodzie”. Taki zapis wprowadzono do Konstytucji 3 Maja, w 1791 r. Było to już za późno. Uchwała przyczyniła się tylko do ostatecznego upadku kraju – zaborcy nie mogli nie zauważyć nowoczesności ustawy zasadniczej, dlatego tym szybciej zdecydowali się na kolejny rozbiór. Ustawa o dziedziczności władzy królewskiej i jej wzmocnienie kilkadziesiąt lat wcześniej z pewnością uratowałaby Polskę.

 

Kolejna kwestia to polskie wojsko. Kraj nigdy nie miał wystarczającej ilości żołnierzy, nie byli oni też zbyt dobrze wyszkoleni ani wyposażeni. To spowodowało potrzebę sojuszów z obcymi wojskami. Jednym z nich jest sojusz z Saksonią. Armia saksońska nie była duża, jednak świetnie wyszkolona, bogata i bardzo dobrze wyposażona. Polska miała za to dużą liczbę ludności. Korzyści były więc obustronne, jednak korzyścią saksońską był ich król na polskim tronie. Dynastia Wettinów prowadziła bardzo zabawowy i hulaszczy tryb życia i rządzenia, więc szanse na korzyści dla polskiej strony z sojuszu zostały zaprzepaszczone. Wina leżała po obu stronach. Polska oprócz sojuszu z Saksonią miała unię z Litwą, jednak to było zbyt mało. Potrzebna była silna i realna umowa z mocarstwem, które zdecydowanie stanęłoby po stronie Polaków gdy tylko zaszłaby taka potrzeba.

 

Ostatnim gwoździem przybitym do trumny ojczyzny była wielka nierówność społeczna. Różnice klasowe były ogromne. Chłopi przywiązani byli do ziemi, musieli odrabiać ciężką pańszczyznę. Stanowił oni najliczniejszą grupę, jednak byli traktowani nie jak ludzie, ale jak przedmioty. To spowodowało, że nie chcieli walczyć w obronie kraju. Dlaczego? Dlatego, że nie było dla nich istotne kto będzie ich ciemiężyłszlachcic polski czy rosyjski. Istotne było kto będzie ich lepiej traktował. Niestety, zauważono to za późno. Zajęto się chłopem dopiero podczas insurekcji kościuszkowskiej. Rozwiązaniem sprawy chłopskiej było uwłaszczenie go, jednak na taką operację było w Polsce jeszcze za wcześnie, przepaście między klasami były zbyt głębokie. Na pewno mogliby być traktowani z większym szacunkiem. Wtedy identyfikowaliby się z ojczyzną i chcieliby walczyć za nią. Polska armia powiększyłaby się o wiele tysięcy. Tę szansę również zaprzepaszczono.

 

Podsumowując, Polska upadła przez samą siebie. Choć wcale upaść nie musiała. Wystarczyłoby wykorzystać tylko jedną z podanych możliwości, które i wtedy były przecież znane, i wtedy ryzyko całkowitej klęski Polski byłoby o wiele mniejsze. Polacy na zawsze powinni to zapamiętać i wyciągnąć naukę na przyszłość.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin