OPOWIADANIA BOROWSKIEGO.docx

(23 KB) Pobierz

Bitwa pod Grunwaldem - streszczenie

 

 

Rozdział I

Po dziedzińcu poesemańskich koszar maszeruje Batalion i śpiewa. Obchodzi dziedziniec, mija kolumnę ciężarówek amerykańskich; na końcu swojej drogi wchodzi do oszklonej hali, w której do niedawna odbywały się patriotyczne wiece esesmańskie. Narrator siedzi na parapecie okna i obserwuje batalion idący do kościoła na mszę arcybiskupią. W pewnym momencie wypowiada słowa:

„Panowie żołnierze, […] dobrze wypełniliście swój obowiązek wobec ojczyzny, która wszędzie w świecie jest tam, gdzie wy jesteście. Wolno spać dalej”.

Sala, w której znajduje się Tadek, jest nieładna i brzydko pachnie. Są tam żelazne piętrowe łóżka. Mężczyzna przebywa tam z innymi mieszkańcami. Jednym z nich jest podchorąży Kolka, który odłożywszy książkę o Katyniu, zaczyna rozmawiać z Tadkiem o tym, co dzieje się za oknem (o tym, w jaki sposób maszeruje wojsko). Inny współtowarzysz – Stefan – włącza się do rozmowy o tym, w jaki sposób kucharze kradną jedzenie dla Żydówek. W pewnym momencie chory Cygan stwierdza, iż „Polak zawsze głupi. W łyżce wody chce brata utopić”.

Tadek obserwuje to, co dzieje się za bramą strzeżoną przez obcych żołnierzy - tam właśnie jest świat, do którego puszczają za dobre zachowanie. Podchorąży stara się namówić Tadka, aby ten poszedł na mszę. Mężczyzna jednak nie wyraża chęci. Widzi za oknem majora oraz pułkownika, a za nimi żołnierzy niższego stopnia maszerujących jak dzieci za nauczycielem. Stefan wspomina, jak kradł w obozie pożywienie i uratował życie paru polskim oficerom. Tadek natomiast recytuje swój wiersz, który zostaje skrytykowany przez chorążego: „w takim czasie takie głupstwa…”. W tym samym czasie za oknem widać arcybiskupa idącego na mszę.

Rozdział II

Msza. W pierwszym rzędzie siedzi prezes komitetu, dalej Aktor oraz Śpiewaczka, redaktor, komendant obozu, za krzesłami stoi tłum, obok ławek - Batalion. Tadek rozmawia z redaktorem. Ten zaprasza go na gulasz. Mężczyzna przyjmuje zaproszenie.

Na zewnątrz Tadek zauważa dziewczynę siedzącą na walizkach, poduszkach, kołdrach oplecionych sznurkami. Ma niezwykłe oczy, narrator zwraca uwagę na jej niezwykłą urodę. Obok kobiety siedzi profesor. Mężczyźni rozmawiają o nieznajomej- okazuje się, że pochodzi z getta i jest tu przejazdem. Na dziedziniec wychodzą ludzie po nabożeństwie.

Ludzie z transportu wnoszą pakunki do koszar. Tadek pomaga dziewczynie. W jednej z izb mężczyźni gotują surowe mięso. Unosi się nieprzyjemny zapach. Dziewczyna krytykuje ten nieporządek, podobnie jak łaźnie, do których prowadzi ją Tadek. Pyta go, czy po tylu latach obozu nie chciałby znaleźć się w innym miejscu. On stwierdza, że się boi, gdyż „przeżyć tyle lat i zginąć po wojnie, nie, to zbyt groteskowe”.

Dziewczyna opowiada swoją historię - mówi, że uciekła od miłości. Jest z pochodzenia Żydówką, ale kiedyś - przez 6 lat - była Polką. Ma urodę aryjską. Dostała od matki książeczkę do nabożeństwa, nauczyła się kazań. Zakochała się w katoliku, on też ją pokochał. On był komunistą i nie lubił Żydów. Dziewczyna nie chciała go oszukiwać, napisała list i odeszła.

Tadek proponuje młodej kobiecie spacer poza mury obozu. Ona zgadza się mimo to, iż twierdzi, że już nigdy potem się nie spotkają. Mówi, że codziennie jest w innym obozie. Po raz kolejny przez korytarz przebiega tłum ludzi i informuje wszystkich, że na zewnątrz jest akcja pacyfikacyjna, wojsko z karabinami. Na środku placu widać fale ludzi, w jeepach stoją amerykańscy żołnierze z karabinami. Z pierwszego auta wydobywa się pierwszy strzał.

Młoda Żydówka boi się. Tadek ją przytula. Szyby na parterze w budynku są potłuczone. Ludzie zbierają wszystkie swoje rzeczy, ratują, co się da. Żołnierze pilnują głównego wejścia na parter. Samochody zawracają ku bramie. Z drzwi koszar wychodzi grupa ludzi, a wśród nich chorąży i Stefan, który trzyma jakąś dziewczynę. Mężczyźni tłumaczą, iż jest to Niemka, dla której kucharz kradł jedzenie, i z którą miał romans.

Rozdział III

Rozdział rozpoczyna się opisem pokoju redaktorów. Jest to pokój „odziedziczony” po oficerach SS, niewiele jednak tu po nich zostało. Tadek siedzi na tapczanie w pokoju redaktorskim. Jeden z oficerów przynosi mu miskę gulaszu. Mężczyzna zwierza się, że chciałby mieszkać w pokoju sam, żeby mógł porozkładać swoje książki, powiesić ubranie w szafie. Rozmawiają o dziewczynie z transportu, z którą „zaprzyjaźnił się” Tadek.

Mówią również o Stefanie. Tadek twierdzi, że bił on ludzi, wysługiwał się esmanom, aby tylko zostać blokowym. Ale potrafił sobie poradzić. Robił to, aby przeżyć. Pewnego dnia stwierdził, że owszem, bił i kradł, ale teraz już by tego nie zrobił, teraz mówił o pułkownikach i majorach, dla których kradł, że „niechby zdechli w obozie, jeszcze bym im pomógł”. Za karę wyszedł razem z Niemką z obozu. Redaktor oznajmia, iż ma dwa bilety do teatru, i żeby Tadek poszedł. Wychodzi wraz z nim z pokoju i idzie do sąsiedniego.

Na dziedzińcu kończą się przygotowania do wieczornego ogniska. Większość ludzi jest gdzie indziej, wielu z nich czeka w kolejce do teatru, gdzie brakuje już miejsc. Policjant namawia ludzi, aby przyszli następnego dnia- wówczas „Grunwald” ma być powtórzony. Ludzie go nie słuchają. Redaktor prowadzi Tadka do małych drzwiczek dla aktorów. Siadają na widowni. Na scenie pojawiła się śpiewaczka, ludzie w obozowych pasiakach oraz robotniczych kombinezonach. Ci trzymają w rękach łopaty, kilofy i łomy. Na krawędzi sceny stoi Aktor i mówi wiersz. Pod koniec tłum wyważa bramę i wpada do środka baraku. Ludzie biją brawo a kurtyna jeszcze raz zostaje odsłonięta, aby widzowie po raz ostatni ujrzeli „zapłonioną Rzeczpospolitą oraz jej kochanka, Aktora, w zachwyceniu w nią wpatrzonego”.

Rozdział IV

Tadek jest z dziewczyną na spacerze. Ona pyta go, czy nie chce wyjechać. On twierdzi, że nic go nigdzie nie ciągnie. Odpoczywają. Nagle dziewczyna zrywa się i stwierdza, że już pora wracać. Prosi również Tadka, aby pojechał dalej razem z nią, gdyż boi się, że zawiozą ją do Palestyny. Mówi, że zabierze go do Brukseli - ma tam siostrę. On tłumaczy jej, że to nie ma przyszłości, gdyż ona kocha chłopca, który został w Polsce. Dziewczyna obiecuje, że zapomni o tamtym. Tadek natomiast prosi Żydówkę, aby została z nim. Tłumaczy jej, że boi się wyjechać. Boi się, że znowu spotka go coś złego, że będzie głodny…

Ona się denerwuje. Ma do niego żal, że chciał ją tylko na chwilę, jak wszyscy. Każe mu wracać do polski. Pokazuje mu swój talizman - są to tablice Mojżesza, przykazania po hebrajsku. To ma ją łączyć z Żydami. Jednak ona nie czuje się Żydówką, czuje wstręt do tego narodu. A z Polski ją wyrzucono. Nagle z trawy wyłania się głowa Stefka. Chłopak namawia Tadka, aby ten wracał z nim do Polski na piechotę. Stwierdza też, iż niedługo będą wywozić wszystkich z obozu. Tadek nie chce w to uwierzyć Postanawia wrócić z Niną do obozu.

Przed bramą nie chce jednak ryzykować - proponuje, aby poczekali do zmroku i wtedy spróbowali przedostać się na teren obozu. Nina jednak jest innego zdania - wspina się na górę gruzu w celu przejścia na drugą stronę bramy. Żołnierz pilnujący wejścia strzela do niej. Tadek wszedł za nią. Podszedł do jej zwłok. Ludzie zebrali się wokół.

Podjeżdża jeep. Tadek zaczyna rozmawiać z jego pasażerami. Pierwszy porucznik pytał, co się stało. Mężczyzna tłumaczy sytuację. Porucznik denerwuje się. Tadek mówi mu jednak, że Polaków już to nie dziwi: „Przez sześć lat strzelali do nas Niemcy, teraz strzeliliście wy, co za różnica?”, po czym wraca do swoich książek, do swojej kolacji… I dopiero wtedy przypominają mu się słowa tłumu zebranego nad zwłokami dziewczyny: „Gestapo”!

Rozdział V

Obraz żołnierskiej sali - jest tu ciemno, panuje bałagan. Z szaf wyjęto wszystko co nadawało się do użytku, resztę zniszczono. Ukradziono również koc z łóżka. W głębi sali Tadek słyszy jęki - to chory Cygan, który mówi, że tego wieczoru nie przyniesiono kolacji. Mężczyźni są głodni. Cygan mówi, iż Redaktor zabrał książki Tadka, gdyż stwierdził, że ten pewnie nie wróci. Powiadamia go również, iż chorąży i Kola siedzą w bunkrze. Tadek twierdzi, że na pewno trafią do Polski.

Nadchodzi syn chorążego. Rozmawia z Tadkiem. Chwali się, że kupił Niemkę. Mówią o tym, że robią „Grunwald”. Tadek ostrzega syna chorążego, aby uważał na Niemkę. Cygan opowiada o transporcie do Koburga, który ma się odbyć niebawem, Prosi Tadka, aby porozmawiał po angielsku z ludźmi i poprosił, by nie zabierali chorego Żyda. Tadek odmawia. Stwierdza: „co ty sobie wyobrażasz, że będę się złodziejami zajmował?” Tadek, wychodząc z pokoju, spotyka Profesora, który zajął dla niego miejsce przy ognisku. Mężczyzna mówi też, iż zastrzelili na bramie jego sąsiadkę, po czym proponuje pójście na Grunwald. Tadek wyznaje profesorowi, że to on był z Niną na spacerze.

Obserwują przez okno to, co dzieje się na zewnątrz. Profesor wykrzykuje:

„[…] patrzcie na ognisko! Na to czekam, to Grunwald!”

Na środku placu płonie stos. Ksiądz bierze pod ramiona stojącego obok esmana i popycha go w ogień. Jest to tylko kukła - spalenie jej miało być „odpowiedzią na krematoria i na kościółek”. Spalono wiele kukieł. W tym samym czasie przed tłum występuje aktor, podnosi ręce do góry i daje znak- wtedy „buchnęły kaskady rakiet”.

Profesor wyciąga rękę w stronę hali, spod której w rocznicę Bitwy pod Grunwaldem, po dziedzińcu poesesmańskich koszar, na dzień przed transportem, który miał wszystko zniszczyć, „szedł Batalion- i śpiewał”.

 

Pożegnanie z Marią - streszczenie

 

Rozdział I

Maria wraz z Tadkiem siedzą we wnętrzu swojego pokoju. W pokoju tym znajdują się różne rzeczy: talerze z niedojedzoną sałatą, kieliszki. Rozmawiają o poezji. Za oknem widać spalony dom, za spalonym domem jeździły skrzypiące tramwaje. W pokoiku obok słychać patefon. Nagle drzwi do tego pomieszczenia otwierają się. Wchodzi Tomasz z żoną. Mówi do Tadka, iż się nie stara, bo wódki nie ma, po czym odchodzi w kierunku drzwi. Za Tomaszem do kantoru wchodzą taneczne pary, po chwili jednak wychodzą.

Maria twierdzi, że musi iść, gdyż „kierownik prosił, żeby zaczynać wcześniej”. Uznaje, że weźmie ze sobą Szekspira, żeby zrobić go na wtorkowy komplet. Przechodzi do drugiego pokoju. Tu spotyka skrzypka, który usiłuje przygotować się do niedzielnego koncertu poetycko-muzycznego. Na krzesełku huśta się Apoloniusz., obok leży Piotr i dwie dziewczyny.

Do Marii podchodzi Żydówka. Mówi, iż od dawna nie było jej tak dobrze, jak tu, mimo że była śpiewaczką. Dziewczyna jest wystraszona, jej rodzina została „za murami”. Twierdzi, iż jej zdaniem po aryjskiej stronie też będzie getto. W drzwiach pojawia się Tomasz.

Na zewnątrz stoi furman z koniem. Tomasz z Tadkiem otwierają bramę. Na teren wjeżdża wóz napełniony różnymi przedmiotami, podjeżdża pod drewnianą szopę. Rzeczy, które znajdują się na wozie, należą do starszej kobiety. Mężczyźni rozładowują wóz.

Tadek zauważa Marię, podchodzi do niej i pyta, czy ta poczeka do południa. Ona jednak uznaje, że poradzi sobie sama z „rozlewaniem i rozwiezieniem”.

Rozdział II

Jest ranek. Nocą padał śnieg. Furman zdążył już posprzątać wapno z dołu i zawieźć na budowę. Żandarm nadal pilnuje starej szkoły, w której pojawiają się coraz to nowi, uwięzieni ludzie.

Potem następuje opis sklepiku paskarskiego - „był małą, zaciszną zatoką”. Przy ladzie spotykają się policjanci z chłopami i handlują ludźmi ze szkoły. Nocą policjanci wypuszczali przez okna budynku tych, za których otrzymali od niego pieniądze
(sklepikarz był pośrednikiem w wykupywaniu ludzi przez rodzinę czy znajomych).

Właścicielem firmy budowlanej jest Inżynier. Jego firma była bardzo dochodowa w czasie wielkiego głodu. Inżynierowi wiodło się dobrze, interes rozwijał się. Dobrze wiodło się też pracownikom Inżyniera. Często płacił on więcej, niż pozwalało ustawodawstwo okupacyjne. Przez trzy miesiące opłacał studia Tadkowi. Często było tak, iż furmani sprzedawali wapno na ulicy i dowozili na budowę niepełne metry. Początkowo Tadek również był nieuczciwy, jednak później zżył się z kierownikiem.

Bohaterowie mówią również o pani doktorowej. Niektórzy nazywają ją „Starą”. Jest to bardzo bogata przedwojenna właścicielka składów budowlanych. Inżynier jest z nią bardzo zżyty. Doktorowa siedzi w pokoju razem z Tadeuszem i kierownikiem. Rozmawiają Mówią również o urzędniczce w kantorze nasłanej przez Inżyniera do pilnowania kasy. Po sytuacji, kiedy zaginął tysiąc złotych, Inżynier stracił zaufanie do kobiety.

Kierownik przyprowadza do kantoru panią doktorową. Przychodzi również furman. Mówi o tym, iż wywożą Żydów, a później będą wywozić Polaków.

Podczas łapanki kierownik zamyka bramę na kłódkę. Przed łapankami ulice pustoszeją. Zbliża się właśnie jedna z nich, więc Tadek wraca do składu. Kierownik informuje go, że dzwoniła jego narzeczona i powiedziała, iż będzie trochę później, bo „wszędzie łapią”. Tadek rozmawia z kierownikiem o dostawach materiałów, o wierszach Tadka - czy zamierza je sprzedać. Wchodzi klient. Powiadamia mężczyzn o łapance, kupuje cement i grysik, po czym wychodzi.

Urzędniczka pyta Tadka, co kierownik zrobi z panią doktorową. Ten oznajmia, że stara ma za dużo pieniędzy, aby kierownik pozwolił jej odejść i prawdopodobnie kupi jej mieszkanie. Kobieta informuje Tadka, iż córka doktorowej jest w getcie i nie może stamtąd wyjść.

Rozdział III

Tadek wieczorami zostawał w składzie sam. Dookoła suszyły się okładki tomu poetyckiego, które wyciął Apoloniusz. Okładka była dwustronnie zdobiona, zrobiona przy użyciu nowej techniki powielaczowej. Sposób był dobry, ale okładki schły bardzo długo. Tadek zdjął je i schował pod drewniany tapczan, gdzie znajdowało się wiele innych rzeczy. Wieczorami Tadeusz sprzątał w pokoiku i czytając książkę, czekał na przyjście Marii.

Na podwórzu są jeszcze ludzie. Woźnica przenosi pakunki z szopy na platformę, wszystko to obserwuje Kierownik z panią doktorową. Rozmawiają. Kierownik twierdzi, iż wierzy, że przyjdzie taki czas, kiedy ludzie będą mogli spokojnie handlować.

Pod bramę podjechał potężny diesel z przyczepką, wysiadł z niego kierowca w niemieckiej furażerce. Twierdzi, że teraz będzie sprzedawał cement drożej, bo firma ma dobre obroty. Dwóch mężczyzn zaczyna wnosić worki z cementem do magazynu. Furman natomiast kończy ładować wóz. W środku są rzeczy cenniejsze, na wierzchu te mniej znaczące. Nagle pani doktorowa zauważa przechodzącego żołnierza, który pyta, czy to przeprowadzka. Stara przytakuje. Zaczynają rozmawiać. Żołnierz zagląda do pokoju, natomiast Kierownik wyjmuje z portfela pieniądze, daje szoferowi i umawia się na następny tydzień.

Kierownik rozmawia z Tadkiem. Twierdzi, ze łatwiej by było, gdyby posiadał własny skład. W tym czasie żołnierz przelicza pieniądze, żegna się i wychodził. Furman odjeżdża.

Nadchodzi wieczór, Ulica ożywa. Od sklepikarza wychodzą policjanci na służbę, traktor dostarcza cement do firmy. Tadek rozmawia z kierownikiem. Mówi, że boi się o Marię. Mężczyźni wychodzą razem do sklepu kupić coś na kolację. Łapanka trwa nadal. Są pogłoski, że zaczęto łapać Polaków. Sklepikarz pyta Tadka, czy pani doktorowa wyprowadza się. Ten odpowiada mu, że zmienia tylko miejsce zamieszkania. Powraca do getta, tam, gdzie jest jej córka.

Jest wieczór. Na ulicy odbywa się łapanka. Tadek spogląda do wnętrza jednego z aut i dostrzega tam stojącą obok jednego z żandarmów Marię. Kobieta podnosi ręce ku piersiom, jakby w geście pożegnania. Patrzy w twarz ukochanego i rozchyla wargi, jakby chciała coś powiedzieć. Samochód rusza. Narrator dowiedział się dużo później, iż jego ukochana została przewieziona do obozu nad morzem, gdzie została zagazowana w komorze krematoryjnej.

 

Dzień na Harmenzach - streszczenie

Rozdział I

Narrator siedzi w cieniu kasztanowca, dokręca kluczem złączenia wąskotorowej kolejki. Dookoła są również inni pracujący ludzie: Grecy i Macedończycy. Przychodzi pani Haneczka, znajoma Tadka. Proponuje mężczyźnie jedzenie, jednak ten nie jest głodny. Rozmawiają o mydle, które Tadek miał ofiarować pani Haneczce, a które zostało ukradzione. Następnie narrator rozmawia z Żydem, który wieszał ludzi w lagrze pod Poznaniem. Ci ludzie byli w ten sposób karani za kradzież na przykład bochenka chleba. Powiesił nawet własnego syna. Tadek oburza się. Żyd stara się mu wytłumaczyć, dlaczego zabijał. Mówi, że

„głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia”.

Tadek, odchodząc, mówi do starego człowieka, iż

„[…]dziś będzie na lagrze wybiórka. Mam nadzieję, że razem ze swoimi wrzodami pójdziesz do komina”.


Rozdział II

Narrator opowiada o szynach kolejki, przy których pracuje. Tory chodzą raz tu, raz tam, a w miejscu, gdzie się krzyżują, jest żelazna płyta obrotowa. Półnadzy ludzie podnoszą płytę. On na nich krzyczy, kapo używa przemocy. Tadek rozmawia z kapo. Ten mówi robotnikowi, iż musi skończyć pracę do wieczora. Natomiast więźniowie rozmawiają o wybiórce. Starają się doprowadzić swoje ciało do porządku - masują mięśnie, zakrywają rany. Wiedzą, że jeśli będą wyglądać na chorych, trafią do gazu.

Tadek rozmawia z małym esmanem, że „za rok będą tu bolszewicy”. Esman zauważa zegarek na ręce Tadka, chce, aby ten mu go oddał. Gdy narrator mówi, że nie może, bo zegarek to pamiątka z domu, Niemiec zabiera mu go i rzuca o ścianę. Zdenerwowany Tadek zaczyna nucić „zakazane piosenki”, za co cudem unika kary.

Rozdział III

Opis drogi przez Harmenze. Na drodze mija się mały domek oraz parę metrów grząskiego błota i ziemi z trocinami polanej odkażającą substancją - aby nie przenieść żadnej zarazy na Harmenze. Na drodze rzędem stoją kotły z zupą. Każde komando ma swój własny kocioł. Często więźniowie kłócą się o kotły, oskarżają się o podmienianie ich. Częstym posiłkiem jest zupa pokrzywowa, która składa się z niemal samej wody.

W dalszej części rozdziału narrator opowiada o swojej wizycie u Iwana. Mężczyzna przyniósł mu słoninę od pani Haneczki - w ramach podziękowania za mydło, które prawdopodobnie Iwan ukradł Tadkowi. Oboje uważają, iż wynagrodzenie za dar dla pani Haneczki powinno być większe…
 

Rozdział IV

Tadek pracuje przy rowach. Przychodzi Post, z którym więzień rozmawia o swojej pracy. Post zwraca uwagę na buty Tadka – proponuje mu ich wymianę na chleb. Narrator nie chce na to się zgodzić. Twierdzi, że chleba ma pod dostatkiem. Rozmawiają również o tym, w jaki sposób Tadek dostał się do obozu (łapanka). Jego kolega natomiast został ukarany za fałszowanie. Post chce oddać chleb Tadkowi, aby ten oddał go Żydom. Nie udaje mu się jednak, gdyż nadchodzi dowódca warty. Niemiec podchodzi do małego Janka, który również pracuje w rowie. Mały chłopiec mówi do mężczyzny nie zdejmując czapki, za co zostaje ukarany. Nadchodzi pora obiadowa.

Rozdział V

Pipel przygotowuje obiad. Pisarz komanda, grecki lingwista, chowa się w kącie. Na dworze siedzą nieruchomo więźniowie, gdyż podczas wydawania obiadu nie wolno się poruszać. Z boku, w cieniu siedzą esmani i jedzą swoje, dużo lepsze jedzenie. Kapo stoi przy kotle. Ludzie ukradkiem starają się dostać do kotła, aby zdobyć jeszcze jakieś pożywienie, aby przynajmniej dotknąć palcem dna wielkiego gara. Są za to karani przemocą. Następnie kapo rozdziela dokładki. Dostają je ci, którzy lepiej pracują, którzy są zdrowsi i grubsi. Beker dostaje drugą miskę zupy. Tadek również, ale oddaje ją Andrzejowi, który za zupę przyniesie mu jabłka z sadu. Po obiedzie więźniowie odpoczywają.

Naprzeciwko leży komando dziewcząt. Jedna z panien klęczy z wyprostowanymi rękami, w których trzyma belkę. To jest kara - „złapali ją w kukurydzy z Petrem”. Dziewczyna nie wytrzymała i puściła belkę.

Pipel powiadamia Tadka, że kapo chce z nim rozmawiać. Kapo pyta, dlaczego więzień oddał swoją zupę i mówi, że za karę następnego dnia Tadek zupy nie dostanie. Ponadto nakazuje mu wykonać pracę, której ten nie miał czasu zrobić wcześniej.

Rozdział VI

Rozdział rozpoczyna się obrazem Bekera leżącego na ziemi przy drodze i znęcającego się nad nim Iwana. Iwan oskarżył Żyda o zjedzenie nieswojego posiłku. Prosi Tadka, aby ten zajął się „złodziejem”, po czym odchodzi.

Na drodze Andrzej uczy dwóch Żydów maszerować. Koło rowu pracują „nasi chłopcy”. Tadek rozmawia z nimi o Kijowie, co kapo bardzo denerwuje. Oskarża mężczyzn o rozpuszczanie plotek politycznych i o prowadzenie tajnej organizacji politycznej. Tadkowi udaje się uniknąć problemów - wmawia postowi, że źle zrozumiał, że mówił o kijach, których Andrzej używa w „celach naukowych”. Ponadto Rubin przekupuje posta, dając mu zegarek.

Rozdział VII

Wagonik pełen piasku wykoleja się na scheibie. Cztery osoby starają się ustawić ją z powrotem na szyny, w końcu udaje się. Po chwili Tadek ogłasza zbiórkę. Wszyscy idą na antreten. Orientują się jednak, że jest jeszcze za wcześnie, że zbiórki były zazwyczaj później. Nadchodzą esmani oraz posty.

Starsi lagrowcy orientują się, że będzie wybiórka. Tadek dostrzega panią Haneczkę, która patrzy niespokojnie na Iwana. Następuje rewizja. Post Tadka pyta go, skąd ma schowane w torbie jabłka. Ten odpowiada, że z paczki. Jeden z Niemców znajduje u starego Greka w torbie ukradzioną gęś. Kapo chce pobić Greka, jednak esman wydaje komendę, aby nie bić. Zagroził, że jeśli nie powie, skąd ma gęś, zginie. W tym momencie z szeregów występuje Iwan i przyznaje się do winy. Esman karze go za to chłostą po twarzy, po czym każe zapisać numer i złożyć meldunek. Następnie komando dostaje polecenie, aby odmaszerować. Wracając, Tadek spotyka panią Haneczkę. Kobieta ma oczy pełne łez.

Po apelu więźniowie leżą na swoich pryczach. Do Tadka przychodzi Żyd Beker. Twierdzi, że zaraz zabiorą go do komina i prosi o coś do zjedzenie, bo”[…]byłem tyle czasu taki głodny.” Kazik, kolega Tadka, każe mu wejść na buksę i najeść się do syta. Sam zabiera kolegę na szarlotkę.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin