Aby niezachwiana wiara Henryka Ruszczyca w mo�liwo�ci niewidomych wytrzyma�a konfrontacj� z rzeczywisto�ci�, musia�a napotka� na podobn� wiar� we strony wszystkich tych, kt�rzy w taki czy inny spos�b mieli wsp�pracowa� w dziele przywracania inwalid�w wzroku normalnemu �yciu. A oto by�o najtrudniej. I w Laskach, i poza nimi. W Laskach spora grupa ludzi wyra�a�a opini�, �e niewidomy powinien wprawdzie nauczy� si� zawodu, lecz zawsze, do ko�ca �ycia pozostawa� pod patronatem Zak�adu - bo inaczej nie da sobie rady. Nie brakowa�o te� os�b, kt�re koniecznie chcia�y si� "po�wi�ca�", nie przyjmuj�c do wiadomo�ci, �e niewidomy nie jest "okazj�" do praktykowania takiej czy innej cnoty, �e pracowa� trzeba razem z nim, a nie tylko dla niego... W zak�adach produkcyjnych nierzadko panowa� istny kult ekonomizmu, praca cz�sto zdegradowana by�a do roli czynnika pomna�aj�cego wy��cznie materialne dochody. Trudno by�o wyt�umaczy�, �e winna ona s�u�y wszechstronnemu rozwojowi cz�owieka i by� �r�d�em jego afirmacji. Kto chce s�ucha� s��w o ludzkiej godno�ci, gdy goni� terminy i straszny plan? A przecie� Henryk Ruszczyc nie zra�a� si� trudno�ciami, wci�� na nowo podejmowa� starania zmierzaj�ce do rozrzerzenia mo�liwo�ci zatrudnienia niewidomych. W ostatnich latach �ycia przewleka�a, chroniczna choroba uk�adu oddechowego zmusi�a go do pewnego ograniczenia aktywno�ci. Ale nawet wi�kszo�� czasu przysz�o mu ju� sp�dza� w niewielkim pokoiku przybudowanym do laskowskiej infirmerii, czy wr�cz w ��ku - zawsze znajdowa� czas i si�y, by interesowa� si� losami swych niewidomych wychowank�w. Utrzymywa� z nimi bogat� krespondencj�, przyjmowa� wizyty. W ostatnich miesi�cach prawie zawsze by�a przy nim jego siostra Janina. W tym czasie Henryk Ruszczyc zacz�� powraca� my�l� do tego co stanowi�o - zdawa�oby si� - jaki� ma�o znacz�cy margines jego �ycia: do wspomnie� zwi�zanych z okresem dzieci�stwa i wczesnej m�odo�ci. Planowa� nawet wyjazd do Kijowa, chcia� jeszcze raz zobaczy� swoje rodzinne miasto. Jednak stan zdrowia nie pozwoli� mu ju� na zrealizowanie tego planu. Henryk Ruszczyc zmar� w Laskach 3 stycznia 1973 roku. Ju� w kilka miesi�cy p�niej zawi�za� si� Komitet Uczczenia Pami�ci Dyrektora Henryka Ruszczyca grupuj�cy jego wychowank�w i wsp�pracownik�w. Z inicjatywy komitetu przeprowadzona zosta�a m.in. akcja zbierania funduszy na budow� domu im. Henryka Ruszczyca. W 1980 r. dom ten - mieszcz�cy si� na terenie Zak�adu w Laskach - zosta� oddany do u�ytku, stanowi�c jaki� symboliczny wyraz pami�ci o cz�owieku, kt�ry potrafi� przywr�ci� niewidomym wiar� w ich w�asn� warto��, umia� rozbudzi� w nich inwencj�, wyzwoli� aktywno��, otworzy� perspektywy tw�rczego, pe�nego �ycia. Taki kapita�, wyniesiony z kontakt�w z Henrykiem Ruszczycem, pozwala� odwa�nie zmierzy� si� z trudno�ciami, pokonywa� przeszkody, samodzielnie rozwi�zywa� problemy. I procentuje w niezliczonych sytuacjach. A pomaga� w ten spos�b innym, by budzi� w nich to, co najcenniejsze, mo�e tylko cz�owiek, kt�ry potrafi z szacunkiem i przyja�ni� traktowa� ludzi, z kt�rymi przysz�o mu zwi�za� sw�j los. "Pan Ruszczyc - to by� cz�owiek utalentowany. Mia� dar mi�o�ci. Mia� dar przyja�ni i dzi�ki temu wiedzia�, kiedy trzeba by� tolerancyjnym, a kiedy trzeba wymaga�; kiedy trzeba by� �agodnym, a kiedy podej�� zdecydowanie i by� srogim (...) Nietrudno jest pracowa� dla innych. Wielu mamy ludzi, kt�rzy ca�e swoje �ycie po�wi�cili dla pewnej idei. Ale w post�powaniu pana Ruszczyca by�o zupe�nie co� innego. Pan Ruszczyc nie po�wi�ca� si� - pan Ruszczyc niejako odda� si� nam. By� naszym przyjacielem i potrzebowa� naszej przyja�ni" - te s�owa jednego z niewidomych wychowank�w chyba najpe�niej oddaj� istot� i sens powo�ania, kt�remu Henryk Ruszczyc pozosta� wierny przez ca�e �ycie. `pk `tc+ W�adys�aw Go��b.� Doktor Ewa Grodecka `tc Herbem "Staryko�", wed�ug Kaspra Niesieckiego, piecz�towa�o si� 14 rod�w, a w�r�d nich i r�d Grodeckich z Podola. "Ko� powinien by� bia�y z z�otymi kopytami w polu czerwonym, wp� przepasany czarnym popr�giem szerokim, ogon do g�ry zadarty, noga przednia lewa, a tylna prawa, troch� od ziemi podniesione, w�a�nie jak bywa w biegu; na he�mie top�r, ko�cem ni�szym jakby utopiony w koronie" - tak go opisuje Bielski, Paprosiecki. (1�) Pocz�tek tego herbu si�ga wieku Xiv. Wed�ug "Wywodu rodowito�ci szlacheckiej urodzonych Grodeckich" z 11 pa�dziernika 1802 roku, Grodeccy herbem "Staryko�" pos�ugiwali si� od roku 1554. Nie dorobili si� jednak fortuny - b�d� to z faktu zamieszkiwania na terenach, kt�re nader cz�sto ogniem i mieczem by�y nawiedzane, b�d� z braku przyrodzonej zapobiegliwo�ci - do��, �e cz�sto chodzili po dzier�awach, nobilitacji swej dowodz�c gruntowanym przygotowaniem zawodowym i przywi�zaniem do Ojczyzny. �eby dobrze zrozumie�, kim by�a i dlaczego by�a tak�, a nie inn� dr Ewa Grodecka, trzeba nieco miejsca po�wi�ci� jej rodzicom: J�zefowi Grodeckiemu i Katarzynie z domu Stempkowskiej. "J�zef Grodecki urodzi� si� 10 pa�dziernika 1870 roku we dworze wsi Miasj��wka, kt�rej folwark mia� w dzier�awie dziad i ojciec" - pisze Agnieszka Jadwiga Grodecka. "By�a to parafia rzymsko-katolicka w Bohus�awiu, powiecie kniowskim gubernii kijowskiej - dzi� tereny Ukrai�skiej Republiki Radzieckiej". W roku 1895 uko�czy� Wydzia� Matematyczno-Przyrodniczy Uniwersytetu Kijowskiego. W tym te� roku o�eni� si� z Katarzyn� Stempkowsk�, studentk� wy�szego kursu Szko�y Muzycznej w Kijowie. W roku 1897 Grodecki wraz z rodzin� przeni�s� si� do Warszawy. Tu podj�� dalsze studia na Politechnice. J�zef Grodecki nale�a� do ludzi o wielu zami�owaniach. Niew�tpliwie g��wnym by�a praca pedagogiczna. By� nauczycielem w szko�ach Zgromadzenia Kupc�w, dyrektorem w Gimnazjum Kreczmara w Warszawie, cz�onkiem Ko�a Wychowawc�w, wsp�organizatorem Zwi�zku Nauczycielstwa Polskiego, a od roku 1917 - wizytatorem szk� �rednich w Ministerstwie Wyzna� Religijnych i O�wiecenia Publicznego, nast�pnie w Kuratorium Warszawskim. Walczy� o szko�� polsk�, w roku 1905 by� redaktorem Kuriera Codziennego. Za dzia�alno�� polityczn� aresztowany, przesiedzia� 3 miesi�ce na Pawiaku. Jego wielkim umi�owaniem by�a tak�e praca przyrodnicza. W roku 1911 naby� r�ysko na terenie Utraty (2�) (obecny Piast�w pod Warszaw�). Po kilku latach zmieni� je w uroczy zak�tek, kt�ry zachwyca� najwybredniejszych znawc�w pi�knem zieleni, kwiat�w i drzew, niestety w roku 1953 zr�wnany z ziemi� pod tereny fabryczne. Przez ca�e �ycie J�zef Grodecki by� tak�e cz�owiekiem pi�ra. pisa� wiersze, dramaty, powie�ci (3�). Za poniesione zas�ugi zosta� odznaczony Krzy�em Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzy�em Niepodleg�o�ci oraz Odznak� za Walk� o Szko�� Polsk�. Zmar� w Piastowie, 16 marca 1963 roku. Z kolei matka Ewy Grodeckiej, Katarzyna Stempkowska, urodzi�a si� 18 maja 1873 roku w �uga�sku (4�) - gubernia Ekaterynos�awska. Ojciec Katarzyny, Ludwik Stempkowski (5�), za udzia� w powstaniu styczniowym zosta� skazany na 12 lat katorgii. Po 9 latach zwolniony, musia� osiedli� si� na terenie guberni ekaterynowskiej. "Podstaw� mego wychowania - pisze Katarzyna, matka Ewy - by�y tradycje powsta� i or�nego w nich udzia�u w 1831 r. obojga moich dziadostwa Stempkowskich, a w 1863 r. ojca mego i kilku cz�onk�w rodziny matki (...). Od 17 lat �ycia, odwiedzaj�c Kij�w, styka�am si� z gronem ideowej m�odzie�y akademickiej, co nadawa�o kierunek moim my�lom i d��eniom". Po przeniesieniu si� J�zefa i Katarzyny Grodeckich do Warszawy, wpadli oni w nurt �ycia ugrupowa� lewicowych. Pisze o tym dalej: "Jako sympatycy PPS brali�my w�wczas �ywy udzia� w �yciu partii, witaj�c co dzie� u siebie jej g��wnych przyw�dc�w, to transporty "bibu�y" i rzesze "dromaderek" (6�) z ich niezapomnian� naczelniczk� Paszkowsk�" (7�). Po pierwszej wojnie �wiatowej Katarzyna Grodecka rzuci�a si� w wir pracy pedagogicznej na rzecz doros�ych, nie rezygnuj�c z dzia�alno�ci patriotycznej i spo�ecznej. Prowadzi�a sekcj� opieki nad rodzinami legionist�w. By�a cz�onkiem Zarz�du Naczelnego Ligi Kobiet. Dzia�aj�c pocz�tkowo w ramach Centralnego Biura O�wiaty dla Doros�ych, przekszta�conego p�niej w Instytut O�wiaty Doros�ych, zmuszona by�a sama przygotowywa� odpowiednie podr�czniki (8�). Brak tu miejsca na wymienienie wszystkich form dzia�alno�ci Katarzyny Grodeckiej. Za zas�ugi by�a odznaczona - Krzy�em Niepodleg�o�ci, Z�otym Krzy�em Zas�ugi, Srebrnym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury oraz Odznak� za Walk� o Szko�� Polsk�. Katarzyna Grodecka zmar�a 22 stycznia 1966 roku i zosta�a pochowana obok m�a, w grobowcu rodzinnym na Pow�zkach. W takiej to rodzinie dnia 15 lutego 1904 roku w Warszawie przysz�a na �wiat Ewa-Konstancja Grodecka, jako trzecia z sze�ciorga dzieci Katarzyny i J�zefa. Ju� z mlekiem matki wyssa�a umi�owanie ojczyzny i ofiarno�� spo�eczn�. W tym domu, przez kt�ry przewija�y si� dziesi�tki ludzi zaanga�owanych w prac� wyzwole�cz�, gdzie dyskutowano o sprawach publicznych, gdzie nie by�o ludzi "letnich", ma�a Ewa stawia�a pierwsze kroki w bogaty �wiat �ycia politycznego, spo�ecznego i naukowego. Nie mia�a jeszcze dw�ch lat, gdy prze�y�a aresztowanie ojca. Maj�c osiem lat przenios�a si� wraz z rodzicami z pe�nego ludzi mieszkania warszawskiego do cichego ustronia w podwarszawskiej Utracie. Mimo to dom by� ludny. Wraz z rodzicami przenios�a si� babcia, Konstancja Stempkowska i pi�cioro rodze�stwa: najstarsza Hanna, Jerzy, Agnieszka-Jadwiga, Adam i jednoroczny Maciej. Chyba te dwa nast�pne lata by�y najrado�niejsze w �yciu Ewy, bo ju� w roku 1914 trzeba by�o uchodzi� do Warszawy. Po roku powr�cono do Utraty. Jednak czas wojny nie sprzyja� rado�ciom. Rodzice wi�cej czasu sp�dzali w Warszawie, zaj�ci wielkimi sprawami, a Ewa si� uczy�a. W roku ...
jagaw7