Branco Szczęśliwy ożenek.txt

(28 KB) Pobierz
Camilo Castelo Branco

Szcz�liwy o�enek

E viva amore!
[Boccaccio, Dekameron]
I
Sprawa tak si� przedstawia�a:
S�siad doni�s� senhorowi Hilario Afonso, �e In?s, jego siostrzenica, zadurzy�a 
si� w synu miejscowego pigularza.
Ot� wprawdzie Hilario w zaraniu swego �ywota ja�owo trudzi� si� w Vila Real de 
Tr�sos-Montes jako w�a�ciciel kawiarenki, potem jednak odziedziczy� gruby 
kapita� po jakim� brazylijskim krewnym i wkr�tce pogrzeba� n�dzne cztery butelki 
likier�w cynamonowego i migda�owego, p� tuzina fili�anek bez spodk�w i dwa 
imbryki z blaszanymi dziobkami poreperowane miedzianym drutem; nied�ugo te� 
po�lubi� szcz�liwie starszaw� szlachciank�, a ta wnios�a mu w posagu herb z 
dwoma dzikimi zwierzakami w profilu i sygnet z nieznanym ptakiem.
In?s, siostrzenica owej szlachcianki, w osiemnastej wio�nie �ycia by�a 
dziewcz�ciem smuk�ym i zgrabnym; urodzi�a si� i wychowa�a w Lizbonie, gdzie 
zosta�a sierot� i sk�d rodzina wys�a�a j� na wychowanie do ciotki Hermenegildy 
Picoa.
Hilario Afonso by� sier�antem rezerwy i zdoby� opini� odwa�nego, co prawda nie w 
ogniu walki, ale prawd� m�wi�c zas�u�y� na ten stopie� w wodzie, bowiem jego 
chwalebnym czynem by�o przep�yni�cie wp�aw rzeki Douro � w czasie gdy drog� do 
Regua przerwali partyzanci Silveiry � by dostarczy� genera�owi, markizowi de 
Angeja, wa�ne meldunki. Hilario pyszni� si� tym wyczynem nie mniej ni� Byron po 
identycznym wyczynie w Hellesponcie; i mniej si� te� chyba che�pi�a m�oda 
Rzymianka Clelia, gdy uciekaj�c z niewoli kr�la etruskiego przeci�a wp�aw 
wartki nurt Tybru. Dzielny sier�ant nie zna� czyn�w Byrona i Cielii: by� 
szczerze, piramidalnie t�py. Ta godna pozazdroszczenia zaleta uczyni�a go 
zdolnym do wszczepienia si� w niezmiernie s�awny pie� genealogiczny swej �ony, 
zw�aszcza �e szlachetna inteligencja obojga by�a jednakowa. Sprawa krwi jednak 
to inna rzecz. Krew senhora Hilaria, filtruj�c si� poprzez odziedziczone paczki 
got�wki, pozby�a si� zupe�nie plebejskich krwinek i nawet �ydowskiej domieszki � 
bo, jak si� wydaje, z�o�liwe j�zyki miejscowe, oburzone pych� eks-sier�anta 
rezerwy, m�ci�y si� rozpuszczaj�c wie�ci, �e w�a�nie z okolic Bragan�y zjecha�a 
do Vila Real na w�zku domokr��cy �ydowska handlarka, kt�rej prawnukiem mia� 
w�a�nie by� senhor Hilario!
Jakkolwiek by�o, Hilario Afonso gorliwie dba� o honor swego domu i rozgl�da� si� 
za m�em dla panny In?s, domniemanej spadkobierczyni wujostwa.
Pani Hermenegilda mia�a ju� na oku ziemianina, w�a�ciciela maj�tku w Lobrigos, w 
kt�rego herbie widnia�y cztery g�owy tureckie; senhor Hilario jednak, 
przebadawszy skrupulatnie histori� dumnego pana z Lobrigos, odkry�, �e pi�ty 
dziad owego� po�lubi� c�rk� swego w�asnego rz�dcy, a trzecia babcia nie cieszy�a 
si� szczeg�lnie dobr� s�aw� na skutek podejrzanych konszacht�w z w�asnym 
kapelanem.
Powiadano, �e senhor Hilario, zebrawszy wyniki bada�, przed zakomunikowaniem ich 
swej po�owicy pojawi� si� przed czterema ju� dobrze nadgryzionymi przez czas 
portretami dziadk�w swej �ony i odezwa� si� w te s�owa:
� Szlachetni biskupi i genera�owie! Chocia� krew wasza nie p�ynie w �y�ach 
moich, jestem waszym wnukiem przez �wi�ty sakrament za�lubin, kt�ry z��czy� mnie 
w�z�em ma��e�skim z nader szlachetnie urodzon� dam�, pani� Hermenegild� Picoa 
Salema Bernardes! Nie obawiajcie si� wi�c, �e wasza wnuczka, a moja 
siostrzenica, nader szlachetna panna In?s, r�d wasz splami!
To m�wi�c zdj�� okulary, by otrze� ko�cem r�kawa surduta dwie �zy, jak groch 
grube, kt�re zawis�y mu na dolnych powiekach.
Konieczne by�y te szczeg�y, by czytelnik m�g� sobie natychmiast wyobrazi�, 
jakie oburzenie ogarn�o senhora Hilaria Afonso, gdy dotar�a do niego nowina, �e 
synalek jakiego� tam pigularza o�mieli� si� podnie�� oczy w zar�czynowo-
o�enkowych celach na jego siostrzenic�. Aby uchroni� ma��onk� od apoplektycznego 
ataku z powodu takiej zniewagi, zatai� przed ni� ow� wie�� i gorza� wewn�trzn� 
pasj� czekaj�c na okazj�, by wymierzeniem sprawiedliwo�ci pom�ci� pani� 
Hermenegild�.
A dociera�y do� coraz bardziej przera�aj�ce rewelacje. W�cibski s�siad donosi�, 
�e oko�o pierwszej w nocy zobaczy�, jak z drzwi domu senhora Hilaria wysun�a 
si� jaka� sylwetka, kt�ra kubek w kubek mia�a odpowiada� rysopisowi syna 
farmaceuty. Hilario zdusi� w sobie pomruk bestii; dozna� jednak chwilowej ulgi, 
czyni�c poci�gni�cie godne fina�u sztuki, jakiego jeszcze nie ogl�da�em: uj�� 
pann� In?s za r�czk� i zawi�d� j� przed rodzinne portrety, wyci�gn�� rami� w 
kierunku patriarch�w, palec wskazuj�cy wycelowa� w jednego z dw�ch biskup�w na 
p��tnie i warkn�� tonem stetrycza�ego brzuchom�wcy:
� Wstydzi� si� powinna� w obliczu tych bohater�w, panno In?s Picoa Salema 
Bernardes!
In?s wlepi�a swoje �liczne ocz�ta, l�ni�ce jak agaty, w senhora Hilario Afonso i 
rzek�a:
� Czy wuj oszala�?
II
Na zegarze ko�cio�a S?o Pedro wybi�a pierwsza. Ksi�yc toczy� si� po firmamencie 
pogodnie i mi�kko w letni� noc. Lekki zefirek ko�ysa� konarami akacji, top�l i 
morw ze smutnym szelestem; ocienia�y one malownicz� alej� w Vila Real. Po 
chodniku wzd�u� niej przechadza� si� tam i z powrotem Hilario Afonso z oczami 
stale utkwionymi w wej�ciow� bram� swego domu. Ca�y by� zakutany w ogromny 
ko�nierz swej opo�czy z wielb��dziej we�ny. Naci�gni�ty na oczy kapelusz z 
szerokim rondem � nosz� takie w Bradze � rzuca� na jego podbr�dek z�owieszczy 
cie�. Na pi�d� od ramienia wystawa�a ��ta ga�ka grubej lagi okutej �elazem. W 
g��bi piersi senhora Hilaria co pewien czas bulgota�o zduszone, zakatarzone 
dyszenie, podobne do hukania s�w i puchaczy gnie�d��cych si� w pobliskich 
ruinach klasztoru Franciszkan�w.
Wybi�a pierwsza i senhor Hilario nagle ruszy� jak z kopyta. Ujrza� bowiem, jak 
do bramy jego domu przybli�a si� jaki� cie�. Opu�ci� chodnik alei, przytuli� si� 
do �ciany, ukryty za listowiem. Ksi�yc na p� przes�oni�ty gaz� chmurki nagle 
zaja�nia� w pe�ni. Cie�, kt�ry przystan�� przed bram�, pozna� senhora Hilaria i 
cofn�� si�. Hilario zrzuci� okrycie i pop�dzi� ku sylwetce ludzkiej w pelerynie, 
kt�ra si� zatrzyma�a i dzielnie oczekiwa�a w�ciek�ego ataku.
By� to rzeczywi�cie syn farmaceuty, m�odzieniec delikatnej postury, zrodzony ju� 
w epoce gorset�w i okular�w, m�czennik werniksu do obuwia, namaszczony 
pachnid�em, wynalazca pomady do barwienia paznokci na r�owo i r�nych proszk�w, 
kt�re mia�y konserwowa� pierwotny, l�ni�cy blask uz�bienia.
Pierwszy cios spad� mu na rami�; przy drugim laga nie napotka�a ju� oporu i 
polecia�a na ziemi� chyba z dziesi�� s��ni od r�czego adepta pigularstwa. 
Rozwin�� on charci� chy�o�� � chyba jedyn� w historii udanych rejterad!
Hilario Afonso, dumny jak Achilles w swym namiocie, rozejrza� si� i zobaczy� 
porzucone przedmioty na chodniku posrebrzonym ksi�ycow� po�wiat�: by�y to 
peleryna, kapelusz i kr�cica zdruzgotanego amatora panny In?s. Zebrawszy �up, 
Hilario wbieg� ob�adowany po schodach; nad�ty i tragiczny niczym pos�g komandora 
wtargn�� do pokoju panny In?s. Przygn�biona panienka by�a �wiadkiem brutalnego 
ataku, gdy� w�a�nie wtedy na dole delikatnie odsuwa�a zasuwk� u drzwi. Uciek�a 
na g�r�, gdy us�ysza�a g�uchy d�wi�k, jaki wyda�o uderzenie elastycznej lagi po 
�opatce ukochanego; dziewczyna straci�a t� przytomno�� umys�u, kt�ra zwykle 
podsuwa udany wykr�t, i pad�a sp�akana bez tchu na krzes�o w swej komnacie. 
Jednak�e na widok senhora Hilaria gniew przywr�ci� jej odwag� i po��k�a z 
przera�enia buzia okry�a si� szkar�atem.
� Co wuj robi w moim pokoju? � krzykn�a.
� Ha�bo rodu Picoas Salemas! � zagrzmia� Hilario, opuszczaj�c na pod�og� 
t�umoczek z rzeczami uciekiniera.
� Nie pozwa�am siebie obra�a�! � zareplikowa�a, a w oczach zab�ys�y �zy gniewu. 
� Senhor jest dla mnie niczym! Je�li kto� mo�e mnie skarci�, to jedynie moja 
ciotka, a pr�cz tego do tej komnaty mog� wchodzi� wy��cznie kobiety!
� W tej komnacie � zareagowa� Hilario z min� pos�pn� a �a�obn� � w tej komnacie, 
panno In?s, do�y�y swego wieku pani prababcia, Tomasia Picoa, i pani babunia, 
Teresa Salema Bernardes, obie nader dostojne szlachcianki tej prowincji, 
zaszczyt i ozdoba pani rodu; pad�yby trupem ze zgrozy, gdyby dowiedzia�y si�, �e 
ich wnuczka mia�a... wstyd dusi mi gard�o... boj� si�, by dach ten nie zawali� 
si� na pani wyst�pn� g�ow�, zdegenerowany potomku czcigodnego rodu!... Pigularz! 
Synalek jakiego� tam Manuela das Alminhas!... Och, co za ha�ba!...
I senhor Hilario Afonso ukry� twarz w d�oniach niczym Agamemnon przy ofierze 
Ifigenii.
W tym czasie zbudzona krzykami pani Hermenegilda wyskoczy�a z �o�a, zarzuci�a na 
siebie serdaczek z cieniutkiej, mi�kkiej we�enki koloru kawy z mlekiem i z 
lampk� w d�oni wbieg�a do pokoju siostrzenicy.
Hermenegilda nie zna�a historii awantury. Pierwsza my�l, jaka jej za�wita�a w 
rozespanej g�owie, nie nale�y do tych, kt�re wolno ujawni�, bo ludzka zawi�� nie 
wymy�li�a tak niebotycznej kalumnii.
Gdy stara szlachcianka wkroczy�a z lampk� w r�ku do komnaty, Hilario, jeszcze 
sapi�c_z uniesienia, podszed� do niej i zagrzmia� takimi s�owy:
� Czcigodna pani Hermenegildo! Zrobi�em, co w mej mocy, by pani nie dowiedzia�a 
si�, �e jej siostrzenica zapomniawszy o krwi, jaka kr��y w jej �y�ach, dopuszcza 
do siebie spro�nego plebejusza, jakiego�...
� M�w ciszej, Hilario! � przerwa�a Hermenegilda ze zgroz� � m�w ciszej, by 
s�u�ba nie dowiedzia�a si� o tym skandalu! O nieba, com us�ysza�a! Czy roi mi 
si� we �nie?
� Nie �nisz, o pani, nie! � zn�w zagrzmia� Hilario, podnosz�c z pod�ogi kr�cic� 
i peleryn� � zniewaga pani zosta�a pomszczona! Pradziadowie pani musz� m�j czyn 
b�ogos�awi�. Ten hultaj zosta� ukarany.
� Jaki hultaj?! � zawo�a�a pani Hermenegilda.
� To ten synalek farmaceuty Alminhasa � wyjawi� ponuro, a zarazem uroczy�cie 
Hilario Afonso, depcz�c z lubo�ci� pot�n� stop� kapelusz ofiary.
Wtedy pani Hermenegilda ze schrypni�tym i przera�liwym �ach!" pad�a w ramiona 
sier�anta rez...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin