Andrzej Paczkowski Pół wieku dziejów Polski 1939-1989 PWZN Print 6 Lublin 1999 Przedruku dokonano na podstawie pozycji wydanej przez PWN Warszawa 1998 Wstęp Bez względu na to, jaki będzie bieg wydarzeń w Polsce i na świecie, jak długo i w jaki sposób przebiegać będzie proces tworzenia się nowych form ustrojowych, wydaje się być zupełnie oczywiste, iż zakończyła się pewna epoka w dziejach państwa i narodu. Zakończył też żywot - przynajmniej w dotychczasowym kształcie - imperialny system z centrum dyspozycyjnym w Moskwie, budowany na podstawie ideologii marksistowskiej od listopada 1917 r. System ten, różnie nazywany: komunizmem, socjalizmem czy bolszewizmem, także w zależności od swych wewnętrznych przekształceń, nieomal od swego powstania wywierał wpływ na losy Polski. Przez około pół wieku był to wpływ bezpośredni, a nawet - decydujący. Sytuacja "końca epoki" zachęca do podejmowania prób jej opisania, a zarazem próby takie ułatwia. Pozwala bowiem lepiej ogarnąć nieodległą przeszłość i z masy faktów, zdarzeń czy zjawisk celniej wyróżnić te, które były istotne. Osłabia także, przynajmniej do pewnego stopnia, emocje towarzyszące zwykle analizie i opisowi dziejów najnowszych, aczkolwiek nie zaciera generalnego podziału na tych, którzy minioną właśnie epokę oceniają przychylnie, i tych, którzy widzą tylko jej czarne strony. Ułatwieniem szczególnie oczywistym jest nagłe poszerzenie się naszej wiedzy faktograficznej, gdyż niezależnie od tego, jak miniony system zechcemy określać - jako totalitaryzm, autorytaryzm czy "demokrację socjalistyczną" - chronił on pieczołowicie dokumenty i ściśle kontrolował cały ruch wydawniczy. Jakkolwiek trudno mówić o swobodnym dostępie do wszystkich źródeł archiwalnych, wiele dokumentów o podstawowym znaczeniu dla znacznej części epoki może już być przedmiotem analiz. Baza źródłowa, na której winien opierać się historyk, jest w każdym bądź razie nieporównywalnie szersza niż kiedykolwiek dotąd. Książka, którą przedstawiam Czytelnikom, nie jest - i nie miała być - podręcznikiem o charakterze faktograficznym. Zamiarem moim było "oswobodzenie" tekstu od nadmiernej liczby dat, nazw i nazwisk, a przeniesienie punktu ciężkości na opis zjawisk, postaw społecznych, struktur i mechanizmów decyzyjnych. Wprawdzie całość wykładu podzielona została na krótsze lub dłuższe "podokresy", niemniej w ich obrębie starałem się unikać wywodu czysto chronologicznego. Pociąga to za sobą oczywiste niedogodności i łamie nieraz ciągłość wykładu (co jest - sądzę - szczególnie wyraźne w pierwszym, najobszerniejszym rozdziale), było to jednak nieuniknione podczas realizacji - wskazanego wyżej - zamiaru. O ile cezura końcowa - wybory z 4 czerwca 1989 r. - jakkolwiek nie bezdyskusyjna, jest dosyć powszechnie przyjmowana, o tyle należy się krótkie wyjaśnienie dotyczące cezury początkowej. Niewątpliwie najbardziej oczywiste i naturalne byłoby rozpoczęcie wykładu od lipca 1944 r., gdy powstały pierwsze struktury nowej państwowości, odmiennej - i przeciwstawnej - tej, która narodziła się w jesieni 1918 r. Przyjęcie takiej granicy czasowej pociągałoby za sobą konieczność dosyć częstych wycieczek w przeszłość, przypominanie faktów i osób, a także przedstawienie zasadniczych tendencji, które doprowadziły do narodzin państwa nazywanego później Polską Ludową. Ponieważ istota i forma tej państwowości wynikła przede wszystkim jako skutek określonego biegu wydarzeń II wojny światowej, uznałem, iż objęcie ich wspólnym wykładem raczej ułatwi niż skomplikuje całość wywodu. Pisząc tę książkę opierałem się, rzecz oczywista, na istniejącej już, niezmiernie obfitej, literaturze. W tym także na opracowaniach o charakterze syntetycznym, które się niedawno ukazały - Wojciecha Roszkowskiego Historii Polski 1914-1993 (lata 1939-1990 obejmują 4/5 jej objętości), Antoniego Czubińskiego Dziejach najnowszych Polski 1944-1989 oraz Jerzego Eislera Zarysie dziejów politycznych Polski 1944-1989. Nie ma chyba tu potrzeby omawiania ani tych prac, ani dziesiątków monografii i publikacji źródłowych czy setek artykułów wydawanych zarówno w "obiegu cenzurowanym", jak i na emigracji oraz "poza zasięgiem cenzury", a także opublikowanych po 1989 r., gdy ograniczenia cenzorskie już przestały istnieć. W wielu miejscach powołuję się na nazwiska autorów tych prac. Czuję się wszakże w (miłym) obowiązku powiedzieć, że największy wpływ na to, co napisałem, wywarła Krystyna Kersten. Nie tylko w tym sensie, że jej dwie podstawowe monografie - Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948 i Jałta w polskiej perspektywie - były mi niezmiernie pomocne w konstruowaniu odpowiednich chronologicznie fragmentów przedstawianej tu pracy, ale także dlatego, że zarówno to, co pisała w przywołanych książkach, jak i w licznych artykułach, stanowiło dla mnie pewien wzór traktowania naszej, dopiero co minionej, przeszłości. Nie pomijając ani nie pomniejszając dotychczasowego dorobku kolegów-historyków - także tych, którzy swego czasu zajmowali się pisaniem historii pod dyktando władzy - dążyłem do tego, aby wprowadzić do naukowego i dydaktycznego obiegu nie znane dotychczas fakty. Oczywiste jest, iż zamiar taki nie mógł objąć całego zakresu chronologicznego. Byłoby to po prostu fizycznie niewykonalne. Skoncentrowałem się więc głównie na dwóch okresach. Pierwszy to lata 1944-1956, którymi zajmuję się w mojej bieżącej pracy badawczej (monografia aparatu bezpieczeństwa publicznego). Drugim był okres 1981-1989, przez historyków dotychczas - z oczywistych względów - słabo spenetrowany. Udało mi się dotrzeć do części dokumentacji kierowniczych instancji PZPR z tych lat, co pozwoliło na, niepełne rzecz jasna, wniknięcie w motywy i mechanizmy podejmowania, niektórych przynajmniej, kluczowych decyzji. Możliwość powstania tej książki zawdzięczam więc zarówno historykom, którzy ogłaszali swoje analizy lub publikowali dokumenty, jak i archiwistom - przede wszystkim z Archiwum Akt Nowych i archiwów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - którzy ułatwiali mi poszukiwania źródłowe. Na jej ostateczny kształt wpłynęli też recenzenci wybrani przez wydawcę - wspomniana już Krystyna Kersten i Wojciech Wrzesiński - choć z wieloma ich uwagami (krytycznymi) nie zgodziłem się. Chciałbym na zakończenie podnieść kwestię zasługującą, jak sądzę, na szersze potraktowanie, na które tu wszakże nie ma miejsca. Otóż we wspomnianym wyżej, schematycznym podziale na apologetów i przeciwników systemu panującego w Polsce lat 1944-1989, czuję się niewątpliwie bliżej tych drugich, choć rzadko dawałem temu czynny wyraz. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż negatywny stosunek zarówno do ideologii, na którą ów system się powoływał, jak i - przede wszystkim - do partii, która była tego systemu jądrem, wywarły wpływ na treści przedkładane Czytelnikom. Starałem się zachowywać rygory wymagane w rzetelnej historiografii, zarówno wówczas, gdy dokonywałem selekcji faktów i ich analizę, jak i w warstwie językowej. Nie jestem w stanie ocenić, na ile mi się to udało. Luty 1994 r. Rozdział I.ă Niewola i walka Ocalenie instytucji państwa Agresja niemiecka rozpoczęta wczesnym rankiem, w piątek 1 września 1939 r., po krótkich walkach granicznych przekształciła się w serię błyskawicznych uderzeń przeważających sił III Rzeszy. 6 września Naczelny Wódz wydał rozkaz o wycofaniu wojsk za linię Wisły-Sanu, a naczelne władze państwowe opuszczały stolicę już od 5 września. Dwa dni później wszystkie centralne instytucje znajdowały się na wschód od Bugu - Naczelny Wódz i sztab w twierdzy brzeskiej, rząd w Łucku, prezydent w Ołyce. 12 września podczas narady u prezydenta, w której wzięli udział premier, minister spraw zagranicznych i Naczelny Wódz, przyjęto założenie o przygotowaniu ostatecznej walki obronnej w widłach Stryja i Dniestru, co dawało możliwość oparcia się na sojuszniczej Rumunii i neutralnych Węgrach. Na krótko tylko jednostkom Armii "Poznań" i "Pomorze" udało się zahamować niemiecką ofensywę na odcinku środkowym (bitwa nad Bzurą 9-16 września). Związane z Polską układami sojuszniczymi Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wprawdzie 3 września wojnę III Rzeszy, ale Najwyższa Rada Wojenna aliantów - na naradzie, która odbyła się tego samego dnia, co obrady w Ołyce - postanowiła nie podejmować ofensywy. Niemieckie zagony pancerne przełamywały już linię Wisły na odcinku południowym i środkowym, na północy przeszły przez Narew, docierały na przedpola stolicy. Polskie zgrupowania walczyły izolowane, ludność cywilna masowo ewakuowała się na wschód bezlitośnie atakowana przez lotnictwo niemieckie. Od 15 września władze państwowe znalazły się już na obszarze tzw. przedmościa rumuńskiego, ale działania zmierzające do uporządkowanego wycofywania się wojsk walczących między Wisłą a Bugiem nie powiodły się. Tymczasem od 1 września przygotowania do inwazji - zgodnie z tajnymi klauzulami "paktu o nieagresji" zawartego między ZSRR a III Rzeszą 23 sierpnia 1939 r. (pakt Ribbentrop-Mołotow) - rozpoczął wschodni sąsiad Polski. 4 września zarządzono częściową mobilizację, 11 września utworzono Front Białoruski i Front Ukraiński, które w ciągu kilku dni osiągnęły stany bojowe. Józef Stalin, przynaglany przez Niemców, którzy niepewni co do reakcji aliantów Polski dążyli do jak najszybszych rozstrzygnięć militarnych, a nadto dogodniejsze dla nich byłoby nie okazać się jedynym napastnikiem, ostateczną decyzję o terminie agresji podjął zapew...
jagaw7