Ju� od pocz�tku roku 1940 zwi�zek ten wsp�pracowa� w ramach akcji scaleniowej ze Zwi�zkiem Walki Zbrojnej, przekszta�conym p�niej w Armi� Krajow�. W jej sk�ad wszed� formalnie w po�owie roku 1943 - dotyczy�o to jednak w wi�kszym stopniu kierowniczej "g�ry" ni� "do��w" organizacji, kt�re nadal zachowa�y spor� odr�bno�� i dzia�a�y po dawnemu. W zakresie walki bezpo�redniej by�y to akcje sabota�owe i dywersyjne w fabrykach i na kolei, a ponadto likwidowanie wyj�tkowo szkodliwych przedstawicieli hitlerowskiego aparatu terroru. Lecz najwi�ksze zas�ugi organizacja ta mia�a w dziedzinie propagandy, nastawionej na zagrzewanie wszystkich polskich obywateli do walki ze �miertelnym wrogiem, w duchu jedno�ci narodowej i bratniej wsp�pracy z wszystkimi narodami s�owia�skimi. Idee te szerzy�y bardzo liczne podziemne gazety, wydawane ju� od roku 1939 - kolejno: "Za Wolno��", "G�os Pracy", "Rad�o", "G�os Prawdy", "Kilof �l�ski" oraz "Biuletyn Spo�eczno-Gospodarczy". Wydawano te� czasopisma w j�zyku niemieckim w ramach s�ynnej "akcji N", maj�cej na celu szerzenie w armii niemieckiej defetyzmu i nastroj�w antyhitlerowskich. Akcj� t� prowadzono tak umiej�tnie, �e Niemcy do ko�ca wojny my�leli, �e czasopisma te publikuje jaka� antyfaszystowska organizacja na terenie Rzeszy. Wspomnie� wreszcie wypada o radiostacji "B�yskawica" z okresu Powstania Warszawskiego, wyprodukowanej i dostarczonej do Warszawy przez cz�stochowski okr�g PZW. Z Komendy G��wnej tej organizacji wywodzi� si� tak�e p�k. Karol Ziemski ps "Wachnowski", dow�dca Grupy P�noc w czasie Powstania Warszawskiego. T� odpowiedzialn� i niebezpieczn� prac� Edwin Wagner prowadzi� w warunkach ci�kich prze�y� osobistych, w zwi�zku z aresztowaniem �ony i jej dwuletnim pobytem na Pawiaku. Spad�y na niego k�opoty z prowadzeniem gospodarstwa domowego, z kt�rymi musia� sobie radzi� przy pomocy kilkunastoletnich dzieci. W tym czasie zreszt� Niemcy aresztowali i jego; przesiedzia� na Pawiaku dwa miesi�ce - od 12 stycznia do 15 marca 1941 roku. Zosta� zwolniony w wyniku interwencji Mi�dzynarodowego Czerwonego Krzy�a i prezesa CIAMAC-u w Berlinie, do kt�rych z pro�b� o pomoc zwr�ci�a si� rodzina. Charakterystyczne dla jego postawy by�o to, �e ju� nast�pnego dnia po opuszczeniu wi�zienia przyst�pi� do pracy. Po raz drugi aresztowano majora Wagnera 13 stycznia 1944 roku i chodzi�o tym razem o co� wi�cej ni� tylko o jego przedwojenne antyhitlerowskie wyst�pienia. Jak wspomnia�em, Edwin Wagner przemyca� nielegalnie do Rzeszy marki niemieckie przeznaczone na pomoc ociemnia�ym �o�nierzom. Podobne operacje pieni�ne prowadzi� jego przyjaciel, p�k. Stanis�aw Tym, szef kom�rki finansowej Komendy G��wnej Armii Krajowej. S�abo zorientowany denuncjator przypisa� obie te sprawy majorowi Wagnerowi, co by�o oskar�eniem zbyt powa�nym, by mog�a tu pom�c interwencja Mi�dzynarodowego Czerwonego Krzy�a i CIAMAC-u, chocia� rodzina zwr�ci�a si� do nich ponownie. Dla zachowania pozor�w zwolniono go z Pawiaka 25 lutego 1944 roku - oficjalny akt zwolnienia znaleziono p�niej w archiwum gestapo, przy al. Szucha. Do domu jednak nie wr�ci� nigdy. W chwil� po przekroczeniu przez niego wi�zienia w towarzystwie dw�ch gestapowc�w, w wi�zieniu us�yszano strza�y dochodz�ce z ruin Getta i tak powsta�o domniemanie, �e go wtedy zamordowano. Wersj� t� podwa�y� ostatnio p�k. Piotr Wojciszewski, kt�ry o�wiadczy�, �e przebywa� wraz z Edwinem Wagnerem w obozie koncentracyjnym w O�wi�cimiu. Przytoczy� tyle przekonywuj�cych fakt�w, �e obie c�rki majora Wagnera daj� mu wiar�, chocia� w archiwum Pa�stwowego Muzeum O�wi�cim-Brzezinka nazwisko ich ojca nie figuruje. Wed�ug relacji p�k. Wojciszewskiego mjr Wagner zgin�� dopiero pod koniec roku 1944, skierowany wraz z kilkoma wi�niami na blok 11, blok �mierci. Przedtem przebywa� w szpitalu obozowym pod opiek� pe�ni�cego tam funkcj� piel�gniarza doktora Jana Zieliny, kt�ry zapozna� go z �yciem konspiracyjnym obozu. Odt�d bra� w nim czynny udzia�, a �e cz�sto le�a�, jego prycza s�u�y�a jako tajna skrytka na dokumenty. Swoj� relacj� p�k. Wojciszewski ko�czy tak: "W rozmowach mjr Wagner, wierz�c w kl�sk� Niemiec, nie podziela� naszych nadziei, �e jej do�yje, twierdz�c, �e b�dzie zlikwidowany. Przyjmowa� to z godno�ci� i bohaterskim spokojem. Zgin�� wspania�y cz�owiek, wz�r oficera i Polaka. Cze�� Jego Pami�ci!" `ty 8. Non omnis moriar `ty "Poniewa� przez ca�y czas by�am jego oczami - wspomina Helena Jeruzalska - mia�am mo�liwo�� bli�szego poznania tego wspania�ego cz�owieka. Major Wagner do ostatniej chwili pracowa� dla ociemnia�ych, za nich i dla nich straci� swoje �ycie. Jako przekazanie dla historii idei niepospolitej pracy spo�ecznej i g��bokiej mi�o�ci swego kraju w 1965 roku na �cianie du�ej sali Muzeum dawnego Pawiaka powieszono fotografi� majora Edwarda Wagnera, zamordowanego przez hitlerowskich zbrodniarzy. Jestem prze�wiadczona, �e pami�� o nim pozostanie na zawsze we wdzi�cznych sercach ociemnia�ych inwalid�w. Najlepszym tego dowodem jest fakt, �e po dwudziestu pi�ciu latach niejednokrotnie w rozmowach ociemniali �o�nierze wspominaj� ze czci� swego opiekuna, a ju� najbardziej wzruszy�a mnie wypowied� jednego z ociemnia�ych �o�nierzy, �e podejmuj�c decyzj� my�li o tym, jak by t� spraw� za�atwi� mjr Wagner". "Majora Edwarda Wagnera osobi�cie nie zna�em - pisze Alfons Cyrzon - obecnie prezes Sp�dzielni Ociemnia�ych �o�nierzy w Warszawie. - Po utracie wzroku, po wojnie, osiedli�em si� w S�upsku, gdzie pozna�em wsp�pracownika majora Wagnera, kol. Ludwika Stacheckiego, inwalid� wojennego. Kol. Stachecki towarzyszy� mu we wszystkich wyjazdach krajowych i zagranicznych na kongresy, spotkania i zebrania. O pracy i zas�ugach majora Wagnera na rzecz �rodowiska ociemnia�ych dowiedzia�em si� od niego. Bior�c pod uwag� to wszystko, co us�ysza�em o majorze Wagnerze, zosta�em przekonany, �e aby uczci� jego pami��, Wojew�dzka Sp�dzielnia Inwalid�w Niewidomych w S�upsku powinna nosi� jego imi� i t� spraw� doprowadzi�em do ko�ca. Portret Wagnera w mundurze wojskowym wisia� w �wietlicy i gabinecie prezesa sp�dzielni, kiedy by�em prezesem tej sp�dzielni. Gdy by�em prezesem w S�upsku, odwiedzi�em matk� Wagnera, staruszk� mieszkaj�c� w Krakowie, gdzie delegacja Sp�dzielni z�o�y�a jej wizyt�, wr�czaj�c jednocze�nie pami�tkowe upominki. Uchwa�� Walnego Zgromadzenia cz�onk�w Sp�dzielni co roku, a� do �mierci, otrzymywa�a ona z czystej nadwy�ki pewne kwoty pieni�ne". Dzi�, nazwisko majora Wagnera nie m�wi, niestety, nie przeci�tnemu inwalidzie wzroku, je�li nawet je kiedykolwiek s�ysza�. Zawa�y�a na tym powszechna nieznajomo�� dziej�w ruchu niewidomych i wieloletnie przemilczanie zas�ug tego wybitnego dzia�acza, zgodnie z panuj�c� w swoim czasie tendencj� pot�piania wszystkiego, co przedwojenne. Tymczasem dzie�o majora Wagnera nie zgin�o wraz z nim, �y�o nadal i wywar�o wyra�ny wp�yw nie tylko na powojenne �rodowisko ociemnia�ych �o�nierzy. Zlikwidowany ostatecznie przez kataklizm Powstania Warszawskiego Zwi�zek Ociemnia�ych �o�nierzy RP zosta� reaktywowany ju� w maju 1945 roku a na jego czele stan��, jako pierwszy powojenny prezes, wspomniany ju� bliski wsp�pracownik Edwina Wagnera z okresu okupacji, Jan Kami�ski z Krakowa. Nie obesz�o si� bez trudno�ci, gdy� sw�j sprzeciw ponownie zg�osi� Zwi�zek Inwalid�w Wojennych RP, wyst�puj�c w obronie jakoby zagro�onej jedno�ci ruchu inwalidzkiego. Utworzono konkurencyjn� Sekcj� Ociemnia�ych �o�nierzy, by perspektyw� pozornej odr�bno�ci i prowadzon� przez ni� akcj� zapomogow� odci�gn�� od Zwi�zku Ociemnia�ych �o�nierzy jego szereg cz�onk�w. Ju� w samym fakcie powo�ania podobnej kom�rki by�o zwyci�stwo Wagnerowskiej zasady odr�bno�ci potrzeb tej grupy inwalid�w, zasada ta zreszt� zwyci�y�a wkr�tce na ca�ej linii, gdy� Zwi�zek Ociemnia�ych �o�nierzy osta� si� jako samodzielna organizacja i nadal otacza� opiek� i wychowywa� swoich cz�onk�w, zgodnie z moralnym testamentem majora Wagnera. Zwi�zek korzysta� wtedy z subwencji r�nych instytucji pa�stwowych, samorz�dowych i prywatnych, wyp�aca� zapomogi sta�e i dora�ne, przydziela� �ywno�� i odzie�. Natomiast poszczeg�lni ociemniali �o�nierze porzucili dzia�alno�� handlow�, zamieniaj�c j� na prac� r�kodzielnicz�. Wymaga�y tego nowe, zmienione stosunki ekonomiczno-spo�eczne. Nie narusza�o to jednak zasady pe�nej przydatno�ci dla kraju, tak jak wci�� wa�ne by�y patriotyczne przes�anki tej obywatelskiej postawy. Odnosi�o si� to r�wnie� do sporej gromady nowo ociemnia�ych inwalid�w ostatniej wojny, kt�rzy - co prawda - majora Wagnera nie znali, ale nieraz o nim s�yszeli od starszych koleg�w. A je�li nawet wiedzieli o nim niewiele, je�li nawet by� dla nich tylko blad� postaci� historyczn� - i tak post�powali wed�ug jego zalece�, unoszeni nurtem og�lnego nastroju. Zewn�trznym tego przejawem sta�o si� powo�anie do �ycia dw�ch sp�dzielni pracy ociemnia�ych �o�nierzy - w Warszawie i Poznaniu - w kt�rych znale�li zatrudnienie r�wnie� niewidomi cywilni. Sp�dzielnia pozna�ska, powsta�a w 1949 roku, by�a jedn� z pierwszych tego typu plac�wek w kraju. Za�o�yli j� wychowankowie kierowanego przez Dyr. Henryka Ruszczyca Zak�adu Rehabilitacyjnego dla Ociemnia�ych �o�nierzy w Surhowie - G�uchowie-Jarogniewicach, gdzie w postaci Edwina Wagnera widziano godny na�ladowania wzorzec osobowy. Z t� �wiadomo�ci� weszli ociemniali �o�nierze do Polskiego Zwi�zku Niewidomych, gdy powsta� w roku 1951 ze zjednoczenia Zwi�zku Pracownik�w niewidomych RP ze Zwi�zkiem Ociemnia�ych �o�nierzy RP. Wyr�niali si� oni aktywno�ci� i spo�ecznym zaanga�owaniem i wp�yn�li znacz�co na rozw�j tej nowej organizacji, jak r�wnie� sp�dzielczo�ci niewidomych. Wielu z nich pe�ni�o - i nadal pe�ni - powa�ne funkcje w centralnych i terenowych w�adzach Polskiego Zwi�zku Nie...
jagaw7