Listy21.txt

(41 KB) Pobierz
364






























 OSADY POLSKIE
 W STANACH ZJEDNOCZONYCH
 Og�lna cyfra ludno�ci polskiej � Cyfry podawane przez gazety � Ludno�� wiejska i miejska
 � G��wne ogniska � Towarzystwa, szko�y i ko�cio�y � Znaczniejsze osady � �Parafie� �
 Nowo wznoszone kolonie � Waren Hoino i Nowy Pozna� � Barzy�scy i Dyniewicz � Charakter
 og�lny emigracji � Przewaga duchowie�stwa � Dobre i z�e strony wp�ywu � Po��czenie
 og�lne niemo�liwe � Gazety � Wydawnictwa � Ksi�garnie
 
 Niedok�adne i pobie�ne wiadomo�ci, jakie zdo�a�em zebra� o Polakach zamieszka�ych w
 Ameryce, powinny zaj�� polskich czytelnik�w. Ma�a tylko liczba Polak�w tutejszych sk�ada
 si� z by�ych poddanych pa�stwa rosyjskiego, a daleko za� znaczniejsz� cz�� stanowi� wychod�cy
 z Wielkiego Ksi�stwa Pozna�skiego, ze �l�ska, Prus Wschodnich i Galicji. Dok�adny
 spis wszystkich osad rozproszonych w Ameryce oraz ludno�ci, tak miejskiej jak wiejskiej,
 by�by rzecz� nader potrzebn� i po��dan�. Podobn� prac� rozpocz�o ju� nawet pismo �Orze��
 wychodz�ce swego czasu w Missouri, ale z powodu oboj�tno�ci i opiesza�o�ci Polak�w w
 nadsy�aniu materia��w sko�czy�o si� na paru numerach. P�niej te� �Orze�� przesta� wychodzi�.
 Nie doko�czon� prac� podj�� �Kalendarz Polski�, ukazuj�cy si� corocznie w Chicago,
 Illinois, z kt�rego g��wnie korzystam. Og�ln� liczb� Polak�w podaj� gazety polskie wychodz�ce
 w Chicago na 200-300 tysi�cy, a nawet jedna z nich utrzymywa�a, �e jest ich do p�
 miliona. Cyfry te jednak s� nieprawdziwe i powi�kszane umy�lnie. Pismom polskim, z kt�rych
 wyj�tki t�umaczone na angielski, pomieszczane s� dosy� cz�sto w dziennikach ameryka�skich
 (o co staraj� si� sami Polacy redaktorowie), pismom tym, powtarzam, chodzi o to,
 aby przedstawia� si� jako organa wielkich partii i poczytne. Z jednej strony � �ci�ga im to
 p�atne og�oszenia kupc�w stanowi�ce g��wny zysk dziennik�w tutejszych, z drugiej � nadaje
 pewne znaczenie polityczne w czasie wybor�w. Istotnie, w takim Chicago lub Milwaukee,
 gdzie ludno�� s�owia�sko-polska g�sto jest osiad�a, dla ka�dego kandydata niema�� rzecz�
 jest mie� za sob� jej g�osy, kt�re nie mog� wprawdzie same jedne na urz�d go posadzi�, ale
 je�li chodzi np. o rozstrzygni�cie mi�dzy kandydatem republika�skim a demokratycznym
 mog� szal� na jedn� lub drug� stron� przewa�y�. Oczywi�cie, kandydat chc�c mie� g�osy
 jakiej� narodowo�ci nie udaje si� do pojedynczych os�b, ale do ich dziennika, wy�wiadczaj�c
 mu rozmaite us�ugi lub obiecuj�c korzy�ci odpowiednie do liczby g�os�w, i st�d owa przesada
 wszystkich dziennik�w w podawaniu liczby swych abonent�w i w og�le wsp�rodak�w.
 Z powy�szych powod�w cyfry trafiaj�ce si� w gazetach polskich tutejszych, oznaczaj�ce
 ludno�� polsk� na 200, 300 do 500 tysi�cy dusz, nie zas�uguj� na �adn� wiar�. Mog� one by�
 prawdziwe w stosunku do wszystkich ludzi s�owia�skiego pochodzenia, jest tu bowiem bardzo
 wielu S�owak�w, Serb�w, a zw�aszcza Czech�w, ludno�� jednak czysto polska nie wynosi,
 wed�ug prawdopodobie�stwa, wi�cej jak 70-90 tysi�cy g��w razem.
 Na pytanie, gdzie i w kt�rych stanach ludno�� ta g��wnie przemieszkuje, trudniej jest odpowiedzie�.
 W kraju tak prawie wielkim jak ca�a Europa, obfituj�cym w miasta, a przy tym
 posiadaj�cym ludno�� niezmiernie ruchliw�, wszelkie skupienie inne jak polityczne lub moralne
 jest rzecz� niemo�liw�. Polacy wi�c �yj� rozproszeni od Oceanu Atlantyckiego a� do
 kra�c�w Kalifornii i od Kanady do Rio-Grande. Nie ma ani jednego miasta lub miasteczka, w
 kt�rym by ich nie by�o, w pewnych jednak miejscowo�ciach skupieni s� liczniej, w innych
 ton� w ludno�ci og�lnej i pozbawieni wszelkiej sp�jni z og�em, wynaradawiaj� si� �atwo
 b�d� to przez wp�yw ameryka�ski, b�d� przez niemiecki.
 Ludno�� polska dzieli si� na wiejsk� i miejsk�. Pierwsza, z�o�ona prawie wy��cznie z emigrant�w
 ch�op�w, zajmuje si� rol� albo w charakterze farmer�w-w�a�cicieli, albo najemnik�w.
 Jest ona po wi�kszej cz�ci skupiona w mniejsze lub wi�ksze grupy, albowiem ch�opi
 pozna�scy, �l�scy i galicyjscy, przybywaj�cy tu zwykle pod wodz� ksi�y, trzymaj� si� ich
 stale, powierzaj�c im wyb�r grunt�w na osad�, prowadzenie spraw, ko�ci� i szko��. St�d
 powstaj� osady wiejskie czysto polskie, kt�rych ognisko stanowi ko�ci�. Nowo lub pojedynczo
 przybyli w�o�cianie przy��czaj� si� do osad ju� za�o�onych, przez co parafie, a zarazem
 znaczenie i dochody ich przewodnik�w, coraz si� powi�kszaj�. Ludno�� miejska, rozproszona
 po miastach, trudni si� w mniejszej cz�ci handlem i przemys�em, a w daleko znaczniejszej �
 wyrobkiem. Sp�jnie jej stanowi� �towarzystwa� nosz�ce charakter przewa�nie ko�cielny,
 albowiem i ona, a zw�aszcza najni�sze i najmniej o�wiecone jej warstwy, zostaj� w r�kach
 duchownych. G��wnym ogniskiem Polak�w jest Chicago, po�o�one w Illinois (czyt. Illinois,
 nie Illinua), nad brzegami olbrzymiego jeziora Michigan. W mie�cie tym, licz�cym przesz�o
 p� miliona mieszka�c�w, ma si� znajdowa� oko�o 20 000 Polak�w. S�dz�c z przestrzeni
 miasta, jak� zamieszkuj�, a jak� Niemcy tamtejsi szyderczo zowi� Polakei, cyfra ta nie wydaje
 si� przesadzon�. Najwi�cej Polak�w osiad�o nabywszy nieruchome w�asno�ci w p�nocno-
 zachodniej stronie miasta, przy ulicy Milwaukee Avenue. Ci wynajmuj� mieszkania innym,
 biedniejszym, po najwi�kszej cz�ci robotnikom, mi�dzy kt�rymi wielu jest ch�op�w
 pozna�skich, �l�skich i galicyjskich. Tu te� wznosi si� przy naro�niku Noble i Bradley ko�ci�
 �w. Stanis�awa Kostki wraz ze szko�� pozostaj�c� w r�ku duchownych. Kiedy z czasem
 liczba Polak�w zacz�a wzrasta�, wzniesiono mi�dzy Milwaukee Avenue a Division Street
 drugi ko�ci�, o kt�ry jednak natychmiast pocz�y si� wielce gorsz�ce mi�dzy duchownymi
 spory, albowiem przewodnicy dawnego chcieli uwa�a� nowy za kaplic� tylko, nowy za� zapragn��
 utworzy� odr�bn� parafi�. Wojn�, jaka st�d powsta�a, zako�czy�o dopiero zabranie
 nowej budowli za d�ugi, kt�re od pocz�tku nie by�y pokryte i prawdopodobnie nigdy nie b�d�.
 W przeciwnej stronie miasta, po�udniowo-zachodniej, osiad�a tak�e do�� znaczna liczba
 Polak�w, ci jednak pomieszani s� z cudzoziemcami. Sp�jni� dla wszystkich s�, jak wspomnia�em,
 towarzystwa. Celem ich ma by� tak�e obrona swych cz�onk�w przed obcymi, wynaradawiaj�cymi
 wp�ywami. Jest tych towarzystw dziewi��, ale siedm z nich nosi charakter
 czysto ko�cielny, maj�c na czele ksi�y. �wieckich, na gruncie czysto narodowo�ciowym
 opartych, jest dwa: Gmina Polska i Tow. Ko�ciuszki, ale �e i ko�cielne pragn� nosi� tak�e
 charakter narodowo�ciowy, przys�aniaj� zatem dla wi�kszej cz�ci niewykszta�conych umys��w
 potrzeb� jednego, og�lnego stowarzyszenia, wszystkie za� razem wzi�te, cz�stokro� nie
 id�c zgodnie, przeszkadzaj� sobie wzajemnie.
 Drugim ogniskiem, w kt�rym licznie skupi�a si� ludno�� polska, jest Milwaukee, po�o�ona
 w stanie Wisconsin nad brzegiem tego� samego jeziora Michigan. Liczba Polak�w tu zamieszka�ych
 ma dor�wnywa� tej�e w Chicago, w og�le za� Polacy tamtejsi s� zamo�niejsi od
 zamieszka�ych w innych miastach. Istniej� tu dwie szko�y, z kt�rych jedna 3-klasowa, druga
 elementarna; stowarzyszenia wszystkie podobnie nosz� charakter ko�cielny.
 W tym�e stanie Wisconsin le�y Northeim, jedna z najzamo�niejszych i najstarszych kolonii,
 za�o�ona od lat siedmnastu w�r�d ogromnych las�w. Ziemia zaj�ta przez koloni� nabyta
 by�a bardzo tanio albo zaj�ta na prawach osadniczych (klemowych) z obowi�zkiem sp�acenia
 rz�dowi w ci�gu lat dziesi�ciu. P�niej, gdy okolica zacz�a si� o�ywia� tak pod wzgl�dem
 przemys�owo-handlowym jak i rolniczym, ceny gruntu podskoczy�y szybko w g�r�, skutkiem
 czego dawni osiedle�cy stali si� w�a�cicielami do�� znacznych maj�tk�w. Istnieje tu szko�a,
 do kt�rej ucz�szcza oko�o 90 s�uchacz�w, daj�ca starszym ch�opcom przygotowanie do wy�szych
 zak�ad�w naukowych. Ludno�� ch�opska zostaje, tak tu, jak i wsz�dzie, pod zarz�dem
 duchownego. Stowarzyszenie jednak tutejsze ma charakter bardziej �wiecki z odcieniem wojskowym.
 O siedm mil od kolonii northeimskiej le�y osada Manitowoc (Manitowok) stanowi�ca jedn�
 �parafi� z Northeim. Powsta�a tu my�l za�o�enia kolegium, na kt�re s�siedzi Amerykanie
 z�o�yli natychmiast 2000 dolar�w z dodatkiem 10 akr�w oczyszczonego z lasu gruntu.
 W New Yorku, wedle przybli�onych oblicze�, ma si� znajdowa� oko�o o�miu tysi�cy Polak�w
 po��czonych po wi�kszej cz�ci w stowarzyszenia �wieckie. Mieli oni tu sw�j organ
 �Kurier Nowojorski�, kt�ry niedawno przesta� wychodzi�. Pr�cz tego w ka�dym ze znakomitszych
 miast mieszka wi�ksza lub mniejsza liczba Polak�w po��czonych albo w towarzystwa
 �wieckie, je�eli cz�onkowie stanowi� przewa�nie tak zwan� inteligencj�, albo w ko�cielnoparafialne,
 je�li sk�adaj� si� z w�o�cian i wyrobnik�w. Cytowanie tych miast, ka�demu znanych
 z geografii, uwa�am za zbyteczne. W niekt�rych liczba Polak�w mo�e dochodzi� do
 tysi�ca lub wi�cej; nie zamieszkuj� jednak osobnych dzielnic i w stosunku do og�u ludno�ci
 zbyt s� nieliczni, aby stanowi� pewn� narodowo�ciow� jednostk�, maj�c� znaczenie socjalne
 lub polityczne. Natomiast pozwol� sobie wymieni� wszystkie osady i �parafie�, albo czysto
 polskie, albo takie, w kt�rych ludno�� polska w stosunku do og�lnej gra jak�kolwiek rol�.
 B�dzie to materia� informacyjny i wykazowy, kt�ry z czasem przyda� si� mo�e. Miasta te,
 osady i �parafie� przedstawiaj� si� jak nast�puje: Detroit (Michigan), Pittsburg (Pensylw.),
 Lemont (Illin.), Kalumet (Mich.), Lykens (Pens.), St. Paul (Minnesota), Shamotin (Pens.),
 Berca (Ohio), Polonia (Wisconsin), Stevenspoint (Wisc.), North Creek (Wisc.), Piane Creek
 (Wisc.), Beaverdam (Wisc.), Teresa (Wisc.), Northport (Wisc.), Oshkosh (Wisc.), Princetown
 (Wisc.), Grenbay (Wisc.), Krak�w (Minn.), Radom (Illin.), Dunkirk (N.Y.), La Salle (Ill),
 Dellano (Mich.), Farribould (Minn.), Winona (Minn.), Shenahdoah (Pen.), Nauticoke (Pens.),
 Toledo (Ohio), Cleveland (Ohio), Ce...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin