Grabski Andrzej - Zarys historii historiografii polskiej.pdf

(614 KB) Pobierz
Grabski Andrzej - Zarys histori
Od autora
Szczęśliwie nie ma już dziś — na przełomie II i III tysiąclecia — żadnych podstaw po temu,
aby nadal powtarzać za Jamesem T. Shotwellem (ą9ł9), że „Klio, jako najstarsza z Muz,
zajęła się spisywaniem przeszłości innych, ale zlekceważyła to zadanie w stosunku do samej
siebie". W ostatnim półwieczu XX stulecia historia historiografii rozwinęła się — w skali
światowej — w wyspecjalizowana dziedzinę nauki historycznej, uprawianą na coraz większą
skalę w ramach jej profesjonalnych struktur, zajęła też odpowiednie w stosunku do jej
stanowiska w badaniach naukowych miejsce w akademickim nauczaniu historii. Pogląd, który
swego czasu (ą965) propagował czołowy w powojennej Polsce historyk historiografii Marian
H. Serejski, jakoby wciąż jeszcze szukała ona „właściwych dróg" i „znajdowała się u progu
swojego rozwoju", zdecydowanie stracił już swoją dawniejszą aktualność. Również w Polsce,
gdzie jeszcze w okresie międzywojennym zajmowało się nią bardzo niewielu uczonych i
praktycznie nie była ona jeszcze obecna na uniwersytetach, stała się dziedziną uprawianą
przez coraz liczniejsze grono specjalistów, a równocześnie — zwykle w powiązaniu
Od autora
z metodologią historii — przedmiotem nauczania na kierunku historii na uniwersytetach i w
innych szkołach wyższych, w których prowadzone są studia historyczne. Realizuje się go
jednak na różne sposoby — na miarę istniejących w poszczególnych ośrodkach naukowych
możliwości, a więc albo, stosunkowo rzadko, jako historię historiografii powszechnej,
oczywiście z uwzględnieniem polskiej, albo też, najczęściej, jako historię historiografii polskiej
w powiązaniu z powszechną, dobrze — bo i tak się zdarza — jeśli nie tylko jakiegoś jej
wąskiego chronologicznego odcinka.
Do takiego stanu rzeczy walnie przyczynia się niemal zupełny brak niezbędnych do
nauczania tego przedmiotu w szkołach wyższych pomocy naukowych, a przede wszystkim
syntetycznych opracowań zarówno historii historiografii powszechnej, jak i polskiej. Nieliczne
dawniejsze prace tego rodzaju — dostępne dziś tylko w większych bibliotekach — bardzo się
już zestarzały i w większości nie odpowiadają już dzisiejszym wymaganiom ani naukowym,
ani dydaktycznym. Opublikowane niedawno dzieła Jerzego Serczyka (ą994) i Jerzego
Topolskiego (ą998) — oba dotyczące powszechnej historii historiografii — są w naszym
piśmiennictwie naukowym praktycznie jej jedynymi całościowymi opracowaniami! Jeszcze
gorzej jest w przypadku historii historiografii polskiej. Podjęta w ostatnich latach przez grono
specjalistów, skupione wokół Jerzego Maternickie-go, inicjatywa opracowania zbiorowymi
siłami jej obszernej naukowej syntezy, pozostaje wciąż na etapie opracowywania koncepcji
dzieła i poszukiwania środków na jego wykonanie. W tych okolicznościach zdecydowałem się
na opublikowanie tej pracy, pomyślanej jako adresowane przede wszystkim do studentów
ogólne wprowadzenie do historii historiografii polskiej, a jednocześnie zapowiedź
przygotowywanych przeze mnie od dłuższego czasu dwóch większych prac syntetycznych,
mianowicie będącej na ukończeniu jednotomowej historii histo-
8
Od autora
riografii polskiej, oraz znacznie już zaawansowanego obszerniejszego opracowania historii
historiografii powszechnej.
W niniejszej pracy starałem się przedstawić najogólniejszy zarys historii historiografii polskiej
od czasów najdawniejszych do współczesnych. Skoro przedmiotem zawartych w niej
rozważań jest historiografia, a więc wytwór pracy historyków, nie zaś oni sami, ograniczyłem
informacje o ich życiu i działalności tylko do takich, które były konieczne dla objaśnienia ich
pracy historycznej. Mogłem tak postąpić w znacznej mierze dzięki istnieniu opracowanego
pod redakcją Marii Prosińskiej-Jackl popularnonaukowego Słownika historyków polskich
(ą994), do którego też odsyłam zainteresowanych ich życiem czytelników. Starałem się też
opracować niniejszą książkę w sposób możliwie jasny, tak, aby była ona zrozumiała dla osób
nie dysponujących jeszcze poważniejszym przygotowaniem z zakresu historii historiografii
czy metodologii historii. Zbudowałem więc swoją narrację w sposób — jak mi się wydaje —
najprostszy z możliwych, przedstawiłem bowiem dzieje historiografii polskiej najpierw w
układzie chronologicznym, wedle kolejnych jej okresów, a następnie w ich ramach także w
porządku rzeczowym, według uprawianej w każdym z nich problematyki.
Wreszcie w nadziei, że może się okazać pomocna w przypadku czyjegoś poważniejszego
zainteresowania się omawianą w niej problematyką, na zakończenie książki podałem
bibliografię, która obejmuje jednak tylko prace odnoszące się do historii historiografii polskiej
oraz bardzo skromny wybór dzieł z zakresu teoretyczno-metodologicznych zagadnień historii,
natomiast niemal zupełnie pomija, nawet powoływane w niniejszej książce, prace dotyczące
czy to historii historiografii innych krajów, czy też historii historiografii powszechnej.
Rozdział I
 
Wprowadzenie
Terminem historiografia posługuję się w niniejszej pracy w jego szerszym znaczeniu, a więc
na określenie całokształtu pracy historyka razem z jej rezultatem, czyli produkqą
dziejopisarską, nie zaś w węższym znaczeniu, kiedy słowem tym oznacza się „właściwie
tylko jedną z czynności, składających się na historię: jej wykład, formę ekspozycji, czy
konstrukcję opisową" (M. H. Serejski, ą965). Propozycja — za którą opowiadają się
zwłaszcza uczeni rosyjscy — zastąpienia nazwy historia historiografii terminem historia nauki
historycznej mnie nie przekonała, gdyż zdaje się sugerować ograniczenie przedmiotu
naszego zainteresowania tylko do „naukowego" etapu rozwoju historiografii — tak jakby jego
wcześniejsze fazy można było z góry zakwalifikować jako nienaukowe czy też pozanaukowe.
Nie utraciły bowiem aktualności słowa, wypowiedziane niegdyś przez cytowanego przed
chwilą uczonego, że:
pojęcie historiografii obejmuje swym zakresem różne stopnie rozwoju i formy myślenia
historycznego, od bardzo prymitywnych, aż do naj-dojrzalszych. Chociaż przy tym w
ściślejszym sensie oznacza ono ostatni tylko etap czynności historyka, zawiera w sobie
jednak efekt
ą0
Pojęcie historiografii
wszystkich poprzednich: heurystycznych i techniczno-erudycyjnych, organizacyjnych i
badawczych. Mało tego, na tym etapie właśnie historyk wyraża wynik swej refleksji nad
przeszłością, czyniąc ją dopiero komunikatywną. Dzieła historiograficzne, w których zo-
" biektywizowana została myśl historyczna, stanowią też główny materiał badawczy historyka
historiografii. W dotychczasowej praktyce cele, jakie mu dziś przyświecają, wykraczają
daleko poza ramy
" badania uformowanej, nowoczesnej nauki historycznej (M. H. Se-
ą8 rejski, ą965).
Zamierzając — jak już powiedziano — przedstawić w tej pracy w sposób syntetyczny dzieje
naszej historiografii od początków, aż po próg dnia dzisiejszego, rezygnuję z wyjaśniania,
dlaczego będę je prezentował w kategoriach rozwoju, wszelako z zastrzeżeniem, że nie
zawsze one na nim polegały, gdyż także dzieje historiografii polskiej prócz okresów rozwoju
znały także momenty stagnacji, a niekiedy nawet regresu. Nie mogę natomiast zrezygnować
z odniesienia się do wielce dyskusyjnej wciąż kwestii ogólnego mechanizmu tego — ma się
rozumieć, że nie tylko przecież historiografii polskiej — rozwoju.
Nawet w poważnej literaturze historiograficznej funkcjonuje w tej sprawie ogromnie wiele
uproszczeń. I tak, zwłaszcza w dawniejszych pracach z naszej dziedziny, rozwój historiografii
sprowadzano do doskonalenia jej strony warsztatowo-erudy-cyjnej. U podstaw takiego
poglądu legło — anachroniczne dziś, choć mające wciąż wielu zwolenników —
charakterystyczne dla pozytywistycznej i postpozytywistycznej metodologii historii
przekonanie, że o wartości dzieł historycznych przesądza to, czy i w jakim stopniu ich autorzy
zdołali się zdystansować od otaczającego ich świata i potrafili się wykazać warsztatowym
mistrzostwem w ustalaniu i empiryczno-indukcyjnym wyjaśnianiu historycznych faktów. Jego
przeciwieństwem jest przekonanie, że o interesującym nas rozwoju bynajmniej nie decyduje
historyczny warsztat, ale przede wszystkim polityczne,
ąą
Rozwój historiografii
społeczne czy religijne — słowem ideologiczne — wartości, którym hołdują poszczególni
historycy. W czasach tzw. realnego socjalizmu młodym adeptom historii uporczywie
wtłaczano do głowy świętą zasadę „partyjności" historycznego poznania, według której
adekwatne poznanie „obiektywnej rzeczywistości" mogli osiągnąć tylko tacy historycy, którzy
reprezentowali „postępową" — faktycznie: zgodną z aktualną linią partii — postawę
polityczno-ideologiczną. Na gruncie podobnej koncepcji rozwój historiografii nie mógł polegać
na czym innym, jak na nasycaniu jej (jedynie) słuszną, bo „postępową" ideologią. Nie rna
więc co się dziwić, że hołdujący jej poważny skądinąd uczony oświadczył, że „z
marksistowskiego punktu widzenia historia historiografii jest jedną z gałęzi historii myśli
społecznej".
I wreszcie koncepcja zasadniczo różna od obu wymienionych — prócz autora niniejszych
słów z mniejszymi bądź większymi zastrzeżeniami opowiada się dziś za nią wielu
specjalistów — według której rozwój historiografii miałby się przedstawiać jako mający
strukturę fazową dialektyczny proces powstawania dziejopisarskich standardów, ich trwania,
a następnie kryzysu, z kolei kreowania nowych, które znów będą przez jakiś czas trwały,
zanim z kolei nie znajdą się w sytuacji kryzysowej wtedy, kiedy zaczną się wyłaniać nowe
standardy itd. Używamy tu liczby mnogiej dla podkreślenia, że — jak będziemy się mogli o
 
tym przekonać — w różnych epokach dziejów historiografii nader często będziemy mieli do
czynienia z funkcjonowaniem nie jednego, ale równocześnie kilku jej standardów (czy tylko
konkurencyjnych względem siebie jej modeli). W długich dziejach historiografii proces ten
kreowało jednak nie tyle „współzawodnictwo między poszczególnymi odłamami środowiska
naukowego" (Thomas Kuhn), ile przede wszystkim konkurencja nowych kategorii rozumienia
historyczności świata z dawnymi kategoriami, oraz nowe oczekiwania, adresowane do
historiografii przez elity społeczne i intelektualne danych czasów.
Struktura wiedzy historycznej
W naszej relacji o dziejach historiografii polskiej będziemy stale pamiętali o tym, że w każdej
epoce jej dziejów stanowiła ona jakąś — bardziej czy też mniej znaczną — część
historiografii europejskiej, ściślej — co akcentujemy ze szczególną mocą —
zachodnioeuropejskiej. Starając się więc przedstawić dzieje naszego rodzimego
dziejopisarstwa na szerszym tle historiografii zachodniej, przy okazji charakteryzowania
kolejnych okresów jego rozwoju, będziemy się zastanawiali nad kluczowym dla osiągnięcia
ich adekwatnego obrazu zagadnieniem, mianowicie: czy i o ile przemiany, które w danym
czasie stały się jego udziałem, przybliżały naszą historiografię do zachodnioeuropejskiej czy
też, przeciwnie, oddalały ją od niej.
Historiografia jako całość — zarówno powszechna, jak i poszczególnych krajów —
odzwierciedla wyposażenie ludzkich umysłów w wiedzę historyczną. Zauważyłem już na
innym miejscu (ą998), że budowę tej ostatniej można sobie — w płaszczyźnie strukturalnej —
wyobrazić jako składającą się z wielu poziomów strukturę wertykalną. Dla niniejszych
rozważań proponuję wyróżnić w niej trzy takie poziomy: cywilizacyjny (czy kulturowy),
strukturalny oraz wydarzeniowy; każdemu z nich odpowiadają odmienne treści oraz — co z
tym związane — sposoby ich metaforyzacji, polegające — najogólniej mówiąc — na
kreowaniu i destrukq'i odpowiadających im różnego rodzaju mitów, bez których żadna
historiografia obyć się nie może.
I tak najgłębszemu, cywilizacyjnemu (kulturowemu) poziomowi wiedzy historycznej
odpowiadają zakodowane w cywilizacjach, rozumianych jako całościowe systemy,
najogólniejsze wyobrażenia o charakterze świata i jego zmienności. Wytwarzając
charakterystyczny dla siebie sposób postrzegania ludzkiego świata wyznaczają one przez to
nieprzekraczalne granice możliwego i niemożliwego w rozumieniu jego charakteru i dynamiki.
W wyznaczonych przez siebie ramach kreują też — by posłużyć się tu kategorią
zaproponowaną przez Wojciecha
ął
Rozwój historiografii
Pole operacyjne historii historiografii
Wrzoska (ą995) — najogólniejsze historyczne (historiozoficzne) metafory, pretendujące do
wyjaśnienia sensu i planu dziejów, które — niezależnie od tego, czy historycy to sobie
uświadamiają, czy też nie — stanowią najbardziej podstawowy, a jednocześnie nieuchronny
fundament wszelkiej uprawianej na gruncie tych cywilizacji historiografii.
Owe najogólniejsze metafory określają z kolei — już na następnym, podporządkowanym
cywilizacyjnemu, strukturalnym poziomie wiedzy historycznej — ramy możliwego i
niemożliwego dla tworzenia różnych, ma się rozumieć w poszczególnych cywilizacjach i
epokach dziejów, wyobrażeń o strukturach społecznej egzystencji człowieka. Od swego
początku historiografia zajmując się dziejami najróżniejszych struktur społecznych,
wyznaczających człowiekowi jego miejsce w społeczeństwie — takich jak wspólnota etniczna
czy religijna, ród, naród, stan społeczny, państwo itd. — opisywała je w kategoriach historii
nie w innym celu, jak po to, żeby je na rozmaite sposoby legitymizować. Chodziło bowiem o
sprawę pierwszorzędnej wagi, mianowicie o zakorzenienie danych struktur — z biegiem
czasu, ma się rozumieć, coraz to innych — w przyjmowanym na obszarze danej cywilizacji
ogólnym poglądzie — historiozoficznej metaforze — na sens i plan dziejów. Wymagało to
budowania odmiennych, niż na poziomie cywilizacyjnym, strukturalnych w tym przypadku
metafor, które bardzo często były niczym innym, jak rozmaitymi strukturalnymi mitami
historycznymi.
Pozostaje nam wreszcie wydarzeniowy poziom wiedzy historycznej, który wypełniają —
zakorzenione ma się rozumieć w obowiązującym w danym czasie i miejscu poglądzie na
struktury społecznej egzystencji człowieka, a przez to także w głębokich, cywilizacyjnych
metaforach o sensie i planie dziejów — wyobrażenia o konkretnych wydarzeniach
historycznych, określanych zwykle, chociaż bardzo nieprecyzyjnie, mianem faktów. Także i
on jest obszarem — choć innego od poprzednich —
ą4
zmetaforyzowania czy wprost mitologizacji. Informacja o jakimś wydarzeniu staje się bowiem
 
metaforą czy mitem wydarzenio-wym wtedy, kiedy przy wiąże się do niej jakieś
ponadprzestrzen-ne i ponadczasowe, przekraczające ramy swojego miejsca i czasu wartości.
Nie biorą się one oczywiście z samych wydarzeń, nadają im je — a przez to ich znaczenie —
ludzie, hołdujący jakimś ideologiom, wyznający jakieś religie, opowiadający się za jakimiś
opcjami politycznymi itd., i czynią to opierając się na systemach wartości, zakodowanych w
głębszych, aniżeli wydarzeniowy, poziomach wiedzy historycznej. Można powiedzieć, że
tworzy je więc samo życie, którego aktorzy często skłonni są przypisywać jakieś wyjątkowe
znaczenie pewnym, uważanym przez siebie za szczególnie ważne, wydarzeniom.
W zależności też od tego, o jaki poziom wiedzy historycznej będzie chodziło, historiografie
poszczególnych krajów czy narodów — w tym także będąca przedmiotem naszych rozważań
historiografia polska — mogą w różny sposób uczestniczyć w powszechnodziejowym
procesie rozwoju wiedzy historycznej. Na jej poziomie cywilizacyjnym ich dorobek zdaje się
głównie polegać na adaptacji funkcjonujących w danej cywilizacji ogólnych metafor
historiozoficznych do przedmiotu swoich zainteresowań. Większą samodzielność uzyskują
one dopiero na jej poziomie strukturalnym, w związku z czym — taki też jest również
przypadek historiografii polskiej — wykazują przebogatą inwencję w tworzeniu
najróżniejszych strukturalnych metafor i mitów, najczęściej mających legitymować pretensje
danych nacji czy państw do zajęcia szczególnie poczesnego miejsca w cywilizowanym
świecie. Największą jednak samodzielność uzyskują one dopiero na jej poziomie
wydarzeniowym, gdzie przedmiotem ich zainteresowania — i zmitologizowania — staje się
wiedza o konkretnych dziejowych zaszłościach. Chociaż również na nim nie są one w pełni
suwerenne, skoro tworzone przez nie wyobrażenia o danych zaszłościach są w sposób
konieczny
ą5
Rozwój historiografii
zakorzenione w głębszych jej poziomach, zdaje się nie ulegać wątpliwości, że właśnie on
stwarza szczególnie dogodne warunki do kreowania najrozmaitszego rodzaju mitów,
osnutych wokół wydarzeń i postaci. Nie jest przy tym wcale konieczne, aby takie zdarzenie
faktycznie nastąpiło, a osoba rzeczywiście istniała. Nie ma chyba nic bardziej pod względem
społecznym drażliwego, jak właśnie osnute wokół zdarzeń i ludzi mity wydarzeniowego
poziomu wiedzy historycznej.
Trudno byłoby bardziej adekwatnie określić pole operacyjne historii historiografii, niż uczynił
to wielki francuski nowator historii Lucien Febvre, kiedy pisał (ą942):
każda epoka wytwarza swój własny mentalny Wszechświat. Tworzy go nie tylko przy pomocy
wszelkich pozostających w jej dyspozycji środków, wszystkich prawdziwych lub fałszywych
faktów, które o--' dziedziczyła po swych poprzednikach, albo uzyskała sama. Kreuje •; go
także podług właściwych sobie uzdolnień — swej specyficznej j. przemyślności, swoich
przymiotów i zainteresowań — a więc tego ,, wszystkiego, co ją odróżnia od epok
poprzednich. Podobnie każda _ v epoka kreuje także swoje własne mentalne wyobrażenie o
historycznej ,, przeszłości: Rzymu i Aten, średniowiecza i Odrodzenia. W jaki spo-' sób?
Przy pomocy materiałów, którymi dysponuje, I tutaj właśnie "" do pracy historyka może się
wślizgnąć pewien moment postępu. Po-"; mnożenie bardziej niż dawniej zróżnicowanych i
lepiej skontrolowanych faktów jest dla niej przecież korzyścią nie do pogardzenia.
Niezależnie od swego talentu architekt nie zbuduje takiego samego domu ze starych kamieni
oraz paru zużytych desek, co wtedy, kiedy będzie miał dostatek odpowiednio przykrojonych
kamieni i gotowych do montażu, pięknie ociosanych belek. Rzecz nie polega jednak tylko J
na użytych materiałach. Pozostają jeszcze zmienne uzdolnienia, wła-' ściwości umysłu i
metody postępowania intelektualnego, są na koniec •' — przede wszystkim —
zainteresowania, oraz jakże szybko gotowe '5 się zmieniać motywy interesów, które
zwracają uwagę ludzi danych czasów na te aspekty przeszłości, które długo pozostawały w
cieniu, a jutro znów zostaną pokryte mrokiem. Zapewne nie jest to humanitarne, ale jest
przecież prawem ludzkiego poznania.
ą6
Rozdział II
Dziejopisarstwo polskie wieków średnich
Przystępując mniej więcej w tym samym czasie, co inne państwa środkowoeuropejskie, do
chrześcijańskiej (łacińskiej) wspólnoty narodów, Polska dołączyła do wielkiego histo-
riograficznego ruchu, który obejmował już wówczas całą Europę Zachodnią. Wprawdzie
zapoczątkowana na przełomie starożytności i średniowiecza historiografia
zachodnioeuropejska nie była jedynym dziejopisarstwem chrześcijańskim, wszelako
rozwinęła się jako jego ogromnie wpływowa odmiana, która na okres całej epoki — od VI do
XV w. — określiła ramy uprawianej na europejskim Zachodzie pracy historycznej. Rozwinęła
 
się na podstawie chrześcijańskiej teologii dziejów, która implikowała ich rozumienie jako
linearnego — wyznaczonego przez trzy wielkie wydarzenia, mianowicie Stworzenie,
Odkupienie i Sąd Ostateczny — teleologicznego procesu, którego aktorem był wprawdzie
człowiek, ale o którego biegu suwerennie decydowała Opatrzność. Jak bowiem napisał św.
Augustyn (ł54-4ł0), który usystematyzował rozwijający się od I w. chrześcijański pogląd na
dzieje:
ą7
Wieki średnie
Bóg [...] rozdaje królestwa ziemskie zarówno dobrym, jak i złym. Nie bezmyślnie i na chybił
trafił, boć przecież Bogiem jest, nie fortuną, lecz wedle porządku rzeczy i czasów; wedle
porządku niepojętego dla nas, ale przezeń doskonale rozumianego. Temu porządkowi
czasów sam On nie podlega, lecz nim jako pan włada i jako kierownik rozrządza (tłum. W.
Kornatowski).
Dla rozwoju chrześcijańskiej historiografii sprawą absolutnie podstawową była kwestia
sposobu rozumienia teologicznej tezy o boskim rządzie nad światem. Zawężony pogląd,
według którego Opatrzność miała w każdym przypadku określać bezpośrednio wszystko, co
się na nim działo — praktycznie uniemożliwiający rozpatrywanie przez historyków dziejowych
wydarzeń jako spraw ludzkich — podważyli już przedstawiciele tzw. Renesansu XII w., którzy
poczęli doszukiwać się w dziejach duchowego postępu. Dalej posunęli się ich następcy;
zaczęli oni dowodzić, że Opatrzność określa ich bieg przede wszystkim pośrednio, rzadko
kiedy interweniując bezpośrednio w sprawy ziemskie. Interpretację tę skodyfikował św.
Tomasz z Akwinu (ą224/5-ą274), który, jak zauważył badacz jego myśli Martin Grabmann,
określił stosunek Opatrzności do świata jako relację transcendencji: aczkolwiek Bóg
uczestniczy w każdym działaniu ludzkim, przecież jego forma została pozostawiona samemu
człowiekowi. W ten sposób znakomity ten myśliciel otworzył — co miało szczególnie istotne
znaczenie dla historiografii—możliwość rozpatrywania dziejów ziemskich w perspektywie
antropologicznej, jako kreowanych przez świadomą i celową działalność odpowiedzialnego
za swe czyny przed Bogiem człowieka.
Przyjmowane w średniowieczu teoretyczne założenia z zakresu filozofii dziejów wyznaczały
granice możliwego i niemożliwego w postrzeganiu zmienności świata człowieka, a co za tym
idzie określały przedmiot uprawianej na ich podstawie historiografii. Konsekwencją
rozumienia dziejów w kategoriach dialektyki „historii świętej" i „historii świeckiej" było więc uz-
ą8
Charakter polskiej średniowiecznej historiografii
nanie przez nią za główne czynniki dziejotwórcze sił stojących na czele średniowiecznego
społeczeństwa, mianowicie władzy duchownej — utożsamianej z Kościołem — oraz władzy
świeckiej, identyfikowanej z władzą monarchów. Dziejopisarstwo wieków średnich
przedstawiało więc „dzieje kapłanów i królów", średniowieczni historycy — jak w XII w.
angielski dzie-jopis William z Malmesbury — będą bowiem sądzili, że „każde dzieło
historyczne jest zwierciadłem władców". Dzięki temu mogli żywić głębokie przeświadczenie o
szczególnym dostojeństwie swojej pracy, skoro — jak w pierwszej połowie XII w. stwierdził
Normandczyk Orderyk Yitalis — pisali swoje utwory po to, aby ludzie nie powtarzali dawnych
błędów. Oczywiście nie wszyscy ludzie, ale tylko ci, którzy mieli realną możliwość ich
popełnienia.
W nawiązaniu do tradycji antycznej średniowiecze łacińskie wypracowało też
charakterystyczne dla całej epoki gatunki dziejopisarstwa, z których każdy doczekał się też
wcale precyzyjnej kodyfikacji. Najstarszym z nich, uprawianym od VII-VIII w., były roczniki,
które zasadniczo różniły się zarówno od historii — a później także dziejów (gęsta) — jak i od
kroniki. Pierwsza uprzywilejowywała opowiadanie, druga chronologię. Historia była przede
wszystkim „kompletną opowieścią" o opisywanych wydarzeniach, kronika zaś skrótem, który
ujmował dzieje w układzie chronologicznym. Od historii wymagano potoczystego opisu,
wprawdzie zgodnego z porządkiem omawianych spraw, ale bez dokładności w ich
datowaniu. Liczył się w niej literacki, często retoryczny walor narracji. Inaczej było w
przypadku kroniki, od której wymagano przede wszystkim skrupulatności, dokładności
chronologicznej, ale już nie innych zalet. Nie znaczy to jednak, aby rozróżiienia te były przez
średniowiecznych historyków zawsze ściśle obserwowane.
Przystąpienie Polski do zachodnioeuropejskiej wspólnoty narodów przesądziło ostatecznie o
charakterze historiografii
ą9
Wieki średnie
Skromne początki
polskiej nie tylko zresztą wieków średnich, lecz także i czasów późniejszych. Nasza
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin