Techniki rejestracji i nagłaśniania bębnów.doc

(282 KB) Pobierz

Techniki rejestracji i nagłaśniania bębnów

 

    Perkusista, jest zdecydowanie najbardziej „uciemiężonym” członkiem każdego zespołu. Ma on wielki, ciężki instrument (nieporęczny, trudny do transportowania), w ogóle go nie widać zza tej całej „graciarni” prawie zawsze znajduje się z tyłu zespołu, to jeszcze gdyby tego wszystkiego było mało nieustannie pracuje w wielkim huku i zgiełku. Tu w zasadzie moglibyśmy zakończyć ten artykuł, po co perkusji nagłośnienie, muzykowi odsłuch czy pieczołowite nagrywanie tego jakże specyficznego „łupania”. Otóż nic bardziej mylnego, perkusja zabrzmieć z tak zwanym kopytem może dopiero wtedy, gdy zostanie odpowiednio nagrana czy zarejestrowana.


    Wielu zawodowych realizatorów, zapytanych o realizację tego instrumentu mówi: „mikrofony, kompresory, bramki szumów, czy wreszcie sama marka i jakość instrumentu, nie jest tak ważna jak muzyk, który na nim gra” nie wypada mi się spierać z dużo bardziej doświadczonymi kolegami, ja jednak pragnę pominąć czynnik ludzki, a zajmę się tylko technikami, które będą niezbędne, aby zapewnić komfort muzykom na scenie, radość publiczności pod sceną czy wreszcie domatorowi-melomanowi zasiadającemu w ulubionym fotelu słuchając nagranych bębnów ze swojej ulubionej płyty.
   
    Pierwszym niepodważalnym, w zasadzie bezspornym, aspektem jest brzmienie i jakość samego instrumentu. Trudno mówić o dobrze brzmiącej perkusji, w której werbel nie stroi, stopa się rozlatuje a naciągi mają dziury niczym kratery. Nie mam zamiaru wskazywać tutaj jakiś szczególnych firm produkujących bębny, czy modeli. Odpowiedni będzie każdy dobry model, najlepiej z górnej półki renomowanej firmy. Najlepiej gdyby przed nagraniem w studio na zestawie założone były nowe naciągi (taki stan rzeczy zabieg ułatwia strojenie zestawu), w rękach muzyka dobre pałki, w żadnym wypadku nie takie, których stan wskazuje na pozbycie się ich (w przypadku studia nagrań prowadzi to do kłopotów, a w trakcie występu live wręcz poważnie komplikuje życie perkusiście w przypadku złamania się takiej pałki). Przypomina mi się tutaj historia z pewnym zespołem, w którym perkusista po złamaniu pałki przez dłuższą chwilę szukał w futerale leżącym tuż obok… jego stóp, tej jedynej, właściwej pałki. Był niemniej zdenerwowany jak cały zespół, a publiczność i tak myślała, że to tak „specjalnie”.    

    Kolejnym równie ważnym punktem jak jakość instrumentu są mikrofony. Oczywiście możemy nagrać nasze bębny na zestawie chińskich mikrofonów za 100 $, nie spodziewajmy się jednak ani cudownego brzmienia, ani wygody pracy z takimi zabawkami. Każdy z realizatorów ma swoje indywidualne techniki mikrofonowe, służące nagłaśnianiu bębnów, czy to w studio czy na scenie. Uważam, że gdybyśmy chcieli wymienić je wszystkie, można by było napisać dość opasłą książkę. Pragnę, więc wymienić kilka modeli mikrofonów, które będą adekwatne do uchwycenia w najlepszy sposób wszystkich najważniejszych niuansów perkusji. W przypadku sceny ważne jest, aby mikrofony wraz ze statywami nie zajmowały zbyt wiele miejsca. Jeżeli scena jest mała, bardzo ciężko zmieścić się z kilkunastoma statywami doskonale zasłaniającymi cały zestaw. Istotne jest, więc aby mikrofony wraz ze systemami zamocowania (jakiekolwiek by one nie były) zajmowały mało miejsca. Dlatego też dobrym rozwiązaniem są mikrofony z klipsami przypinanymi do obręczy bębnów. Na wielu koncertach bębny nagłaśniane są właśnie takim sposobem z użyciem całego setu danej firmy. Jest wiele marek mikrofonów, prawie każda z nich ma w swoim asortymencie właśnie taki zestaw. Sennheiser ma w swojej ofercie serię Evo; z całej palety mikrofonów możemy wybrać właśnie taki zestaw. Podobnie firma Shure. Inaczej Akg, firma ta sprzedaje całe komplety gdzie producent narzuca nam konkretne modele (cztery mikrofony do tomów, dwa overheady oraz mikrofon do stopy), zapakowane do tego w efektowną walizkę. W przypadku nagrań studyjnych rzecz się ma nieco inaczej. W studio (a zwłaszcza w tych większych) nie zależy nam już tak bardzo ani na estetyce, ani na zajmowanej przez zestaw powierzchni (w przeciwieństwie do sceny). Dlatego więc w studio mikrofony mogą zostać zamontowane na niezliczonej ilości statywów i statywików. Oczywiście mogą acz nie muszą. Musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że każdy ze śladów, jaki ujmiemy mikrofonem będzie wymagał obróbki i musi mieć konkretne zastosowanie w finalnym miksie. W większości przypadków całość nagrań setu powinna się zmieścić w 8-16 śladach. Chociaż… Pamiętam relację z sesji nagraniowej Terry’ego Bozzio gdzie jego kilkudziesięcioelementowy zestaw był nagrywany na 40 śladach, są to jednak tylko jednostkowe przypadki. Gdy mamy już pewien zamysł, co do nagrania naszego zestawu, możemy zabrać się za uzbrojenie statywów w mikrofony i rozstawienie ich w odpowiednich miejscach. Lista mikrofonów jest tak samo długa jak lista metod ich ustawienia. Chciałbym jednak wymienić kilka modeli i marek godnych uwagi w przypadku rejestracji bębnów.        



W przypadku werbla nie będę chyba specjalnie oryginalny jak wymienię Shure SM57. Ostatnio jednak, wiele osób zarzuca SM57, że jest „za ciemny”. Sporo głosów na wielu forach oraz wśród znajomych zdecydowanie stawia na Audix i5.


    Wyglądem bardzo przypomina, SM57, lecz jest jaśniejszy w przekazie. Możemy zastosować dwa mikrofony (jeden od góry werbla drugi od dołu). Wybór jest uzależniony od tego, jakie brzmienie chcemy uzyskać, a w tej kwestii pozostaje nam tylko i wyłącznie eksperymentowanie.       

 

    Mikrofon, który użyjemy do stopy musi mieć konstrukcję i dopuszczalne poziomy SPL odpowiednio przystosowane do nagłaśniania bębna basowego (z uwagi na duże ciśnienie akustyczne oraz dużą głośność). W grę wchodzą, zatem: AKG D112, Shure Beta 52A (56A) czy mikrofony z całej palety Neumanna (np. U47, M50). W kontekście rejestracji czy nagłaśniania bębna basowego chciałbym powiedzieć o jeszcze jednym wynalazku. Mowa o SKRM-100 firmy Yamaha znanym również pod nazwą Subkick. Jest to specyficzne urządzenie noszące pełnoprawne miano mikrofonu. W kwestii konstrukcji jest to głośnik rodem z monitorów NS-10M Yamahy wsadzony w werbel. Zadaniem tego urządzenia jest rejestrowanie częstotliwości subsonicznych. Subkick to doskonałe narzędzie, gdy w brzmieniu stopy chcemy podkreślić najniższe możliwe częstotliwości, szczególnie w kilku gatunkach muzyki takich jak: Jazz, Funky, Soul czy Hip Hop.
    Do tomów mamy przed sobą dwie drogi albo klipsy Shure, czy Sennheiser albo sięgnięcie po coś bardziej klasycznego np. MD421.
  
    Do Overheadów oraz jako nagłośnienie hi-hatu możemy użyć mikrofonów konstrukcji tzw. paluszków; AKG (C391 B), Shure (KSM 109, KSM141), Neumann (KM183, KM185). Wszystkie modele, które tutaj wymieniłem to tylko kropla w całej palecie liczącej setki, a może nawet tysiące różnych mikrofonów wyprodukowanych właśnie z przeznaczeniem, omikrofonowania, nagłośnienia i realizacji zestawu perkusyjnego.     

 


    Mamy już zgromadzony zestaw odpowiednich mikrofonów, zajmijmy się teraz ustawieniem sprzętu wokół zestawu. Różni realizatorzy i muzycy preferują różne rozwiązania. Niektórzy stawiają bardzo ciasno mikrofony na statywach, inni na klipsach i małych uchwytach dających maksymalną ilość miejsca. Przyjrzyjmy się, zatem kilku ogólnym zasadom.

 

 



   

Podstawowe zasady, które będą nam przyświecać to równowaga tonalna oraz obraz stereo. Musimy, zatem tak umieszczać mikrofony, aby zbierały ten instrument, który chcemy w konkretnym miejscu nagłośnić a nie wszystkie wokoło z wyjątkiem tego, który chcieliśmy. Oczywiście ewentualne przesłuchy z innych instrumentów są nieuniknione nawet w najdoskonalszych projektach i od tego właśnie jest bramka szumów, postarajmy się jednak o dobre rozmieszczenie mikrofonów i tak:

 

 

 

 

 

 

 

Werbel

   

Widzimy na obrazku główny mikrofon przy werblu oznaczony jako „Norma Snare Mic” oraz dodatkowy mikrofon tutaj opisany jako „Additional Side Stick Mic”, ale często zwany również „Bottom Mickiem”. Górny mikrofon będzie zbierał bezpośrednio transjenty górnej membrany natomiast dolny reakcję sprężyn i dolnego naciągu rezonującego. Podobnie jak w przypadku werbla ma się nagłaśnianie tomów oraz hi-hatu, zatem uważam, że kolejne rysunki są zbędne, nagłaśniamy tylko górny lub górny i dolny naciąg (ew. blachy górną i dolną hi-hatu)

 

 

 

 

 

Stopa

  



Tutaj również możemy zbierać albo tylko przedni naciąg albo przedni i tylni. Ewentualnie w grę wchodzi również włożenie mikrofonu do środka bębna lub podparcie częstotliwości Subkickiem. Różne umiejscowienie mikrofonu oczywiście będzie w różny sposób rzutowało na rodzaj i jakość dźwięku. Zamknięty bęben centralny (bez otworu) da więcej niskich częstotliwości. Zbieranie jak największą ilością mikrofonów daje większe możliwości późniejszej obróbki natomiast w wielu przypadkach mocno utrudnia pracę perkusiście.  

Overheady

   

To od ich umiejscowienia w dużym stopniu będzie zależała barwa i czytelność blach w późniejszym miksie. Najczęściej wystarczą dwa mikrofony umieszczone po dwóch stronach zestawu nad głową perkusisty. Nie mogą być umieszczone ani zbyt nisko, bo będą zbierały przede wszystkim bębny zamiast blach, a pozatym perkusista będzie je permanentnie trącał. Nie możemy także ustawić ich zbyt wysoko, bo wtedy w ogóle nie będą zbierały blach, (co jest przecież ich zadaniem).
    Dobre omikrofonowanie perkusji to jedno, a późniejsze zapanowanie nad kilkunastoma torami tego instrumentu to zupełnie inny problem. W wielu wypadkach samo wyrównanie poziomów nie wystarczy, będziemy potrzebowali kilku narzędzi, którymi zmodyfikujemy nieco pierwotny kształt naszego brzmienia i wprowadzimy pewne poprawki w celu uzyskania jak najlepszych efektów brzmieniowych.

    Kompresja, czyli mówiąc najogólniej wyrównanie, dźwięków. Podniesienie poziomów dźwięków cichszych, a obniżenie poziomu dźwięków głośniejszych. Kompresorem cudów nie zdziałamy, bo pamiętajmy o tym, że dobry kompresor poznaje się po tym, że wprowadza jak najmniejsze ingerencje, jest transparentny nie słyszalny.

    Bramka szumów doskonałe narzędzie, jeżeli chcemy pozbyć się przesłuchów nieuniknionych w przypadku rejestracji całego zestawu na tzw. setkę (a bardzo niewielu perkusistów potrafi zagrać „markując” np. uderzenia w blachy). Możemy usunąć głos blach na śladzie werbla, czy stopy. Bardziej wyeksponować hi-hat z całej chmary dźwięków tom-tomów. Pamiętajmy jednak, że nieumiejętne działanie bramką szumów może spowodować zubożenie, wycięcie np. ważnych transjentów werbla. Kolejnym elementem jest korekcja, którą wprawdzie nie poprawimy tego, co zostało bardzo zepsute, lecz możemy wiele dobrego nią zdziałać. Podbić pasma, które nam odpowiadają, przyciąć buczące basy lub syczące za bardzo blachy. Jest to kolejne urządzenie (obok Kompresora czy Bramki Szumów), którym możemy wyretuszować lub pokolorować brzmienie naszego zestawu. Są to najbardziej podstawowe urządzenia. Oczywiście tutaj podobnie jak wcześniej istnieje wiele różnych dróg. Możemy nakładać, delay’e, reverb’y i co nam się jeszcze tylko podoba. Pamiętajmy jednak, że głównym założeniem jest, aby perkusja brzmiała po prostu dobrze. Nie ginęła w miksie ani nie była zrealizowana zbyt głośno zagłuszając pozostałe instrumenty. Powodzenia !

Łukasz Kornafel

http://www.estradowiec.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=231&Itemid=67

Zgłoś jeśli naruszono regulamin